BIULETYN STOWARZYSZENIA
RODZINA 19 PUŁKU UŁANÓW WOŁYŃSKICH
NR 78 STYCZEŃ 2023


WYDANIE SPECJALNE





Spis treści
W 160 ROCZNICĘ POWSTANIA STYCZNIOWEGO NA WOŁYNIU
Hanna Irena Rola Różycka
2 PUŁK JAZDY WOŁYŃSKIEJ
W POWSTANIU STYCZNIOWYM 1863–1864
Radosław R. Stróżyk
WOJSKO POWSTAŃCZE ZRYWU STYCZNIOWEGO 1863– 1863 Karol Jadczyk



====================================================================

Hanna Irena Rola Różycka
W 160 ROCZNICĘ POWSTANIA STYCZNIOWEGO NA WOŁYNIU


      W 2023 roku przypada 160 Rocznica wybuchu Powstania Styczniowego wielkiego szlachetnego zrywu patriotycznego Polaków w walkach o utraconą wolność Polski. Nasz kraj przygotowuje się do uczczenia chwalebnych czynów powstańczych i upowszechnienia wiedzy o wydarzeniach bohaterskiego zrywu Polaków w 1863 roku który, pobudził świadomość narodową następnych pokoleń i mobilizował do walk o utraconą wolność w XX wieku.
      Całe następne pokolenia rodaków zachowały pamięć i chlubnie walczyły na frontach I i II wojny światowej, w latach 1918 1920, byli to legioniści Marszałka Józefa Piłsudskiego, armii gen. Józefa Hallera, gen. Dowbór- Muśnickiego, żołnierze września 1939 roku i Polskich Sił Zbrojnych na Zachodzie oraz po zakończeniu II wojny żołnierze podziemia w zniewolonej Polsce.
      Naszemu środowisku rodzin i sympatyków 19 Pułku Ułanów Wołyńskich z Ostroga nad Horyniem, na Wołyniu szczególnie jest bliska pamięć o bohaterskich czynach Powstańców Jazdy Wołyńskiej generała Edmunda Różyckiego, syna generała Karola Różyckiego dowódcy Jazdy Wołyńskiej z 1831 roku. Pragniemy poświęcić słowo obydwu postaciom historycznym, których patronatem szczycił się 19 Pułku Ułanów Wołyńskich, spadkobierca Jazdy Ochotniczej majora Feliksa Jaworskiego z 1920 roku.
      …Jedną spójnią, w jednym duchu, Jak ogniwa na łańcuchu,
      Pan powiązał ojców z syny...- pisał poeta powstania.
     Obydwaj stanęli na czele zbrojnych oddziałów powstańczych na Wołyniu organizując oddziały składające się okolicznych mieszkańców oraz spośród pozostałych warstw społeczności Zaburza. Cieszyli się ogromnym zaufaniem swoich podkomendnych i pełnym ich oddaniem oraz miłością, o czym uczestnicy walk opisywali we wspomnieniach.
      O pułkowniku Karolu Różyckim przetrwały legendy i pieśni obozowe sławiące chwałę i bohaterstwo Jazdy Wołyńskiej. Gdy Karol Różycki ruszał w bój pod Mołoczkami w 1831 roku na Wołyniu śpiewano pieśń autorstwa wierszopisarza Janusza ze słowami:
      ...Snuło jezdnych się niemało
      W noc po lesie całym,
      A nadedniem zakipiało
      W Korowińcu małym,
     
      Pan Różycki siadł na konia,
      Błysnął kord junacki,
      Dmuchnął przodem, a przez błonia
      Czesze hufiec gracki.
     
      Miasto kroci dwiestu wstało,
      Dwiestu będzie żyć:
      Bo tych dwiestu rękę dało
      Hańbę kroci zmyć...
     
      W Hucie rankiem żona płacze,
      Tych jej dzieci szkoda;
      Pod Różyckim konik skacze;
      Nie płacz pani młoda!
     
      Jak głos dzwonu siołom płynie
      Gruchnie Polską wieść,
      A cześć będzie tej drużynie
      I wodzowi cześć!...
     
      Generał Ignacy Prądzyński wysoko ocenił kampanię wołyńską: „Karol Różycki był jednym z wojowników co się najwięcej odznaczyli w wojnie1831 roku...okazał się patriotą, znakomitym organizatorem, okazał męstwo, czynność i przebiegłość, umiał wznieść swych podwładnych ufność, bojaźń i przywiązanie…okazał przymioty znakomitego wodza.” „Pamiętnik Pułku Jazdy Wołyńskiej” autorstwa Karola Różyckiego wydany w Paryżu, ukazał się ze słowem wstępnym wieszcza narodowego, Adama Mickiewicza. O generale Edmundzie Tadeuszu Różyckim Wincenty Pol napisał:
      „Synem byłem i rycerzem Onej ziemi z woli Bożej”
      Śpiewano:
      …I od Karpat krzyk weselny
      Zabrzmi aż do Dzwiny
      Żyj Różycki, żyj nam dzielny
      Synu Ukrainy...
     
      Podobnie jak w 1831 roku, przetrwała pamięć pieśni obozowej zagrzewała do boju Powstańców 1863 roku. Pamięć o postaci generała Edmunda Różyckiego trwała nie tylko w pieśniach, zachowały się dokumenty Wydziału Wojny Rządu Narodowego mimo grabieży i zniszczeń polskich archiwów państwowych i zbiorów bibliotecznych.
      Zbrojna młodzież i społeczność Wołynia sławiła Jego imię jako szlachetnego człowieka, dzielnego wodza, zdolnego do poprowadzenia do zwycięstwa.
      Jako kilkuletnie dziecko, syn dowódcy Jazdy Wołyńskiej z 1831 roku pojmany został przez władze carskie i z rozkazu cara Mikołaja oddany został do Szkoły Kadetów w Petersburgu, gdzie intensywnie poddawany został procesowi rusyfikacji. Kształcony w wyższych szkołach wojennych w Petersburgu otrzymał staranne wojskowe wykształcenie. W 1854 roku ukończył studia w Akademii Sztabu Generalnego w Petersburgu. Doświadczenia bojowe zdobywał odbywając służbę na Kaukazie.
      Po jej zakończeniu i po rocznym urlopie. który spędzał podróżując po Europie spotykał się ze środowiskiem Wielkiej Emigracji z 1831roku, ludźmi zaangażowanymi w sprawę polski. Będąc w Paryżu miał kontakt z najbliższą rodziną z Ojcem i bratem. Po pobycie z zagranicznych podróży jako niezwykle uzdolniony i wykształcony oficer został przeniesiony do sztabu wojska rosyjskiego stacjonującego na Wołyniu, między innymi w Żytomierzu i w Kijowie. Trafił w rodzinne strony!
      W czasie studiów w Petersburgu nawiązał kontakt z polskim środowiskiem studentów, odbywających studia na petersburskim uniwersytecie, gdzie panowały wielce patriotyczne nastroje. Potajemnie poznawano historię i literaturę polską posługując się językiem ojczystym. Kształtowało się i wzmacniało poczucie polskiej tożsamości narodowej wśród nowego pokolenia Polaków.
      Marian Dubiecki, historyk, współcześnie żyjący, w 1863 roku sekretarz Wydziału Rusi Rządu Narodowego, współpracujący z Romualdem Trauguttem w wydanej w Krakowie 1895 roku biografii generała Edmunda Różyckiego, opisał szczegółowo działalność kół studenckich, gdzie czytano i studiowano polską literaturę - dzieła polskich wieszczów, narodowych Adama Mickiewicza, Zygmunta Krasińskiego i innych.
      Powrót do kraju ojczystego, do ziemi rodzinnej i miejsca swego urodzenia na Wołyń było wielkim przeżyciem dla wychowywanego od dzieciństwa, z dala od rodziny, a kształconego w Rosji pułkownika Edmunda Różyckiego. Jako oficer sztabowy armii carskiej stacjonującej na Wołyniu miał okazję bliżej poznać warunki i nastroje mieszkańców ziem zabranych żyjących pod jarzmem ucisku, niewoli i okrutnych represji ze strony zaborcy, masowych aresztowań i zsyłek na daleką Syberię.
      Społeczność Wołynia, pozbawiona swych dóbr, ziemiaństwo, szlachta, pozostałe warstwy społeczne, a szczególnie młodzież buntowały się przeciw despotyzmowi cara Rosji. Wobec narastających represji nasilały się zjawiska buntu i potrzeby walki zbrojnej przeciw przemocy stosowanej nie tylko wobec narodu polskiego, również wobec ludności rusińskiej. W województwie Wołyńskim i na Rusi nastąpił czas wprowadzenia zmian wobec nasilających się ruchów wolnościowych zniewolonych społeczeństw.
      Pułkownik Edmund Różycki znany jako człowiek honoru, człowiek prawy i szlachetny z urodzenia, Polak wywodzący sie z rodziny o głębokich patriotycznych tradycjach, syn bohatera Powstania Listopadowego, skazanego na wygnanie z kraju i konfiskatę majątku, którego pozostająca w kraju rodzina była ustawicznie inwigilowana i represjonowana, podjął decyzję do włączenia się w przygotowania do czynu zbrojnego przeciw zaborcy.
      Honor Polaka i oficera nie pozwolił jednocześnie służyć w szeregach armii zaborców i łamać przysięgę wojskową, podczas gdy Jego obowiązkiem było podjęcie walki o wyzwolenie swego narodu, przygotowującego się do zbrojnego wystąpienia o wolność ojczyzny. W tym celu wystąpił oficjalnie do władz zwierzchnich o dymisję z wojska rosyjskiego i otrzymał zgodę, tłumacząc rzeczywiste powody tej decyzji.
     Podejmując pracę geometry miał możność poruszania się swobodnie po Wołyniu, co wykorzystywał na kontakty ze środowiskami konspiracyjnymi Żytomierza, Kijowa i Warszawy. Nawiązał kontakty z tajnymi ugrupowaniami oficerów polskiego pochodzenia. W ten sposób rozpoczął się okres działalności konspiracyjnej Edmunda Różyckiego. Ogromne znaczenie miało spotkanie z Ojcem Karolem po 20 latach rozłąki oraz z zaprzyjaźnionymi mieszkańcami dworów sąsiadujących z domem rodzinnym Karola Różyckiego. Spotykał się z wieloma zacnymi i światłymi obywatelami tej ziemi.
      Podobnie postąpił Zygmunt Sierakowski, Romuald Traugutt i inni oficerowie szkoleni na rosyjskich uczelniach wojskowych. Wszyscy oni nie zatracili ducha polskości, ojczystego języka i wiary rzymsko-katolickiej.
      W 1861 roku powstają w Królestwie i na ziemiach zabranych tajne organizacje. W Warszawie powstaje Centralny Komitet Narodowy, późniejszy Rząd Narodowy oraz Zarząd Narodowy Ziem Ruskich, na którego czele staje Edmund Różycki w 1863 roku. Trwają przygotowania do zbrojnego czynu przeciw zaborcy.
      W 2013 roku, w 150 rocznicę Powstania Styczniowego w numerze 47 Czasopisma „Ułan Wołyński” z marca tego roku ukazuje się artykuł „Powstanie 1863 roku na Wołyniu i działania generała Edmunda Różyckiego” autorki Hanny Różyckiej. W tym momencie autorka niniejszej publikacji odsyła do treści tam zawartych.
      Podobnie szczegółowe opracowanie o Ojcu płk/gen. Karolu Różyckim w Ułanie Wołyńskim z 2017 nr 60, z 2018 roku nr 65, i nr 72 z lutego 2021 r.
      Pułkownik Edmund Różycki zdobytą wiedzę wojskową i doświadczenie w walkach na Kaukazie wykorzystał w pracach Zarządu Narodowego Ziem Ruskich, podporządkowanego Rządowi Narodowemu w Warszawie oraz do przygotowania terenowych oddziałów powstańczych. Na czele zorganizowanego Oddziału Jazdy Wołyńskiej, przy współdziałaniu innych ugrupowań powstańczych stoczył wiele zwycięskich bitew i walk nad przeważającymi siłami moskiewskimi, opisywanymi szeroko przez historyków Powstania Styczniowego.
      W lipcu 1863 roku awansowany został przez Generała Romualda Traugutta na stopień generała i mianowany Naczelnikiem Powstania na Rusi i na Wołyniu. Intensywnie szkolono ochotników ze wszystkich warstw społecznych kształtując zarazem morale żołnierskie, zaopatrywano w broń i umundurowanie i odzież, zapewniając ochotnikom wyżywienie. Generał Różycki stale współdziałał z Dyktatorem Powstania, starając się o zapewnienie funduszy na te cele.
      Prof. Stefan Kieniewicz opublikował w jednym ze swych artykułów „Nieznany List gen. Romualda Traugutta do Karola Różyckiego", który zaoferował swój udział w Powstaniu 1863 roku. Romuald Traugutt pisze: „Idź więc i walcz z radością witamy Ciebie generale pod sztandarami Polski wojującej...”.
      Jednocześnie pisze list do gen. Edmunda Różyckiego o zamiarze powrotu Ojca z Paryża i wspieraniu działań powstańczych w kraju. (Aneks do Dokumentów Władz Terenowych Cywilnych Powstania Styczniowego 1862 -1863.) Echa tych działań cytujemy za autorem cyklu wspomnień o generale Edmundzie Różyckim:
      „Edmund Różycki nie tylko dowódca najliczniejszego i opromienionego najliczniejszymi zwycięstwami oddziału wojskowego, jaki utworzył na ziemiach ukraińskich tzw. Jazdy Wołyńskiej, ale również stał na czele najważniejszych władz powstańczych na Rusi”.
      „...Żarliwy patriota człowiek porzucający służbę w wojsku carskim dla sprawy narodowej, sprawny konspirator, wreszcie najważniejszy w sensie militarnym i organizacyjnym przywódca powstania, wsławiony między innymi wspaniałym zwycięstwem pod Salichą. Postać absolutnie wyjątkowa, niestety dzisiaj w dużej mierze zapomniana.” - Dominik Szczęsny-Kostanecki historyk.
      W grudniu Romuald Traugutt powierza specjalną misję dyplomatyczną do Agencji Wschodniej w Turcji, gdzie Edmund Różycki ocenia możliwości zorganizowania zbrojnego oddziału rekrutującego się z polskich ochotników celem udzielenia pomocy powstańcom. Po powrocie z Turcji pisze obszerny raport w tej sprawie - patrz materiały „Ułan Wołyński” nr47.XII.2021.r. Po straceniu 5 sierpnia 1864 roku generała Romualda Traugutta na stokach Cytadeli w Warszawie powstanie nie ma szans na dalszy rozwój. Represje carskie ulegają dalszemu, ogromnemu nasileniu.
      Gen. Edmund Różycki skazany zostaje przez sąd w Kijowie na wygnanie z kraju. Osiedla się w Paryżu i obok sędziwego Ojca wiedzie aktywny żywot żołnierza tułacza. O dalszych losach i powrocie do kraju po śmierci Karola Różyckiego we wcześniejszych publikacjach.
      Napis na obelisku na grobie gen. Edmunda Różyckiego na Cmentarzu Rakowickim w Krakowie wystawionym na jego mogile, kosztem i staraniem kolegów, urzędników krakowskiego Towarzystwa Ubezpieczeń, czytamy następujący napis, który wyszedł z serca i z pod pióra Adama Asnyka i Rodocia:
     
      Tu proch rycerski prawego człowieka
      Na zmartwychwstanie swej ojczyzny czeka,
      Gdy z wolą Bożą duch jego na przedzie,
      Jak niegdyś braci, do boju powiedzie.
      Matce ojczyźnie dał swój żywot cały,
      Wielki w miłości i wielki w pokorze,
      Polsko! na chwilę odwetu i chwały,
      Daj tobie więcej takich synów, Boże!...
     
      Artemyusz Weryha
     
      RAPSOD RYCERSKI
     
      Het, tam, po szlaku, gdzieś w Ukrainie,
      Posępny zastęp rycerza,
      Co mniej niż tysiąc liczy w drużynie,
      Na Ruś Czerwoną już zmierza.
      Wróg, ufny w siłę — tłumne zastępy
      Kazał wokoło tak sprawić,
      By przez parowy, lasy i kępy
      Wpaść nań, i żywcem dostawić.
      Rycerz wié myśli wroga zażarte,
      Umié przed wilkiem ślad zatrzeć
      I tylko tam je rzuca niestarte
      Skąd lepiej wroga dopatrzeć...
     
      Znużeni marszem zwinęli szyki,
      Obóz dokoła ścisnęli,
      Trzymając w ręku strzelby i piki,
      Snem twardym bracia zasnęli.
      A powiek wodza sen nie zamyka,
      Bo jego dusza wojacza,
      Bo jego serce nawskroś przenika
      Powinność wodza-tułacza.
      Nieraz objeżdża warty i słucha,
      Czy chrzęst i tentent ze szlaka
      Nie dójdzie jego ostrego ucha,
      Co słyszy nawet lot ptaka...
      Zaczęło świtać, z drogi od lasu,
      Coś się tam widzi wodzowi.
      „Wiaro! do szyku!“ - krzyknął - „dość wczasu!“
      I wszyscy stoją gotowi.
      Bliżej i bliżej, ścieżką, to smugą,
      Jak bryła jaka żyjąca,
      Suną się ludzie; wódz patrzał długo,
      Oko ogniste, dłoń drząca.
      A ten blask oczu, to ręki drzenie
      Dla piersi z których krew ciekła -
      Wolą niezłomną; — na ich skinienie
      Pójdą do nieba i piekła.
      I jeszcze bliżej, już pod ostrogą
      Czuła rumaka drzy skóra,
      Dobyty pałasz, i już, już nogą,
      Wódz ściśnie konia, i — hura!
      Wtem na twarz jego, piękną zapałem
      Jakiś chłód wionął od miedzy:
      „To jacyś nasi“, rzekł, o poznałem,
      „Więc do spoczynku koledzy“.
      I znowu z placu szyki wróciły
      Na miejsce swego wytchnienia,
      A oczy wodza łzą się zrosiły
      Na widok ofiar, cierpienia.
      To garstka naszych znużona drogą,
      W lichej odzieży i zbroi,
     
      I znać, że głodem zmęczona srogo,
      Cześć mu oddała - i stoi.
      Wyszedł naczelny i rzekł do wodza:
      „My z Ciechońskiego szeregów,
      „Dawno szukamy ciebie po drodze,
      „Zalicz nas do swych kolegów“...
      Wódz ciężko westchnął, bo znać z oblicza
      Kto doznał losu oporu:
      I rzekł: „Bóg często siły użycza
      „I tym, co słabi z pozoru“...
      Łzy mu nabiegły - wtem wystrzał warty
      Zbudził ostrożność i trwogę;
      Spojrzał i widzi, że wróg zażarty
      Obóz wysuwa na drogę.
      Widać mu pilno, gdy swą piechotę
      Tłumnie na wozy rozsadził,
      Lecz pewno zmylon, kiedy hołotę
      Nie na bój prosto prowadził.
      „Ot, chwała Bogu, jest i robota!“
      Wódz rozweselon zawoła:
      „Jeśli w was tedy szczera ochota
      „Za kraj z moimi nieść czoła,
      „Śpieszcie i znieście: tylko dam radę,
      „Tak nagle trzeba nacierać,
      „Żeby wróg tłumy nie zlał w gromadę,
      „Bo wówczas trzeba umierać“...
      „Że się wam uda, tak sobie tuszę,
      „A więc, nie tracąc nic czasu,
      „Choć głodni ciałem, wzmocnijcie duszę...
      „Z Bogiem! i tnijcie od lasu!
      „Dowiedźcie, żeście dzielni i śmiali.
      „Że wódz wam słaby przewodził,
      „Że łatwo wszędzie gromić Moskali,
      „Gdzie nikt ze swoich nie szkodził“...
      „Jezus, Marya“ - i znikła wiara;
      W obozie wrogów zgiełk, wrzawa,
      Jakby się krząta w nim Polska stara,
      Jakby pod Wiedniem to sprawa.
     
      Obóz, co liczył tysiąc bez mała,
      Wiara półsetką rozprasza;
      Część w pień wycina, i sama cała
      Wraca i tryumf ogłasza.
      Wódz ją ze swymi w szyku sprawionym
      Spotyka, wita, hołd daje:
      „O cześć! zawoła, wam niezwalczonym,
      „Niech każdy z nami w rząd staje!“...
      I poszli razem... Niech kiedyś sława
      Nagrodzi tryumf dziś cichy!
      Wódz — to Różycki, a świetna sprawa
      Zaszła u wioski Salichy.
     
      Artemyusz Weryha, autor tu przytoczonego rapsodu, opiewającego jedną z chwil wyprawy Edmunda Różyckiego, zostawił kilka wierszowanych ustępów z powstania 1863 roku, w swych „Pamiętnikach “, dotąd niewydanych. Spisywał on je przeważnie w roku 1865—1866, podczas etapowej podróży na Syberyę. Art. Weryha, znany z brania udziału w ruchu umysłowym prowincyj nad Dźwiną, w połowie bież. wieku, i wcześniej, tłumacz „Pana Tadeusza“ na język białoruski, autor wielu pieśni białoruskich, zmarł na Syberyi przed dziesięciu laty.
      Źródło: Maryan Dubiecki "Edmund Różycki Szkic Biograficzny " Wydawnictwo Druk. Czas w Krakowie 1895rok Radosław R. Stróżyk
     
           2 PUŁK JAZDY WOŁYŃSKIEJ W POWSTANIU
                    STYCZNIOWYM 1863–1864

     Przegląd Historyczno-Wojskowy 16 (67)/3 (253), 41-62 2015
     
      2 Pułk Jazdy Wołyńskiej był samodzielnym oddziałem lekkiej kawalerii, który w powstaniu styczniowym 1863–1864 r. walczył na terenach Wołynia, Podola i Galicji Wschodniej. Jego dzieje nie doczekały się szczegółowych oraz całościowych opracowań. Badacze i miłośnicy tego okresu koncentrowali się jedynie na kampanii na wschodnim Wołyniu w maju 1863 r. oraz na osobie twórcy i pierwszego dowódcy płk. Edmundzie Różyckim. 2 pułk był doborowym i zdyscyplinowanym oddziałem, złożonym z elity ówczesnego społeczeństwa dawnych ziem południowo-wschodnich Rzeczypospolitej. Należy podkreślić, że w jego szeregach oprócz Polaków walczyła także pewna grupa ludności rusińskiej, co dodatkowo świadczy o wyjątkowej wartości jednostki.
      Podczas trzytygodniowej kampanii kawaleryjskiej od uroczyska „Pustocha” do Szczasnówki pułk nie dał się zaskoczyć i pokonać wielokrotnie silniejszym siłom rosyjskim, zajmował kolejne tereny i miejscowości oraz staczał zwycięskie potyczki.
      Gdy nie otrzymał obiecanej pomocy z Galicji i Mołdawii, dowódca oddziału postanowił przedrzeć się za kordon graniczny. Maszerując ku granicy rosyjsko-austriackiej, 26 maja 1863 r. pod wsią Salicha Mała stoczył zwycięską walkę z Rosjanami. Podczas niej ułańska szarża rozbiła czworobok piechoty rosyjskiej. Dwa dni później 2 pułk przekroczył granicę i znalazł się w Galicji Wschodniej, gdzie przez kolejne10 miesięcy się reorganizował, ćwiczył i dozbrajał. Oficerowie i żołnierze nie tracili nadziei, że wejdą ponownie do walki i jako zwycięscy wrócą w rodzinne strony. Opóźniająca taktyka kół ziemiańskich oraz przygasanie ruchu powstańczego w okresie zimowym uniemożliwiło ostatecznie realizację tych planów. Dzieje najsilniejszego zgrupowania powstańczego na terenach Rusi i jednocześnie jednego z największych oddziałów kawaleryjskich podczas całego powstania styczniowego godne są zatem zainteresowania i opisania, co jest celem niniejszego artykułu. Całość problematyki 2 Pułku Jazdy Wołyńskiej została ujęta w trzech rzeczowo-chronologicznych zagadnieniach. W pierwszym z nich został opisany proces formowania, skład osobowy, umundurowanie oraz uzbrojenie, w drugim – przebieg trzytygodniowej kampanii na Wołyniu i Podolu, a w trzecim – wydarzenia po zakończeniu kampanii na Rusi i przejściu na teren austriackiej Galicji.
      Sformowanie oddziału
     
      Powstanie na terenach Rusi rozpoczęło się 8 maja 1863 r. Tego dnia RządTymczasowy Rusi ogłosił odezwę: „Do Polaków na Rusi”, w której wzywał jejmieszkańców do chwycenia za broń przeciw rosyjskiemu zaborcy .
     Termin powstania wyznaczono na naradzie w Sidorowie w dniach 8–10 kwietnia 1863 r..Przyjęty plan powstańczy zakładał, że członkowie Komitetu Prowincjonalnego Rusi naKijowszczyźnie i Wołyniu (Podole w pierwszych dniach akcji miało nie brać udziały z powodu słabego przygotowania zbrojnego) razem z nowymi ochotnikami zbiorą się w nocy z 8 na 9 maja 1863 r. w wyznaczonych miejscach, zorganizują w oddziały i podejmądziałania zbrojne. Mniejsze grupy miały rozpocząć bezpośrednią walkę z rosyjskimzaborcą, skupiając na sobie jego siły, oraz prowadzić agitację wśród miejscowej ludności rusińskiej. Większe zaś miały przebijać się na wschodni Wołyń, aby tam dołączyć do formowanego przez płk. Edmunda Różyckiego 2 Pułku Jazdy Wołyńskieji wspólnie utworzyć zalążek armii wołyńskiej.
     Na czele tych głównych sił Różycki miałdążyć do połączenia się z wkraczającym z Galicji Wschodniej korpusem powstańczymdowodzonym przez gen. Józefa Wysockiego i razem prowadzić walkę wyzwoleńczą domomentu uderzenia większych sił powstańczych z województwa lubelskiego .Przeciwnikiem była regularna armia rosyjska. Gubernie: wołyńska, podolska i kijowska, tworzyły od 1832 r. samodzielny okręg wojskowy – Kijowski Okręg Wojskowy. Generał-gubernatorem kijowskim i dowódcą okręgu był gen.Mikołaj Mikołajewicz Annienkow II. Ukazem cara Aleksandra II z 14 stycznia1863 r. otrzymał on władzę naczelnika osobnego korpusu działającego w czasiewojny, który to korpus w pierwszych miesiącach 1863 r. liczył 30 810 żołnierzy. Formowanie 2 Pułku Jazdy Wołyńskiej, głównego oddziału na Rusi, przebiegało zgodnie z przyjętymi planami. Miejscem zbiórki powstańców były lasy między wsiami Troszcza (należącej do rodziny Burzyńskich) i Karpowiec. Pierwsiinsurgenci przybyli pojedynczo lub niewielkimi grupkami w nocy z 8 na 9 maja1863 r. Następnie zostali zorganizowani przez jego dowódcę płk. Różyckiego w jedną formację, która stanowiła zawiązek 2 pułku . Dnia 9 maja oddział stanął w lesie na uroczysku „Pustocha”. Różycki zameldował Rządowi Narodowemu: (...) Dnia 9 V w okolicy Troszczy i Karpowiec w miejscu zwanym Pustocha zebrały się pojedyncze oddziały konne powstania, mające tworzyć jeden oddział, razem 170 koni . Liczba przybyłych insurgentów była zdecydowanie niższa od zakładanej przez dowódcę, który spodziewał się, że będzie ich nawet 1200.
     Wielu sprzysiężonych nie dotarło ze strachu przed otwartą wojną z Cesarstwem Rosyjskim i ewentualnymi konsekwencjami Rosji w stosunku do nich i ich rodzin. Wielu insurgentów aresztowali Rosjanie lub wyłapali rusińscy chłopi . Powstańcy, przyszli żołnierze 2 pułku, rekrutowali się głównie z miejscowych rodzin szlachecko-ziemiańskich (...) z samej inteligencji, z młodzieży, rozumiejącej bardzo dobrze, o co się bije, kochającej ojczyznę, pełnej zapału i poświęcenia . Wołyńska młodzież w znaczącej mierze zdecydowała nie tylko o charakterze jednostki, ale i jej liczebności.
     I tak: 26-letni Jan Burzyński z Borkowców koło Żytomierza, wraz z braćmi Stanisławem i Tadeuszem oraz 16-letnim bratankiem Kazimierzem, uzbroił i wyszykował własnym kosztem pluton złożony z oficjalistów i służby dworskiej. Podobnie uczynili dwaj inni 26-latkowie: Jan Bierzyński z Borkówki Wołyńskiej, razem z braćmi Stanisławem i Tadeuszem ,oraz Edmund Karol Łoziński z Hubinia. Z majątku Gizowszczyzna pochodzili bracia Władysław (ur. 1833) i Jerzy (ur. 1836) Konopaccy. Oprócz młodzieży ziemiańskiej w oddziale służyli studenci Uniwersytetu Kijowskiego i uczniowie miejscowych szkół, m.in.: Leon Syroczyński, Antoni Syroczyński , PawełSzymański, Paweł Lisowski (ps. „Bronisław Sokulski”)i Antoni Berezowski,a także niewielka grupa urzędników oraz robotników, m.in.: Franciszek Jniszewski (ur. 1842 r. w Krasnopolu k. Żytomierza), z zawodu stolarz, Adam Samborski, właściciel fabryki świec, oraz Maksymilian Tomaszewski, urzędnik gubernialny z Żytomierza.
     Niezwykłością jednostki był spory odsetek ludności rusińskiej: oficjalistów, chłopów oraz tzw. kozaków dworskich służących nadworach zamożniejszych ziemian. Dokładne określenie ich liczby jest niemożliwe wobec braku odpowiednich dokumentów źródłowych. Na pewno było ich kilkudziesięciu z ogólnej liczby kilkuset Rusinów, którzy wzięli udział w powstaniu.Byli to m.in.: Michał Kusznirczuk, oficjalista w majątku braci Konopackich, Mikita Rybaczek (lub Rybczok, lat 35), lokaj we dworze w Stylkowicach naWołyniu, oraz Sawa Onyszczuk (ur. we wsi Beiżym, pow. zasławski).
      Z ludzi tych, a także niewielkiej liczby zawodowych oficerów rosyjskich płk Różycki sformował 2 pułk zorganizowany w szwadrony i plutony . Początkowo oddział liczył 170 insurgentów. Podczas postoju w Połonnym jego stan wzrósłdo 190 jazdy, 50 kosynierów i 40 strzelców. W trakcie kampanii na Wołyniui Podolu dołączały do niego plutony Władysława Ciechońskiego i Włodzimierza Szaszkiewicza. W szczytowym momencie formacja liczyła ok. 600 żołnierzy(4 szwadrony po 150 ludzi). W wyniku strat poniesionych w bojach i dezercji w przededniu boju pod Salichą Małą 26 maja 1863 r. 2 pułk miał już jednak tylko 284 żołnierzy i oficerów zorganizowanych w 5 szwadronów
     . Brak dokumentów uniemożliwia ustalenie zarówno sztabu dowódcy, jak i listyoficerów w początkowym okresie funkcjonowania oddziału. Pewnych informacjio nominacjach oficerskich dostarcza Lista imienna oficerów 2 Pułku Jazdy Ruskiej .I tak, 9 maja 1863 r. nominacje na dowódców plutonów, wystawione przez płk. Różyckiego, otrzymali: Julian Sierzputowski, Józef Miaskowski, Michał Łubieński,Jan Burzyński i Władysław Konopacki. Na adiutanta pułku został wyznaczonyAleksander Frankowski, a na gospodarza pułku – oboźny Antoni Miaskowski.Oznacza to, że pułk nie miał początkowo struktury szwadronowej, ale składałsię z 5 plutonów. Dubiecki, powołując się na informacje od podoficera 2 pułkuAnzelma Zaruskiego, podał następujący skład sztabu przy dowódcy: (...) przy bokugenerała widziano sztab bardzo nieliczny: szef pułku, komisarz Rządu Narodowego Stanisław Dunin, kapelan x. Eustachy Szczeniowski (nieodstępujący wodza ani nachwilę) i adiutanci: Aleksander Frankowski, Sierzputowski i Józef Miaskowski. Wśród grona oficerów byli: August Mazewski, Prozor, Machczyński, Konopacki, Szaszkiewicz, Klukowski – jako dowódcy szwadronów – Jan Burzyński, Henryk Piegłowski, wśród innych dowodzili plutonami. Wspomnienie to dotyczy zapewne okresu, kiedyjednostkę uzupełnili ochotnicy i podzielono ją na 5 szwadronów (pełnych i szkieletowych). Na pewno jednym z najbliższych współpracowników oraz doradcą płk.Różyckiego był ks. Eustachy Szczeniowski, kapelan oddziału .Ustalenie umundurowania żołnierzy 2 pułku nastręcza wiele trudności. Formacjanie miała kompletnego, identycznego oraz regulaminowego umundurowania. Drobnewzmianki w przekazach pisemnych nie dają pełnego obrazu, podobnie jak i nielicznezachowane pamiątki po powstańcach. Stwierdzić jednak można, że powstańcy byliubrani w baranie czapki, brązowe burki, spodnie koloru granatowego oraz wysokie, skórzane buty. W chłodne majowe wieczory oraz noce żołnierze nosili także kożuchy. W skład oporządzenia kawaleryjskiego insurgentów mogły wchodzić: pendent,ładownica z pasem, temblak z chwastem, smycz do pistoletów oraz mantelzak.
      Jeszcze większy problem niż z umundurowaniem żołnierze mieli z uzbrojeniem.Pozbawieni fabrycznej broni powstańcy byli zmuszeni wykonywać ją sami lub zdobywać na nieprzyjacielu. Podstawową bronią lekkiej kawalerii była lanca. Posformowaniu oddziału rozpoczęto jej improwizowane wytwarzanie. Jako groty lancwykorzystywano zaostrzone pilniki bądź zęby od bron. Przekuwanie odbywałosię m.in. w kuźniach w okolicach Derewicz. Część żołnierzy była uzbrojona takżew kawaleryjskie szable. Ich liczba nie była jednak duża, a wiele z nich było tępychlub bez pochew. Kawalerzyści dysponowali również kilkudziesięcioma sztukamibroni palnej: pistoletami, dubeltówkami i pojedynkami. Nie miała ona jednak większej wartości bojowej, była bowiem przestarzała, w złym stanie technicznym, dodatkowo zardzewiała od leżenia w ziemi, gdzie była ukryta przed rosyjskimi kontrolami.2 pułk miał także własny sztandar, który został uroczyście wręczony oddziałowi najprawdopodobniej w czasie postoju na przedmieściach Połonnego. Prostokątny płat sztandaru był wykonany z dwóch poprzecznych brytów cienkiego amarantowegojedwabiu. Brzegi zostały obszyte złotym sznurem i ozdobione dwoma złotymi chwastami. Na awersie znajdował się haftowany białą nicią Orzeł Biały ze złotą koroną nagłowie i rozłożonymi skrzydłami. Pod orłem został umieszczony w półkolu napis: Za Naszą i Waszą Wolność. Na rewersie znajdował się herb Rusi – św. Michał Archaniołtrzymający w prawej ręce obnażony miecz, w lewej zaś pochwę. Na dole wyhaftowanonapis w języku rusińskim:Za Woliu Rusi, Polszczi i Łytwy.
     
      Kampania na Wołyniu i Podolu
      Uszykowany i uzbrojony 2 Pułk Jazdy Wołyńskiej 9 maja 1863 r. (...) czując się na siłach, wyruszył w drogę dla ogłaszania „Złotej hramoty” ludowi i spotkania wroga . Trasa marszu wiodła na zachód. Różycki zamierzał dotrzeć do miasteczkaPołonne, gdzie spodziewał się otrzymać wiadomości z Galicji o korpusie gen.Wysockiego, który powinien już wkroczyć na Wołyń. Drogę zaplanował przez wieś Troszcza, a następnie miasteczko Lubar, gdzie zamierzał uwolnić przetrzymywanych tam powstańców, których żołnierze rosyjscy rozbroili i aresztowali. W Troszczy miejscowa ludność powitała przybyłych żołnierzy chlebem i solą. Po odczytaniu „Złotej hramoty” oddział wyruszył w dalszą drogę. Wieczoremtego samego dnia zbliżył się do Lubaru. W dobie powstania 1863 r. przy wjeździedo miasteczka, na tzw. trakcie berdyczowskim znajdował się „etap” (tymczasowe miejsce postoju aresztantów w dalszej drodze do więzienia lub na zesłanie).Strzegło go 18 rosyjskich żołnierzy. Pułkownik Różycki rozkazał swoim żołnierzom zaatakować go i zniszczyć. Uderzenie zakończyło się powodzeniem. Na nocjednostka stanęła obozem pod miastem. Następnego dnia, 10 maja, oddziałzwinął obóz i wrócił do Lubaru, gdzie mieszkańcom odczytano „Złotą hramotę” . Wieczorem wyruszył w kierunku Połonnego. Najpierw udał się do folwarkuBite Jezioro niedaleko Gizowszczyzny, a następnie do wioski Derewicze. Maszerujący 2 pułk miał na swoim prawym skrzydle oddział piechoty żytomierskiej pod dowództwem płk. Augusta Chranickiego. Drugi z większych oddziałówwołyńskich insurgentów, pod dowództwem Józefa Machczyńskiego, tworzył strażprzednią 2 pułku i razem z piechotą Chranickiego przylegał do „Cwetu”, jedynejwiększej na Wołyniu puszczy połączonej z pasmami lasów i bagnami Polesia.Oddział Leszka Wiszniewskiego operował na północy, w powiecie owruckim.Naczelne dowództwo nad wszystkimi jednostkami sprawował płk Różycki.
      Mieszkańcy Derewicz życzliwie powitali powstańców, którzy następnie zebranym odczytali i wręczyli „Złotą hramotę”. Lud (...) nie dość, iż chętnie ucho dawał owym ogłaszaniem, ale był przykład, że odwoływał się do powagi generała, gdy po przejściu oddziału stosunki pańszczyźniane natychmiast nie zostały rozwiązane . Różycki rozkazał także uwolnić więźniów, aby nie obarczać się jeńcami.W Derewiczach 2 pułk spędził noc i następny dzień, dozbrajając się i ćwicząc. Dnia 12 maja 1863 r. oddział zajął bez walki miasteczko Połonne . Rosyjska załoga miasteczka, 8 Brygada Artyleryjska pod dowództwem płk. Pleschina, na wieść o zbliżaniu się insurgentów opuściła obóz i udała się do sąsiednich powiatów, pozostawiając zapasy wojskowe. 1 maja (starego stylu – R.S.), o godzinie 4 po południu, buntownicy z południa od Lubara, Derewicz i Onackowców, zebrani w jedną gromadę, liczącą około 1000 ludzi, na czele z ziemianinem Różyckim, którego tytułują generałem, wstąpili w miasto Połonne – donosił miejscowy proboszcz prawosławny Ignatij Aleksandrowicz Niemołowski arcybiskupowi wołyńskiemu i żytomierskiemuAntoniemu. Insurgenci po wejściu do miasta urządzili rewizję urzędu pocztowego, zarządu gminy i domu miejscowego urzędnika policyjnego Dionizego Iwanowicza Miklaszewskiego w poszukiwaniu rosyjskich dokumentów i broni.
      Po zajęciu miasta 2 pułk założył obóz na przedmieściu zwanym Marjanie, w dawnym obozie artylerii. Oddział stacjonował w nim do 16 maja 1863 r. Różycki wprowadził w Połonnym własne, powstańcze rządy. Rozkazał zniszczyć carskiego orła przybitego na ścianie przy wejściu do apteki. Urzędnikom, którzy poukrywali się lub pouciekali, odebrał dotychczasowe uprawnienia i medale. Obstawił wszystkie drogidojazdowe do miasta, żeby uniemożliwić przesyłanie wiadomości do władz rosyjskich. Wprowadził zarządzenia mające pozyskać przychylność miejscowej ludności. Zniósł podatek od handlu wódką i ustalił maksymalną jej cenę na 20 kopiejek .W powstańczym obozie wprowadził porządek wojskowy. Codziennie odbywały się ćwiczenia mające przygotować młodych i niedoświadczonych żołnierzy do nadchodzącej konfrontacji z wojskiem rosyjskim. Jednocześnie trwało dozbrajaniei wyposażanie oddziału. Dubiecki wspomniał również o polowej mszy świętej, którana młodym żołnierzu oraz okolicznych mieszkańcach zrobiła duże wrażenie.
      Dnia 16 maja 1863 r. 2 pułk wyruszył w kierunku Miropola . Maszerował w (...) najlepszym porządku, uszykowawszy się tak, że naprzód szły dwa szwadrony kawalerii, potem piechota, a z nią znów dwa szwadrony kawaleriii.Gdy Rosjanie zorientowali się, że insurgenci z powiatów żytomierskiego, zwiahelskiego i zasławskiego dążą do połączenia się w okolicach Połonnego i Miropola,postanowili przeciwdziałać temu planowi.
      Generał Michał Druckij-Sokolnicki rozkazał sformować w Cudnowie oddział złożony z 1 i 3 roty 8 batalionu strzelców i trzechsotni kozaków. Dowództwo nad nim powierzył swojemu adiutantowi sztabskapitaowi Mikołajowi Gienadiewiczowi Kaznakowowi. 14 maja wyruszył on w kierunkuMiropola. W miasteczku tym o świcie 17 maja doszło do potyczki 2 pułku z oddziałem Kaznakowa. Po zaciętej wymianie ognia płk Różycki zarządził odwrót w stronę Połonnego, a następnie skierował się z oddziałem na Podole. Dowódca wołyńskiej kawalerii postanowił wesprzeć tam lokalną organizację i wywołać powstanie w dotychczas spokojnym regionie. Nie bez znaczenia było to, że zbliżał się ku granicy austriackiej, skąd oczekiwał posiłków. Oddział,maszerując przyspieszonym tempem przez Połonne, dotarł jeszcze wieczorem17 maja do Sichrowa. Stąd Różycki wyprawił piechotę do oddziału zasławskiego, stacjonującego w niedalekich Minkowicach . Następnego dnia przez Świnne i Macewiczki dotarł do wsi Kustowce. 19 maja wszedł do Worobijówki. W momencie podchodzenia do miejscowej karczmy insurgenci stoczyli potyczkę z Rosjanami, którzy po krótkiej obronie skapitulowali. Zwycięski Różycki miał wziąć do niewoli 39 rosyjskich jeńców. Z Worobijówki insurgenci podążyli dalej na południe. Po przejściu Ostropolapolski oddział stanął na jednodniowy odpoczynek w uroczysku „Hanczarycha”.
      Dnia 20 maja ruszył w dalszą drogę, w okolice Chmielnika. 2 km od miasta płk Różycki postanowił pójść na Ułanów, ale w trakcie marszu znów zmienił trasę i ostatecznie 2 pułk stanął na nocleg niedaleko wsi Metyniec. 23 maja ruszył w kierunku Chmielnika. Do oddziału dołączyło w tym czasie 50 powstańców z powiatu lityńskiego, dowodzonych przez Włodzimierza Szaszkiewicza . Maszerując przez Podole, Różycki przekonał się, że ruch powstańczy w tej prowincji nie istniał, a miejscowa organizacja narodowa przeciwdziałała jego rozprzestrzenianiu. Postanowił zatem zawrócić na Wołyń. Podążył w kierunku zajmowanych kilka dni wcześniej pozycji pod Lubarem. Manewr ten był związany z nadzieją na pomoc gen. Wysockiego. Po minięciu m. Stekowce, jednostka rozwinęła obóz we wsi Bratałów , skąd pomaszerowała w kierunku południowo-zachodnim, z zamiarem dotarcia w okolice powiatu zasławskiego. 24 maja pułk nocował w Chrabużnej. Nazajutrz pomaszerował przez Onackowce w okolice Hrycowa.
      Niedaleko Sulżyna oczekiwała na niego część szwadronu dowodzona przez por. Eustachego Klukowskiego, który wydostał się ze strasznego minkowieckiego pogromu . Zaledwie jednak 2 pułk minął Hryców, Różycki dowiedział się, że dwie roty rosyjskiej piechoty z Zasławia zajęły już Sulżyn. Postanowił zatem zawrócić na południe, aby wyjść na odkryte miejsce. Klukowskiemu posłał rozkaz, aby podążał za nimi, tworząc ariergardę pułku. Znużony zamierzał rozłożyć się obozem między Laszkami a Medwedówką. Nim to jednak uczynił, okazało się, że nieprzyjaciel zajął sąsiednią wieś Lisińce . Rosjanie, postępując w szykutyralierskim, otworzyli ogień do polskich powstańców. Atak ten nie wyrządziłdużych szkód. Różycki, zdając sobie sprawę z niedogodnej pozycji do działaniakawalerii przeciw piechocie, postanowił wycofać oddział za Laszki.
      Tego dnia, 25 maja, 2 pułk po potyczce z Rosjanami przemaszerowałponad 16 km. Trudne położenie jednostki, a także wcześniejsze informacjeo klęsce powstania na Rusi szerzyły wśród żołnierzy defetyzm i dezercję. Część insurgentów z powiatu lityńskiego, czyli z niedawno przyłączonego oddziału Szaszkiewicza (...) zemknęła z obozu do domów . Rankiem 26 maja po kilkugodzinnym odpoczynku pułk skierował się na trakt ze Starokonstantynowa do Jampola. Różycki zachowywał spokój, choć położenie stawało się coraz trudniejsze. Zamierzał dotrzeć do położonej przygranicy rosyjsko-austriackiej Antonówki. W trakcie marszu otrzymał wiadomość, że czoło kolumny nieprzyjaciela atakujące go poprzedniego wieczora podLaszkami postępuje za nim; zagraża tyłom jego jednostki oraz może zaalarmować pozostałe siły rosyjskie będące w okolicy. Na południu, na lewym skrzydle2 pułku, wojska rosyjskie znajdowały się w odległym o kilkanaście kilometrówStarokonstantynowie. Kawaleria gen. de Doliera, zmierzająca z okolic położonego jeszcze dalej na południe Międzyboża, mogła zagrażać czołu oddziału. Napółnocy, na prawym skrzydle, znajdowała się formacja płk. Durnowa, który kilkadni wcześniej rozbił powstańców w bitwie pod Minkowicami.
      Po kilkugodzinnym marszu do 2 pułku zbliżającego się do wsi Salicha Maładotarła wiadomość, przekazana przez wedety tylnej straży, o pojawieniu siękozaków, za którymi na podwodach pędziła rosyjska piechota. Wysłany zeStarokonstantynowa oddział w sile 720 żołnierzy pod dowództwem sztabskapitana Michno miał uniemożliwić insurgentom przekroczenie granicy rosyjsko-austriackiej.
      Różycki zdawał sobie sprawę, że nieprzyjaciel chce zastąpić mu drogę.Postanowił przyjąć bitwę, aby go z tego traktu spędzić. Rozkazał (...), aby furgony obozu przeszły przyspieszonym marszem, a cała jazda niemniej kroku dotrzymywałaraźnie posuwającym się furgonom . Przejście na dogodne miejsce miało się odbyćtak, aby zmylić Rosjan. Na gościńcu Różycki zostawił 3 szwadrony i z nimi pomału odstępował w szyku obronnym, podczas gdy 2 pozostałe, wycofane wcześniej,czekały na dalsze rozkazy.
      Pułk stanął na małym wzniesieniu na trakcie jampolskim w odległości 1500 kroków od Salichy Małej. Dowódca rozkazał uszykować oddział w dwie linie, z rezerwą mającą bronić tyłów. Pierwszą linię tworzyły 1 i 2szwadron w szyku rozwiniętym, drugą – szwadrony 3 i 5 w kolumnach plutonowych, a rezerwę – 1 pluton 2 szwadronu i 4 szwadron, który później dołączył do3 szwadronu. Lewe skrzydło oparte było o wąwóz, prawe zaś odkryte na pagórku. . Rosjanie, przekonani o rzekomym wycofywaniu się 2 pułku, wyszli za nimze wsi na pole porośnięte zbożem. Rosyjska kompania uformowała tyralierę.Posuwając się naprzód, ostrzeliwała z karabinów insurgentów. Strzelała jednaktak niecelnie, że prawie wszystkie kule przenosiło ponad głowami polskich żołnierzy. Pod osłoną tejże kompanii nieprzyjaciel zaczął formować do boju swoichżołnierzy. Na lewym skrzydle sztabskapitan Michno umieścił 120 kozaków. Na prawym rozkazał piechocie sformować czworobok.
      Gdy (...) 3 boki czworoboku rosyjskiego były już uformowane, czwarty przypierał do wsi, a kilkadziesiąt wozów, z których jeszcze nie powysiadała piechota, stało na placu, płk Różycki wydał rozkaz pierwszej linii, złożonej z najwyżej 120 koni, aby ruszyła do ataku, początkowo powoli, potem szybciej, a na końcu co koń wyskoczy. Pułkownik Różycki nie przewidywał, że (...) ludzie, którzy jeszcze nigdy nie byliw boju i nie wąchali prochu, uzbrojeni tylko pikami, nędznie okutemi w kuźni poloweji mający zaledwie piętnaście pałaszy, spiszą się tak gracko, jak się stało. Pierwsza linia ruszyła do szarży na rosyjską formację. Do pokonania miała 1200 kroków podciągłym ostrzałem tyraliery, a na samym końcu pod rotowym ogniem piechoty ustawionej w czworobok. Rosyjski ostrzał nie był w stanie zatrzymać rozpędzonych żołnierzy, którzy z impetem pokonali odległość dzielącą ich od nieprzyjaciela, czym wzbudzili popłoch wśród kozaków, ratujących się ucieczką do lasu, i stratowalikońmi tyralierę. Zbliżywszy się w końcu do najeżonego bagnetami czworobokupiechoty, uderzyli w niego lancami i szablami. August Mazewski ze swoim szwadronem wpadł w środek rosyjskich żołnierzy i (...) urządził rzeź straszną między nimi .Rosyjska formacja została rozbita. Nieprzyjaciel rozpaczliwie starał się utworzyć nową, ale szybki atak polskiej jazdy udaremnił te starania. Żołnierze nieprzyjaciela walczyli już nie o zwycięstwo, lecz o ocalenie. Rosjanie w popłochu ratowali się ucieczką do wsi lub lasu, porzucając przy tym broń. Marian Dubiecki wspomniał o dowódcy zgrupowania rosyjskiego sztabskapitanie Michno, który cały bój przesiedział pod mostem, chroniąc tam swoje życie, za co po upadku powstania był sądzony przez rosyjski sąd polowy w twierdzy kijowskiej. Według polskich źródeł, w boju pod Salichą Małą zginęło ok. 200 żołnierzy rosyjskich, 3 oficerów i 1 podchorąży. Do Starokonstantynowa w porządku wojskowy wróciło tylko 53 żołnierzy, pozostali zbierali się przez kilka następnychdni. Po polskiej stronie było 12zabitych i 21 rannych, w tym 3 oficerów . Poleglipod Salichą Małą: Bazyli Barowski, Bulewicz, Dobrzęcki, Dobrzycki, Olszewski,Pawłowski, Podgórski, Niepokojczycki, Solecki, Antoni Szerenkowski, Umińskii Ludwik Wosiński, zostali pochowani na miejscu z wojskowymi honorami. Mogiła, niestety się nie zachowała.
      Rany odnieśli m.in.: dowódca szwadronu August Mazewski, Karol Kozakiewicz, Michał Krzyżanowski i StanisławŻółkiewski, który zmarł niedługo później z powodu odniesionych ran.Rosjanie skrzętnie starali się ukryć poniesioną klęskę. Bój pod Salichą Małą opisali jako potyczkę pod wsią Lisińce. Generał-gubernator kijowski Mikołaj Annienkow II w telegramie do cara Aleksandra II raportował, że wojska rosyjskie odniosły zwycięstwo, a Różycki stracił 100 ludzi, 12 jeńców i 50 koni. Dwa dnipóźniej, 28 maja 1863 r. w okolicach Szczasnówki oddział przekroczył granicęrosyjsko-austriacką i wszedł do Galicji Wschodniej.
      Stacjonowanie w Galicji Wschodniej
      Przekroczenie granicy zakończyło majową kampanię 2 pułku, ale nie kończyłoistnienia formacji. Oficjalnie oddział został rozbrojony przez jego dowódcę, którytaką obietnicę złożył Austriakom i Rosjanom. Różycki był przekonany, że to niekoniec walki, a oddział po reorganizacji i dozbrojeniu ponownie będzie mógłwejść do walki. Potrzebą chwili było ocalenie ludzi i koni. Większość insurgentów, zanim przybyli Austriacy, zdołała się poukrywać, a konie rozkulbaczono.Dzięki temu aresztowano tylko kilkudziesięciu żołnierzy oraz skonfiskowanoi tak marnej jakości broń. Aresztowanych powstańców osadzono w twierdzachoraz więzieniach austriackich, np.: Jana Burzyńskiego w Ołomuńcu, a Franciszka Janiszewskiego w Köenigstein. Części z nich udało się uciec z więzień i dołączyćdo oddziału.Na początku czerwca 1863 r. 2 pułk liczył 200 osób w 3 niepełnych szwadronach Żołnierze zostali rozlokowani przez miejscową organizację narodową w okolicach Tarnopola. Stacjonowali w dworach miejscowych Polaków,m.in. w Klebanówce należącej wówczas do rodziny Fedorowiczów.
     O sytuacji powstańców Zygmunt Kaczkowski napisał: Wszyscy ci ludzie i konie są rozkwaterowani w 3 nadgranicznych obwodach, naturalnie tylko po dworach, skąd łatwo sobiewyobrazić, jak ten kraj teraz wygląda, w którym majątki tak duże, a dworów tak mało. W niektórych dworach stoi po 50 ludzi, po 70 koni – a trudno 50 ludzi udać zaleśniczych lub ekonomów, a 70 koni za pańskie wierzchowce dla rozrywki trzymane .Oficerowie i żołnierze 2 pułku po przybyciu do Galicji Wschodniej przekonalisię o powolności działań miejscowej organizacji narodowej opanowanej przez„białych”, toczących się sporach wewnętrznych i animozjach. Uświadomili sobie,że wymarsz korpus gen. Wysockiego, na którego pomoc, walcząc na Wołyniu, tak liczyli, ciągle nie może dojść do skutku. W trakcie przygotowań do wkroczenia na tereny Rusi posiłków galicyjskich Komitet Galicji Wschodniej (...)ofiarował się dostarczyć Różyckiemu do 14 dni potrzebną ilość lanc i pałaszy, aby razemz Wysockim i Gołuchowskim mógł wyjść na Ruś. Dowódca kawalerii wołyńskiej płk Różycki podziękował za oferowaną pomoc, oświadczając, że nie potrzebujeniczego. Jednocześnie odmówił wspólnej walki z gen. Wysockim. Decyzja ta spotkała się z ostrą krytyką części Galicjan. Florian Ziemiałkowski znieukrywanąniechęcią do dowódcy 2 pułku napisał: (...) pan Różycki ma być gorącym patryotą, Wołyńcy mówią o nim jak o półbożku, tem mniej więc pojmuję, jak mógł odmówić wspólnej z Wysockim i Gołuchowskim wyprawy na Moskali. Czy czekał aż Wysocki się pokpi, a on otrzyma główne dowództwo? To się da tłumaczyć amibicyą żołnierską, ale ujmę czyni patriocie. Ostatecznie, 2 lipca 1863 r. korpus gen. Wysockiego wyruszył do boju. Szturmpowstańców na przygraniczne miasteczko Radziwiłłów został jednak odparty przez wojska rosyjskie . Konsekwencją nieudanej wyprawy była fala krytyki zestrony społeczeństwa polskiego. Głosy niezadowolenia wymusiły tak na Komitecie Galicji Wschodniej, jak i na komisarzu Rządu Narodowego Janie Majkowskim konieczność zmian personalnych na stanowiskach dowódczych. 10 lipca 1863 r. Rząd Narodowy wręczyłpłk. Różyckiemu nominację na naczelnego wodza ziem ruskich z jednoczesnymawansem na generała brygady. Nowo mianowanemu naczelnemu wodzowipowierzono zadanie militarnego przygotowania Rusi do kolejnego wystąpieniazbrojnego.Generał Różycki z właściwą sobie energią i zmysłem organizacyjnym przystąpił do działania. W planowanej wyprawie miało wziąć udział 8 oddziałów po400 ludzi w każdym, a także 2 pułk uzupełniony do 4 szwadronów. Każdy z nichnależało dozbroić w broń palną dla piechoty oraz pałasze i pistolety dla jazdy.Potrzebna była także odpowiednia liczba koni, zwłaszcza dla jazdy.Warto dodać, że lato 1863 r. było dla insurekcji najlepszym okresem.W oddziałach powstańczych pod bronią było ok. 30 tys. żołnierzy, którzy stoczyli500 potyczek i bojów, na ogólną liczbę 1200 w całym powstaniu. W tym czasienastąpiła także rozbudowa kawalerii powstańczej; powstały oddziały samodzielne,sformowane w większe jednostki, oraz formacje w składzie partii mieszanych.Wśród samodzielnych oddziałów jazdy największą liczebność osiągnęła brygadagen. Edmunda Taczanowskiego, kawaleria litewska Kazimierza Kobylińskiegooraz właśnie 2 Pułk Jazdy Wołyńskiej. W powstaniu styczniowym przeważałjednak drugi typ jazdy, mający za zadanie rozpoznanie i ubezpieczenie. W sumiekawaleria powstańcza liczyła w tym okresie ok. 4500 insurgentów w 150 oddziałach konnych.
      Powierzenie gen. Różyckiemu rozlicznych obowiązków oficerowie i żołnierze macierzystej jednostki przyjęli z mieszanymi uczuciami. Z jednej strony byli zadowoleni, że ich dowódca został doceniony, z drugiej, zdawali sobie jednaksprawę z tego, iż będzie poświęcał im mniej czasu, a być może nawet przekaże dowodzenie innemu oficerowi. Rozwój wypadków potwierdził ich obawy. W sierpniu 1863 r. Różycki osobiście zajmował się przygotowaniem 2 pułku,który stacjonował w okolicy Tarnopola, do ponownego wymarszu. W tym czasiestan osobowy oddziału stale się powiększał. W jego szeregi byli wcielani żołnierze mający już doświadczenie bojowe. Zarówno trudności organizacyjne, jak i spodziewany przyjazd ojca zmusiły dowódcę 2 pułku do przeprowadzenia sięna stałe do Lwowa. Przed wyjazdem obiecał jednak żołnierzom, że na nowegodowódcę przyśle im swego sławnego ojca, gen. Karola Różyckiego. Tymczasowe dowodzenie 2 pułkiem przekazał gen. Józefowi Czapskiemu , a gen. JanowiChaleckiemu rozkazał sformować4 szwadron. Przygotowania gen. Różyckiego i jego szefa sztabu płk. Jana Stelli-Sawickiegodo nowej wyprawy hamowała administracja cywilna. Jej opieszałość w działaniu demoralizowała żołnierzy oraz zniechęcała właścicieli ziemskich, którzynie mogli podołać zadaniu utrzymania tak dużej liczby powstańców. Trudnościwystępowały także z uzbrojeniem żołnierzy, ponieważ brakowało pieniędzy.Różycki wysłał do Warszawy pismo, w którym prosił o fundusze oraz zarzucałmiejscowym władzom nieudolność działania. W piśmie z 26 sierpnia Rząd Narodowy zapewniał naczelnego wodza ziem ruskich, że otrzyma on częśćpieniędzy zdobytych w potyczce pod Żyrzynem (8 sierpnia 1863 r.), a KomitetLwowski zostanie zreorganizowany. Wkrótce Różycki dostał obiecane pieniądze, a pod koniec sierpnia 1863 r. do Galicji przyjechał gen. Romuald Traugutt, któremu powierzono przeprowadzenie zmian organizacyjnych. We Lwowie przebywał już w tym czasie gen. Karol Różycki, który miał objąć dowodzenie 2 pułkiem. Nie mógł on jednak dojść do porozumienia z Rządem Narodowymi wrócił do Paryża. W sierpniu zmieniło się również nastawienie rządu austriackiego do powstania styczniowego. Oficjalnie niezaangażowany do lata 1863 r. był on w zasadzie dośćżyczliwy dla insurgentów. Postawa taka związana była z przewidywaną w tymczasie europejską interwencją w sprawie Polski. Z jednej strony nie chciał występować zbrojnie przeciwko insurgentom, z drugiej, dając rosyjskiemu sąsiadowidowody życzliwości, od czasu do czasu zarządzał aresztowania i konfiskaty broni. Zaangażowanie Rosji w powstanie dawało Austrii także swobodę działania na Bałkanach. Wobec braku zdecydowanej reakcji mocarstw europejskich na odrzucenie w lipcu 1863 r. przez Rosję ultimatum, tzw. sześciu punktów, rząd austriacki zmienił nastawienie wobec powstania. Policja i wojsko wyłapywały osoby zaangażowane w powstanie, rekwirowały broń i ekwipunek wojskowy oraz uszczelniły granice. Ponadto Austriacy przekazywali Rosjanom informacje o sile i miejscu postoju powstańców.
      Oficerowie i żołnierze 2 pułku mimo piętrzących się trudności trwali na kwaterach, szkolili się i sposobili do ponownego wyjścia w pole. Problemem dla oficerów i żołnierzy oddziału okazała się nominacja na jego dowódcę gen. Czapskiego. Nowy dowódca nie potrafił znaleźć wspólnego języka z podkomendnymi. Rawita-Gawroński stwierdził wprost: (...) człowiek ten nie potrafił sobie wyrobić poważnego stanowiska wśród kolegów i doprowadził do ciągłych starć i nieporozumień w obozie. Na gen. Czapskiego posypały się skargi i zażądano jego odwołania. Różycki, aby uspokoić sytuację, zapewnił swoich byłych podkomendnych, że nominacja generała jest tymczasowa. I rzeczywiście, 30 października 1863 r. dowodzenie 2 pułkiem objął dowódca 4 szwadronu gen. Chalecki Zmiana na stanowisku dowódcy uspokoiła nastoje. 1 października 1863 r. mjr Hieronim Ruszczewski został mianowany dowódcą 1 dywizjonu.
      Stan pułku w okresie przejmowania go przez gen. Chaleckiego był dobry, co potwierdzają raporty z tego okresu. 1, 2 i 3 szwadrony były już prawie w całości sformowane, brakowało tylko kilkunastu koni. Jedynie 4 szwadron pozostawał spieszony i był w trakcie organizacji 83. 2 Pułk Jazdy Wołyńskiej miał wówczas następującą obsadę:
     
      dowódca pułku – gen. mjr Jan Chalecki;
      adiutant pułku – Aleksander Frankowski;
      dowódca 1 dywizjonu – mjr Hieronim Ruszczewski;
      dowódca 2 dywizjonu – mjr August Mazewski;
      dowódca 1 szwadronu – por. Eustachy Klukowski;
      dowódca 2 szwadronu – rtm. Józef Machczyński;
      dowódca 3 szwadronu – rtm. Edward Nałęcz;
      dowódca 4 szwadronu – Julian Sierzputowski;
      gospodarz pułku – oboźny Antoni Miaskowski.
     
      Stacjonujący w Galicji Wschodniej żołnierze 2 pułku wykorzystywali czas na doskonalenie wojskowego rzemiosła. Odbywali oni musztry w otwartym polu, na koniu i z bronią w ręku. Różycki rozkazał czytać insurgentom kodeks karny, aby wprowadzić karność i posłuszeństwo. Intendenturą zajmowała się wybierana przez powstańców Rada Gospodarcza. Wyjście pułku w pole blokowała jednak organizacja miejska we Lwowie. Zniecierpliwiony gen. Różycki 26 września 1863 r. rozwiązał złożony z „białych” Komitet Galicji Wschodniej i ogłosił, że władzę przejmują wojskowi. W tym samym czasie z Paryża wrócił gen. Traugutt. W Krakowie zwołał kilku wyższych dowódców wojskowych na naradę, podczas której podjęto decyzję o przeprowadzeniu nowej operacji ofensywnej. Celem ataku była południowo-wschodnia część Królestwa Polskiego, teren pomiędzy Wisłą a Bugiem. Na Lubelszczyznę miały wkroczyć 3 silne oddziały, przy jednoczesnej dywersji jednostek znajdujących się w głębi kraju. Naczelne dowództwo nad całą operacją powierzył Trugutt gen. Michałowi Heidenreichowi -Krukowi. Pierwotnie zakładano, że gen. Heidenreich z oddziałem 4 pod dowództwem Roberta Sienkiewicza przeprawi się w Lubelskie, gdzie dołączy do niego gen. Różycki z 2 pułkiem i pozostałymi formacjami. Ostatecznie ich liczbę zredukowano do 4. Jazda wołyńska i pozostałe 3 jednostki piechoty miały pozostać na miejscu. Operacja ofensywna, rozpoczęta 1 października 1863 r., zakończyła się już następnego dnia. Insurgenci bez walki wycofali się z nadgranicznego Porycka.
      Sytuacja w Galicji stawała się coraz bardziej dramatyczna. Niepowodzenie kolejnej wyprawy, postępujące zniechęcenie i obojętnienie społeczeństwa galicyjskiego, walki pomiędzy władzami narodowymi a organami lokalnymi powodowały marazm i rozprężenie w szeregach powstańczych. Aby ratować sytuację, gen. Traugutt, który po powrocie do Warszawy 17 października 1863 r. ogłosił się dyktatorem powstania, oddelegował do Krakowa Wacława Przybylskiego jako komisarza nadzwyczajnego. Kolejne zmiany władzy nie poprawiały sytuacji 2 pułku. Oficerowie i żołnierze stali się zakładnikami niekończących się sporów polityczne, nierealnych planów i opóźniającej taktyki ziemian. Do tego w grudniu 1863 r. Rząd Narodowy delegował gen. Różyckiego z misją specjalną do Turcji .
      Przed wyjazdem przekazał on swoje obowiązki płk. Stelli-Sawickiemu. Polecił mu wzmocnić oddziały piechoty i 2 pułk, a zarazem ciągle starać się o podtrzymanie powstania w południowych województwach Królestwa Polskiego.
      W razie ogłoszenia stanu oblężenia przez Austriaków, w co zresztą nie wierzył, nakazał przenieść wszystkie jednostki w Stanisławowskie i Kołomyjskie lub jeszcze dalej, do Zaleszczyk i na Bukowinę. Zbliżająca się zima wymagała zapewnienia oficerom i żołnierzom ciepłej odzieży oraz odpowiednich kwater. Pułkownik Stella-Sawicki, jako doświadczony wojskowy, doskonale zdawał sobie sprawę z trudności związanych z utrzymaniem oddziałów partyzanckich w okresie zimowym. W raporcie do Rządu Narodowego z 18 stycznia 1863 r. pisał:
      (...) przygotowuję do wyjścia 6 oddziałów z różnych miejsc. Nie wskazuję szczegółowo, jakie przedsięwzięto przedsięwzięto roboty, lękam się bowiem, aby przypadkiem nie odkryć wrogom zamiarów naszych. Z powodu srogości zimy wymarsz gotowych już do boju oddziałów powstrzymałem na czas pewny, aby się nie zmarnowały od samego zimna.
      Raport ten zawiera jeszcze jedną ważną informację. Mianowicie, płk Stella-Sawicki pytał, czy (...) nie zgodzi się (Rząd Narodowy – R.S.) na nazwę Ruskiego korpusu dla wszystkich wojsk formujących się pod dowództwem jenerała Różyckiego, a przeznaczonych do wkroczenia na Ruś . Nie zachował się, niestety dokument z odpowiedzią rządu warszawskiego, ale w raportach 2 pułku powstałych już po 18 stycznia wymieniany jest 2 Pułk Jazdy Ruskiej.
      Przyjąć zatem można, iż Rząd Narodowy wyraził zgodę na używanie takiej nazwy dla formacji mających wkroczyć na Ruś. Trudną sytuację 2 pułk potwierdzał także mjr Ruszczewski w raportach dla płk. Stelli-Sawickiego z 5 i 10 lutego. Planowana wyprawa na Wołyń pod koniec lutego 1864 r. była już nierealna. Co do jednostek znajdujących się w Galicji Wschodniej Rząd Narodowy w piśmie z 22 lutego 1864 r. zwracał uwagę płk. Stelli-Sawickiemu, że gen. Różycki (...) ma w swoim rozporządzeniu w Galicyi oddziały, które już od dawna w bezczynności zostają . Utrzymywanie ich nadal w podobnym stanie, wobec rozpoczęcia aktywniejszych przygotowań wojennych, byłoby, według polskich władz, marnowaniem czasu i pieniędzy oraz wpływałoby demoralizująco na żołnierzy. Rząd Narodowy rozkazał płk. Stelli-Sawickiemu porozumieć się z gen. Różyckim, czy oddziały te nie mogłyby rozpocząć działań w województwach lubelskim i podlaskim. Ostatecznie płk Stella-Sawicki postanowił, że 3 szwadron 2 pułku, pod dowództwem rtm. Nałęcza, wspomoże powstanie w Królestwie Polskim. Do 29 lutego 1864 r. cały pododdział miał się stawić na granicy Lubelskiego. Przemieszczenie 3 szwadronu przebiegało jednak, jak stwierdził gen. Chalecki, haniebnie . Szwadrony 1, 2 i 4 pozostały w obwodzie tarnopolskim. Sytuacja oficerów i żołnierzy od 9 miesięcy przebywających w Galicji, z daleka od rodzin i źródeł dotychczasowego utrzymania była dramatyczna. Upływające tygodnie nie przyczyniały się jednak do większego rozprężenia w oddziale.
      Dnia 29 lutego 1864 r. ogłoszono we Lwowie wprowadzenie stanu oblężenia na terenie Galicji. Oficerowie i żołnierze 2 pułku, w większości przybyli z Wołynia, zaczęli się obawiać wydania Rosjanom. Wystosowali zapytanie do płk. Stelli-Sawickiego o dalsze postępowanie. Pełniący oddziału .Dnia 10 kwietnia delegacja pułku upoważniła nieznanego z nazwiska chorążego, oficera pułku i urzędnika władzy cywilnej do obejrzenia, sprawdzenia ze spisem oraz oszacowania i sprzedaży obowiązki dowódcy rozkazał nie zgłaszać się na policję i oczekiwać na instrukcje. Początkowo płk Stella--Sawicki skłaniał się do koncepcji wkroczenia z 2 pułkiem na Wołyń, później – do przejścia na teren Królestwa Kongresowego. Ostatecznie jednak, ze względu na nierealność powyższych przedsięwzięć, rozkazał gen. Chaleckiemu, aby żołnierze przekazali broń i konie miejscowym Polakom na przechowanie, a sami meldowali się na policji i oddawali się w ręce władz austriackich. Mimo krytyki płk. Stelli-Sawickiego 21 marca 1864 r. gen. Chalecki wydał ostatni rozkaz dzienny, w którym uzasadniał konieczność rozwiązania koni pułkowych . Zbycie ostatniego, cennego środka zakończyło istnienie oddziału. Większość żołnierzy oddziału, uposażona w pieniądze pochodzące ze sprzedaży koni, udała się na emigrację.
      Podsumowując dotychczasowe rozważania, należy stwierdzić, że 2 Pułk Jazdy Wołyńskiej, przemianowany w połowie stycznia 1864 r. na 2 Pułk Jazdy Ruskiej, potwierdził swoimi działaniami zarówno podczas kampanii kawaleryjskiej na Wołyniu i Podolu w maju 1863 r., jak i w czasie stacjonowania w Galicji Wschodniej, że był oddziałem dobrze zorganizowanym, mogącym z powodzeniem prowadzić akcje bojowe i zadawać nieprzyjacielowi dotkliwe straty oraz mógł stać się zalążkiem regularnej jednostki wojskowej. Opieszałość narodowych władz cywilnych w Galicji Wschodniej oraz na Podolu sprawiła, że została zaprzepaszczona szansa ponownego udziału 2 pułk w powstaniu styczniowym. Stacjonujący w okolicach Tarnopola oddział, będący w pełnej gotowości bojowej, nie wszedł już ponownie do walki. Była to ogromna strata, gdyż mógł on odegrać jeszcze poważną rolę w powstaniu 1863–1864 r. Warto podkreślić, że w jego szeregach walczyły osoby o różnych talentach, m.in. w późniejszym okresie luminarze nauki i kultury oraz znani działacze społeczni, m.in.: Leon Syroczyński, Edmund Karol Łoziński i Jan Burzyński. Orderem Virtuti Militari V kl. zostali uhonorowani trzej żołnierze pułku: Jan Burzyński (udekorowany przez naczelnika państwa Józefa Piłsudskiego na stokach Cytadeli Warszawskiej 5 sierpnia 1921 r.), jego bratanek Kazimierz Burzyński i Franciszek Janiszewski (w 1922 r.).
      2 Pułk Jazdy Wołyńskiej chlubnie nawiązywał do historii 1 Pułku Jazdy Wołyńskiej z powstania listopadowego i zasłużenie wymieniany jest w podręcznikach historii jako jedna z najlepszych formacji w całym powstaniu styczniowym. Jego tradycje kontynuował 19 Pułk Ułanów Wołyńskich, który zapisał piękną kartę bojową w 1920 i 1939 r., a także szwadron pułku odtworzony w 27 Wołyńskiej Dywizji Piechoty Armii Krajowej.
      Walki powstańców styczniowych uczczono ostatnio także na Ukrainie. 26 maja 2013 r. we wsi Salicha Mała odsłonięto pomnik upamiętniający bój 2 Pułk Jazdy Wołyńskiej, w którego szeregach walczyła także spora grupa ludności rusińskiej. ---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------- Karol Jadczyk
      WOJSKO POWSTAŃCZE ZRYWU STYCZNIOWEGO1863–1864 :
     Wybrane aspekty. Przegląd Historyczno-Wojskowy 14(65)/1 (243), 7-28 2013 / Fragmenty /
     
      RODZAJE WOJSK POWSTAŃCZYCH
      Powstańcze siły zbrojne tworzyło wiele oddziałów partyzanckich o bardzo różnej liczebności, porozrzucanych po całym niemal obszarze Królestwa Polskiego i reszcie ziem dawnej Rzeczypospolitej. Oddziały te, zwane partiami powstańczymi, będące swoistym konglomeratem różnych rodzajów broni, stanowiły coś w rodzaju samodzielnie funkcjonujących korpusów. W obrębie tych ostatnich wyróżnić można było dwa podstawowe rodzaje broni wojska powstańczego: piechotę i kawalerię.Sporadycznie w skład partii wchodziły formacje „ogniowe” (artyleria i rakietnicy)oraz, znacznie częściej, oddziały techniczne – inżynieryjne (saperzy i pontonierzy)przeznaczone do specjalnych zadań.
      Kawaleria powstańcza
      Poza piechotą najważniejszą rolę w wojsku powstańczym odegrała kawaleria. Ten darzony przez Polaków szczególnym sentymentem rodzaj broni nigdy jednak nie osiągnął podczas zrywu 1863–1864 r. jakichś imponujących rozmiarów. W szczytowym momencie rozwoju tej formacji, przypadającym na miesiące letnie 1863 r., jazda powstańcza liczyła niespełna 4,5 tys. ludzi, tj. około 15% całości sił powstańczych. Łącznie w latach 1863–1864 przez konne oddziały partyzanckie przewinęło się 15 tys. ludzi 65 , co stanowiło w stosunku do ogółu piechoty (ok. 125–130 tys. ludzi) zaledwie 11,5–12%66. Wydaje się, że na tak ograniczony rozwój kawalerii decydujący wpływ miał charakter walk powstańczych oraz, o czym już wspominałem, warunki topograficzne teatru wojny . Nie można także zapominać o trudnościach natury finansowej i szkoleniowej. Koszty uzbrojenia żołnierza pieszego były wszak znacznie wyższe niż kawalerzysty68, któremu oprócz umundurowania i broni trzeba było jeszcze zapewnić wierzchowca wraz z całym oporządzeniem. Wobec niedoboru oficerów instruktorów szkolenie jazdy – bardziej skomplikowane od szkoleniapiechoty – było nie tylko niezwykle trudne, ale też o wiele bardziej niż w piechocie czasochłonne. Brakowało również odpowiednich koni bojowych.
      Co prawda cytowany już Walery Przyborowski wspomina, że przed powstaniem działacze organizacji narodowej zakupili 2400 odpowiednio przeszkolonych koni kozackich70, niemniej jednak liczba ta okazała się widocznie niewspółmierna do potrzeb, skoro pamiętnikarze wspominają, iż wierzchowce stanowiły nierzadko słabą stronę kawalerii powstańczej. Kawaleria miała rozmaite konie – pisze Józef Kościesza Ożegalski – Obok bardzo dobrych, można było widzieć i nader liche szkapy – co do wzrostu były niektóre duże, inne znowu nie większe od kozackich. O kiepskiej jakości tych ostatnich w organizowanym przez siebie oddziale wspomina wzmiankowany już Ludwik Żychliński:
      Konie były nędzne, bo po większej części były to fornalskie szkapy od bron i gnoju wyprzężone. Do tego jeszcze zamiast 200 koni przysłano zaledwie 120, z małym wyjątkiem, szkap niezdolnych pod konnicę, lecz i te musiałem przyjmować z braku innych.
      Mimo iż kawaleria powstańcza nie odegrała w zrywie styczniowym większej samodzielnej roli, to jednak jako formacja pomocnicza w stosunku do piechoty położyła ogromne zasługi w walce. Działalność nawet najmniejszych oddziałków konnych była pod wieloma względami niezwykle pożyteczna dla partii partyzanckich.
     
      Typy formacji kawaleryjskich
      Zasadniczo, w zależności od wykonywanych przez konnicę powstańczą zadań, można ją było podzielić na dwie kategorie. Pierwszą z nich stanowiły – rzadziej spotykane – samodzielne oddziały kawalerii, których liczebność wahała się od kilkudziesięciu do kilkuset ludzi, drugą zaś – pojawiające się niemal przy każdym oddziale partyzanckim, stosunkowo nieliczne, bo zaledwie kilku- lub kilkudziesięcioosobowe pododdziały jazdy o charakterze zwiadowczo-osłonowym. W samodzielnych formacjach jazdy można wyodrębnić dodatkowo zgrupowania stanowiące odrębną jednostkę taktyczną w ramach większego oddziału powstańczego (np. Kaliska Brygada Kawalerii w dywizji gen. Taczanowskiego czy też zgrupowanie kawalerii gen. Józefa Czapskiego w partii Langiewicza) lub całkowicie samodzielną jednostkę operacyjną (np. pułk jazdy wołyńskiej gen. Edmunda Różyckiego) wspieraną przez nieliczną piechotę, będącą w tym wypadku tylko formacją pomocniczą. Występujące prawie przy każdej pieszej partii powstańczej grupki konnicy pełniły na ogół służbę wywiadowczą, forpocztową, podjazdową i osłonowo -ubezpieczeniową (w czasie marszu oddziału i jego postoju). W zależności od przeznaczenia i uzbrojenia całość jazdy powstańczej, niezależnie od zarysowanego wyżej podziału, można dodatkowo podzielić na: ułanów –używanych do walki w szyku konnym, dragonów –przemieszczających się konno, a mogących walczyć zarówno w szyku konnym, jak i pieszym, oraz strzelców konnych – uzbrojonych w karabinki kawaleryjskie (zamiast lanc) i walczących w szyku konnym. Niekiedy też można było spotkać występujące w charakterze lekkiej kawalerii oddziały krakusów, odgrywające często rolę eskorty przy naczelniku wojskowym województwa i jego sztabie. Specyficzny rodzaj jazdy stanowiły oddziały konnej żandarmerii (od 13 sierpnia 1863 r. straży) narodowej. Liczyły one 15–150 ludzi i były formowane na obszarze niemal każdego powiatu. Żandarmi znacznie rzadziej niż inne jednostki jazdy uczestniczyli w bezpośrednich starciach zbrojnych, gdyż ich podstawowym zadaniem była służba policyjno-wywiadowcza.
      Do obowiązków tej formacji należało: informowanie oddziałów powstańczych o ruchach sił rosyjskich, przejmowanie korespondencji wroga, czuwanie nad realizacją dekretów uwłaszczeniowych, egzekwowanie podatków, eskortowanie transportów broni, wymierzanie kar zdrajcom i pilnowanie porządku.
     
     Uzbrojenie kawalerii
      Uzbrojenie konnicy powstańczej, mimo iż powszechnie uznaje się, że było lepsze niż w piechocie, nie prezentowało się najlepiej. Regulaminy jazdy przewidywały zarówno broń białą, jak i palną, przy czym pewne różnice w uzbrojeniu występowały pomiędzy szeregowcami a oficerami i podoficerami. Podczas gdy dla tych dwóch ostatnich kategorii przewidywano szable oraz pistolety bądź rewolwery, to żołnierze pierwszego szeregu mieli być uzbrojeni w szable, lance i pistolety, drugiego szable, lance i karabinki.
      W rzeczywistości uzbrojenie kawalerii przedstawiało się znacznie gorzej, zwłaszcza w pierwszych miesiącach powstania. Najczęściej zdarzało się wówczas, że konnica była pozbawiona zupełnie broni palnej, a jeśli już ją posiadała, to nie były to nowoczesne karabinki strzeleckie, lecz myśliwskie dubeltówki i pojedynki, a jeszcze częściej – kiepskiej jakości pistolety lub rewolwery. O uzbrojeniu kawalerii w oddziale Kazimierza Mielęckiego wspomina Bolesław Anc: (...) około wieczora zobaczyliśmy sformowaną naszą kawalerię, blisko 30 koni. (...) uzbrojenie pozostawiało wiele do życzenia, bo niektórzy mieli zaledwie pałasze, zawieszone na sznurkach, inni lance, z jednym lub dwoma pistoletami, a inni jeszcze same strzelby myśliwskie, przewieszone przez plecy. Podobnie wyglądało uzbrojenie jazdy powstańczej w partii Mariana Langiewicza.
     Uzbrojenie całkowite kawalerzysty– wspomina Henryk Wierciński – składać się miało: z pałasza, lancy, pistoletów i strzelby, ale myślę, że wyjątkowo tylko któryś wszystko to posiadał. Wielu nie miało pałaszy, inni lanc (...). Wielom brakowało siodeł nawet!. Z czasem uzbrojenie i wyposażenie jazdy powstańczej znacznie się poprawiło, aczkolwiek rzadko było ono całkowicie zgodne z regulaminami. Na to mogły sobie pozwolić tylko nieliczne oddziały kawalerii powstańczej. Zaliczały się do nich zwłaszcza partie organizowane na obszarze Galicji i Wielkiego Księstwa Poznańskiego, gdzie pozwalała na to ofiarność tamtejszego społeczeństwa.
     Przykładem takiej jednostki była tzw. Kaliska Brygada Kawalerii Narodowej. Tworzyło ją osiem szwadronów po 150 ludzi każdy. W sumie 1200 żołnierzy w dwóch 4-szwadronowych pułkach. Co do postury brygady, to jest jej wyglądu zewnętrznego (...) – wspomina J. Oxiński – nie ustępowała ona (...) żadnej brygadzie kawalerii. Cała konnica była niemal jednolicie uzbrojona i umundurowana (...) w granatowe ułanki z amarantowymi wyłogami, takimiż kołnierzami i mankietami, o spodniach granatowych z amarantowym lampasem i mająca głowy okryte ułańskimi kaszkietami o srebrnych orłach. Widok jej był zaiste imponujący. Uzbrojenie przedstawiało się dwojako: w każdym szwadronie 3 plutony były ułańskie, a więc z lancami (...). Czwarty szwadron był strzelecki, uzbrojony w sztucery. Oprócz karabinków i lanc każdy kawalerzysta miał też szablę i rewolwer.
      Zdarzało się, że dowódcy partii powstańczych, uznając broń strzelecką w rękach kawalerii za mało skuteczną, przekazywali ją na rzecz piechoty . W wielu oddziałach kawalerzyści nie mieli lanc – broni, która w niezbyt zamierzchłych czasach przynosiła przecież największą chlubę polskiej jeździe. Było to związane z trudnościami natury szkoleniowej. Specyficzne warunki i okoliczności wojny partyzanckiej powodowały, iż instruktaż był bardzo skrócony, a (...) w tak krótkim czasie było niepodobieństwem nauczyć ich (kawalerzystów – K.J.) dobrze jeździć konno, a tym bardziej wyjeździć zupełnie surowe konie. Jakże więc miała się bić taka kawaleria i dobrze władać bronią, co sobie zaledwie mogła dać radę z koniem. Powyższą opinię Ożegalskiego potwierdza relacja bystrego obserwatora, jakim niewątpliwie był Franciszek Erlach: Lance w obozie Ruckiego stały zawsze oparte o drzewo i jakby gotowe do boju; w rzeczywistości jazda jego nosiła je tylkow czasie parad, gdyż normalnie wieziono je za wojskiem na wozach, prawdopodobnie dlatego, że większość jeźdźców nie umiała się nimi obchodzić, skutkiem czego, zwłaszcza w lesie, raczej utrudniały one ruch, niż nadawały się do użytku. Takie braki w wyszkoleniu kawalerii powstańczej bez wątpienia nie były zjawiskiem odosobnionym.
      Rola i wartość bojowa powstańczej kawalerii
     Trudno jednoznacznie ocenić wartość bojową powstańczych jednostek kawaleryjskich. Zbyt krzywdząca wydaje się być ocena cytowanego już wielokrotnie Ożegalskiego, który stwierdzał: Najsłabszą stroną oddziału była kawaleria, i to nie tylko pod Langiewiczem, ale w ogóle w całym powstaniu. Nie trzeba się jednakowoż temu dziwić, gdyż byli to samoucy bez żadnej szkoły (...) Toteż oni w bitwach najczęściej nie brali udziału, nie mogąc nawet dorównać kozakom. Byli tylko używani do pikiet, patroli i obsługi oddziału. Jakkolwiek nie sposób nie zgodzić się z autorem wspomnień co do słabego wyszkolenia kawalerii czy też jego całkowitego braku, to jednak krzywdzące wydaje się ocenianie jej jako najmniej wartościowej formacji wojska powstańczego. Jak już wspomniałem, powstańcze jednostki kawaleryjskie miały dwojaki charakter: zgrupowań zwiadowczo-osłonowych oraz samodzielnie operujących oddziałów. Jako że miały one odmienne role i zadania, ocenianie ich jedną miarą byłoby zbyt dużym uproszczeniem. Pierwsze z nich, niewielkie konne pododdziały, odgrywające rolę zwiadu w partiach powstańczych, spisywały się na ogół bez zarzutu. Można nawet stwierdzić, że dłuższe istnienie oddziałów pieszych, które nie dysponowały choćby grupą kilku jeźdźców, było znacznie utrudnione, z racji większego ryzyka zaskoczenia przeznieprzyjaciela. O znaczeniu jazdy decydowała przede wszystkim jej ruchliwość. Właściwość ta była bez wątpienia największym atutem nie tylko grup zwiadowczo-osłonowych, ale i całej powstańczej konnicy. Te pierwsze, krążąc nieustannie wokół obozu piechoty, często w promieniu kilku lub kilkudziesięciu kilometrów, zbierały wszelkie informacje o ruchach wojsk wroga, zapewniając tym samym bezpieczeństwo oddziałom macierzystym. Z czasem funkcje zwiadowcze przede wszystkim zaczęła spełniać powołana do życia pod koniec maja 1863 r. żandarmeria narodowa, w tym także wchodząca w jej skład jazda. Rolę żandarmerii wysoko oceniał komisarz cywilny powiatu pułtuskiego, Zbigniew Chądzyński, notabene inicjator jej zawiązania. Organizacja ta w województwie płockim – pisze Chądzyński – dopokąd była ściśle kontrolowana i w karności należytej utrzymywana, wielkie oddawała sprawie usługi, a nieraz więcej jak całe oddziały robiła Moskwie złego. Załogi moskiewskie nie mogły się z sobą bezkarnie porozumiewać (...). Za pośrednictwem żandarmerii, z wyjątkiem miast, byliśmy panami całego kraju. Podobnie jak w Płockiem rzecz miała się w województwie kaliskim, o czym świadczy opinia Franciszka Kopernickiego, naczelnika wojskowego tegoż województwa. Żandarmeria nasza była dość czynna: alarmowała Moskali w miastach i na noclegach, najczęściej zaś robiła zasadzki na ich kurierów i na poczty, to ich szczególniej zajmowało. Żadna poczta nie przeszła, aby jej nie zatrzymano i korespondencji Moskwy nie zabrano. Moskale wściekali się ze złości, uskarżając (...), że piąte i szóste egzemplarze ekspedycji rozmaitych nie dochodziły do miejsc przeznaczenia, wszystko było przechwycone97. Poza rozpoznaniem kawaleria omawianego typu była zazwyczaj używana do osłony oddziału w marszu: jako awangarda, ariergarda bądź też ubezpieczenie boczne („flankierzy”). W roli tej spisywała się również dobrze. Ocena formacji kawaleryjskich drugiego z wyróżnionych rodzajów, tj. samodzielnych oddziałów jazdy, nastręcza o wiele więcej trudności, przede wszystkim dlatego, że rola niezależnych partii nie ograniczała się jedynie do bezpośrednich starć z armią rosyjską. Nierzadko były im powierzane dodatkowe, właściwe żandarmerii narodowej, zadania osłonowe. Najczęściej osłaniano proces formowania nowego oddziału piechoty powstańczej. Wówczas to jedna lub kilka konnych partii (tzw. kolumn ruchomych) otrzymywało rozkaz nieustannego krążenia wokół obozu i alarmowania sił rosyjskich tak, aby skupić na sobie ich uwagę, a tym samym odciągnąć je od miejsca stacjonowania piechoty. Działania dywersyjne o tym charakterze znacznie nadwyrężały siły kawalerii, gdyż ta, chcąc zmylić wroga, wykonywała niemal codziennie forsowne marsze, alarmując kolumny wojsk carskich w wielu znacznie od siebie oddalonych miejscach. W większości wypadków jazda powstańcza wywiązywała się z tych zadań bez zarzutu, dając czas niezbędny do zorganizowania partii pieszej. Nie da się już tak jednoznacznie ocenić postawy oddziałów kawaleryjskich podczas bezpośredniego starcia z wrogiem. Analizując bitwy i potyczki stoczone przez konne partie (m.in. Edmunda Taczanowskiego, Kazimierza Błaszczyńskiego „Bończę”, Walentego Parczewskiego, Kazimierza Kobylińskiego, Józefa Skrzyńskiego, Juliusza Bayera, Dionizego Cetkowskiego, Wincentego Reklewskiego, Walerego Wróblewskiego, Emeryka Syrewicza, Józefa Okoniewskiego, Jana Newlina Mazarakiego i Zygmunta Napoleona Rzewuskiego), można się spotkać ze skrajnie odmiennymi zachowaniami w walce. Jednym razem kawaleria, stając oko w oko wrogiem, zbyt łatwo popadała w panikę, rejterując z placu boju, czego przykładem mogą być bitwy pod Żdżarami 11 lipca 1863 r. (Juliusz Bayer) 100 , Złakowem Kościelnym 25 lipca 1863 r. (Edmund Callier)101 , Kruszyną 29 sierpnia 1863 r. (Edmund Taczanowski) , Strojnowem 24 listopada 1863 r. (Jan v. Ignacy Rzepecki) , kiedy indziej zaś wykazywała się dużą nieporadnością, i to nacierając przeważającymi siłami: Borówno 28 sierpnia 1863 r. (Taczanowski)104 . Jeszcze innym razem jak równy z równym toczyła walkę z kawalerią rosyjską, odnosząc przy tym sukcesy: Kutno 1 lipca i Ktery 9 lipca 1863 r. (Walenty Parczewski), Walewice 14 sierpnia i Kutno 18 sierpnia 1863 r. (Emeryk Syrewicz), Pękoszewska Wola 29 sierpnia 1863 r. (Ludwik Brzozowski), Przypki 30 września 1863 r. (Paweł Gąsowski „Pawełek”) i wiele innych miejsc. Niektóre z wymienionych oddziałów, jak chociażby Parczewskiego, Wróblewskiego czy Kobylińskiego, potrafiły przez dłuższy czas przetrwać na placu boju, a nieliczne, jak Mazarakiego czy Rzewuskiego, przetrzymały do samego końca powstania, nie dając się nigdy całkowicie rozbić. Wydaje się zatem, że o postawie bojowej danego zgrupowania jazdy powstańczej decydowały w dużej mierze indywidualne predyspozycje dowódcze jego naczelnika.
      Warto dodać, że charakterystycznym elementem taktyki kawalerii powstańczej było z jednej strony unikanie ryzykownych dla niej starć (zazwyczaj kończyły się one znacznymi stratami jazdy) z dysponującą większą siłą ognia piechotą carską, z drugiej zaś naprowadzenie konnicy wroga na ogień karabinowy ukrytej piechoty powstańczej – rola swoistej przynęty. Te ostatnie działania przybierały formę ataku na jazdę rosyjską, a następnie improwizowanej ucieczki, by wciągnąć ją w zasadzkę. Można przypuszczać, iż metoda ta została przejęta od stosującej ją chętnie armii carskiej.
     
     




      Osoby zainteresowane historią i tradycją polskiej kawalerii szczególnie słynnym 19 Pułkiem Ułanów Wołyńskich im. generała Edmunda Różyckiego z Ostroga nad Horyniem pod adresem www.ulan-wolynski.org.pl znajdą najnowsze i archiwalne materiały z „UŁANA WOŁYŃSKIEGO”.
      Piszemy o walkach 19 Pułku Ułanów Wołyńskich w 1939 roku. Przypominamy walki ochotniczych formacji konnych legendarnego majora Feliksa Jaworskiego z lat 1917-1920. Przypominamy szwadron 19 Pułku Ułanów odtworzony w 27 Wołyńskiej Dywizji Piechoty Armii Krajowej. Wspominamy Jazdę Wołyńską w Powstaniach Listopadowym 1830/1831 i Styczniowym 1963/1864 roku.
      =============
      STOWARZYSZENIE RODZINA 19 PUŁKU UŁANÓW WOŁYŃSKICH powołane zostało w dniu 8.10.1994 roku w celu konsolidacji środowiska oficerów, podoficerów i żołnierzy 19 Pułku Ułanów oraz ich rodzin i sympatyków Pułku.
      ==============
      Kontakt:
      STOWARZYSZENIE RODZINA 19 PUŁKU UŁANÓW WOŁYŃSKICH
      Ul. Bajkowa 17/21 04-855 Warszawa
      Honorowa Prezes Hanna Irena Rola Różycka ,
Prezes Konrad Sierakowski tel: 504 177 577
vice Prezes Włodzimierz Majdewicz tel: 692 166 783

      powrót na stronę główną