BIULETYN STOWARZYSZENIA
RODZINA 19 PUŁKU UŁANÓW WOŁYŃSKICH
NR 75 SIERPIEŃ 2022



ŚWIĘTO 19 PUŁKU UŁANÓW WOŁYŃSKICH
130 ROCZNICA URODZIN MAJORA FELIKSA JAWORSKIEGO Redakcja
Redakcja
TYP KAWALERZYSTY(Studium psychologiczne). Płk dypl. w. st. sp.dr Stanisław Rostworowski
WIEŚ BRZÓZA Włodzimierz Majdewicz
Gen. MARIUSZ ZARUSKI Włodzimierz Majdewicz
Z cyklu do „DO MEGO KONIA” Gen. bryg. Mariusz Zaruski

Wydaje Stowarzyszenie Rodzina 19 Pułku Ułanów Wołyńskich.

Redakcja i opracowanie graficzne Włodzimierz Majdewicz




130 ROCZNICA URODZIN MAJORA FELIKSA JAWORSKIEGO
Feliks Jaworski w 1917 r. Fot. Archiwum Ulana Wołyńskiego

Feliks Jaworski urodził się 18 października1892 roku w Cyganówce na Podolu. Tam w rodzinnym dworze spędził dzieciństwo.
W sto trzydziestą rocznicę urodzin legendarnego mjr. Feliksa Jaworskiego przedstawimy jego literacki portret pióra Zofii Kossak-Szczuckiej
zaczerpnięty z jej słynnej książki „Pożoga”.
W przedmowie do pierwszego do pierwszego wydania „Pożogi” Stanisław Estreicher 1) między innymi napisał „ Jakżeż trafne, subtelne i głębokie są charakterystyki poszczególnych wojsk i oddziałów narodowych /…/ mistrzowska charakterystyka oddziałów ochotniczych polskich i ich wodzów, a zwłaszcza niezwykłej, władczej indywidualności najznakomitszego z partyzantów Jaworskiego”. Przejdźmy do słów Zofii Kossak –Szczuckiej.

      „Nie ulega wątpliwości, że partyzanci nie byli by sobą, gdyby nie mieli Jaworskiego. Jaworski zaś byłby niczym gdyby nie miał partyzantów. Szwadron i dowódca tak dopełniali się ściśle, że trudno było pomyśleć jedno bez drugiego. W tym tkwiła główna ich siła. Przedziwną władzę posiadał ten zupełnie młody chłopak, o zamkniętej twarzy i niewielkich, migotliwych oczach. Władzę specjalną, atrybut bezcenny przedstawicieli typu napoleońskiego. Mylił by się bowiem, kto by mniemał, że Napoleon był indywidualnością odrębną, nie mającą pokrewnych sobie. Napoleon był tylko najdoskonalszym i jak dotąd najwyższym przedstawicielem pewnego jasno określonego typu. Ten typ nagłego wzrastania i potęgi ulotnej spotkać można częściej, niżby się zdawało. Jeno że tylko rzadkie chwile zawieruch wojennych dają mu możność rozwoju wydaje nam się być oderwanym i rzadkim. Cechują go nieodmiennie; szalona ambicja, pogarda dla codziennej powszechnej etyki, dzika odwaga, a przede wszystkim tajemnicza siła prowadzenia ludzi, wzbudzania w nich szalu entuzjastycznego i fanatycznych przywiązań. Ta siła należy do niezbadanych psychicznych zagadek i darów i nikt jej nabyć nie zdolny.
      Dlatego napoleonidą można się urodzić, ale nie można się stać. Dla tego Jaworski odruchowo i bezwiednie był w swoim małym zakresie potęgą, a Kiereński, który marzył o Napoleonie i miał pole olbrzymie przed sobą, pozostał zawsze tylko ambitnym urzędniczyną, nie dorosłym do wielkiej chwili.
------------------------------------------------------------------
1) Stanisław Ambroży Estreicher (1869 -1939) – historyk prawa, bibliograf, profesor i rektor Uniwersytetu Jagiellońskiego. W 1919 roku objął katedrę historii prawa na zachodzie Europy i prawa porównawczego i kierował nią do 1939 roku. W latach 1911/12, 1918.1919 i 1925/26 pełnił funkcję dziekanaWydziału Prawa UJ, a w roku akademickim 1919/1920 i 1920/21 był rektorem Uniwersytetu Jagiellońskiego. Założyciel Unii Narodowo-Państwowej w 1922 roku. Aresztowany w 1939 roku przez Niemców podczas SonderaktionKrakau, zmarł w obozie Koncentracyjnym w Sachsenhausen k. Oranienburga
      W czym się przejawia na zewnątrz ta siła ujarzmiająca? We wzroku, słowach zy czynach? Trudno określić. Powiedziałam już wyżej, że ludzie tego typu są bezwzględnie i ślepo odważni. Według pospolitego wrażenia - kule się ich nie imają i z najstraszliwszych niebezpieczeństw wychodzą cało i zdrowo. Jak nie prędko dowiemy się, czy ta bezkarność jest następstwem ich odwagi, sugestią wywieraną na martwe przedmioty lub też przeciwnie odwaga płynie z przeświadczenie bezwiednego, że im nic nie grozi, bo wyroki Boże zasądziły inną śmierć, tak samo nie łatwo było by rozstrzygać, co powoduje ślepe posłuszeństwo mas, nieustająca gotowość pójścia na śmierć pewną; przekonanie, że kule omijają wodza a razem z nim jego otoczenie, wiara w jego los szczęśliwy czy głęboka nie wiedząca o sobie hipnoza? /.../ Jaworski w szczupłych ramach swojego szwadronu przedstawiał wszystkie cechy napoleonidy.
      Wśród ogólnej żołnierskiej anarchii, bezprawia i samowoli, oddział partyzancki - nie związany niczym, nieskrępowany odpowiedzialnością przed żadną nie istniejącą władzą – był w jego ręku gliną miękką i podatną, która mógł rzeźbić w każdy pożądany kształt. Kochał swoich żołnierzy miłością dziką i czułą zarazem, tą miłością którą czuje artysta dla swojego dzieła, jeździec dla zwyciężającego we wszystkich biegach wierzchowca, cezar swoich pretorianów - a człowiek ambitny dla własnej wielkości, bo szwadron to była właśnie Jaworskiego wielkość. Żołnierze ubóstwiali go bez pamięci.
      Gdy po krwawej rozprawie pod Antoninami teść mój amputował nogę jednemu z rannych Jaworczyków, młodziutkiemu chłopcu, ten, widząc jego współczucie i żal, machnął ręką i powiedział „Et, głupstwo, panie doktorze; nasz dowódca, chwała Bogu zdrów i cały”. Człowiek w dwie minuty po odjęciu nogi nie robi frazesów, nie mówi tego, co uważa, że powinien mówić. Słowa w takiej chwili powiedziane można uważać za wyraz jego najgłębszych przekonań. Toteż myślę, że piękniejszego świadectwa niż te proste słowa żaden dowódca otrzymać nie może.”

      Przegląd Kawaleryjski, Październik 1925 r.
Płk dypl. w. st. sp. dr Stanisław ROSTWOROWSKI.

TYP KAWALERZYSTY
(Studium psychologiczne).


      "Przegląd Kawaleryjski" zachęcał w nr 6/1938 do opracowań z działu wychowania i swoistych warunków psychicznych w kawalerii. Sięgam pamięcią do znanych mi czy z historii, czy z 20-letniej służby czynnej kawalerzystów różnych rang, wieku, narodowości i próbuję z ich charakteru wysnuć pewne wnioski.
      Wojsko pokojowe przygotowuje się do wojny, a więc musi dążyć do wychowania sobie dowódców bojowych. Jeśli wychować się ich nie da, to musi przynajmniej nauczyć się ich doboru. Oto jedno z zadań dowódcy pułku i wyższej jednostki.
      Wychować wybitnego wodza kawalerii nie potrafi nikt. Tacy rodzą się raz na sto lat. Wystarczy wychować 100 dobrych kawalerzystów, od dowódcy szwadronu wzwyż , by nimi wygrać wojnę. Wszak armiami w wojnie światowej dowodzili w trzech czwartych oficerowie kawalerii. Ale jak dobrać zdolnych kawalerzystów? I jak wychować tych 100 dobrych? Oto pytanie, które postawił w mym zrozumieniu "Przegląd Kawaleryjski". Stawiam się na stanowisku dowódcy pułku, brygady, dywizji czy inspektora armii. Ma on pod swymi rozkazami kilkunastu, kilkudziesięciu czy kilkuset oficerów. Każdy z nich w pokoju ma wyznaczone miejsce, na którym mniej lub więcej staje się przydatnym. Ale którego z nich osadzić na szwadronie w pierwszy dzień mobilizacji, komu dać pułk, a kogo z honorami, a nawet z awansem spławić do sztabów etapowych? Idzie tu o pierwsze 30 dni wojny. Bo potem przetaki bitew same plewy odrzucą i dorodne ziarno zostanie.
      W 2. Szwadronie Ułanów Legionowych por. Dunin-Wąsowicza wyszło nas w pole z Krakowa dnia 30 września 1914 roku 110-ciu. Po miesiącu z tego wyborowego, ochotniczego materiału zostało na froncie coś 60-ciu. Wszak było u nas zasadą, że każdy może, gdy chce wycofać się z frontu, żadnych listów gończych za tymi, którzy pod pozorem bólu zębów wyjeżdżali do Wiednia na leczenie, nie wysyłano. Wśród tych 50-ciu "braków" było może 20 starszych lub zbyt młodych, którzy fizycznie wojny nie wytrzymali. Kawalerzysta musi być zdrów fizycznie - oto wniosek pierwszy.
      Oficer kawalerii, który niszczy swe zdrowie w czasie pokoju, nie wytrzyma trudów wojny. Dalszych 20-tu nie chciało fizycznie i moralnie wytrzymać trudów i niepewności losów legionowych, do których byli by dorośli przy silniejszej woli. Więc drugą cechą kawalerzysty musi być wytrwałość. Reszta po prostu stchórzyła, to znaczy nie wytrzymała możliwości śmierci. Liczę ich na 10-ciu.
     Kawalerzysta musi być odważny. Z pozostałych do końca października 1914 r. na froncie w 2. szwadronie sześćdziesięciu, blisko 30-tu zginęło w czasie dalszych 6 lat wojny. Ale z drugiej strony wyszło dwudziestu kilku oficerów, którzy z czasem objęli pułki kawalerii, a przynajmniej doszli do stopni oficerów sztabowych.
      To byli kawalerzyści. Przetak wojny przesiał ich w ciągu miesiąca. Do tych wspomnień jednego szwadronu przystosuję fikcyjny problemat. Dowódca pewnej brygady ma w swoich pułkach stu dziesięciu oficerów, z których dziesięciu przeszło już wojnę, choć na niższych stanowiskach, reszta stu, to "ochotnicy", bo dobrowolnie zgłosili się już po wojnie do służby w kawalerii. Idzie o to, by z tych 100 wyłowić przyszłych kawalerzystów bojowych. Trzeba zastosować do nich testy psychologiczne.
      Pierwszy z nich będzie testem na odwagę. Bieg myśliwski przez twarde przeszkody, przepłynięcie głębokiej rzeki w pełnym rynsztunku, odkomenderowanie do przelotu lotniczego w dzień niepogodny i obserwowanie reakcji przy wykonaniu zadań pozwoli wyłowić ten jeden, czy więcej, procent nie kawalerzystów. Mogą to być najpilniejsi, najbardziej fachowo wyszkoleni instruktorzy, ale w dniu mobilizacji zawiodą. Trzeba więc ich zaznaczyć czarnym krzyżykiem zawczasu.
      Test drugi - wytrwałość. Sposobności jej zbadania nie brak już w czasie pokojowym, więc znów pewien procent w zapiskach odpadnie. Dostaną krzyżyki niebieskie, bo tacy mogą się jeszcze przydać. Brak wytrwałości zastąpić im musi dyscyplina. Ale to ludzie posłuchu -tonie dowódcy.
      Test trzeci - trzeciego testu już nie ma. Każdy kawalerzysta, który jest odważny i wytrwały może stać się wybitnym dowódcą. Odpowie mi kto, że to nieprawda, że musi on być jeszcze człowiekiem z ambicją, z rozmachem, młodzieńczym - gwałtownym, zabijaką, ryzykantem, choćby hulaką - typ tak popularny w naszej kawaleryjskiej literaturze. Typ Kmicica, Lisowskiego czy wielu innych, dawnych i współczesnych. Otóż moim zdaniem tak nie jest.
      Ani Stanisław Żółkiewski, ani Jan Sobieski, ani sodalis Marianus Stefan Czarniecki, czy Karol Chodkiewicz, czy wreszcie Koniecpolski, a więc nasi najwięksi wodzowie kawalerii, a zarazem świata - takimi nie byli.
      Wszyscy pięciu, umieli pogodzić szybkość decyzji w boju, olbrzymią ruchliwość ze statecznością charakteru i powagą myśli. Wynika z tego, że ludzie poważni, może jeszcze ociężali, mają być dowódcami najruchliwszej broni? A gdzie ulokować wówczas Murata, Ney'a, Bliichera? Bezsprzecznie, wszyscy trzej wymienieni byli dobrymi rębaczami. Za dwóch pierwszych myślał i to przeważnie, Napoleon, przy Bliicherzerolę tę wziął na siebie jego szef sztabu, generał Gneisenau. Wszyscy trzej byli - jak mawiał o Ney'u Cesarz, - karabinami gotowymi do strzału, ale nic ponadto. I w ostatnich naszych wojnach mieliśmy wielu kawalerzystów tego typu, choć na niższych stopniach. Zaszarżować potrafił niejeden, uczynić to z przygotowaniem, a więc znacznie owocniej umiał już tylko co dziesiąty. Takim zrównoważonym, choć gotowym do największego ryzyka, w razie potrzeby, dowódcą był np. rtm. Zbigniew Dunin- Wąsowicz. Czy uczoność w w piśmie, studia taktyczne są potrzebne dowódcy broni konnych? I tak - i nie. Byli ludzie prości, jak choćby nasz przeciwnik Budienny, bezsprzecznie dobry dowódca, którzy wyszkolenia sztabowego nie mieli. Generał Mackensen, duży kawaleryjski talent, nie uchodził nigdy za wybitnego "stablera". Odwrotnie, wyuczony kawalerzysta Sarnsonow, nie był na pewno z ducha broni konnej.
      Do czego zmierzam? Oto - do stwierdzenia, że psychologia wielkiej miary kawalerzysty, to nie psychologia rębajły, że szukając kawaleryjskich talentów nie wystarczy poprzestać na takich, co to i do tańca i do butelki, do szabli i do dzwonków. Testy psychologiczne, propagowane często w kierunku kawaleryjskiej fantazji, zawieść mogą łatwo. Sądzę, że trzeba wprowadzić jeszcze nowe cechy charakteru, jako warte zbadania. Jedną z nich - to gorącość serca. Nie było kawalerzysty o zimnym, wyrachowanym umyśle. Żółkiewski był osobistością powagi pełną, ale jakże był wewnątrz gorący! Miłość Ojczyzny, żony, dzieci, żołnierzy, zapał w spełnianiu rozkazu, przemowa w sejmie w obronie własnej, jak to wszystko tętni krwią gorącą! Odziedziczył ją po tym dziadku - Sobieski. To połączenie gorącej krwi z mocnym charakterem tworzy psychologiczny zespół cech prawdziwego kawalerzysty. Odwaga, zaciętość, wytrwałość, rozmach, energia, szybkość decyzji i umiejętność opanowania siebie i rwących w boju z kopyta myśli własnych, mieszczą się w pojęciu takiego zespołu cech.
      Trzeba dwóch rzeczy, by dobrą stal zrobić: twardego żelaza i gorącego ognia. Dlatego wybitnych kawalerzystów tak mało na świecie! ------------------------------------------------------------------------------------------- Włodzimierz Majdewicz
     

WIEŚ BRZÓZA


      W województwie mazowieckim, na skraju Puszczy Kozienickiej na prawym brzegu Radomki znajduje się wzmiankowana XIV wieku wieś Brzóza. Pisząc artykuł o tej części południowego Mazowsza do krajoznawczego biuletynu PTTK „Biwak”, w trakcie kompletowania materiałów trafiłem na pewne ciekawe wątki związane z kawalerią. Ale za nim do nich dotrzemy warto w kilku zadaniach przedstawić interesującą historię tej wsi. Wieś rozlokowana jest wzdłuż drogi krajowej nr 48. Przebiega tędy czerwony szlak PTTK który rozpoczyna się na stacji kolejowej Lesiów pod Radomiem i wiedzie przez tereny Puszczy Stromieckiej, Kozienickiej i malowniczą dolinę Radomki. W centrum wsi Brzóza usytuowany jest XIX wieczny neogotycki kościół pod wezwaniem św. Bartłomieja.
      Sylwetka tej świątyni wraz ze stylową dzwonnicą góruje na równinną okolicą.Pierwszy drewniany kościół wybudowano tu w roku 1520. Spalony przez Szwedów w 1656 roku i odbudowany po raz drugi spłonął w 1845 roku. W roku 1856 rozpoczęto budowę jednonawowego neogotyckiego kościoła według projektu Ignacego Leopolda Essmanowskiego . Kościół znacznie ucierpiał w czasie działań wojennych. W 1944 r. spłonął dach świątyni, a ściany zostały poważnie uszkodzone przez pociski artyleryjskie.


Fot. Włodzimierz Majdewicz


      Po wojnie kościół odbudowano, a w latach 1992-1996 przeprowadzono prace remontowe. Wewnątrz kościoła zachowały się zabytkowe ołtarze, płaskorzeźby i barokowa drewniana ambona z 1636 r. sprowadzona z opactwa Cystersów w Oliwie wraz z drewnianymi płaskorzeźbami dłuta cenionego snycerza Andreasa Götckena. Zabytkowe dzwony pochodzą z połowy XIX wieku. W podziemiach kościoła znajdują się grobowce rodzinne Ożarowskich.Osobliwością przyrodniczą Brzózy jest aleja złożona z 346 starychokoło 200 –letnich lip. Aleja długość 2300 m. wiedzie do wsi Sewerynów. W XIX wieku wybudowano w Brzózie okazały neogotycki pałac według projektu Adolfa A. Loewego wokół niego założono park krajobrazowy. Z pałacem tym wiąże się ciekawa historia. W latach 1855-1889 dobra Brzóza należały do Adama hr. Ożarowskiego herbu Rawicz jego żoną była rosyjska arystokratka spokrewniona z rodziną Romanowych. W roku 1867 car Rosji Aleksander II, odwiedził Ożarowskich, przebywał kilka dni w Brzózie i polował okolicznych lasach. Na początku XX prowadzono w okolicy prace archeologiczne, odnaleziono pozostałości pogańskiego cmentarzyska, groby kloszowe (kultura przeworska) z I i II wieku przed Chrystusem. Wykopano urny, narzędzia krzemienne oraz ceramikę neolityczną. Właścicielami Brzózy przez 132 lata (1778-1910) byli hrabiowie Ożarowscy. W podziemiach kościoła znajdują się groby Ożarowskich. Od 1910 roku Brzóza przeszła w posiadanie rodziny baronów Heydlów i w rękach tej rodziny pozostawała do 1945 r.Pomimo niemieckiego pochodzenia Heydlowie byli polskimi patriotami, w 1939 r. odmówili współpracy z Niemcami oświadczając, że są Polakami. Pałac w Brzóziebył schronieniem dla uciekinierów. Heydlowie współpracowali z ruchem oporu. Aresztowani styczniu 1941 roku Wojciech Heydel i jego brat Adam. Adam Heydel profesor Uniwersytetu Jagiellońskiego ponieśli śmierć w Auschwitz 14 marca 1941roku. oooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooo


Tablica epitafijna w kościele .Fot. Włodzimierz Majdewicz

Fot. Włodzimierz Majdewicz


      W latach sześćdziesiątych resztki spalonego w czasie wojny pałacu wysadzono w powietrze a na jego fundamentach zbudowano szkołę.W zdziczałych resztkach parku można jeszcze odszukać okazy sosny kalifornijskiej i miłorzębu japońskiego. Obok kościoła znajduje się figura Matki Boskiej z tablicą upamiętniającą 10.lecie odzyskania niepodległości i poległych w wojnie polsko-bolszewickiej w 1920 r.Na wprost kościoła stoi klasycystyczny pomnik pamiątka misji w roku 1839. Pomnik zdobią herby - Rawicz i Topór.Wyróżnia się szczególną urodą XIX wieczna figura św. Jana Nepomucena ustawiona przy drodze wiodącej do Ryczywołu.


Fot. Włodzimierz Majdewicz


      W drodze na cmentarz mijamy skromną klasycystyczną kaplicę. Obiekt ten ufundował w XVIII wieku Piotr AlkantaryOżarowski. Murowanakapliczka – skarbczyk służyła jako miejsce przechowywania wyposażenia liturgicznego, drewnianego kościoła parafialnego pw. św. Bartłomieja.


      W 1845 roku wielki pożar spustoszył Brzózę. Spłonął drewniany kościół, dzwonnica, plebania i większość domostw.Ocalał jedynie murowany skarbczyk, który z drewnianą dobudówką przez 11 lat był miejscem nabożeństw, aż do wybudowania nowego kościoław 1856 r. Miejsce to jest pamiątką po pierwszym kościele i przykościelnym cmentarzu. Na ścianie wyremontowanej kaplicy w 2011 r. umieszczono tablicę informującą o tym że „Kaplica Królowej Różańca Świętego upamiętnia wiernych zmarłych w latach 1529-1872, dla których ten cmentarz przykościelny jest miejscem wiecznego spoczynku".Odrestaurowaną kapliczkę w 2012 roku wpisano do rejestru zabytków Mazowieckiego Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków. Obecnie, dawny skarbczyk służy parafianom pełniąc funkcję kaplicy pod wezwaniem Królowej Różańca Świętego.


Fot.W.Majdewicz.


      Kaplica Królowej Różańca Świętego stan z 2008 r. i po renowacji.
     
      Kilkaset metrów dalej na północ znajduje się cmentarz parafialny założony w 1 poł. XIX w. zwany „nowym", w odróżnieniu „starego cmentarza", na miejscu którego stoi wspomniana zabytkowa kapliczka. Na cmentarzu zachowały się mogiły z XIX wieku, wśród nich nagrobki dawnych właścicieli majątku Brzóza - Heydlów.Są tam również mogiły partyzantówz 25 Pułku Piechoty Armii Krajowej.Uwagę przyciąga zbiorowa mogiła żołnierzypolskich poległych w bitwie o Głowaczów – stoczonej 10 września1939 roku w odległym o 3 km. Głowaczowie i okolicach między polską 13 Dywizją Piechoty a niemiecką 1 Dywizją Lekką.
      Na tej wrześniowej mogile znajduje się okazały pomnik wykonany z czerwonego piaskowca. Poszukując archiwalnych fotografii wsi Brzóza natrafiłem w zbiorach Narodowego Archiwum Cyfrowego na zestaw kilku fotografii zatytułowany „Manewry 1 Pułku Strzelców Konnych - pobyt w Brzózie”. Zdjęcia wykonano w sierpniu 1933 r. na terenie majątku Brzóza, autorem fotografii jest chor. Narcyz Witczak - Witaczyński oficer oświatowy stacjonującego w Garwolinie 1 Pułku Strzelców Konnych. Autor zdjęć to postać nietuzinkowa. W sierpniu 1915 r. jako siedemnastoletni ochotnik wstąpił do 2 szwadronu ułanów Legionu Puławskiego. Za męstwo w szarży pod Krechowcami odznaczony został orderem Virtuti Militari. Walczył w I Korpusie gen. Józefa Dowbor-Muśnickiego. Po rozwiązaniu Korpusu w 1918 r. został aresztowany i wcielony do Mazowieckiego Pułku Ułanów, walczącego po stronie bolszewików. Ranny w czasie próby przejścia na drugą stronę frontu po leczeniu w Moskwie został wcielony do1 Łotewskiego Pułku Kawalerii z którego zbiegł i po aresztowaniu był więziony w niemieckim obozie jenieckim we Frankfurcie z którego zbiegłi powrócił do Polski. Służył w1 Pułku Ułanów Krechowieckich i Szwadronie Przybocznym Naczelnika Państwa .
     
      W wojnie polsko-bolszewickiej 1920 r. walczył na Wołyniu. Pracował w Ministerstwie Spraw Wojskowych. Służył w1 Pułku Szwoleżerów. W 1931 r. przeniesiony został do 1 Pułku Strzelców Konnych w jego szeregach uczestniczył w kampanii wrześniowej 1939 r. Po kapitulacji działał w Komendzie Obwodu ZWZ/AK „Gołąb”. Aresztowany i więziony na Pawiaku i na Majdanku zginął tam 27 marca 1943 r.
      Prezentując archiwalne fotografie zachowujemy oryginalne komentarze. Autor wymienia nazwisko jedynie płk Adama Zakrzewskiego (1892-1958),dowódcy1 Pułku Strzelców Konnych, we wrześniu 1939 r. dowódcy Pomorskiej Brygady Kawalerii, w latach 1940 -1941 dowódcy 7 Brygady Kadrowej Strzelcóww Polskich Sikach Zbrojnych na Zachodzie.
     mmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmm


     
Opis obrazu: Pojenie koni siwków. Data: 1933-08 Sygnatura: 107-567-1
     


     
Opis obrazu: Pojenie koni plutonu łączności. Data: 1933-08 Sygnatura: 107-567-1
     


     

      Opis obrazu: obiad we dworze. Data: 1933-08 Sygnatura: 107-567-3a


     

      Opis obrazu: obiad we dworze. Data: 1933-08 Sygnatura: 107-567-3b Obiad we dworze. Oficerowie Pułku i gospodarze.
Siedzi 1. z lewej płk Adam Zakrzewski. 1933-08 Brzóza k. Kozienic Archiwum fotograficzne Narcyza Witczaka-Witaczyńskiego. Tytuł tematu: Manewry 1 Pułku Strzelców Konnych - pobyt w Brzózie Data: 1933-08 Sygnatura: 107-567-3
      Istnieją pewne personalne związki naszego Pułku z 1 Pułkiem Strzelców Konnych, warto o nich wspomnieć. W lutym 1920 r. por. Dezyderiusz J. Zawistowski - kawaler Krzyża Virtuti Militari został przeniesiony z 1 Pułku Szwoleżerów do 1 Pułku Strzelców Konnych na dowódcę szwadronu. W 1922 r. jako rotmistrz objął funkcję adiutanta 1 Pułku Strzelców Konnych.W marcu 1924 r.został przeniesiony do 19 Pułku Ułanów Wołyńskich w Ostrogu nad Horyniem w którym pełnił szereg funkcji dowódczych min.kwatermistrza i dowódcy szwadronu zapasowego 19 Pułku Ułanów Wołyńskich we Włodzimierzu Wołyńskim.
     Od 1929 r. w stopniu majora został zastępcą dowódcy pułku. W 1937 r. ppłk Dezyderiusz Zawistowski objął dowództwo 19 Pułku Ułanów Wołyńskich. W 1938 r. przeszedł w stan spoczynku. We wrześniu 1939 r. poległ pod Kamionką Strumiłową.
      Drugim oficerem 19 Pułku Ulanów Wołyńskich którego sylwetkę trzeba w tym kontekście wymienić jest rtm. Stanisław Łukaszewicz. Jako ppor. absolwent Szkoły Podchorążych Kawalerii w Grudziądzu od 1922 r. rozpoczął służbę w naszym Pułku. Dowodził plutonem, szwadronem. W latach 1932 - 1934
     Następnie już jako rotmistrz został przeniesiony do 1 Strzelców Konnych w Garwolinie. Był to jeden pułków które były w tym czasie motoryzowane i intensywnie szkolone. Rtm. Łukaszewicz pełnił tam początkowo funkcję dowódcy konnego szwadronu liniowego. Po pełnym zmotoryzowaniu jednostki został oficerem operacyjnym 1 Pułku Strzelców Konnych wchodzącego w skład Warszawskiej Brygady Pancerno- Motorowej płk dypl. Stefana Roweckiego.We wrześniu 1939 r. na polu walki w dramatycznych okolicznościach przejął dowodzenie Pułkiem. W okresie najcięższych walk sprawdził się jako dowódca.
      Rtm. Stanisław Łukaszewicz kawaler krzyża Virtuti Militari V - klasy za walki z bolszewikami w 1920 r.,za kampanię wrześniową 1939 r. przedstawiony został do odznaczenia Krzyżem Virtuti Militari IV – klasy. --------
      Jako ciekawostkę warto przytoczyć fakt, że wśród ponad czterdziestu odznak pułkowych broni jezdnych, które są niezwykle zróżnicowane pod względem plastycznym.W przypadku trzech odznak pułkowych widoczne są pewne podobieństwa w zastosowanej symbolice.Trzy wspomniane odznaki łączy motyw wielopromiennej gwiazdy orderowej występujący jako dominujący element kompozycji plastycznej. Gwiazda orderowa występuje w odznakach trzech pułków kawalerii,1 Pułku Szwoleżerów z Warszawy,19 Pułku Ułanów Wołyńskich z Ostroga nad Horyniem oraz 1 Pułku Strzelców Konnych z Garwolina. ---------------------------------------------------------------------------------------


     



     

POEZJA KAWALERZYSTÓW
Włodzimierz Majdewicz
Gen. bryg Mariusz ZARUSKI


      Gen. bryg. Mariusz Zaruski (1867 - 1941) to postać niezwykle barwna obdarzoną wieloma talentami. Marynarz, żeglarz, malarz, poeta, prozaik, ułan, taternik, grotołaz, popularyzator narciarstwa i turystyki górskiej. Instruktor harcerski i wychowawca młodzieży. Autor podręczników żeglarskich, jeździeckich i narciarskich.
      Urodził się w patriotycznej ziemiańskiej rodzinie w na Podolu. Studiował matematykę i fizykę w Odessie (1885-1994). Za działalność niepodległościową półtora roku więziony był w Pietropawłowsku potem zesłany do Archangielska ukończył tam Szkołę Morską uzyskując stopień kapitana Żeglugi Wielkiej. Pływał po morzach arktycznych. Po zesłaniu osiadł w Krakowie ukończył tam Akademię Sztuk Pięknych.
     W 1907 r. przeniósł się do Zakopanego. Uprawiał turystyką górską i taternictwo. Był inicjatorem i naczelnikiem Tatrzańskiego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego (TOPR). W 1911 r. został przewodniczącym Sekcji NarciarskiejTowarzystwa Tatrzańskiego. W latach 1912–1914 należał do Związku Strzeleckiego. Od 1914 roku służył w 1 Pułku Ułanów Beliny. Od lipca 1919 r. dowodził 11 Pułkiem Ułanów. Na jego czele walczył w wojnie 1920 r. w tym czasie awansował na stopień pułkownika.
     W latach pokoju dowodził 23 Pułkiem Ułanów. W 1923 r. został adiutantem generalnym Prezydenta R.P. W 1924 r. uzyskał awans na gen. bryg. W 1926 r. po przejściu w stan spoczynku został przewodniczącym Komitetu Floty Narodowej. W latach 1926-1930 był przewodniczącym Komisji Regulaminów Morskich Kierownictwa Marynarki Wojennej. W1927 r. sprawował urząd starosty Gdyni. W 1935 r. został kapitanem szkunera „Zawisza Czarny”. Był prezesem Polskiego Związku Żeglarskiego. W Jego bogatej twórczości poetyckiej nie mogło zabraknąć miejsca dla konia.




Mariusz Zaruski
Z cyklu „DO MEGO KONIA“

I
Koniu, mój gniady, koniu drogi !
Wyciągasz szyją swoją ku mnie
I patrzysz w oczy tak rozumnie,
Jakbyś chciał spytać: gdzie są wrogi?
Czy już odeszli na rozłogi,
Za siódmą rzekę spiesząc tłumnie?
Czy to już orły lecą szumnie.
Na Wawelskiego Zamku progi?
Hej koniu, koniu, kres daleki,
Dalekie polskiej myśli loty.
Z za siódmej góry, siódmej rzeki
Ze skrzypem wozów, szczękiem broni
Oto znów ciągną carskie roty...
Hej, koniu, słyszysz? — trąbka dzwoni !

II

Pamiętasz, pomnisz koniu gniady,
Z niedawnych przeżyć to i owo,
Szrapneli jazgot ponad głową,
Patroli nocnych czujne zwiady,
Gdy księżyc z lasu wschodził blady,
I konających ciche słowo,
I krwawą łuną purpurową
Rozpłomienione polskie sady?
Hen, gdzieś zostali w smutnym kole
Najdrożsi gdzieś znów z ludzi wielu,
My z tobą druhu, zawsze razem,
Na dolę dobrą i niedolę,
Złączeni ogniem i żelazem,
Koniu mój, koniu, przyjacielu.
IV
Nad rzeką Turjąz czerkiesami taniec,
Gdyśmy wyparli ich z Niesuchoża?
Oto mój szwadron w galopie się zbliża,
Oto się cofa za rzeką pohaniec.
I gęstym ogniem ostrzeliwaszaniec,
Co się ku rzece schodami obniża-
Stare okopy u podnóża krzyża:
Tam czak ułańskich wykwitnoł różaniec.
A tyś, mój koniu, stał wtedy wśród łanów.
Strzygąc uszami na gwiżdżące kule,
I nie widziałeś, jak sotnie moskiewskie.
Szły od Zaprudziana naszych ułanów:
Jak pszczoły rojne. gdy opuszczą ule...
Hej, poszły w diabły te szturmy czerkieskie!

V
Zaskowytały ponad nami w górze
Szrapnele wraże, lecące z nad lasku:
Niejedna kula chlasnęła po kasku,
Niejeden broczył w krwi własnej purpurze...
Pamiętasz, koniu? W huczącej wichurze
Przyleciał granat i pęki w chmurze piasku
Tyś stanął dęba wśród dymu i blasku
I kopytami biłeś po tej chmurze!
Pod Zemborzynem, w Sandomierskiej ziemi
Szalał nad nami ten krwawy deszcz stali,
Kiedyśmy ławą pędzili do wioski.
Prażył nas celnie pociskami tymi,
Jak zgodnie jeńcy moskiewscy zeznali,
Kapitan Polak, a zwał się Krzeczkowski

VI
Chodź, koniku, przed wrota!
Pułk wyrusza już w pole,
Mkną moskiewskie patrole,
Gwiżdżą kule z za plota..
A skończona robota —
Już koniki w stodole,
Już beztroska na czole,
Wre Co tu gwaru i krzyku
Serca wino otwiera,
A tam życie w kąciku,
Gra ze śmiercią w pokera
Układają się cicho..
Eh, pal razem je licho!

VII
Pójdziemy, koniu, na ciche te pola,
Gdzie dziś się złoci świeży kwiat wiośniany,
Na wielkie drogi, na smutne kurhany,
Dźwięczące pieśnią, jak arfa Eola;
Gdzie krwią ofiarną przepełniona rola,
Jak puchar wina po brzegi nalany..
Czyje mogiły? krzyż skrzypi drewniany,

Szumi przy drodze samotna topola...
Ty wiesz, mój koniu! Mądre twoje oczy
Widziały tyle! Ty znasz te mogiły!
I polskie hufce, co do nich zstąpiły
Z kulami zrytych śmiertelnych uboczy...
Sława, co blaskiem ich pamięć otoczy,
Trwalsza, niż pomnik z karraryjskiej bryły!



Adres i telefony kontaktowe:
STOWARZYSZENIE RODZINA 19 PUŁKU UŁANÓW WOŁYŃSKICH
vice-prezes: Włodzimierz Majdewicz
tel. kontaktowy: 692 166 783
UWAGA ZMIANA ADRESU MAILOWEGO:
kontakt e-mail: office19pulku@gmail.com
UWAGA ZMIANA ADRESU MAILOWEGO:
ul. Bajkowa 17/21
04-855 Warszawa
tel. 022-813 66 45, 022 615 73 43
Nr konta bankowego:
BZ WBK 34 1090 2590 0000 0001 2343 9257

powrót na stronę główną