CZASOPISMO STOWARZYSZENIA RODZINA
19 PUŁKU UŁANÓW WOŁYŃSKICH
NR 72          LUTY 2021




Spis treści
1. KAROL RÓŻYCKI Hanna Irena Rola Różycka
2. SZKOŁA PODCHORĄŻYCH JAZDY 1815 - 1830 Kpt. Andrzej Sujkowski
3. GRA WOJEDNNA W GARNIZONIE OSTRÓG NAD HORYNIEM
Jerzy S. Wojciechowski
4. ODZNAKA HONOROWA ZA CZAS POBYTU NA FRONCIE Włodzimierz Majdewicz
6. MŁODZIEŻ I WOJSKO Adam Kowalski

Wydaje Stowarzyszenie
Rodzina 19 Pułku Ułanów Wołyńskich


Hanna Irena Rola Różycka

KAROL RÓŻYCKI

Motto
      " Wiele bardzo wiele postaci godnych utrwalenia w pamięci narodu przesunęło się przez ziemię naszą za dni tej pamiętnej epoki. Przeszli i zniknęli dla potomnych narodu, acz zniknąć dla historii, dla moralnego rozwoju narodu nie mogli i nie znikną. Przekazami pokoleń późniejszych staną się ich chlubą, przykładem, umocowaniem, a niekiedy może ostrzeżeniem i hamulcem wstrzymującym pyszałków, wszyscy zaś nauką późnych dni jutra."

Wypowiedź Mariana Dubieckiego(1) .

Generał Karol Różycki
/ 1789- 1870/


      W Warszawie na starym Cmentarzu Powązkowskim na murach rzym. Kat. kościoła Św. Karola Boromeusza znajduje się tablica upamiętniająca postać ś.p. generała Karola Różyckiego dowódcy Jazdy Wołyńskiej Powstania 1831 roku. Tablica została odsłonięta w dniu 10 listopada 1991 roku w 160 rocznicę Powstania Listopadowego. Wyryte w granicie epitafium głosi:

Ś.p. generał Karol Różycki
ur.1789 - zm.1870
Dowódca Jazdy Wołyńskiej Powstania 1831
Pochowany w Paryżu.

"Mało kto tak wiązał uczucie Polaka i obowiązki wobec Ojczyzny z uczuciami, prawami i obowiązkami chrześcijanina jak Karol Różycki”

Leonard Rettel / Wspomnienie o Karolu Różyckim/
      Karol Boromeusz Wincenty Ferreniusz urodził się na Podolu w powiecie jampolskim w Hucułówce koło Czerniowców dnia 5 listopada 1789 roku. Rodzicami byli Jakub Różycki pułkownik wojsk koronnych i Elżbieta z Jaskmanickich herbu Leliwa. Zachowana jest metryka urodzenia i chrztu nr 565. W pobliskich dworach zamieszkiwali liczni krewni o których wspomina Tadeusz Bobrowski w wydanych we Lwowie "Pamiętnikach mojego życia", w których opisywał obyczaje, losy i dzieje obywateli Guberni Wołyńskiej i Kijowskiej w tym rodziny Rola Różyckich. Bobrowski pochodził z ziemiańskiej rodziny kresowej,a jego ojciec ukończył Konwikt Dominikański i studiował literaturę francuską i kierunki filozoficzne.
     Tadeusz Bobrowski swoje wspomnienia opisał według starannie prowadzonego dziennika.Opisywał również losy Wielkiej Emigracji po1831 roku. Z danych biograficznych rodziny pułkownika Karola Różyckiego Bobrowski podaje, że po upadku Powstania represje objęły osobę pułkownika Karola Różyckiego dowódcę Jazdy Wołyńskiej i jego rodzinę. Karol Różycki skazany na zsyłkę lub karę śmierci zmuszony został do opuszczenia kraju i udania się na emigrację. Po konfiskacie majątku rodzina silnie śledzona, była pod stałym nadzorem carskiej policji.
      W kraju pozostała żona Maryanna Czaykowska, siostra słynnego Sadyka Paszy -Michała Czaykowskiego pisarza i podkomendnego Karola Różyckiego i czworo dzieci: Edmund Tadeusz i córki Elżbieta,Petronela i Matylda. Znany jest nam los Edmundka ukrywanego przez rodziny Pilichowskich i Szymanowskich pod przybranym nazwiskiem, który na polecenie cara został odebrany rodzinie przez generał- gubernatora Lewaszowa i oddany do szkół wojskowych do Petersburga. W Szkole Paziów moskale próbowali poddać dziecko „ buntownika” procesowi rusyfikacji.Próby te okazały się bezskuteczne. Były to czasy wzmożonego terroru i rusyfikacji polskich rodzin zamieszkałych na ziemiach zabranych, Wołynia i Podola.
      Generał Edmund Różycki podobnie jak ojciec jest postacią historyczną znaną jako Wódz Powstania na Rusi i na Wołyniu1863 roku. Starszy syn Stanisław został ukryty i w worku przewieziony przez przyjaciół ojca do Galicji. Znalazł się na emigracji we Francji gdzie ojciec zapewnił mu staranne wychowanie i wykształcenie, został inżynierem. Jest protoplastą licznej francuskiej linii Rola Różyckich. Bobrowski opisał dalsze losy córek Karola.Po śmierci matki Maryanny Różyckiej sieroty zostały otoczone opieką przyjaciół z sąsiednich dworów.
      Petronelą zaopiekowała się hr. Tekla z Sanguszków Potocka i wydała ją za mąż za inżyniera Józefa Głębockiego budowniczego szosy brzeskiej. Jako posag Petronela otrzymała dobra daszowskie/ Daszów/. Elżbietą zajęła się hr. Tarnowiecka i wydała ją za brata Józefa, Karola Głębockiego również inżyniera, zapewniając duży posag po Tarnowieckich. Głęboccy pochodzili z woj. sandomierskiego i tam osiedlili się.Matylda wychowywana w Zorokowie została żoną Janiszewskiego. Po rewolucji bolszewickiej ślad po tych rodzinach zaginął. Obserwując z oddali losy córek Karol Różycki nie patrzył łaskawym okiem na magnackie ich wychowanie, bliższe były mu zasady wychowania panujące w dworach szlacheckich. Nigdy nie przyjął w żadnej postaci ofiarowywanej pomocy materialnej przez hr. Potocką. Niewiele mamy wiadomości z okresu dzieciństwa Karola Różyckiego, tak pisał o pułkowniku Tadeusz Bobrowski.
      Gdy w 1809 roku Wojska Księstwa Warszawskiego wkroczyły do Galicji dwudziestoletni Karol przeszedł granicę austriacką i wstąpił do formującego się pułku jazdy Augustyna Trzecieskiego, w ramach 6 p. jazdy wojsk galicyjsko francuskich walczył z oddziałem austriackim. Awansował na stopień sierżanta. Pułk Trzecieskiego został przemianowany na 15 pułk ułanów armii Księstwa Warszawskiego. Nominowany na wachmistrza walczył pod Bobrujskiem / dywizja Jana Henryka Dąbrowskiego/ i pod Borysowem pod komendą płka Józefa Dwernickiego.
      Ciężko ranny dostał się do niewoli rosyjskiej, z której uwolnił się w nieznany nam sposób. Wrócił do Warszawy, w styczniu 1813 roku otrzymał awans na stopień podporucznika i uczestniczył w kampanii wojskowej w Saksonii. Wrócił do kraju w 1814 roku. W 1815 roku służył w 2 pułku ułanów pod komenda płka Józefa Dwernickiego. W 1819 roku otrzymał urlop w celu udania się do guberni podolskiej. W 1822 zawarł ślub z panną Maryanną Czaykowską herbu Leliwa, która wniosła znaczny posag. Zamieszkali w majątku w pobliżu Cudnowa.
      W 1827 roku jak niektóre źródła podają na własną prośbę, otrzymał dymisję z wojska w stopniu kapitana 2 pułku ułanów. Porucznik Karol Różycki nie mógł pogodzić się ze służbą w wojsku, podległemu całkowicie W. Księciu Konstantemu, namiestnikowi cara w Królestwie Polskim!. W materiałach Teki Rola Różyckich w Bibliotece Jagiellońskiej jest dokument od Szefa Sztabu Głównego z dnia 17 czerwca 1827 roku skierowany do J. Pana Różyckiego Karola kapitana, że Naczelny Wódz Siły Zbrojnej Narodowej „zaszczyca Go Ozdobą Krzyża Woyskowego Kawalerskiego".
      Karol Różycki prowadził gospodarstwo rolne, zajmował się również produkcją przemysłową, założył hutę szkła i prowadził wyrób smoły i potażu. Zatrudniał wielu pracowników zdobywając ich zaufanie i pełne oddanie. Miał bardzo liczne kontakty ze społecznością Wołynia, z sąsiednimi dworami i właścicielami gruntów leśnych i fabrykantami,co zaowocowało, gdy trzeba było podjąć czyn zbrojny przeciw moskiewskiemu zaborcy.
      29 listopada wybuchło w Warszawie powstanie przeciw zaborcy, ciemiężcy narodu polskiego, oraz znienawidzonemu namiestnikowi cara w stolicy. Stanęli do walki oficerowie Szkoły Podchorążych i mieszkańcy stolicy. Powstanie rozszerzało się na całe Królestwo Kongresowe, lecz nie miało wodza, zdolnego pokierować walką.
     Generałowie odmówili pomocy tłumacząc się złożoną przysięgą na wierność w służbie cara. Wiadomość dotarła na Wołyń i Litwę. Karol Różycki ciesząc się przyjaźnią i szacunkiem okolicznych dworów i ziemiaństwa bez trudu nawiązał kontakty by zebrać ochotników do powstania. Do Oddziału zgłaszała się licznie szlachta i ziemiaństwo, również leśnicy i pracownicy leśni, wyrobnicy oraz pracownicy rolni.
      Podwoił swoje dochody i zorganizował słynny później oddział Jazdy Wołyńskiej. Wyposażył w żywność i w miarę możliwości w futrzane kubraki. Zaopatrzył w broń, lance z wykutymi grotami przez okolicznych kowali i oraz zaostrzone kosy. Karol Różycki zorganizował furaż i konie dla jeźdźców z ekwipunkiem. Tak wyposażony czekał na rozkazy z Warszawy,które nie nadchodziły. 6/7 maja wyruszył z 130 osobowym oddziałem na spotkanie z wojskiem gen.Kołyszki.
      W„Pamiętnikach Pułku Jazdy Wołyńskiej Powstanie na Wołyniu -przeciw depotyzmowi tronu rossyjskiego"wydanego w 1832 roku w Bourges opisuje przemarsz oddziału Jazdy na tyłach wojsk moskiewskich do Zamościa, po drodze tocząc wiele bitew i potyczek, zdobywał jeńców i łupy wojenne pod postacią broni palnej. W Cudnowie odbił moskalom 560 rekrutów,rozbijając eskortę moskiewską zdobył broń. 27 maja pod Mołoczkami zdobył karabiny i inną broń. 30 maja stanął w Międzyrzecu Koreckim idąc przez Lubar i Miropol. Pod Kilikijowem odbił transport żywności i amunicji przeznaczony dla armii Dybicza. Stale powiększał liczebność swojego oddziału. Klucząc na tyłach wojsk moskiewskich oddział Karola Różyckiego swoimi manewrami w postaci walk zaczepnych odwracał uwagę od kierunku Warszawy i dezorganizował działania moskali. Nadal zmierzał do twierdzy Zamość. Pod Uchaniami doszło do starcia z 4 pułkiem Kozaków, który został rozproszony.
      Zdobyczą były konie maści kasztanowatej, na których Wołyńcy siedzieli do końca powstania. Hrabia Henryk Rzewuski przekazał opinię rosyjskiego gen. gubernatora o płku Różyckim:
„podziwiano jego talenta wojskowe, jego nieustraszoną odwagę, która mu pozwoliła z garstką młodzieży przejść pomiędzy licznymi regularnymi wojskami nieprzyjacielskimi z nad Teterewy do Królestwa, wszędzie zwycięsko i wszędzie szczęśliwie, omijając niebezpieczeństwa i myląc nieprzyjaciół"
.Autor " Wspomnień starego żołnierza" Ezechiel Berzeviczy opisuje przybycie Jazdy Wołyńskiej do Twierdzy w Zamościu."Z fortecy w Zamościu wyjechały naprzeciw Wołyńcom osobistości z wyższych sfer,którym gen. Chrzanowski przedstawił pułkownika. Wznoszono okrzyki „Niech żyją Wołyńce, niech żyje ich Dowódca".„Niech żyje Chrzanowski, niech żyje Różycki".Różycki prowadził szwadrony małym stępem salutując gen.Chrzanowskiego oddał swój oddział pod jego rozkazy." Zapytany przez generała o służbę w wojsku ”...w 2 Pułku Ułanów służyłem, jako oficer odbyłem kampanię 1812 roku" Następnie przedstawił swego adiutanta i zdobycze na nieprzyjacielu.
      Przy okazji przedstawiona została organizacja przemarszu: "za oddziałem szła kasa pułkowa, za nią furgony z prochem,wielkie zapasy jagieł, kaszy, słoniny i innego prowiantu, a na końcu fury imitujące ambulanse dla chorych na cholerę." 17 czerwca 1831 roku /cytując za Zbigniewem Zacharewiczem / Karol Różycki odznaczony został Krzyżem Orderu Virtuti Militari.20 czerwca został mianowany majorem i dowódcą Pułku Jazdy Wołyńskiej, jednym z dzielniejszych pułków powstańczych1831 roku.Pułk umundurowany został w granatowe czamarki z białymi ozdobami i białe czapki Skierowany do Tomaszowa, walczył dalej pod wodzą gen.Wincentego Szeptyckiego pod Wolą Pawłowską. 5 sierpnia w Opatowie pułk wszedł pod komendę gen. Samuela Różyckiego dowódcą korpusu krakowsko - sandomierskiego i walczył w nim do końca Powstania 1831 roku.


Fot. Marek Opacki


      Kampania wołyńska uzyskała wysoką ocenę generała Ignacego Prądzyńskiego:
„ Karol Różycki był jednym z wojowników co się najwięcej odznaczyli w wojnie 1831 roku. W wystąpieniu swoim i kampanii, którą odbywać musiał okazał się patriotą ,znakomitym organizatorem ,okazał męstwo, rozwagę czynność i przebiegłość, umiał wznieść wśród poddanych ufność, bojaźń i przywiązanie zgoła okazał wszystkie przymioty znakomitego wodza .Tacy ludzie są rzadcy we wszystkich czasach i krajach ."
      Pułk Jazdy Wołyńskiej płka Karola Różyckiego wcielony do Korpusu gen. Samuela Różyckiego zdążał w kierunku Warszawy odpierając gen. Wirtemberskiego w kierunku Radomia. 9 sierpnia oddziały Generała Samuela Różyckiego stoczyły ciężką bitwę pod Iłżą ,gdzie zasłynął Pułk Wołyńców Karola Różyckiego, rozbijając pułk dragonów moskiewskich. W zbiorach Muzeum Literatury im.Adama Mickiewicza w Warszawie jest kolorowa grafika Pirchnera zatytułowana „Bitwa pod Iłżą", przedstawiająca zwycięski pojedynek pułkownika Karola Różyckiego z dowódcą dragonów rosyjskich Hevenem, którego ciosem powalił na ziemię. Społeczeństwo Iłży i okolic uczciło pamięć bohaterskich Powstańców z Korpusu gen. Samuela Różyckiego wystawieniem ogromnego PomnikaChwały Powstańców Listopadowych, Bohaterów walk1939 roku oraz Ofiar Zbrodni Katyńskiej i Ofiar niemieckich obozów koncentracyjnych.
      10 września1831 roku pod Lipskiem Korpus gen Samuela Różyckiego stoczył ostatnią bitwę Powstania Listopadowego. Na rozstaju dróg w Lipsku stoi Pomnik -głaz z tablicą memoratywną upamiętniającą bohaterstwo Powstańców i dowódcę, gen Samuela Różyckiego.
      /Patrz" Ułan Wołyński" 2018 rok nr 65 artykuł Hanny Rola Różyckiej "Podróż sentymentalna śladami historii walk powstańczych 1831 roku"; oraz " Ułan Wołyński " 2017r.Hanna Rola Różycka " Niektóre epizody walk Jazdy Wołyńskiej w Korpusie gen Samuela Różyckiego".



Fot. Marek Opacki


      Postać dowódcy Jazdy Wołyńskiej 1831 roku gen/ pułkownika Karola Różyckiego oraz jego działalność na emigracji przedstawiono w " Ułanie Wołyńskim" nr 4, 5, 6 wydanym w 1995 roku w artykułach również autorki tego opracowania. Po upadku Powstania Karol Różycki został zmuszony do opuszczenia kraju, został zaliczony do osób które nie skorzystały z amnestii, a dobra uległy konfiskacie. Emigruje do Francji, gdzie całe życie poświęca Ojczyźnie wierny do końca swym ideałom miłości do Kraju ojczystego,któremu służy współdziałając z emigracyjnymi przyjaciółmi. Wieloletni pobyt na emigracji zaowocował działalnością społeczną i pisarską.
      Po 32 latach pobytu na obczyźnie we Francji w 1863 roku otrzymał nominację na generała i został powołany przez Rząd Narodowy do służby Ojczyźnie, która znalazła się w potrzebie. /Nieznany List Romualda Traugutta do gen. Karola Różyckiego/.Miał walczyć u boku swego syna, gen. Edmunda Różyckiego dowódcy Powstania na Rusi i na Wołyniu.
      Z materiałów prof. Stefana Kieniewicza wynika, że Karol Różycki wraca do kraju ,do Lwowa.W sierpniu 1863 otrzymuje odpowiedź : " Idź więc i walcz.......Jenerale z radością witamy Ciebie pod sztandarem Polski wojującej......."Pełnomocny Komisarz Galicji ......" .otrzymał rozkaz porozumienia się z Tobą Jenerale w przedmiocie Urzędu Wojskowego , na którym mógłbyś służyć Ojczyźnie...". Jednocześnie Rząd Narodowy pisze do generała Edmunda Różyckiego : "Szanowny , tyle zasłużony, a tak kochany i czczony w narodzie ojciec Twój Jenerał ofiarował swe usługi Rządowi Narodowemu pragnąc dziś walczyć za ojczyznę"/ Aneks do Dokumentów Terenowych Władz Cywilnych Powstania Styczniowego 1862- 1863 Wrocław, Kraków ,Gdańsk, Warszawa..1986 str 263 -264 " Rząd Narodowy do gen. Karola Różyckiego 28 XI 1863."
      Wraca do Paryża i przez kilka lat leczy nadwątlone zdrowie. Aktywna działalność Karola Różyckiego rozwija się w wielu skupiskach Polaków w Bourges, Agen, Fontainebleau i w Paryżu. W 1832 roku powstał Komitet Emigracji Polskiej przemianowany w Komitet Narodowy Polski. Doktor Ludwik Gocel, historyk Wielkiej Emigracji wśród działaczy wymienia J.Bohdana Zaleskiego poetę ,powstańca, A. Jełowieckiego, Karola Różyckiego.W 1834 roku w skład Komitetu Narodowego weszli Józef Dwernicki/generał ,Zwierkowski, Leon Ledóchowski, Karol Różycki , Leonard Chodźko i J. Bohdan Zaleski .
      Komitet zajmuje się losami uchodźstwa, wydaje odezwy do narodu, ostrzega przed szpiegami. W ramach Komitetu powstaje Fundusz Emigracji Polskiej, który uchwala "podatek braterski" w postaci żołdu pozwalającego uchodźcom na skromne utrzymanie.
      Dla potwierdzenia działalności Karola Różyckiego podaję fragment książki Rufina Piotrowskiego zatytułowanej "Pamiętniki z pobytu na Syberyi" wydanej w Poznaniu w księgarni Żupańskiego. Autor książki wyemigrował po Powstaniu, lecz zamierzał wrócić do kraju. " doradził by z paszportem udać się do pułkownika Różyckiego, owego sławnego dowódcy Wołyńców, z którym zaznajomiłem się już nieco dawniej. Ten miał mi ułatwić nie tylko środki dostania się do kraju, ale zarazem wskazać osoby, których bym zaufanie od razu mógł pozyskać."......." po oddaleniu się Rogińskiego oświadczyłem Różyckiemu w jakim zamiarze do niego przybywam i czego od niego żądam......,a gdym mu opowiedział w jaki sposób zamierzam działać po moim do kraju przybyciu.....przydał kilka swoich spostrzeżeń i przyrzekł pomóc, tj znajomość osób, na których uczciwość i współdziałanie można liczyć...... w czasie rozmowy spostrzegłem wpadał często w głębokie zamyślenie. Nareszcie łzy mu się w oczach pokazały ciężko westchnąwszy rzekł do mnie....przed twoim przybyciem smutna wiadomość, że Szymon Konarski został koło Wilna schwytany....jeśli go pojmali nie masz po co jechać bo czynność policji będzie obudzona, poszukiwania i prześladowania będą wielkie, nigdziebyś nie mógł się ukryć, bo nikt by cię mimo najszczerszej chęci przyjąć nie mógł. Naraziłbyś siebie i drugich bez żadnej dla sprawy korzyści a nawet mógłbyś mimowolnie zaszkodzić."
      Rufin Piotrowski tak wspomina pułkownika:" Miły to a kochany ten człowiek Karol Różycki suchy a muskularny, znać że obdarzony niepospolitą siłą fizyczną, na pozór zimny, posępny, ponury nawet - znamię wielkich namiętności a ześrodkowanych uczuć ; skromny w ułożeniu i mniemaniu o sobie, ale śmiały i odważny w boju - wie o tym cała Polska. Zwykle małomówny i niedowierzający,których dobrze nie zna, ale otwarty i szczery z tymi, o których szczerości i otwartości jest przekonany. Każde jego słowo idzie do duszy i wzbudza zaufanie, bo z serca płynie; w wynurzeniu jest czuły aż do rzewności; w opowiadaniu przedmiotów go zajmujących łatwo się unosi i wówczas małe przenikliwe oczy nowym blaskiem życia jaśnieją a ściągła ciemna i mocno ospowata twarz szczególnego piękności nabiera wyrazu, słowem jest to prosty, a wielki duch i do wielkich czynów zdolny. Można się poddać pod jego rozkazy przez samą miłość ku niemu''..
      "Wróciłem tedy do miejsca dawnego pobytu a w parę tygodni odebrałem od Różyckiego sympatycznym pisany atramentem, w którym mi doniósł o schwytaniu Konarskiego i skompromitowaniu mnóstwa obywateli." Zróżnicowana społeczność emigracyjna była rozwarstwiona w swych poglądach i działaniach na szereg ugrupowań o różnych orientacjach politycznych.
      Na uwagę zasługuje działalność Karola Różyckiego w Towarzystwie Demokratycznym w latach 1835-1837. Przebywając na emigracji odczuwał ogromną potrzebę wypowiadania się publicznie na wiele aktualnych spraw. Pisał więc i publikował wspomnienia, okolicznościowe rozprawy i odezwy. Będąc w Bourges w 1832 roku wydał książkę " Powstanie na Wołyniu czyli Pamiętnik Pułku Jazdy Wołyńskiej uformowanego w czasie Wojny Narodowej Polskiej przeciw despotyzmowi Tronu Rosyjskiego pisany w 1831 roku przez dowódcę tegoż pułku Karola Różyckiego". Opisuje całą kampanię wołyńską 1831 roku. Stanisław Szpotański w „Ludziach Listopadowych" napisał:.... „ ktokolwiek czytał Pamiętniki Jazdy Wołyńskiej i wspomnienia jego emigracyjnych przyjaciół miał uczucia, że zbliża się do czegoś większego niż nauka, talent i sława bo do wielkiej duszy ludzkiej." Pod wrażeniem treści pamiętnika był przebywający na emigracji wieszcz narodowy Adam Mickiewicz, który napisał przedmowę do ich paryskiego wydania, zamieszczoną w „Pielgrzymie Polskim"... „pełen jestem tego pamiętnika, myśli moje ciągle krążą koło obozowych ognisk pułku wołyńskiego."...
      "Z pamiętnika Różyckiego dowiadujemy się sercem naszem, jakie to były uczucia, które pobudziły do powstania narodowego i ożywiły powstanie; a nie przejąwszy się tem uczuciem jakże pisać, jakże rozumieć historyją wojny narodowej."....." Pamiętnik Różyckiego jako utwór literacki ma formę nową i oryginalną. Dowódca przypomina towarzyszom broni wspólnie odniesione zwycięstwa i wyjawia im swoich działań wojennych cele i przyczyny, których odkryć dawniej nie mógł i nie miał czasu."....." nie używa on pióra jako narzędzia .....ale tylko pomoc dla ust swoich". Na uwagę zasługuje rozprawa pt „Wyprawa Dwernickiego na Ruś " z 1837 roku. Zaprotestował przeciw myśli zawartej w artykule adiutanta Dwernickiego, obciążającej winą za niepowodzenie wyprawy obywateli Wołynia i Podola co zaostrzyło stosunki między Różyckim, a generałem Dwernickim. Karol zrobił jednak pierwszy krok do zgody i "....dwa najdzielniejsze ramiona z naszej wojny 1831 roku uścisnęły się serdecznie".
      Gen Dwernicki napisał list do „ A Monsieur Charles Rozycki a Bourges" ...." zaklinam cię Pułkowniku nie tylko na związki przyjaźni, jakie nas łączą ale na miłość Ojczyzny, którą potrzeba ratować,abyś zaraz po odebraniu tego listu przyjechał do Paryża......Bądź zdrów, czekam z największą niecierpliwością zawsze twój Przyjaciel Dwernicki ".D.8 kwietnia 1833. Po roku 1848 zmienia się charakter działalności Różyckiego pod wpływem przybyłego do Paryża Andrzeja Towiańskiego. W tym okresie znaczna grupa emigrantów skupia się wokół osoby Mistrza Sprawy Bożej. Do wyznawców mesjanizmu zgromadzonych w licznych kołach należą przyjaciel Karola Różyckiego ksiądz Edward Duński, Seweryn Goszczyński poeta,Karol Różycki i Adam Mickiewicz. Przyjęta doktryna filozoficzna mesjanizmu utożsamia cierpienia Zmartwychwstałego Chrystusa z cierpieniami Polski na rzecz Jej odkupienia. Karol Różycki redaguje oryginalna pracę „Tułacz kończący tułactwo" ogłoszoną w 1863 roku w „Pielgrzymie Polskim” drukarnia E. Martinet w Paryżu.
      „ ...wzywany przez wielu z Was Bóg w miłosierdziu swoim naznaczył koniec niedoli Polski i powołał synów do ratowania Ojczyzny i przeniósł ich na ziemię obcą ,by w tułaczce......oderwali się od mamony, aby przyjęli prawo wyższe i na tej drodze służyli Ojczyźnie." W książce Kseni Kostenicz„Ostatnie lata Mickiewicza"zawarte są listy i wyjątki dokumentów będących świadectwem ścisłej współpracy Karola Różyckiego z Adamem Mickiewiczem. W 1853 roku w Towarzystwie Historycznym i Radzie Polskiej powstaje inicjatywa wysłania Adama Mickiewicza do Akcji Polskiej na Wschodzie działającej obok Agencji Wschodniej Michała Czaykowskiego - Mohameda Paszy w Turcji /sprawa utworzenia legionu polskiego/. Świadectwem są listy Sadyka Paszy do Karola Różyckiego i Adama Mickiewicza i odpowiedzi na te listy. Książę Adam Czartoryski składa propozycję wyjazdu do Turcji Karolowi Różyckiemu i generałowi Chrzanowskiemu. Propozycje zostały odrzucone. Misji podjął się Adam Mickiewicz. Dramatyczna wiadomość z Konstantynopola o śmierci wieszcza Adama Mickiewicza w listopadzie 1855r, dotarła na zebranie towiańczyków, które odbywało się w domu Karola Różyckiego.
      ...." boleję, że śmierć znalazła Go na drodze niewłaściwej Jemu. Postanowiono w niedzielę mszę w kościele St. Mary”.Pogrzeb odbył się 26 stycznia1856 r nad grobem w Montmorency przemawiał poeta J.B. Zaleski. W 1861 roku nad grobem Joachima Lelewela przemawiał Karol Różycki: "zachowując w pamięci tę bolesną stratę ......proszę Was kochani Rodacy pozwólcie mnie odezwać się do Was...bo i mój grób który niedawno widziałem otwarty przed sobą wkrótce może zamknąć się nade mną. Pilnomi zatem mówić w interesie drogiej Ojczyzny naszej." Wzywa do ratowania Polski mówiąc,że ta misja to nasz obowiązek.
      W 1857 roku wystosował w imieniu emigracji i własnym wzruszający list - memoriał do papieża Piusa IX pisany w dowód miłości, ufności i czci z poddaniem się Najwyższej Władzy Naszej.".
      Karol Różycki umiera 12 września 1870 roku pochowany na cmentarzu Montmartre w Paryżu we wspólnej mogile z ks Edwardem Duńskim.
      Napis na mogile głosi :
Tu spoczywają zwłoki księdza Edwarda Duńskiego...................i po stronie lewej tablicy: Ś.p. Pułkownika/ Karola Różyckiego
      Urodził się w 1789 roku
Od 1809 Żołnierz w Wojsku Polskim
W 1831 naczelnik Powstania na Wołyniu - następnie wytrawiony boleścią nad/ niedolą Ojczyzny Od 1842 r służbę swą dla Ojczyzny przeciągał / w sprawie Bożej / jako wierny do / ostatniej chwili życia / czyli Sługa Sprawy/ Tey/
     Zmarł 12 września / 1870 roku/
      Poniżej : " Pokój duszom Ich a nam/ wszystkim / przykład z Nich / zbawienny/ Przewodnikom i Braciom swoim w / Chrystusie /uwiecznili Słudzy Sprawy Bożej.
      Avenue Samson, Dywizja 24, Rząd 4.
     
      Szlak bojowy Jazdy Wołyńskiej generała Karola Różyckiego w 1831 roku:
      Cudnów (8 maja 1831),
      Mołoczki (27 maja 1831),
      Kilikijów(30 maja 1831),
      Tyszyca (2 czerwca 1831),
      Uchanie (10 czerwca 1831),
      Tarłów (1 sierpnia 1831)
      Wola Pawłowska (3 sierpnia 1831),
      Zemborzyn, Opatów (6 sierpnia 1831),
      Ożarów (8 sierpnia 1831),
      Iłża (9 sierpnia 1831),
      Przytyk (11 sierpnia 1831),
      Odrowąż (14 i Cudne17 sierpnia 1831),
      Ciepielów (8 września),
      Lucyma (9 września 1831),
      Chotcza (10 września 1831),
      Wierzbica (21 września 1831).
     



      W 190 rocznicę Powstania Listopadowego 1830-1831 przedstawiamy napisany w 100 rocznicę tego narodowego zrywu artykuł do rocznicowego wydania Przeglądu Kawaleryjskiego. Tekst poświęcony jest szkoleniu polskich oficerów kawalerii w latach 1815-1830. Temat jest mało znany i pewnością interesujący dla miłośników historii kawalerii z tego względu zdecydowaliśmy się na przedstawienie go w całości bez skrótów.
     

Przegląd Kawaleryjski RokVII listopad-grudzień 1930
Kpt. ANDRZEJ SUJKOWSKI

SZKOŁA PODCHORĄŻYCH JAZDY1815 - 1830


      Gdy w ostatnich latach panowania Jana III i pierwszych Augusta II-go, zaczął się objawiać gwałtowny upadek wartości dawnej jazdy polskiej, to nie było w tym dowodu przeżycia się dotychczasowego uzbrojenia i metod walki kawalerii Rzeczypospolitej. Przyczyna, według barwnego określenia płk. Górskiego leżała w tym, że,”kopia stała się za ciężką, a serca za lekkie". Upadek ten trwał dalej. Doszło do tego, że kawaleria narodowa nie była w stanie w należycie energiczny sposób przeciwstawiać się najazdom drobnych watah hajdamackich na ruskie prowincje. Przesunęło się nad Polską brzemienne w klęski panowanie Augusta III-go, przeminęły zakończone śmiercią polityczną Rzeczypospolitej rządy Stanisława Augusta, a odrodzenie wartości jazdy naszej nie przyszło. Dopiero rozbiory, smutne doświadczenia kampanii 1792 i 1794 roku robią swoje. Lecz odrodzenie właściwe daje przykład wojsk Francji rewolucyjnej i bojowe koleżeństwo zaczątków naszej jazdy, z dzielną, pełną determinacji, pełną pojęć taktycznych kawaleryjskich, jakby żywcem branych od Koniecpolskich lub Sobieskich, jazdą napoleońską.
      Koleżeństwo to i żywy prąd nowych pojęć pozwala odtworzonej jeździe polskiej, nie tylko dorównać, ale prawie przeróść swych dziadów i pradziadów takimi czynami bojowymi jak na przykład Lekkokonnego Pułku Gwardii Cesarskiej.
      Odrodzona jazda polska nie wymagała więc, po upadku Księstwa Warszawskiego, prac mających organizować i doskonalić; prawie że wystarczającym było podtrzymać ją na osiągniętym poziomie z zastrzeżeniem bacznego śledzenia zmian, które lata i różne państwa w swych kawaleriach wprowadzały. Nie takie też przyczyny spowodowały Wielkiego Księcia Konstantego, naczelnego wodza wojsk Królestwa Polskiego, do zakładania nowych szkół wojskowych, a między nimi w 1815 roku i szkoły Podchorążych Jazdy w Warszawie.
      Celem jego było co innego: wyrabianie w ramach przez siebie ściśle określonych, przyszłych młodych oficerów, aby zastąpić niemi niedogodnych, niemogących się dostosować do nowych warunków - dawnych Napoleończyków. Szkoła Podchorążych Jazdy stała się tym wojskowym zakładem naukowym, który pod względem formalnym chwilowo nie zawiódł położonych w nim przez Wielkiego Księcia nadziei.
      Otwarcie Szkoły nastąpiło w 1815 r. Na komendanta wyznaczony został kpt. Czarnomski Franciszek, który w czasie piętnastoletniego sprawowania tej funkcji doszedł do stopnia podpułkownika. Był on bezpośrednim zwierzchnikiem podchorążych, bo naczelny nadzór nad Szkołą powierzył Wielki Książę gen. Aleksandrowi Różnieckiemu.
      Kilka zdań musimy poświęcić tej tak wybitnej w porozbiorowych dziejach polskich postaci. Urodził się w 1774, a umarł w 1849 roku. Jako młody oficer przed kampanią 1792 r. wyróżnił się niezwykłym znawstwem regulaminów kawalerii. W 1793 r. bierze udział w pra-cach przygotowujących powstanie. Po upadku tegoż przybywa do Lombardii pod rozkazy gen. Dąbrowskiego, a po kilku latach stał już na czele pułku kawalerii legionowej.W wojsku Księstwa Warszawskiego osiąga wysokie stanowiska inspektora kawalerii, która też jemu zawdzięcza w znacznej mierze swą wielką wartość bojową. Lecz w działaniach wojennych, jako wyższy liniowy dowódca zawodzi; okazuje się to w kampaniach 1812 i 1813 roku.
      W wojsku Królestwa zachowuje swe poprzednie stanowisko oraz otrzymuje wiele różnych odznaczeń i stopień generała kawalerii (broni). W okresie tym, charakter jego pod wpływem no wych warunków, podlega pełnej deprawacji i ujawnia swe ujemne właściwości. W dalszym ciągu Rożniecki dba o wysoki poziom w dziele organizacyjno-wyszkoleniowym swej broni. Autorytet jego jednak, jako człowieka zupełnie upada, a postępowaniem swym pod waża moralne wartości wojska. Jako potwierdzenie tego faktu posłużyć może wiadomość, że gen. Rożniecki jako inspektor jazdy, mający duży wpływ na awanse w Szkole ,,znaczne z tego ciągnął korzyści. Nie wstydził się przez żyda faktora traktować z podchorążymi o zapłatę, za protekcją do awansu. Opłacali się wszakże tylko majętniejsi, zwłaszcza tacy, co nie celowali w służbie".
      Komendant Szkoły, Franciszek Czarnomski, który objął swą funkcję jako kpt. p. 2. s. k., był pełnym przeciwstawieniem Rożnieckiego. Żołnierz z krwi i kości, służbista niemniej wymagający od siebie niż od innych, człowiek o ogromnej odwadze i znany ze swej zimnej krwi w ogniu, o nieskazitelnej uczciwości, - tymi zaletami charakteruzaskarbił sobie łaski Wielkiego Księcia. Wzrastały zaś one tym bardziej, że Czarnomski pomimo braków w wykształceniu, silną ręką ujął Szkołę i prowadził ją ku zupełnemu zadowoleniu władz przeło-żonych.
      Franciszek Czarnomski, urodzony 2 października 1783 r. w m. Starem Mieście obwodu konińskiego, umarł 7 czerwca 1855 i został pochowany na Powązkach w Warszawie.Wstąpił do wojska Księstwa Warszawskiego w 1807 roku, w tymże jeszcze został ppor., w 1810 - por., w 1811 - kpt. Odbył kampanię w latach 1807, 1809, 1812, 1813 i 1814. Za ten okres służby odznaczony został krzyżem wojskowym polskim ,,Virtuti Militari" i francuską „Legią Honorową". W 1815 r. został zaliczony w stopniu kapitana do p. 2. s. k., objął komendę nad Szkołą Podchorążych Jazdy, ozdobiony został orderem św. Anny, a w 1830 roku otrzymał znak honorowy za lat 20-cia nieskazitelnej służby oficerskiej.
      W kampanii 1831 roku dowodził najpierw, otrzymawszy stopień pułkownika p. 2. s. k., a potem jako generał-brygady, 1. brygadą pierwszej dywizji jazdy. W końcu września 1831 r. związany stosunkami rodzinnymi, podał się do dymisji i licząc na amnestię powrócił do stolicy.Resztę swego życia przepędził gospodarując na wsi.Jako komendant Szkoły potrafił swych wychowanków ująć w silne karby dyscypliny wojskowej, z której nie rezygnował, nawet w chwili wybuchu rewolucji listopadowej i później na czele pułku i brygady pod ogniem dział nieprzyjacielskich. Podchorążowie pomimo utrzymywania zewnętrznych cech winnego dla przełożonego szacunku oceniali go krytycznie i surowo. Oto opinia jednego z nich:
„Elegant, wodził koniem jak berajter. Nie mówił innym żadnym niż polski językiem, lecz klął wszystkimi. Umiał na pamięć regulaminy. Ostry, ale sprawiedliwy. W pasji grubianin, w dobroci poufały i facecjonat. Na dowód jak pojmował stosunki i porządek tego świata (przytoczę) iż raz na defiladzie tak był z nas zadowolony, iż nie mogąc się już wymowniej wysłowić, zawołał do kpt. Wrześniewskiego: „Kapitanie daję słowo honoru, maszerują jak kortezy hiszpańskie". Innym znów razem dowiedziawszy się o znakomitym figlu jednego z podchorążych, wypowiedział w pasji te pamiętne słowa: „to już jest ostatnia kokieteria z infamią połączona". „Faworytalnem" wyrażeniem jego było: dusić, dusić, dusić. Zresztą był to człowiek najpoczciwszy, oficer wzorowy i mężny, Polak dobry".Oficerowie kadry szkolnej pochodzili tak z pułków ułańskich jak i strzelców konnych. Przeważnie byli to podporucznicy i porucznicy z przewagą wychowanków tejże Szkoły w pośród nich.
Znamy nazwiska następujących:
ppor. Długoszewski Wincenty- p. 3. uł. ppor. Domański Jan- p. 2, uł., ppor. Kurnatowski- p. 1. s. k. ppor. Nikorowicz Adam- p. 1. uł. , ppor. Senakiewicz Jan- p. 4. uł. (W 1831 r. został kpt. i otrzymał krzyż złoty ,,Virtuti Militari") , ppor. Tyss Edward - p. s. k. gw. (W 1831 r. otrzymał krzyż złoty Virtuti Militari), kpt. Wrześniewski Józef - p. 4. s. k, (W 1831 r.- major), ppor. Zawadzki- p. 3. Uł. ,. por, Ziółkowski Kasper - p. 2. s. k. (W 1831 kpt., otrzymał krzyż Virtuti Militari), por. Hiż Jan z Kwatermistrzostwa wykładał przez szereg lat rysunki topograficzne.
      Szkoła mieściła się w pałacu Łubieńskich na ulicy Królewskiej. Koszary jej, w grudniu 1830 roku zajęły tworzone wtedy szwadrony jazdy z ochotników wielkopolskich. Porządki wewnętrzne odpowiadały ogólnym obowiązującym pod tym względem przepisom w wojsku, z tą różnicą, że jako w zakładzie szkolnym program zajęć codziennych i wygody osobiste uczniów, przedstawiały się nieco odmiennie. Różnic dużych jednak nie było. Cały dzień był jednak zajęty pracą. Kolejno każdy z podchorążych pełnił na swej sali służbę dyżurnego, do obowiązków jego należało wtedy naniesienie wody ze studni i zamiecenie w ciągu dnia kilka razy podłogi. Dawano trąbką sygnał na pobudkę. Udawano się zaraz po niej do stajen, gdzie podchorążowie wraz z ordynansami (luzakami) czyścili konie, wynosili nawóz oraz byli obecni przy obrokowaniu i pojeniu. Po powrocie do sal mieszkalnych ubierali się sami i udawali na plac koszarowy na musztrę. Dopiero o godz. 9-ej następowało śniadanie posilne,lecz proste, bo każdy podchorąży płacił za menaż po 19-cie groszy dziennie. Po śniadaniu znów musztra piesza lub konna. O 16-ej obiad, potem godzina spoczynku, później drugie czyszczenie koni oraz ich obrokowanie, a od 18-ej do 20-ej teoria regulaminowa na sali. Porządku tego pilnował oficer służbowy Szkoły. Po południu dawano przepustki na miasto, pozostawali tylko służbowi w stajniach. Dyżur taki trwał 24-y godziny; odbywano go w kasku (czaku) i przy szabli. Szkoła posiadała swój odwach i wystawiała wartę złożoną z podchorążych.
      Służba była w Szkole wycieńczająca, to też słabsi chorowali i kilku z nich umarło. Kary stosowane wobec podchorążych były następujące: areszt w celi na odwachu szkolnym, niezluzowana służba w stajni od trzech do 14-tu dni, zamknięcie w lochu pod odwachem, potem następował wyższy stopień kary - areszt w odwachu na Placu Saskim z meldowaniem o tym Wielkiemu Księciu, oraz najwyższa kara: odesłanie do pułku: z utratą na zawsze prawa awansowania na oficera.
      Wśród podchorążych znajdowali się przedstawiciele arystokracji polskiej, jak Radziwiłłowie, Sanguszkowie, Zamoyscy, Stadniccy i podlegali temu samemu rygorowi, co wszyscy inni. W każdą niedzielę w pełnym ubraniu paradnym defilowała Szkoła przed Wielkim Księciem przy zmianie wart; wtedy również ośmiu podchorążych z tyluż pułków jazdy udawało się na służbę ordynansową do Wielkiego Księcia, który nimi rajtszulował na Placu Saskim i zawsze z uniesieniem chwalił. Szkoła występowała w różnych uroczystościach. I tak w grudniu 1825 r. w uroczystości przysięgi carowi Mikołajowi I, trzymani przez pięć godzin na silnym mrozie, wszyscy pod-chorążowie przemarzli, kilkunastu się rozchorowało, a jeden umarł. W maju 1826 r. brali podchorążowie udział w obrzędzie pogrzebu cesarza Aleksandra I; zwartą masą z dobytymi pałaszami, których ostrza obrócone były do dołu, otaczali karawan cesarski.W tymże roku asystowała Szkoła przy akcie egzekucji dokonywanej na Łukasińskim.
      Program zajęć, jak widzimy, przewidywał głównie naukę jazdy konnej. Od 4-ej rano zaczynała się w ujeżdżalni przy lampach nauka jazdy. Z braku miejsca dzielono uczniów na 6 czy 8 oddziałów, które co pół godziny zmieniały się w ujeżdżalni. Złe zorganizowanie tych lekcji powodowało niepotrzebne męczenie podchorążych i koni. Po śniadaniu bywała musztra piesza, potem teoria, pod wieczór jeszcze jakieś ćwiczenie. Dochodziła do tego nauka rysunków topograficznych. Uczono więc w Szkole nie przedmiotów wymagających umysłowego wysiłku, lecz tylko znajomości regulaminu, konnej jazdy oraz powinności podstawowych dobrego żołnierza i oficera. Dochowały się jednak ślady, że myślano o zupełnym zreorganizowaniu systemu nauczania w Szkole oraz, że zamierzone reformy po-zostawały w związku z podobnymi projektami dotyczącymi Szkoły Podchorążych Piechoty.
      Egzaminy odbywały się w podobny jak i w tamtej Szkole sposób: uczniowie odpowiednio wybrani i dobrani, przygotowani do swej roli już z góry, dowodzili pod bezpośrednim kierunkiem Wielkiego Księcia różnymi jednostkami. Dowodzenie to zresztą polegało przeważnie na samem wydawaniu odpowiednich komend, po otrzymaniu rozkazu lub komendy od wyższego przełożonego.Nie było więc badania jednostki, lecz sprawdzano masowo poziom znajomości komend.
      Oto jak opisuje taki egzamin jeden z wychowanków tej Szkoły, Władysław Zamoyski ,,Egzamin szkoły jazdy był musztrą, jakby dywizyjną na pieszo, do której pułk strzelców konnych gwardii dostarczał ludzi. Uczniowie szkoły zastępowali oficerów, od dowódcy dywizji do dowódców plutonów i podoficerów. Wielki Książę sam dawał rozkazy do ruchów, które podchorąży jako dowódca dywizji powtarzał; następnie każdy stopień i oddział część własną ruchu wykonywał ”. Z tego wnosić można było, że wszyscy mniej więcej znali teorię, ale ten popis żadnej nie nawał rękojmi, że uczniowie są obeznani z ogólnymi obowiązkami oficera, których też w tej szkole nie uczono. Popis nie dowodził nawet, by każdy z osobna znał wszystkie szczegóły teorii, I tak miejsce dowódcy dywizji dawane było jednemu z celujących i najstarszych uczniów, a cały jego egzamin polegał na dosłownym powtarzaniu komendy, danej przez Wielkiego Księcia, Że zaś ten egzamin poprzedzony był długiem ćwiczeniem, podczas którego każdy z uczniów zajmował stopień przeznaczony mu w popisie, popis nie był dowodem znajomości ogólnych obowiązków i komendy na inne stopnie przypadającej. Co więcej, ilość awansów na stopnie oficerskie, jeżeli nie według uzdolnienia uczniów, to według ilości wakansów powinna była się obliczać. Inaczej wszakże się działo: po skończonej musztrze Wielki Książę mianował najpierw oficerem podchorążego, który zastępował dowódcę dywizji, następnie tych, co zastępowali dwóch dowódców brygad, czterech dowódców pułków, ośmiu dowódców dywizjonów, szesnastu dowódców szwadronów i czterech adiunktów pułkowych. Na tej liczbie 35 zwykle się ograniczał.Pisze dalej Zamoyski, że w 1825 r, z niepokojem oczekiwał na wynik egzaminu, lecz Wielki Książę był w dobrym humorze i nastąpiły liczne awanse. Podchorążowie napływali do Szkoły z kawalerii polskiej i rosyjskiej, Z polskiej dostarczały ich następujące formacje: Pułk Strzelców Konnych Gwardii, cztery pułki ułanów i cztery pułki strzelców konnych; z rosyjskiej - trzy pułki jazdy gwardii rosyjskiej oraz cztery pułki ułańskie z litewskiego- korpusu.Kandydaci do Szkoły Podchorążych Jazdy pochodzili ze średnio zamożnej szlachty, lecz trafiali się wśród nich i przedstawiciele magnackich rodzin polskich.Co się tyczy wykształcenia, to naogół odpowiadało ono ówczesnym pojęciom o wykształceniu średnim.Od kandydatów wymagano ukończenia pułkowej szkoły podoficer-skiej. Otwierano je zwykle w miejscu postoju dowództwa pułku, w jesieni. Przydzielano tam kadetów z całego pułku.Nosili oni galonki podoficerskie i pełnili podoficerską służbę. Uczono: jazdy w ujeżdżalni, woltyżerki, flankierowania, strzelania do tarcz z konia i pieszo, robienia bronią z konia i pieszo oraz fechtunku. Oprócz tego wykładano jeszcze rysunki, historię, geografię i teorię wojskową (regulaminy). Kadeci uczęszczający do tej szkoły stołowali się za własne pieniądze i prowadzili znacznie wygodniejszy tryb życia, niż podoficerowie w szwadronach.Stopnie ich i tytuły wojskowe były następujące: kadet, podoficer, wachmistrz, wachmistrz starszy i podchorąży.Stan liczebny Szkoły Podchorążych Jazdy bywał różny, przeważnie jednak zamykał się w granicach od 120-tu ludzi.Każdy nosił mundur swego pułku, w całości więc tworzyła Szkoła piękny, różnobarwny szwadron.Nie wszyscy posiadali konie i z tego też powodu, w nocy 29.XI.1830 r, znaczna część junkrów rosyjskich zmuszona była pozostać w koszarach.
      Ciekawie charakteryzuje nam życie codzienne w Szkole Komorowski. Stwierdzając, że uczniowie w ostrzejszej byli trzymani dyscyplinie niż podchorążowie piechoty, zarazem dodaje: ,,ponieważ młodzież z kawalerii w ogólności od nas, zamożniejszą była, a sama surowość podawała chęć niezłomną do nadużyć, więcej się tam lampartowano, niż u nas" Wykorzystywali więc podchorążowie rozporządzenie, aby każdy kto stłukł latarnię w stajni lub korytarzu sam ją niósł do szklarza i swym kosztem reperował. ,,To też codziennie prawie wszystkie latarnie były pobite, a podchorążowie tym sposobem nieproszone dostawali urlopy".
W koszarach Szkoły stała kareta gen. Łubieńskiego. Weszli więc podchorążowie z jego stangretem w porozumienie i przez tegoż byli wywożeni i wwożeni do koszar, obchodząc się w ten sposób bez przepustek. Po wykryciu tej kombinacji winni zostali surowo ukarani.
      Narzekano w Szkole na złe pożywienie i sądzono, że jest to celowe, aby tym sposobem zwiększyć obroty w sklepiku markietanki Szkoły, Podchorążowie wydostający się bez prze-pustek na miasto zostawiali na swych miejscach manekiny przykryte kocami. Opisuje też autor jak podchorąży Ruszczyc świeżo do Szkoły przydzielonym dwom braciom Komarom zrobił raz niemiłą psotę. Gdy zwrócili się doń jako do starszego i doświadczonego kolegi o radę, jak bez przepustek wyjść z koszar, spuścił ich kolejno przez okno w stajni na plac ćwiczeń, gdzie właśnie musztrę prowadził osobiście ppłk. Czarnomski. Po skoczeniu z okna na ziemię i odwróceniu od ściany ujrzeli się oni oko w oko z groźnym komendantem swej szkoły. Otrzymali obydwaj po 14 dni aresztu.Wśród podchorążych zachodziły nieraz sprzeczki, ubliżenia; załatwiano sprawę zatargów poważniejszych przez pojedynki, których odbycie odkładano na czas wymarszu na większe ćwiczenia w letnich miesiącach. Podchorążowie z pułku strzelców konnych gwardii załatwiali zawsze takie rozprawy w czasie jednodniowego postoju przy przemarszu przez Sochaczew, w obszernej stajni miejscowego zajazdu. Dozorował ich zawsze oficer. Bito się na nieszlifowane pałasze do pierwszej krwi. Bijącym się zasłaniali w razie potrzeby głowy sekundanci swymi pałaszami. Pojedynki takie kończyły się nieraz tragicznie; np. raz pchor. Siemiątkowski, synowiec generała, bijący się z pchor. Neymarkiem otrzymał poważną ranę; obaj zmuszeni byli wziąć dymisję. Niemniej ciekawym był stosunek do kadetów z pułków rosyjskich. Oto jak opisuje go jeden z wychowanków tej Szkoły: ,,Nie było zbliżenia między podoficerami z polskich pułków, gwardii rosyjskiej1 korpusu litewskiego; . Chociaż pod jednym trzymani dachem, do jednego stając szeregu, Polacy i moskale obcymi sobie zostawali. Zachowywaliśmy wzajemną względem siebie przyzwoitość, aleśmy się za współtowarzyszów nie mieli.Polakom, służącym w armii rosyjskiej miano za złe, że dla prędszego awansu, noszą wrogi mundur. W szkole jazdy przedział między rosyjską gwardią, a litewską dywizją był jeszcze zupełniejszy, bo podoficerowie gwardii żyjąc w Warszawie, w pewnej mierze przyjmowali zwyczaje polskiego garnizonu. Na litewskich zaś podoficerach, choć po polsku mówili, przebijały się zwyczaje czysto moskiewskiej służby".
      Ten sam autor opisuje dalej, że nad junkrami miał nadzór oficer rosyjski, a brak ambicji i kultury u nich, powodował, że wymierzano im nawet kary cielesne. Awanse w Szkole przedstawiały się w sposób następujący: rok 1817 - 34, 1823 - 17, 1824 - 38 , 1825 - 31, 1826 -14, 1827- 44, 1829 -15 1830 - 20. W wykazie tym brakuje danych do lat 1818 -1822 i do nominacji grudniowej 1830 roku udzielonej przez Chłopickiego. Awanse bywały naogół liczne, jeśli uwzględnić, że Szkoła dawała uzupełnienie do dziewięciu pułków jazdy. W poszczególnych promocjach znaleźli się następujący wybitniejsi wychowankowie lub też o tych z pośród nich dochowały się dokładniejsze dane:
      1) 1823 — Lieber Józef, oficer p. 4. uł., w 1931 r. w stopniu majora dowodził p. 11. uł. formacji litewskiej; 1824 — Czarnomski Roman, oficer p. 2. s. k. W 1831 r. został kpt., otrzymał złoty krzyż Virtuti Militari i odznaczył się w bitwie pod Stoczkiem oraz w czasie wyprawy Dwernickiego na Wołyń, W powstaniu Wielkopolskim 1848 r. dosłużył się stopnia majora; w czasie wojny Krymskiej w polskiej dywizji gen. Zamoyskiego Wł.— stopnia pułkownika, a Komuna paryska 1871 r. obdarzyła go stopniem generała, co przypłacił wieloletnią srogą dolą galernika.
      3) Zamoyski hr. Władysław, ur. 1803 um. 1868. Adiutant polowy Wielkiego Księcia, wybitną rolę odegrał w nocy listopadowej. W 1831 r. dosłużył się stopnia płk., stawiano też w sierpniu w Bolimowie jego kandydaturę do stanowiska wodza naczelnego. Po upadku powstania staje się jednym z najwybitniejszych i najczynniejszych emigrantów; uczestnik prawie wszystkich ówczesnych wojen europejskich i polskich, w charakterze dyplomaty polskiego lub żołnierza- Wojna Krymska przyniosła mu stopień generała i stanowisko do-wódcy dywizji w służbie angielskiej. Odegrał pewną rolę w przygotowaniach do powstania 1863 roku i jako agent polityczny Rządu Narodowego w Londynie.
      .4) 1825-Tyss Edward, był potem instruktorem w Szkole.
      5) Kurnatowski Apolinary, ur. 1802 um. 1868. Odznaczony w 1831 krzyżem złotym Virtuti Militari. Bierze udział w powstaniach poznańskich 1846 i 1848 r., a w 1863 pracuje w organizacji cywilnej nie mogąc z powodu wieku i steranego zdrowia wyruszyć w pole.
      6) 1826 - Psarski Wojciech. W 1831 r. dosłużył się stopnia majora. Osiadł potem w Poznańskiem i brał żywy udział wżyciu politycznym tej dzielnicy.
      7) 1829 -Sierawski Napoleon, syn generała, ur. 1809 w Krakowie, umarł 1883 r. Dzielny oficer p. s. k. gw., pozostawił bardzo ciekawe pamiętniki dotyczące Szkoły i wojny 1831 roku.
      8) 1830 - Niezabitowski Lubicz Kwiryn, ur. 1802 um. 1886. W 1831 kpt., odznaczony krzyżem złotym Virtuti Militari.
      9) Rozwadowski Erazm, uczestnik wyprawy wołyńskiej Dwernickiego, odznaczony złotym krzyżem Virtuti Militari. Brał potem udział w powstaniu 1863 — 64 roku. Umarł 1880 r.
      * Tok służby, szczelne zapełnienie całego dnia zajęciami, pochwały władz przełożonych, zamożność ogólna, mniejsze zainteresowanie niż wśród podchorążych piechoty do zagadnień politycznych i naukowych, tradycje domowe odpychające tę młodzież ziemiańską od pa-triotycznych domów i środowisk mieszczańskich, wszystko to złożyło się na inną fizjonomię polityczno-wojskową tej Szkoły. Podchorążowie obdarzeni wielką sympatią Wielkiego Księcia, któremu życzyli aby został cesarzem i królem. Lubili go wszyscy, bo zawsze Szkołę chwalił.
      Nie należała do tajnych robót politycznych, nie została wzięta pod uwagę w rewolucyjnym planie spiskowych, dochowała w swej ogólnej postaci posłuszeństwa władzy przełożonej, a z powstaniem w całości połączyła się dopiero wtedy, gdy Wielki Książę pozwolił odejść do stolicy z Wierzbna oddziałom polskim. Z pośród tego ogólnego nastroju wyłączyć jednak trzeba poszczególnych podchorążych. Niektórzy z nich odłączyli sięw nocy 29.XI od Szkoły i wzięli udział wraz z akademikami w zajęciu więzienia karmelickiego na Lesznie. Podchorążowie tej Szkoły również mieli oddziaływujące na nich w wychowawczy - polski sposób, swe tradycje. Opieką swą otaczali podchorążowie jazdy weteranów powstania Kościuszki, generałów Kopcia i Łaźnińskiego, uzyskując w zamian ich sympatię i opowiada-nia z osobistych przeżyć.
     Legendarny Jaszczołd, jak mówi o tym gen, Wybranowski, żył z ich zasiłków. Spotykali się więc i oni z tradycją i z nieskażoną przez tyranię Wielkiego Księcia myślą patriotyczną polską. Krótszy na ogół pobyt w Szkole, służba nie tak dręcząca, bo bardziej jako w jeździe urozmaicona, dogadzanie kawaleryjskim czyli wrodzonym każdego Polaka skłonnościom, - stwarzały podchorążym jazdy łatwe stosunkowo do przetrwania chwile służby. * ** Plan alarmowy dla garnizonu warszawskiego, przewidywał dla Szkoły za miejsce stawienia się - Plac Bankowy. Posłuszna rozkazom swego dowódcy stawiła się tam w pamiętną noc 29-go listopada 1830, Użytą tu została do utrzymywania łączności z innymi oddziałami wojska wiernego Wielkiemu Księciu. Podchorążowie tej Szkoły powoli i nielicznie łączyli się z rewolucją. W celu niedrażnienia tłumów, ppłk. Czarnomski część junkrów rosyjskich ze względu na ich mundury odesłał do koszar, część zaś rozmieścił w tylnych szeregach. Gdy sytuacja zaczęła się stawać coraz gorętszą, Szkoła na rozkaz swego komendanta ruszyła ulicą Mazowiecką i połączyła się z Wielkim Księciem w Alei Ujazdowskiej, Pozostała też przy nim już do końca.Wielki Książę w raporcie z 2-go grudnia „chwalił wytrwałość Szkoły Podchorążych, ppłk. Czarnomskiego, który wśród zamętu najściślejszy zdołał utrzymać porządek".W styczniu 1831 roku feldmarszałek Dybicz kazał porozrzucać wszędzie odezwy do wojska i narodu polskiego. Z uznaniem podkreślał w niej wierność dla monarchy i waleczność pułku strzelców konnych gwardii, większej części grenadierów i Szkoły podchorążych jazdy.
     Tymczasem po wybuchu powstania byli wychowankowie Szkoły rozeszli się na razie w stopniach podporuczników po nowych pułkach lub 5-ych i 6-ych szwadronach pułków starych, aby tam rozpocząć ofiarną, ze szczerej chęci płynącą pracę. Różnie się początkowo sprawowali i różne zyskali oceny. Trafiało się jednak także, że nie orientując się w zmienionej sytuacji, chcieli metody wyniesione ze swej Szkoły, stosować w pułkach do ochotniczego i dość warcholskiego elementu. Jeden z takich ochotników,
     Ludwik hr. Jabłonowski, służący w p. 5. uł,, pisał później; „Kozackie ścierwo z Konstantego szkoły straszyło czasami i po młodych pułkach. Oficerowie dopiero co z podchorążych wyrośli, takie same jak my smarkacze, pomni szkolnych epitetów, chcieli je i u nas wprowadzić w modę. Wielkie było ich rozczarowanie, gdyśmy przy raporcie oświadczyli, iż żadnym podchorążym naszych galonków lekceważyć nie pozwolimy, ale za pierwszym wybrykiem wystąpimy z pułku i uszy im poobcinać spróbu-jemy".
      Szkoła Podchorążych Jazdy, pierwszy zakład szkolny wojskowy w Polsce poświęcony wyłącznie kształceniu oficerów kawalerii, pracując w ściśle narzuconych sobie przez Wielkiego Księcia ramach, nie mogła w sposób podobny do Szkoły Podchorążych Piechoty, uwiecznić w historii polskiej swego imienia. Na przeszkodzie stanęły tutaj podane już poprzednio przyczyny. Utrzymywały one podchorążych tej Szkoły w granicach ściśle wojskowego pojmowania swego obowiązku, nie spaczyły jednak ich charakterów. Na stanowiskach oficerskich dobrze w boju wywiązywali się ze swych zadań, nie ustępując w odwadze i narażaniu się dla sprawy narodowej swym kolegom z piechoty.Zdania powyższe nie są obroną, bo ta nie jest im potrzebna, są tylko spowodowane chęcią przypomnienia dziejów instytucji, która pomimo niesprzyjających warunków potrafiła wychować półtysięczny zastęp takich oficerów, z których przeszło trzecia część po kilku zaledwie miesiącach wojny 1831 roku, nosiła już na swym mundurze najcenniejszą ozdobę czarno-niebieską wstążeczkę ze złotym krzyżem Virtuti Militari.



_______________________________

W 2010 r. Wdawnictwo DiG wydało książkę Macieja Trąbskiego Kawaleria Królestwa Polskiego 1815–1830. Jest to kompendium wiedzy na temat jazdy z okresu Królestwa Kongresowego. Na podstawie archiwalnej dokumentacji, pamiętników i opracowań. Autor przedstawił obraz formacji strzelców konnych i ułanów pozostających pod komendą księcia Konstantego,

Jerzy S. Wojciechowski

Gra wojenna w garnizonie Ostróg nad Horyniem


      Gra wojenna powstała w Niemczech w wieku XVII w formie Kriegsschachspiel (gry w szachy), niemającej jednak nic wspólnego z dzisiejszym sposobem przeprowadzenia gry wojennej. Dopiero w 1798 r. pisarz wojskowy Karl Venturini nadał jej szerokie zastosowanie taktyczne przenosząc ją na plany i mapy. Gra wojenna została udoskonalona przez ppor. Georga Leopolda von Reiswitza i zademonstrowana wobec ks. Wilhelma Hohenzollerna (późniejszego cesarza Wilhelma I). Pierwsza gra wojenna przerobiona została w terenie modelowanym w piasku, później w gipsie, używano pionków drewnianych i porcelanowych. Wyniki spotkań stron rozgrywano na podstawie losów, lub rzutów kostek. W 1812 r. grą wojenną zainteresował się król Prus Fryderyk Wilhelm III. W 1824 r. G. von Reiswitz został zaproszony do Petersburga, gdzie demonstrował grę wojenną przed ówczesnym wielkim ks. Mikołajem. Z biegiem czasu wszystkie prawie armii zrozumiały wartość gry wojennej i zaczęły ją stosować, jako sposób wyszkolenia dowódców. Gry wojenne obywały się bez udziału wojska. Uczestnicy dzielili się na dwie grupy: niebieską i czerwoną – były to przeciwstawne partie, oznaczające się strony, prowadzące wojnę. Kierownik gry wraz ze swym sztabem tworzył tzw. kierownictwo gry. Gra wojenna jest nieraz podstawą dla oceny zdolności taktycznej i operacyjnej dowódców, oraz sprawdzianem ich wiadomości. Dobry wynik gry wojennej decydował i decyduje nieraz o karierze wojskowej uczestnika(1)1.
      W Polsce na gry wojenne, jako pierwszy zwrócił uwagę major SG Tadeusz Piskor, który to w 1919 r. opublikował publikację pt. „Gra wojenna z 2-ma zadaniami taktycznymi”2(2). Trwająca wojna o granice II Rzeczypospolitej w latach 1919-1920 nie pozwalała na szkolenie kadry oficerskiej w tym względzie. Po zakończeniu działań wojennych w Polsce pierwszą grę wojenną zorganizował Inspektor Armii Nr III gen. dyw. Leonard Skierski w lipcu 1921 r. Obyła się ona w Nakle k/Bydgoszczy, a obserwował ją Naczelny Wódz marszałek Józef Piłsudski w towarzystwie generalnego inspektora kawalerii gen. broni Tadeusz Jordana-Rozwadowskiego3(3). W 1922 r. mjr SG Zbigniew Brochwicz-Lewiński i kpt. SG Paweł Żółtowski opublikowali „Opracowanie Gry Wojenne Jazdy w Spale (4 – 7 luty 1922 r.) pod kierunkiem Biura Ścisłej Rady Wojennej i Generalny Inspektorat Jazdy”. Wydawnictwo to było przeznaczone tylko do użytku służbowego4(4)
      W następnych latach gry wojenne w Wojsku Polskim były organizowane na szczeblu operacyjnym i taktycznym. W odniesieniu polskiej historiografii zagadnienie to jest dość marginalnie traktowane. W zbiorach Wojskowego Biura Historycznego odnaleziono dokument opisujący taktyczną grę wojenną, jaka odbyła się w 19 Pułku Ułanów Wołyńskich w Ostrogu5(5), którą poniżej publikujemy. Dokument ten składa się z dwóch części: „Założenia” i „Gra Wojenna odbyta w dniach 7, 8 i 9 stycznia 1925 r. w garnizonie Ostróg”6(7) Inicjatorem tego założenia do przeprowadzenia gry wojennej można sądzić, że był dowódca tej jednostki ppłk SG Zbigniew Brochwicz-Lewiński7, a w grze wojennej wzięli oficerowie tego pułku i 11 Batalionu KOP i komendanci Policji Państowej8(8).
      ___________________________________________
(1)Tadeusz Piskor, Gra Wojenna z 2-ma zadaniami taktycznymi, Warszawa 1920, wyd.II, s.10; Encyklopedia Wojskowa, Warszawa 1933, T. III, s.140, 141.; Przemysław A. Szudek, Wydajność bojowa, „Mars”, T. 2, s.5.1Tadeusz Piskor, Gra Wojenna z 2-ma zadaniami taktycznymi, Warszawa 1920, wyd.II, s.10; Encyklopedia Wojskowa, Warszawa 1933, T. III, s.140, 141.; Przemysław A. Szudek, Wydajność bojowa, „Mars”, T. 2, s.5.
(2) T. Piskor, Gra Wojenna z 2-ma zadaniami taktycznymi, Warszawawa 1919.
(3)Naczelnik Państwa w Nakle, „Nowa Gazeta Bydgoska” 1921 nr 156, s.3; Naczelnik Państwa w Nakle, „Dziennik Poznański” 1921 nr 136, s.3; Powrót Naczelnika Państwa, „Żołnierz Polski” 1921 nr 46, s.12; Stefan Stablewski, Marszałek Piłsudski na kórnickim zamku, „Dziennik Poznański” 1937 nr 108, s.2; S. Sierpowski, Wizyta Józefa Piłsudskiego w kórnickim zamku w 1921 r., w: Dzieje polityczne, kultura, biografistyka. Studia z historii XIX i XX wieku, red. L. Trzeciakowski, P. Matusik, Poznań 2002, s.193-195; T. Kośmider, Toruński Inspektorat Armii w systemie obronnym Państwa Polskiego w latach 1921-1939,Warszawa 2009, s.285; Krzysztof Rogucki, Naczelnik Państwa Józef Piłsudski i Prezydent Wojciechowski na Pomorzu i Kujawach, w: Prezydenci Rzeczypospolitej Polskiej na Pomorzu i Kujawach, red. M. Białkowski i W. Polak, Toruń 2013, s.43.
(4)Wojskowe Biuro Historyczne, Generalny Inspektorat Jazdy, sygn.I.300.31.1.
(5) Szerzej na temat dziejów tej jednostki: Jerzy S. Wojciechowski, 19 Pułk Ułanów Wołyńskich im. gen.Edmunda Różyckiego, Pruszków 2011. Obecnie koszary tego pułku zajmuje ukraińskie Ostrogskie Obwodowe Liceum o profilu wojskowym
(6)Wojskowe Biuro Historyczne, DOK Nr II, sygn. I.371.2.117, brak paginacji.
(7) Ppłk SG/płk dypl. Zbigniew Wincenty Brochiwcz-Lewiński ( 16 XII 1877, Kielce-19 XII 1951, Glasgow), dowódca 19 p.uł. od 11 IX 1922-24 IX 1927 r.
____________________________
Z A Ł O Ż EN I E(9)
      Partia niebieska dca garnizonu i pułku rtm. Z.
     
      Skład pułku – jak obecnie, KOP w Kurchanach z oddziałami w Borze, Stójle, Bołotkowicach i Lachowie. Komp. w Ożeninie z wysuniętymi oddz. w Maglinach i Czerniechowie. Pol. państw. i szkoła pol. 60 ludzi w Ostróg, poster. Ostróg – 30 ludzi, którzy pełnią służbę w mieście przy komendzie pol. itd. Na płn. od Ostroga prawie w każdej wsi są post. pol. państw.
      Wiadomości o nieprzyjacielu.
      Wiadomości od konfidentów: w rejonie Dziadowa – Góra i Krzewia ma przebywać kilkunastu bandytów /cyfry podają od 400 – 800 ludzi/, Kuniowie również banda złożona z paruset ludzi, według rozmaitych oznak można się spodziewać, że pierwsza z tych band lub obydwie wykonają napad na Ostróg, wykorzystując święta rosyjskie, co miałoby również duże znaczenie agitacyjne. Jest prawdopodobne, że część tych band przenikałaby na dzień wcześniej na teren Polski, z jednej strony dla ułatwienia sobie przejścia, z drugiej dla przygotowania sobie uzupełnienia band na nowym terenie.
      Przypuszczalny cel działania:
      1/ napad na koszary, wzniecenie popłochu, ewentualnie pożaru, rabunek lub zniszczenie części koni, 2/w mieście – obezwładnienie władz, opanowanie telegrafu i zniszczenie jego, rabunek, 3/ opanowanie N.Miasta, spowodowanie strat w materiale końskim i ludzkim. Ogólny tryb działania:
      19 p. ułanów ma przebywać w Ostrogu w pogotowiu i zabezpieczyć Ostróg i najbliższą okolicę, polecam mu K-dę Policji, i w chwili napadu – znajdujące się na jego terenie oddziały KOP. W razie potrzeby dla bezpieczeństwa Dtwo Obw.Bezp. może zarządać od 19 p.uł. jeszcze oddział asyt. i nie większego od szwadronu, o ile sam Ostróg nie będzie bezpośrednio zagrożony. Akcja przeciwko bandom nie może ograniczyć się do obrony, lecz musi obowiązkowo dążyć do zniszczenia lub ujęcia bandy. Łączność za pomocą gońców, telefonów, rakiet i strzałów alarmowych.
      Partia czerwona:
      dca bandy kuniowskiej – rtm S. Banda na miejscu 280 ludzi, z tych 180 świeżo przybyłych ze szkoły; mają około 20 koni zrabowanych, lecz jako kawaleriw niezorganizowani, młodzi chłopcy około 25% pochodzenia ze strony polskiej, wszyscy prawie byli wojskowi /połowa dezerterzy/, połowa zresztą zdeklarowani komuniści, częścią miejscowi z za kordonu, z częścią z dalszych stron /zdeklarowani komuniści/. Por. Sałaci por. Mer. jako drobni dcy, którzy już przedsiębrali napady na własną rękę /por. Mer/ już napadł na Stadnik i Mowilany.
      Dca bandy krzywińskiej, – rtm. J. Banda 400 ludzi, z tych 250 świeżo przybyłych ze szkół, - z tych część już brała udział w napadzie na Milatyn. Około 30% wszystkich pochodzi z rejonu Badówka-Milatyn-Chorów, reszta zakordonowi – w części nadgraniczni, a w części przybyli. Zrabowanych koni posiadają około 50. Por. Kłop. i Skin. Są obznajomieni z terenem, z powodu przedsiębranych wypraw rabunkowych. Por. K. brał udział w napadzie na Milatyn. Odprawa w Sławucie /6 I 25/.
      Poważniejsze zadania będą wykonywane wiosną; do tej pory należy przeprowadzić lepszą organizację wewnątrz band, które stale będą zasilane materiałem przeszkolonym, również z zrabowanych koni mogą być tworzone szwadrony dywersyjne; ze względu na sytuację można konie oszczędzać, tylko w razie konieczności używać do wypadów za granicę, i to, które nie będą nadawały się do kawalerii; przeciwnie zaś z każdej wyprawy starać się, sprowadzić nowe. W razie potrzeby dla szybszego przenoszenia się należy używać podwód. W czasie świąt B. Narodzenia starego stylu dla celów agitacyjnych i trzymaniu w ciągłym naprężeniu władz i WP, korzystając z odpowiedniej pogody – wykonywują obydwie bandy /krzewińska i kunińska/ koncentryczny napad na Ostróg i Nowe Miasto.
      Bliższe zadania:
      Napad na N. Miasto i na Ostróg – od północy wykona banda krzywińska. Cel: odcięcie N.M. wraz z wszelkimi oddziałami wojskowymi tam się znajdującymi, zabranie koni i zniszczenie tych oddziałów; żołnierzy oszczędzać – w miarę możności, agitując ich do przejścia na naszą stronę. W mieście opanować starostwo, telegraf, który po demonstracyjnym zawiadomieniu Równego o objęciu Ostroga w imieniu powstałej ludności kraju – zniszczyć. Na N.M. utrzymać się jak najdłużej, tworząc z niego terytorium niedostępne dla wojsk i władz polskich.
      Napad na koszary:
      Wykona banda kuniowska, demonstrując jednocześnie napad na miasto dla wspomożenia bandy krzywińskej i nawiązania z nią łączności. Cel: opanowanie koszar, zmuszenie 19 p.uł. do ewakuacji koszar, a przynajmniej podpalenia niektórych obiektów, wysadzenie składu amunicji i uprowadzenie części koni, oraz wystrzelanie jak największej części tych, których nie można uprowadzić.
      Sposoby przeprowadzenia:
      Obydwie bandy, mają częściowo przeniknąć już do Polski w dniach poprzedzających napad na Ostróg i przygotować miejscowych zorganizowanych ludzi do współdziałania w napadzie; w tym celu zabiorą odpowiednią większą ilość broni; pożądany jest /udział zaagitowanie jak największej ilości miejscowych ludzi/, jednak z wszelkimi ostrożnościami przed zdekonspirowaniem. Główne siły band przejdą granicę w nocy z 8 na 9, z tym żeby jednoczesny napad był wykonany około godziny 2.00 w nocy też na inne części miasta.
      Napad na koszary ma się odbyć trochę wcześniej, jednak w ten sposób by od razu po wszczęciu zgiełku w koszarach – został wykonany napad na inne części miasta. Miejsce odwrotu dla bandy krzywińskiej Kaukal-Sołowije; dla bandy kunickiej na odcinku Międzyrzecz-Kunin. Odpowiednie części band mają być pozostawione na miejscach dla ułatwienia odwrotu. Gotowość oddziałów, które przejdą wcześniej mają być sygnalizowane umówionymi znakami, w odpowiedzi sygnały gotowości gros band. Wiadomości o polskich oddziałach.
      Komp. Str.Gran. – Kurchany, jej oddziały – Wielbowno – Moszczanica – Ostróg. Płd. komp. – Nowomelin, jej oddziały – Bór, Stójło, Bołotkowice. W Ożeninie oddział polski około 1 komp. z wysunietymi oddziałami w Mogilanach. W Milatynie detaszowany szw. 19 p.uł. Na płn. szwadron KOP w Hoszczy, gdzie dtwo obwodu bezpieczeństwa. W Ostrogu reszta szwadronów 19 p.ułanów (dyslokacja dawna).
      a/ W przeddzień napadu wychodzi por. M. plus 30 ludzi dowolną drogą 7 I br g. 20.00. Zadanie: rozesłać agitatorów do wsi. Zbiórka dnia 8 godz.23.00 w lesie strełakowskim na płd. zach. od Ostroga.
      b/ reszta bandy przechodzi granicę 8 I godz.19.00 między Stójłem a Bołotkowicami – następnie lasami na miejsce zbiórki do lasu strzełkowskiego. Godzina koncentracji 24.00 na skraju tegoż lasu 1, 5 km na płd.zach. od Ostroga.
      Podział zadań:
      a/ por.M. 150 ludzi, wydzieli 30 ludzi do zaatakowania miasta pod pł. zach. i nawiązanie łączności z bandą krzywińską – 25 ludzi do zajęcia i utrzymania przeprawy granicznej Balaż-Słobódka dla odwrotu. Z resztą ludzi atakuje koszary od płd. Cel – zajęcie najbliższych budynków, uprowadzenie części koni, przygotowanie wybuchu prochowni garnizonu,
      b/ por.S. plus 50 ludzi obchodzi koszary od zachodu i atakuje od traktu dubieńskiego. Cel – opanowanie budynku koszarowego żołnierskiego i spwodowanie popłochu,
      c/ odwód pod dtwem rtm. S. w sile 75 ludzi za oddziałem por. M. – działa wg potrzeby, w razie odwrotu osłania go.
      Banda krzywińska 400 ludzi. Dca. rtm. J.
      a/ w przeddzień napadu por. K. plus 50 ludzi przechodzi granicę w dowolnym miejscu, rozsyła agitatorów. Zbiórka dnia 8 I godz.22.00 w chodorowskim lesie 1 km na płn. około w/w przy drodze Michałpol-Chodorów. Por.Kł. plus 150 ludzie przechodzi granicę Słobódka – Nowe Miasto w kierunku młyna, gdzie ma być godz.1.30 dnia 9 I, tam oczekuje sygnału /patrz niżej/. Po sygnale wpada na most na Wilejkę, opanowuje go i zabezpiecza go i zabezpiecza jak również kierunki Wielbowno, Rozważ i Międzyrzec – resztą wspiera atak na miasto. Przy odwrocie wycofuje się przed bandą krzywińską. Gros bandy 200 ludzi pod dtwm dcy banndy przechodzi lasami między Wielbowem a Badówką dnia 8 I godz.19.30 – grupkami, następnie przez Horyń pod Kurhanami na miejsce zbiórki w lesie chodorowskim, stąd o godz.23.00 cały oddział wyrusza grupami po 20 ludzi; w szpicy dwóch chłopów bez broni, jarami do cmentarza katol./ 1 km na płn. od koszar/. Stąd ppor. S. plus 50 ludzi. zwraca na pawilon oficerski, reszta tego oddziału przez Karpaty na miasto /poczta, telegraf, starostwo itp./.
     22 Umówione sygnały:
      1/ pożar stodoły w Hrożowie przygotują ludzie por. M. z bandy kuniowskiej. Ma wybuchnąć godz.1.55 dnia 9 br. Jest to sygnał gotowości bandy kuniowskiej,
      2/trzy rakiety różnokolorowe wypuszcza por.K. na Nowym Mieście ujrzawszy pierwszy sygnał. Jest to sygnał jego gotowości,
      3/ wybuch granatu ręcznego w mieście przez rtm.J. Sygnał gotowości bandy krzewińskiej i hasło rozpoczęcia napadu.
      Sygnały odwrotu:
      1/ zapalenie budynku w mieście – oznacza ukończenie wykonanych zniszczeń, 2/ wybuch prochowni, względnie detonacji większej ilości granatów, wykonana przez bandę kuniowską w koszarach w odpowiedzi na poprzedni sygnał – hasło ogólnego odwrotu.
      Odwrót:
      a/ banda krzywińska przez Nowe Miasto na Słobódkę,
      b/ banda kuniowska przez Belmaż na Słobódkę, względnie cała lub w części rozprasza się w lasach.
      PLAN OBRONY.Dca garn. i 19 p.uł. rtm.Z.
      Skład jak w założeniu. Rejon koszar podzielony na 5 odcinków /ubezpiecza 5 poszczególnych pododdziałów/. Na każdym odcinku placówka stawia dwie do trzech czujek. Na wypadek alarmu – na każdy odcinek przygotowana jedna drużyna bojowa / śpi w ubraniu w pobliskich pomieszczeniach/. W razie alarmu na każdy odcinek wyznaczony jest oficer.
      Rezerwy:
      lokalne na odcinku, jedna przy cerkwi do dyspozycji dcy odcinka – reszta pierwszego szwadronu. Na odcinku III reszta drużyny dcy pułku – około 100 ludzi plus 1 ckm. Rezerwa do dyspozycji dcy garnizonu. Konna szkoła podoficerska i pluton łączności – przy nowej stajni, piesza z obu stron budynku dtwa po dwa plutony 3 i 4 szwadr. i ckm /około 130 ludzi/.
      Śródmieście: szkoła policyjna.
      Obsada budynku poczty 1 + 6 i rezerwa przy budynkach starostwa, kasy i policji /budynki te zgrupowane blisko siebie/, ubezpieczając się placówkami w kierunkach wylotów ulic. Prócz tego wylot mostu od N. Miasta zostaje obsadzony placówką policyjną w sile 1 plus 9. Post.pol.adm. we młynie na Belmażu w sile 1 plus 8. Post.pol.adm. przy ul.Tatarskiej w sile 1 plus 8. Patrol konny policyjny w sile 1 + 6 patroluje od wylotu ul. Tatarskiej, wzdłuż Karpat pod cmentarz do traktu dubieńskiego.
      Patrole normalnie krążące po mieście:
      Dwa wojskowe, rejon od koszar do Belmażu i od koszar przez Karpaty na Tatarską; policyjne 4 patrole 1 plus 3, rejon od Belmażu do mostu nowomiejskiego,
      2/ Belmaż – most pod Słobódką,
      3/ most wielbowiański, Tatarska,
      4/ Karpaty, Dubieńska.
      Konne patrole wojskowe: w sile 1 plus 4 od koszar pod las strjłakowski, koniec Belmażu, 24 2/ cmentarz, Rozważ, ul. Tatarska.
      Nowe Miasto:
      1 plut. KOP – w strażnicy około 30 ludzi, drugie pół plut. na postr. granicznych Wielbowo-Międzyrzec. Zadanie: osłona granicy i obrona Nowego Miasta. Punkt przejść pol.państw. w sile 1 plus 8 i kmda pol.państw. Nr 3.
      Przebieg:
      Obydwa oddziały poprzedzające bandy przeszły w dniu 7 I wieczorem granicę i doszły na wyznaczone miejsca zbiórki, przy czym por. M. z bandy kuniowskiej przeszedł na płd. zach. Bołotkowiec, następnie lasami koło Eljanówki – Podobank i bez żadnych przeszkód, ponieważ nie ma tam żadnych oddziałów. Przejście przez granicę por.K. z bandy krzywińskiej zostało zauważone na drodze Badówka Wielbowno przez nadchodzący patrol i kilku z jego oddziału musiało się cofnąć na granicę, - dalej oddział ten maszerował bez przeszkód. Jeden z jego emisariuszy, których wysłał do kilku wsi w celu zaagitowania ludności, wpadł w Chorowie w ręce policji. Stąd powstał ślad, że jakaś banda przeszła granicę i skierowała się w stronę chorowskich lasów. Meldunek o tym, w ciągu dnia przyszedł do dtwa garnizonu. Pojmany bandyta odmawia zeznań. Jeszcze jeden meldunek przychodzi od postr. pol. w Wierzchowie, że jacyś ludzie, których nie zdołano pochwycić, agitowali tam chłopów do powstania /byli to emisariusze por. M. z bandy kuniowskiej/.
      Wieczorem dnia 8 [I]:
      Banda kuniowska w sile 250 ludzi przechodzi, grancę w jednym miejscu przez Wilejkę, na połowie drogi między Stójłem a Bołotkowicami. Godz.19.30, przechodzi rzeką po kładce z nałożonych jedna na drugą kilkunastu desek na szerokości przejścia dwu ludzi. Przeprawa trwa około 1 godziny, paru ludzi wpada do wody. Rezultat – zauważenia przeprawy przez posterunek przy końcu przejścia bandy, liczne ślady na błocie. Meldunek o tym przychodzi do Nowo-Malina do komp. KOP, która posyła tylko jeden patrol o godz.20.45 drogą na Stóło, jednak banda przeszła już tą drogą lasem na przełaj i w dalszym ciągu bez przeszkód dochodzi lasami, okrążając Zawidok od zachodu, na miejsce zbiórki między Zawidowem a Ostrogiem. Jest ona zebrana na czas napadu na godz.2.00 dnia 9 I w jarze okalającym koszary od płd.
      Banda krzywińska.
      Wieczorem o godz.193.30 stara się przejść granicę w tym samym miejscu, co wczoraj bana por.K. (między Badówką a Wielbowem), jednak teraz miejsce to pilnie strzeżone po wczorajszej przeprawie, dzięki czemu udaje się przeprawić dwu grupkom. Przejście zostaje spostrzeżone, powstaje alarm na granicy i rtm.J. decyduje się wybrać inne miejsce przejścia; udaje się w okolice kolonii Moszczanówki, gdzie przekracza granicę w kierunku lasku na Wołoskowice. Przeprawa udaje się, lecz ślady przejścia licznej bandy zostają spostrzeżone, dzięki czemu garnizon otrzymuje meldunek o godz.24.00 o przejściu drugiej bandy. Rtm. J. traci w ten sposób trzy godziny czasu i nadkłada drogi. Zmienia, więc dalszą marszrutę i nie idzie już w kierunku lasu chodorowskiego, lecz przeszedłszy Horyń pod Kurhanami w bród posuwa się grupkami, okrążając Rozważ od płn. w kierunku na Oziery. Na linii Rozważ-Oziery jedna z jego grupek napotyka się na patrol konny z Ostroga. Ostrzelana przezeń o godz.0.45 chowa się w jarach. W garnizonie słychać te strzały, meldunek o tym przychodzi do garnizonu o godz.1.15. Patrol szuka kontaktu, banda krzywińska maszeruje w kierunku cmentarza. Pod cmentarzem oddziela się 100 ludzi i por.S. idzie przez cmentarz na koszary. Banda w sile 65 maszeruje na miasto przez Karpaty. Część bandy wysłana poprzedniego dnia 50 ludzi, wciąż jeszcze oczekuje w lesie chorowskim; 30 ludzi po przejściu przez granicę drogą Badówka-Wielbowo, straciła łączność z resztą bandy i już jej nie odzyskało. Do cmentarza banda dochodzi o godz.2.15 por.S. zostaje ostrzelany przez czujkę wystawioną na cmentarzu.
      Sytuacja o godz.2.00.
      Strona niebieska:
      Garnizon jest już od godz.24.00 powiadomiony o przejściu bandy krzywińskiej. Zaalarmowane wszystkie oddziały na swoich wyznaczonych miejscach, tak samo oddziały policyjne w mieście.
      Strona czerwona:
      banda kuniowska na swoich miejscach wypadowych dotąd niespostrzeżona. banda krzywińska przy granicy pod Słobódką gotowa do wypadu, oczekuje sygnału. Reszta bandy jak wskazane wyżej przy cmentarzu koło koszar. O godz.2.00 pierwszy sygnał zapala się stodoła. Por.K. na granicy pod N.Miastem – daje swój sygnał 3 rakiety i czeka ostatecznego sygnału wybuchów granatów w mieście, który następuje. Rtm. J. jeszcze nie doszedł do miasta. Patrol wysłany z koszar brzegiem jaru spostrzega w nim o godz.2.20 ugrupowanie por.M. Wywiązuje się strzelanina, wobec czego por.M. rozpoczyna swój atak i naciera w kierunku stajni, napotyka tam już na przygotowany opór dwu drużyn i 2 rkm 4 odcinka, zmuszony jest rozsypać się i wywiązuje się walka ogniowa, co daje hasło do ogólnego ataku. Na Nowym Mieście por. Kł.wpada przez granice na most bez wielkich przeszkód biorąc po drodze słabe posterunki – wydziela 30 ludzi do związania strażnicy KOP. Powstaje tam silna walka ogniowa i granaty ręczne. Pluton KOP broni się koło strażnicy, posiadając tam duży zapas granatów. Walka ta trwa bez rozstrzygnięcia z dużą siłą przez cały czas napadu na koszary i miasto. Por.Kł. pozostawia u wejścia na most 15 ludzi dla utrzymania mostu, zresztą zaś (105 ludzi) wdziera się do miasta przez most. Po krótkim opanowaniu osłony policyjnej tego mostu od strony miasta, następnie wykonując swój plan – 20 ludzi idzie jarem koło zamku w kierunku gdzie jest starostwo, reszta zaś chce napaść na budynek szkoły policyjnej od podwórza i od frontu. Natarcie to zostaje zatrzymane u wejścia na rynek z ulicy prowadzącej od mostu przez cofający się od mostu oddział policyjny, wzmocniony przez podesłaną drużynę policyjną (kilkunastu ludzi). Równocześnie uderzenie przez jar zostaje powstrzymane przez rzucony od starostwa oddział policji, który znajduje się tam w lepszych warunkach terenowych. W ten sposób atak ten na jakiś czas zostaje zahamowany. Por.Kł. zaczyna się wahać, ponieważ nie słyszy uderzenia na miasto reszty bandy kuniowskiej.
      Sytuacja między godziną 2.30 a 3.00.
      Na alarmujące wiadomości z miasta od komendy policji – dca garnizonu wysyła dwie drużyny pieszo pod dtwem oficera i jeszcze oddaje dtwo w mieście. Wzmacnia to siły odpierające atak od mostu nowomiejskiego i dca oddziału czerwonego nie słyszy żadnego innego ataku w mieście, decyduje się wycofać na Nowe Miasto. Wykonywa to godz.3.15, utrzymuje jednak most w swym ręku częścią swego oddziału. Z resztą zaś wspiera swój oddział walczący z KOP pod strażnicą, walczący na Nowym Mieście. Oficer 19 p.uł. dowodzący w mieście słyszy utarczki na Belmażu koło mostu na Słobódkę i dostaje nowe natarcie od strony Belmaża (30 ludzi por.M. rzucone na starostwo od tyłu). Z pewnym trudem przeszkadza temu natarciu i godz.3.30 słyszy wybuchy granatów od wejścia do miasta od strony Karpat. Rzuca jedną swoją drużynę w stronę poczty, lecz rtm. J. (banda krzywińska) – opanowuje pocztę. Oficer dowodzący w mieście uważa swe położenie za groźne i telefonuje do garnizonu. Dca garnizonu już przed 10 minutami, słysząc strzały na Karpatach (spotkanie bandy krzywińskiej z patrolem) wysyła tam jeden pluton, aby uderzyć na atakującego z tyłu.
      Sytuacja w koszarach o godz.3.30.
      Atak od cmentarza zwija się coraz bardziej i inne ataki na koszary nie postępują, przeciwnie słabną. Dca bandy kuniowskiej ma już w rezerwie tylko 25 ludzi, którymi chce przykryć odwrót bandy. Słyszy on wybuchy granatów w mieście od strony Karpat – wobec załamania własnych ataków decyduje się cofać i nie może wysadzić prochowni, zarządza detonacje kilkunastu granatów razem, jako hasło odwrotu. Na tym grę przerwano.
      Ogólne uwagi
      Gra została założona ściśle według informacji otrzymanych z Rejonu Bezp. przed świętami rosyjskimi. Kierownictwo starało się przeprowadzić przebieg dostosowawszy się do zarządzeń i decyzji grających. Być może, że przemarsz band napotkawszy w rzeczywistości na większe przeszkody ze strony oddziałów asystencyjnych lub KOP. Jednakowoż chodziło o rozegranie koncentrycznego napadu na Ostróg i koszary, celem przedstawienia wszelkich możliwości. Dlatego też o ile nie było wyraźnych przeszkód dla przemarszu bandy wynikających z zarządzeń grających, to kierownictwo przeszkód tych nie tworzyło. Tak samo, co do godzin i minut starało się jak skrupulatniej obliczać według sytuacji. Z przeprowadzonej gry nasuwają się następujące wnioski: o ile napad byłby dokonany w formach przemarszów tak jak w grze, nie zaś przez dłuższą utajnioną koncentrację ( przeczekania) to prawdopodobnie ruchy tych band byłyby, choć na tyle wcześnie zauważone, aby garnizon mógł być zaalarmowany (na pewnych podstawach) przynajmniej na godzinę lub dwie przed napadem. To wystarczyłoby do zorganizowania skutecznej obrony z koszar.
      Z obroną miasta wypadłoby prawdopodobnie nieco gorzej, ze względu na jego rozciągłość i dogodne przejścia, a także na trudność walki w mieście, prawdopodobnie należałoby zaraz wysłać pewien oddział wojskowy (większy od szwadronu) do miasta, który podczas walki nie mógłby chyba liczyć na dalszą pomoc z koszar. Co do Nowego Miasta, to należałoby chyba uważać za stracone i tu wynikają pytania, co do instrukcji dla oddziału KOP, który obecnie obowiązany jest bronić się sam na strażnicy. Trzeba wziąć pod uwagę, że Nowe Miasto otoczone z trzech stron granicą może być łatwo na wzmocnienie band podczas walki nowymi siłami z zagranicy. Gra rozegrana przy udziale oficerów KOP i Pol. Państw. Dała pewne materiału dla ułożenia wspólnych zarządzeń, stwierdziła przy tym, że chcąc naprawdę zabezpieczyć miasto i koszary od napadu trzeba w znacznym stopniu przeciążać ludzi służbą ubezpieczeniową. Wysyłanie na czas dłuższy szwadronów asystencyjnych, w znacznym stopniu to utrudnia.
      Gra Wojenna odbyta w dniach 7, 8 i 9 stycznia 1925 r. w garnizonie Ostróg
      Przedmiot: obrona Ostroga /miasto i koszary/ na wypadek koncentrycznego napadu 2 band dywersyjnych na miasto i koszary i ujęcie tych band, względnie ich wyniszczenia. Założenie. Według wiadomości istnieją dwie bandy dywersyjne, jedna z nich w rejonie Krzywin, druga w rejonie Kunin – każda liczy po kilkuset ludzi. Są dane, że jedna z tych band, lub nawet obydwie równocześnie wykonają napad na Ostróg w święta rosyjskie.
      Przypuszczalny cel napadu:
      1/ zniszczenia w koszarach, rabunek koni, wzniecenie popłochu,
      2/ obezwładnienie władz rządowych /cywilnych/, zniszczenie telegrafu, ogólny rabunek. Przypuszczenia odnośnie sposobu akcji band.
      a/ Banda kuniowska przechodzi granicę 8 I godz.19.00 między Stójło a Bołotkowicami. Godz.24.00 – koncentracja poszczególnych grup tej bandy na skraju lasu 1 1 km, na południowy zachód od miasta Ostróg. Cel tej bandy: atak na koszary od południa i zachodu i wsparcie bandy krzwińskiej w napadzie na miasto,
      b/ Banda krzwińska. Po przejściu granicy w kilku dogodnych miejscach – poszczególne oddziały wykonują na umówione sygnały ataku na miasto i koszary w uzgodnieniu z akcją Bandy kunińskiej. Odwrót band na umówione hasło – na Słobódkę.
      P l a n o b r o ny.
      Skład obrony i dyslokacja ogólna.
      19 p.uł. w Ostrogu /detaszowany szwadron w Milatynie/, KOP w Moszczenicy, Wielhownie i Nowym Mieście, w Nowomalinie, Borze, Stójle, Borutkowice i Lachowie, w Ożeninie, Mogilanach i Czerniechowie, szwadron KOP w Hoszczy, Policja Państwowa (90 ludzi) w Ostrogu.
      Ogólny tryb działania.
      19 p.uł. zabezpiecza Ostróg i najbliższą okolicę – podlega mu policja i znajdujące się na terenie napadu oddziały (posterunki) KOP. Akcja polega na obronie i ujęciu, względnie zniszczeniu band.
      Zarządzenia bezpieczeństwa.
      1/ Koszary i podział na odcinki i zabezpieczenie poszczególnych odcinków przez placówki i posterunki – drużyna alarmowa i oficer na każdy odcinek – odwody odcinkowe. Odwód do dyspozycji dcy garnizonu (dca garnizonu: dca 19 p.uł.). 2/ Miasto: obsada poczty, starostwa, policji, mostu przez placówki policyjne. Oprócz tego na nowym mieście oddział KOP. Patrole wojskowe obchodzą poszczególne rejony miasta i utrzymują łączność między miastem a koszarami.
      Przebieg działań band.
      Banda kuniowska (250 ludzi) przechodzi w myśl planu Wilję między Stółem a Bołodkowicami wieczorem 8 i jakkolwiek zauważona przez posterunek KOP – przechodzi na miejsce zbiórki między Zawidowem, a Ostrogiem, gotowa o godz.2.00, 9 [I] do napadu na koszary. Banda krzywińska przekracza granicę w kilku grupach i koncentruje się częściowo koło cmentarza by móc uderzyć na koszary i miasto od północy, częściowo zaś zbiera się na granicy koło Słobódki z zamiarem uderzenia na Nowe Miasto. Przy przekroczeniu przez granicę niektóre z grup zostają zauważone przez posterunki KOP – garnizon i wszystkie oddziały zostały o godz.24.00 zaalarmowane. Bandy na miejscach ich koncentracji nie zostały odkryte. O gdzo.2.00 na umówiony sygnał rozpoczynają bandy napad na koszary i miasto w następujący sposób: część bandy Kuniowskiej rozpoczyna atak na koszary /na stajnie/ - napotyka jednak na silny opór – wywiązuje się walka, która jest hasłem do ogólnego napadu. Na to hasło część bandy krzewińskiej zgrupowana pod Słobódką wpada na Nowe Miasto – obezwładnia strażnicę KOP ogniem – opanowuje most, poczym wpada do miast, by opanować starostwo i budynek policji. Dzięki obronie policji – atak zostaje zahamowany. Tymczasem nieudany atak części bandy kuniowskiej na koszary (jak wyżej) - zostaje wspartą przez posiłki z bandy kuniowskiej atakiem koszar od zachodu. Dzięki jednak interwencji odwodu dcy garnizonu i ten atak załamał się. Banda zostaje nawet zmuszona do wycofania się. W międzyczasie dca garnizonu zaalarmowany napadem na miasto – wysyła tam posiłki, które zmuszają tą cześć bandy krzewińskiej, która wdarła się do miasta (przez Nowe Miasto) do wycofania się na Nowe Miasto. W tym czasie pozostała część bandy kuniowskiej usiłuje wedrzeć się do miasta od połudn.-zach. (przez Bielmaż) - i wówczas nawet sytuacja dla własnej załogi w mieście staje się chwilowo niebezpieczną – szczególnie w razie ponowienia ataku przez banndę krzewińską, która znajduje się jeszcze na Nowym Mieście. Jednak dzięki zaanagażowaniu przez dcę garnizonu odwodu i ten atak na miasto nie udaje się. Również ataki na koszary i miasto przez bandę krzewińską od strony cmentarza nie udają się. Dca bandy kuniowskiej widząc ogólne niepowodzenie daje hasło do ogólnego odwrotu. W koszarach: dca bandy kumańskiej widząc, że atak por.M. został załamany, wysyła ze swej rezerwy 50 ludzi, celem obejścia od zachodu. Oddział ten uderza na III odcinek. Dca tego odcinka rzucając rezerwy powstrzymuje atak i zagraża atakującemu lewe skrzydło. Znów walka nierozstrzygnięta przechodzi w walkę ogniową. Dca garnizonu widząc silny oddział oddziału krzywińskiego na prawy odcinek – wysyła pluton ze swej rezerwy na lewe skrzydło atakującego, co zmusza go do zwijania skrzydła i cofanie się.
     


Załącznik
      Obsada personalna 19 Pułku Ułanów na grze wojennej w dniach 7, 8 i 9 stycznia 1925 roku1:
      ppłk SG Zbigniew Wincenty Brochiwcz-Lewiński – p.o. dcy pułku
      ppłk Edmund Jarocki
      mjr Aleksander Piotraszewski - p.o. zcy dcy pułku
      mjr Jan Szkuta - kwatermistrz
      mjr Marian Żółkiewski
      rtm. Jerzy Postępski
      rtm. Rafał Lucjan Protassowski
      rtm. Tadeusz Stanowski
      rtm. Adolf Zawistowski
      rtm. Zenon Sierżycki
      rtm. inż. Dezyderiusz Jerzy Zawistowski
      rtm. Antoni Zawistowski – p.o. dcy szw. zap.
      rtm. Adolf Regulski
      rtm. Franciszek Jakubowski
      por. Jan Konopiński
      por. Edmund Krzyżanowski
      por. Eugeniusz Wiszniowski
      por. Aleksander Jan Tuński
      por. Jerzy II Kozłowski
      por. Wacław Bielański
      por. Władysław XI Kozłowski
      por. Jerzy Falkowski
      por. Modest Merten
      por. Antoni Tomkowicz
      por. Stanisław I Łukaszewicz
      ppor. Michał I Kłopotowski
      ppor. Florian Berdowski
      ppor. Władysław Pytel
      ppor. Jerzy Stefan Skinder
     



Włodzimierz Majdewicz

ODZNAKA ZA CZAS POBYTU NA FRONCIE


      Na wielu zdjęciach weteranów wojny polsko - bolszewickiej 1919-1921 dostrzeżemy na prawym rękawie mundurów naszywki w kształcie kąta skierowanego ostrzem ku górze. Naszywki te to ODZNAKA HONOROWA ZA CZAS POBYTU NA FRONCIE. Jest to polskie odznaczenie wojskowe, ustanowione rozporządzeniem Rady Obrony Państwa z 14 lipca 1920 roku .
      Odznaka nadawana była żołnierzom Wojska Polskiego, bez względu na stopień i rodzaj broni, za czas pobytu na froncie po dniu 1 listopada 1918 roku, przysługiwała ona żołnierzom za służbę frontową w bezpośredniej styczności bojowej z nieprzyjacielem. Podobnej odznaki nie było dotąd w tradycji polskiej armii.


      Odznaka z trzykrotnym szewronem za 18 miesięcy służby na froncie
      ODZNAKA HONOROWA ZA CZAS POBYTU NA FRONCIE została ustanowiona w tym samym czasie, co omawiana w poprzednim numerze Ułana Wołyńskiego ( Nr 71/XII/20230) Odznaka Honorowa Odznaka za Rany i Kontuzje.
W dokumencie wprowadzającym nowe odznaczenie czytamy:
     

ROZPORZĄDZENIE RADY OBRONY PAŃSTWA
z dnia 14 lipca 1920 r. w przedmiocie ustanowienia odznaki honorowej dla oficerów (równorzędnych) i szeregowych za czas pobytu na froncie.


      Art. 1. Ustanawia się odznakę honorową dla oficerów (równorzędnych) i szeregowych, za czas pobytu na froncie.
           Art. 2. Odznaka ta przedstawia się w postaci naszywki na rękawie z galonu srebrnego,
     wzoru przyjętego dla czapek oficerskich w kształcie kąta prostego z ramionami długości 3 cm. każde.
      Art. 3. Naszywkę powyższą umieszcza się na prawym rękawie bluzy o 15 cm. poniżej ramienia, kątem do góry.
      Art. 4. Prawo do używania tej odznaki mają oficerowie (równorzędni) i szeregowi za czas pobytu na froncie w W. P. po 1 listopada 1918 r. w bezpośredniej styczności bojowej z nieprzyjacielem. Za każde 6 miesięcy pobytu na froncie otrzymuje się prawo do jednej odznaki.
      Art. 5.Równe prawo do tej odznaki mają ci wszyscy wojskowi, którzy brali udział w wojnie światowej przed 1 listopada 1918 r., walcząc:
     
     a) w b. Legionach Polskich,b) w b. I. II i III Korpusach Wschodnich,
     c) w b. Armii Gen. Hallera
     d) w innych formacjach polskich, uznanych przez Rzplitą. Art. 6.„ Prawo do używania odznak ustalonych w art.1-3 dla wojskowych, wymienionych w art 5. ustalą specjalne Komisje, powołane z pomiędzy uczestników właściwych formacji...”
      Brzmienie artykułu Art.6 niebawem zmienione . W zmienionym ostatecznym brzmieniu artykułu czytamy:
      Art. 6. 1 Prawo noszenia odznaki honorowej dla oficerów (równorzędnych) i szeregowych za przebyty czas na froncie ustalają przynależne dowództwa pułku.
      Zmiana ta w znaczący sposób upraszczała formalną drogę żołnierzy do uzyskania tej zaszczytnej odznaki pozostawiając decyzję o jej nadaniu w rękach dowódców pułków bez konieczności zwoływania specjalnych na ogół pięcioosobowych Komisji. Zainteresowany uzyskaniem odznaki żołnierz wnosił prośbę o jej przyznanie, kierując ją do dowódcy pułku. Powyższe zarządzenie nakładało na dowództwo pułków obowiązek prowadzenia ścisłej ewidencji osób uprawnionych do jej otrzymania i ogłaszanie każdorazowego przyznania odznaki w rozkazie dziennym.
      Po zaprzestaniu działań wojennych w 19 Pułku Ułanów Wołyńskich znalazło się wielu weteranów podkomendnych mjr. Feliksa Jaworskiego. Byli wśród nich tacy, którzy rozpoczynali służbę u boku majora walcząc w Jego formacjach już w 1918 roku.
      Pozostała pułku również grupa weteranów z formowanej w 1920 roku Jazdy Ochotniczej mjr. Feliksa Jaworskiego. Ci oficerowie, podoficerowie i ułani udekorowani zostali Odznakami Honorowymi za Czas pobytu na froncie. Przebyli oni w większości cały chlubny szlak bojowy pułku i z dumą ozdobili rękawy swych mundurów srebrnymi szewronami. Część z tych ułanów została wcześniej odznaczona Krzyżami Virtuti Militari i Krzyżami Walecznych - najwyższymi polskimi odznaczeniami za męstwo okazane na polach bitew.
      Z posiadanych wnaszych zborach zdjęć weteranów z Jazdy Ochotniczej mjr.Feliksa Jaworskiegowybralismy te na których wyrażnie widać naszyte na prawych rękawach szewrony świadczące o miesiacach przebytych w ustawicznych krwawych walkach frontowych.
     
Ostróg nad Horyniem marzec 1923 r.
weterani Jazdy Ochotniczej mjr. Feliksa Jaworskiego.
Archiwum czasopisma „Ułan Wołyński”.
     Na zdjęciach wykonanych w atelier fotograficznym w Ostrogu widzimy dwóch młodych podoficerów w stopniu plutonowego. Dzięki świetnej jakości tych fotografii możemy przyjrzeć się szczegółom umundurowania. Na bluzach mundurowych widoczne są Krzyże Virtuti Militari i Krzyż Walecznych, na prawych rękawach natomiast widać ODZNAKI HONOROWE ZA CZAS POBYTU NA FRONCIE. W obu przypadkach szewrony świadczą o 36 miesiącach spędzonych na froncie. Miłośnikom broni i barwy zainteresowanym formacjami jazdy zwracam uwagę wspaniałe kawaleryjskie buty obu panów.
      Na pierwszym zdjęciu wyżej usytuowany jest Dominik Demczuk, który jako osiemnastolatek w dniu 20 grudnia 1918 roku wstąpił na ochotnika do Polskiego Oddziału Partyzanckiego por. Feliksa Jaworskiego. Pozostał wierny dowódcy i w latach 1920-1921 walczył w szeregach Jazdy Ochotniczej mjr. Jaworskiego. Potem służył w 19 Pułku Ułanów Wołyńskich, jako chorąży walczył w 1939 roku. Pozostał do końca wierny barwom swego pułku .


Kopia legitymacji z Archiwum Ułana Wołyńskiego.
Legitymacja HONOROWEJ ODZNAKI ZA CZAS PRZEBYTY NA FRONCIE
wystawiona w dniu 28 grudnia 1921 r. dla kaprala Dominika
Demczuka z II szwadronu na podstawie rozkazu dowódcy 19 Pułku Ułanów Wołyńskich Nr 59/21

Na wewnętrznych stronach legitymacji umieszczona jest tabela zawierająca szczegółowe informacje dotyczące ilości lat służby frontowej i przydziału służbowego do konkretnych oddziałów i formacji wojskowych. Z umieszczonych tam zapisów wynika, że kpr. Dominik Demczuk przebywał na froncie od 20 grudnia 1918 r. do 25 kwietnia 1921.


Wewnętrzna strona legitymacji kpr. Dominika Demczuka

Gen. Mariusz Zaruski i prezydent R.P. Ignacy Mościcki. Fot NAC.



Adres i telefony kontaktowe:
STOWARZYSZENIE RODZINA 19 PUŁKU UŁANÓW WOŁYŃSKICH
Prezes: Stefan Sarna
tel. kontaktowy: 692 165 008
UWAGA ZMIANA ADRESU MAILOWEGO:
kontakt e-mail: office19pulku@gmail.com
UWAGA ZMIANA ADRESU MAILOWEGO:
ul. Bajkowa 17/21
04-855 Warszawa
tel. 022-813 66 45, 022 615 73 43
Nr konta bankowego:
BZ WBK 34 1090 2590 0000 0001 2343 9257

powrót na stronę główną