Strona Stowarzyszenia Rodzina 19 Pułku Ułanów Wołyńskich

UŁAN WOŁYŃSKI Nr 69 Marzec 2020rok



Spis treści
1. VIRTUTI MILITARI DLA POWSTAŃCÓW STYCZNIOWYCH. Hanna Irena Rola Różycka
2. ORŁY I MUNDURY WETERANÓW POWSTANIA STYCZNIOWEGO >br> 1863-1864 Włodzimierz Majdewicz
3. POWRÓT DO WSPOMNIEŃ
Hanna Irena Rola Różycka
4. SPOTKANIE NOWOROCZNE Włodzimierz Majdewicz
5. MURAL W SZKOLE PODSTAWOWEJ nr 204
im. 19 PUŁKU UŁANÓW WOŁYŃSKICH
Małgorzata Stasiak
6. III GALA WRĘCZENIA NAGRÓD IM. GEN. DYW. BOLESŁAWA WIENIAWY – DŁUGOSZOWSKIEGO Hanna Irena Rola Różycka


Wydaje Stowarzyszenie Rodzina 19 Pułku Ułanów Wołyńskich

Redakcja i opracowanie graficzne Włodzimierz Majdewicz


KRZYŻ VIRTUTI MILITARI DLA POWSTAŃCÓW STYCZNIOWYCH

       Krzyż VIRTUTI MILITARI znaczy - Męstwu Wojskowemu - jest odznaczeniem wojskowym za wybitne zasługi bojowe na polu walki z osiągnięciem zamierzonego celu z narażeniem własnego życia. Herb Rzeczpospolitej z okresu Powstania Styczniowego 1863-1864.


Fragment obelisku na cmentarzu Rakowickim w Krakowie.
Fot. Włodzimierz Majdewicz


       Król Stanisław August Poniatowski nakłaniany przez księcia Józefa Poniatowskiego dla uczczenia zwycięskiej bitwy pod Zieleńcami w wojnie polsko rosyjskiej przeciwko interwencji Rosji i konfederacji targowickiej, w obronie Konstytucji 3 Maja ustanowił Krzyż Virtuti Militari w dniu 22 06 1792 roku.
       Pierwsze medale zostały wybite przez Mennicę w tym samym roku i król je natychmiast wysłał do obozowiska wojsk polskich w Ostrogu na ręce księcia Józefa Poniatowskiego. Za bohaterskie czyny w tym boju udekorowano 15 oficerów i żołnierzy. Medal był początkowo złotej i srebrnej klasy. W sierpniu 1792 roku uchwalony został statut, którego nigdy nie opublikowano. Według Statutu krzyż miał 5 klas: I Krzyż wielki z Gwiazdą, II Krzyż Komandorski, III Krzyż Kawalerski, IV Medal Zloty, V Medal Srebrny. W myśl Statutu miał być nadawany przez Kapitułę składającą się z kawalerów Orderu.
       Po przystąpieniu króla do Targowicy zakazano przyznawania i noszenia Orderu z nakazem zwrotu. Zakaz ten ogłoszono w Uniwersale Targowicy w Lubomlu. Okresy przyznawania Orderu Virtuti Militari: w latach 1792-1794,1806-1815, 1805- 1831, 1918-1939, 1940-1990, 1943 -1989. Dewizą Orderu były słowa„ Honor i Ojczyzna”. W 1918 roku po odzyskaniu Niepodległości Sejm Ustawodawczy w dniu 1 sierpnia 1919 wskrzesił Order.
      Marszałek Józef Piłsudski Naczelnik Pastwa, Naczelny Wódz studiował epizody walk z historii oręża polskiego, działania Powstań Narodowych 1831 i szczególnie 1863 roku. W odrodzonej i Niepodległej Polsce rozpowszechniony był kult Weteranów Powstania Styczniowego, którzy otoczeni byli czcią i powszechnym szacunkiem.
      W 1919 roku marszałek spotkał się z delegacją Weteranów i został zaproszony na obchody 56 rocznicy Powstania. Bohaterów Legionów i wojny 1920 roku uznawał za kontynuatorów dzieła Powstańców z 1863 roku.
       W rozkazie z 21 stycznia 1919 roku Naczelny Wódz pisał: Dla nas żołnierzy wolnej Polski powstańcy 1863 roku są i pozostaną ostatnimi żołnierzami Polski walczącej o swobodę i pozostaną wzorem wielu cnót żołnierskich, które naśladować będziemy.
       Dla uhonorowania Weteranów Marszałek wydał rozkaz zamieszczony w Dzienniku Rozkazów nr 6 z 21 stycznia1919 roku, w którym przyznaje prawo do noszenia mundurów wojsk polskich w uroczyste dni. Ponadto powołana została Komisja Specjalna do sporządzenia listy imiennej osób posiadających prawo do noszenia mundurów Weteranów 1863 roku.
       W grudniu tego roku przyznane zostało prawo 3 644 osobom. Przy Ministerstwie Spraw Wojskowych powołany został Wydział d/s Weteranów, którego zadaniem była pomoc materialna i prawna dla Weteranów. W rocznicę Powstania Styczniowego 22 stycznia Marszałek Józef Piłsudski mianował członków Kapituły Orderu Virtuti Militari pragnąc powiązać życie współczesnego żołnierza z przeszłością powstańczą Bohaterów 1863 roku. Z tej okazji zaproszeni zostali na spotkanie Weterani, którzy wysłuchali przemówienia Naczelnego Wodza.
       Marszałek powiedział ..."muszę chylić czoło przed olbrzymim żołnierskim wysiłkiem ludzi 1863 roku..." ..źle uzbrojeni, źle odżywieni utrzymali się półtora roku walcząc, jako żołnierze z olbrzymim wówczas państwem". Józef Piłsudski pozostając w Sulejówku kontynuował studia nad 1863 rokiem. W 1924 roku wygłosił w Warszawie odczyt „Rok 1863 " oraz w Wilnie na zaproszenie Uniwersytetu Stefana Batorego.
       Wśród uhonorowanych Krzyżem Virtuti Militari Weteranów znaleźli się powstańcy z Jazdy Wołyńskiej generała Edmunda Różyckiego zwycięzcy w wielu bitwach i potyczkach toczonych na tyłach wojsk moskiewskich na Wołyniu. Taktyka walk powstańczych na ziemiach zabranych zakładała prowadzenie walk na tyłach wroga z działaniami zaczepnymi opóźniającymi dojście moskali do Warszawy. Założenia organizacji powstania na Rusi i na Wołyniu powstawały we współpracy z Komitetem Centralnym w Warszawie. Rząd Narodowy w Warszawie powierzył to zadanie generałowi Edmundowi Różyckiemu, który był synem generała Karola Różyckiego, słynnego na Wołyniu dowódcy Jazdy Wołyńskiej z 1831 roku.
       Generał Edmund Różycki wykształcony w wyższych szkołach wojennych Petersburga posiadał wiedzę i doświadczenie zdobyte w służbie w carskiej armii, jak wielu innych sławnych Polaków w tym okresie. Według ustaleń z Rządem Narodowym w Warszawie, koncentracja oddziału Edmunda Różyckiego miała odbyć się po wkroczeniu z Galicji wojsk generała Wysockiego na Wołyń. Stało się inaczej, posiłki nie nadeszły. Koncentracja Oddziału generała Edmunda Różyckiego odbyła się w dniu 7 maja 1863 roku w ostępie leśnym Pustocha koło Karpowic, skąd jako oddział lubarsko -żytomierski Jazdy Wołyńskiej przemaszerował pod Lubar.
       Do organizowania powstańczego zrywu ruszyli ochotnicy ze wszystkich warstw społecznych, przede wszystkim ziemianie, drobna szlachta, leśnicy, służba dworska i coraz częściej włościanie zachęceni obietnicą otrzymania ziemi na własność. Do walki przystąpiła młodzież kształcąca się na Uniwersytetach Kijowa i Petersburga. Istniejące jeszcze nieskonfiskowane dwory polskie udzielały pomocy materialnej, zapewniały walczącym umundurowanie wyżywienie i furaż oraz zapewniały również nabór kadry walczącej i wsparcia duchowego.
       Dowództwo Powstania zapewniało elementarne wykształcenie i szkolenie wojskowe oraz dążyło do przekazywanie tradycji patriotycznych młodym ochotnikom, zgłaszającym się do powstania. Poświęcenie własnego życia w imię w górze wytkniętego celu - działania na rzecz wywalczenia wolnej Ojczyzny, posłużyły za wzór następnym pokoleniom Polaków.
       Marszałek Józef Piłsudski bardzo wysoko cenił przykłady walk Powstańczych 1863 roku, a bitwa pod Salichą uwidoczniona na tablicy przy Grobie Nieznanego Żołnierza w Warszawie przypomniała o najświetniejszych czynach rycerstwa polskiego, a waleczni żołnierze biorący w niej udział zasługują na wyrazy najgłębszej czci i chwały.
       W 150 Rocznicę Powstania ukazywały się liczne publikacje między innymi o dowódcy Powstania na Rusi i Wołyniu Generale Edmundzie Różyckim. "Żarliwy patriota człowiek porzucający służbę w wojsku carskim dla sprawy narodowej, sprawny konspirator, wreszcie najważniejszy w sensie militarnym i organizacyjnym przywódca Powstania, wsławionym m.in. wspaniałym zwycięstwem pod Salichą. Postać absolutnie wyjątkowa, niestety dzisiaj w dużej mierze zapomniana."
       Żyjący Weterani Styczniowi z Jazdy Wołyńskiej gen. Edmunda Różyckiego za bohaterskie czyny bojowe zostali uhonorowani w Warszawie przez Naczelnego Wodza Marszałka Józefa Piłsudskiego Orderami Virtuti Militari.




       Porucznik Jan Burzyński urodzony 14 lutego 1837 roku w Borkowcach koło Żytomierza w rodzinie ziemiańskiej. Był synem Jana i Faustyny z Jabłonowskich. Na początku maja 1863 roku wraz z braćmi Stanisławem i Tadeuszem oraz bratankiem Kazimierzem wystawił dwa uzbrojone plutony konnicy i wstąpił do Oddziału Jazdy Wołyńskiej generała Edmunda Różyckiego i dowodził plutonem w drugim pułku jazdy ruskiej. Walczył pod Trojanowem 8 maja, i Lubarem biorąc udział w ataku na garnizon rosyjski, w którym Jazda Wołyńska odbiła powstańców idących do Ostępu Pustocha. W dniu 12 maja walczył pod Połonnem, gdzie generał Edmund Różycki rozbił obozowisko Jazdy, zorganizował cztery szwadrony uzbrojonego wojska (piki, lance, rewolwery) i odbył szkolenie ochotników. Generał Różycki korzystał z wcześniej nagromadzonych baz materiałowych ukrytych w lasach. 16 maja Jan Burzyński uczestniczył w walkach pod Miropolem gdzie zostało odniesione wielkie zwycięstwo przez zaskoczenie moskali. Następnie pod Worobijówką i Minkowcami 19 i 22 maja oraz 24 maja pod Laszkami, w błyskotliwym zwycięstwie Oddziału generała Różyckiego pod Salichą w dniu 26 maja.

       Jan Burzyński 9 maja został awansowany na porucznika za bohaterstwo wykazane w bitwie pod Lubarem, za rozbicie podjazdu moskiewskiego. Wraz z Oddziałem Jazdy Wołyńskiej gen. Edmunda Różyckiego przekroczył granicę do Galicji, gdzie został internowany przez Austriaków w Ołomuńcu. Po trzech miesiącach zbiegł z niewoli i wstąpił do Oddziału generała Jana Chaleckiego.




       W 1864 roku Rząd Narodowy nie wyraził zgody na wkroczenie Oddziału gen. Chaleckiego na Ruś i rozkazał jego rozwiązanie. Porucznik Burzyński emigrował do Drezna i Paryża Powrócił do Galicji w 1867 roku osiadł w majątku ziemskim w Uhrynowie koło Stanisławowa. Prowadził aktywną działalność społeczną w ramach Galicyjskiego Towarzystwa Gospodarczego we Lwowie aż do wybuchu 1 wojny światowej. Został wybrany do Rady Powiatowej w Stanisławowie i został członkiem Galicyjskiego Towarzystwa Kredytowego Ziemskiego we Lwowie oraz Towarzystwa w Stanisławowie.
      W dowód uznania bohaterskich czynów porucznik Jan Burzyński odznaczony został Orderem Virtuti Militari V klasy.
      W dniu 5 sierpnia 1921 roku na stokach Warszawskiej Cytadeli został udekorowany przez Naczelnika Państwa Józefa Piłsudskiego. Była to 57 rocznica stracenia członków Rządu Narodowego-generała Romualda Traugutta i jego pięciu Towarzyszy. W 1930 roku por. Jan Burzyński otrzymał Krzyż Niepodległości z Mieczami. Zmarł 11 września 1932 roku w Stanisławowie i tam został pochowany.
       Porucznik Kazimierz Burzyński urodzony 12 grudnia 1846 r. w Troszczy na Wołyniu, syn Bolesława i Eufemii Kostro - Pułaskiej wstąpił do Oddziału Jazdy Wołyńskiej gen. Edmunda Różyckiego na początku maja wraz z trzema bratankami, wspominanym Janem, Stanisławem i Tadeuszem. Walczył w tych samych bitwach i potyczkach, toczonych przez Jazdę Wołyńską na Wołyniu (Lubar, Połonne, Miropol i Worobijówka, oraz pod Minkowcami 22 maja, Laszkami i 26 maja pod Salichą).Przeszedł tę samą drogę bojową wraz z kuzynami. Po przekroczeniu granicy z Galicją udał się na emigrację. W 1873 roku wrócił na Wołyń, natychmiast został aresztowany i zesłany na Sybir. Po powrocie z zesłania zamieszkał w Warszawie. W niepodległej Polsce otrzymał potwierdzenie posiadanego w Powstaniu Styczniowym stopnia porucznika i został wprowadzony do Imiennego Wykazu Weteranów Powstań Narodowych 1831, 1848 i 1863. Był honorowym rotmistrzem 1 pułku szwoleżerów. Za bohaterskie czyny odznaczony Orderem Virtuti Militari. Zmarł 19 lutego 1920 roku w Warszawie, nie dożył ceremonii wręczenia Orderu.
       Podporucznik Franciszek Janiszewski urodził się 3 marca 1842 roku w Krasnopolu, był synem Hipolita i Heleny Seredyńskiej. Był stolarzem. Do Jazdy Wołyńskiej gen. Edmunda Różyckiego wstąpił podobnie jak poprzednicy na początku maja 1863 roku i walczył w 2 pułku. Brał udział we wszystkich bitwach kampanii wołyńskiej prowadzonych przez generała Edmunda Różyckiego.
       W ostatniej bitwie 26 maja pod Salichą pięć szwadronów jazdy Wołyńskiej w brawurowej szarży zmiażdżyło trzykrotnie większe siły nieprzyjaciela. Po przekroczeniu granicy z Galicją wraz z Oddziałem w dniu 28 maja został internowany przez Austriaków i osadzony w twierdzy Koenigstein. Zwolniony po 7 miesiącach wyjechał do Francji gdzie pracował jako tokarz w fabryce i prowadził fabrykę fosforanów, ostatnie lata życia spędził w Zakładzie św. Kazimierza w Paryżu i pobierał jako weteran zasiłek z polskiej Instytucji Czci i Chleba. Po odzyskaniu Niepodległości otrzymał nominację na podporucznika i zamieszczony został w Wykazie Imiennym Weteranów Powstań Narodowych 1831,1848, i 1863 roku.Odznaczony został za bohaterskie czyny Orderem Virtuti Militari i Krzyżem Niepodległości z Mieczami. Zmarł w Paryżu i tam spoczywa.

             ORŁY I MUNDURY WETERANÓW POWSTANIA STYCZNIOWEGO 1863-1864

         Już w kilka lat po upadku Powstania Styczniowego ocaleni weterani tworzyli stowarzyszenia, których celem była wzajemna pomoc dla będących w potrzebie towarzyszy broni. Nie wszędzie istniały sprzyjające warunki polityczne. Działania tego typu realne były w Krakowie i we Lwowie. Na terenie innych zaborów było to niemożliwe. Staraniem Lwowskiego Towarzystwa Wzajemnej Pomocy Uczestników Powstania, trzydzieści lat po Powstaniu Styczniowym w roku 1893 powstało w Krakowie Przytulisko Uczestników Powstania z roku 1863/1864.Zlokalizowano je początkowo w schronisku Brata Alberta, po dwóch latach w roku 1895, przeniesiono je do Zwierzyńca. Siedzibą przytuliska od roku 1901 budynek przy ulicy Biskupiej 16 w Krakowie

         Zadaniem przytuliska było zapewnienie dachu nad głową, ubrania, pożywienia i zajęcia najuboższym, samotnym weteranom. Weterani z przytuliska nosili mundury. Żaden mundur się nie zachował, o tym jak one wyglądały świadczą nieliczne zachowane fotografie. Na ich podstawie ustalono, że były to ciemne czamary ze spodniami w tym samym kolorze. Czamary miały wykładany, kołnierz i naramienniki. Zapinane były na pięć lub sześć błyszczących metalowych guzików. Na rękawach niektórych umieszczano szamerunki w postaci pojedynczych lub podwójnych pętlic, były to prawdopodobnie oznaki stopni oficerskich. W okresie chłodów wierzchnim okryciem weteranów były burki, jak one wyglądały nie wiadomo. Mundury weteranów z przytuliska uzupełniały wysokie ciemne rogatywki z usztywnianym denkiem z daszkiem i paskiem-podpinką.




         Na czapkach przypinane były metalowe orły. Orłom tym warto poświęcić uwagę. Gdyż ten typ polskiego orła wojskowego pojawił się po raz pierwszy od kilku dziesięcioleci. Podobne jak na rysunku znacznie większe orły noszono zgodnie z regulaminem po raz ostatni w Powstaniu Listopadowym.
        
--------------------------------------------------
( W czasach Królestwa Polskiego w latach 1815-1831 pułki piechoty liniowej, strzelców pieszych, konnych, saperów oraz pułki gwardii nosiły zgodnie z regulaminem podobne siedzące na tarczy amazonek orły wysokości około 170 mm. W latach 1863-1864 powstańcy nosili na czapkach najczęściej tylko kokardy w barwach narodowych. Bywały jednostkowe przypadki noszenia orłów z poprzednich okresów z obciętą dla wygody w polu tarczą amazonek )
         Orły dla weteranów z przytuliska wykonano przypuszczalnie w latach 1895-1898 w pracowni jednego z krakowskich grawerów. Takie orły na rogatywkach weteranów noszono do czasów I wojny. Ile ich w sumie wyprodukowano trudno obecnie ustalić. W krakowskim przytulisku mieszkali weterani z różnych miejsc z całej Galicji. Przed odzyskaniem niepodległości mieszkańcy krakowskiego przytuliska byli jedną umundurowaną dumnie kroczącą z polskimi orłami na czapkach grupą weteranów.
         W 1918 roku, gdy Polska po 123 latach powróciła na mapę Europy. Niepodległość witało nieco ponad 3500 powstańców styczniowych. W 1919 roku żyjący weterani zostali uhonorowani przyznaniem pierwszego stopnia oficerskiego - mianowano ich podporucznikami . Weterani, którzy wylegitymowali się otrzymaniem wyższego stopnia oficerskiego niż podporucznik, otrzymali awans na stopień wyższy. Ponadto przyznano im pensję dożywotnią wypłacaną ze Skarbu Państwa. Hołdem dla weteranów był rozkaz WodzaNaczelnego w pięćdziesiątą rocznicę Powstania Styczniowego
      

Żołnierze!
      

Pięćdziesiąt lat temu ojcowie nasi rozpoczęli walkę o niepodległość Ojczyzny. Szli nie w lśniących mundurach, lecz w łachmanach i boso, nie w przepychu techniki, lecz z strzelbami myśliwskimi i kosami na armaty i karabiny. Prowadzili wojnę rok cały, pozostając, jako żołnierze, niedoścignionym ideałem zapału, ofiarności i trwania w nierównej walce, w warunkach fizycznych jak najcięższych. Przegrali wojnę i po ich klęsce niewola wciskać się poczęła do dusz polskich, czyniąc z Polaków nie niewolników z musu, lecz nieledwie z własnej chęci, szukających poprawy losu przez protekcję u swych panów rozbiorców i w ogóle obcych. Jako żołnierze i obrońcy Ojczyzny, zostali w Polsce usunięci przez swych współczesnych gdzieś w kąt daleki, jako rzecz, o której zapomnieć należy. Dla nas, żołnierzy wolnej Polski, powstańcy 1863 r. są i pozostaną ostatnimi żołnierzami Polski, walczącej o swą swobodę, pozostaną wzorem wielu cnót żołnierskich, które naśladować będziemy.
       Dla uczczenia ich i upamiętnienia 1863 r. w szeregach armii polskiej, wydałem rozkaz zaliczenia do szeregów wojska wszystkich weteranów 1863 r. z prawem noszenia munduru wojsk polskich w dni uroczyste. Witam ich tym rozkazem, jako naszych Ojców i Kolegów.

Rozkaz przeczytać przed frontem kompanij, szwadronów, bateryj i zakładów.
       Belweder, dnia 21 stycznia 1919 r.
       Wódz Naczelny
       Józef Piłsudski Ustawa o przyznaniu stopni i praw oficerskich weteranom z roku 1831, 1848 i 1863 – ustawa przyjęta przez Sejm Ustawodawczy 18 grudnia 1919 (Dz. U. z 1920 r. nr 2, poz. 5).
       Był to pierwszy akt normatywny wydany w odrodzonym państwie polskim, który nadawał stopnie i prawa oficerskie weteranom polskich zrywów narodowych. Ustawa weszła w życie 9 stycznia 1920, jej wykonanie polecono Ministrowi Spraw Wojskowych. Zgodnie z jej brzmieniem weterani z lat 1831, 1848 i 1863, z wyjątkiem karanych sądownie za przestępstwa uchybiające godności stanu oficerskiego, otrzymali honorowy stopień podporucznika Wojsk Polskich (art.1).



Wzór munduru weterana opracowano i wprowadzano do użycia w marcu 1920 roku. Mundury w pierwszej wersji miały formę czamar z granatowego sukna, szamerowanych czarną taśmą, spodni, płaszcza a nakryciem głowy były zaś rogatywki identycznego kroju, co wojskowe, lecz barwy granatowej. Dwa lata później instrukcja mundurowa została znacznie zmodyfikowana. Podstawową część umundurowania - szamerowaną czamarę uznano za zbyt przestarzałą, zastąpiono ją nowocześniejszym w kroju surdutem. Zmianie uległy też wymogi zawarte w instrukcji dotyczące pewnych szczegółów dotyczących wyglądu płaszcza oraz czapki rogatywki. Świetnie zachowany kompletny mundur weterana powstania styczniowego eksponowany jest w Muzeum Wojska Polskiego w Warszawie. Na witrynie Muzeum znajduje się szczegółowy opis tego munduru.
       Czapki rogatywki z sukna barwy granatowej z takim że otokiem, z orłem wojskowym, który na piersi nosi złoconą literę W - Weteran, zaś na tarczy amazonek datę powstania 1863. Pod orłem na środku otoku umieszczono jedną gwiazdkę oznaczenie stopnia podporucznika.
      Rogatywka posiada wykonany z lakierowanej czarnej skóry daszek z okuciem i podpinkę.
       Surdut w barwie granatowej z sukna czesankowego sięgający kolan zapinany na dwa rzędy guzików po sześć z każdej strony. Lewy brzeg surduta zachodził na prawy, górne brzegi ostro zakończone odginane ku przodowi tworzą wyłogi podszyte karmazynowym suknem. Z tyłu surdut posiada rozcięcie oraz dwa guziki mundurowe w stanie i dwa z zakładkach kieszeniowych. Surdut posiada kołnierz stojąco wykładany zapinany na dwie haftki. Na kołnierzu łapki grantowe z karmazynową wypustką oraz wężyk oficerski haftowany bajorkiem. Na mankietach karmazynowa wypustka. Na naramiennikach oprócz gwiazdki oznaki stopnia podporucznika widnieje haftowany bajorkiem rok wybuchu powstania 1863, na piersi widoczne odznaczenie Krzyż Niepodległości z Mieczami. Spodnie granatowe z karmazynowymi wypustkami.
      Poza widocznymi elementami dopełnieniem stroju był płaszcz dwurzędowy zapinany na sześć guzików. Lewy brzeg zachodził na prawy. Z tyłu pleców znajdowała się fałda spinana za pomocą patki. Kołnierz płaszcza wykładany; z boku umieszczono dwie skośne kieszenie. Na naramiennikach oznaki stopnia.



Fot. 1NAC Fot. Witryna Muzeum Wojska Polskiego
       Dwie wersje munduru weterana Powstania Styczniowego.Szamerowana czamara ( fot. NAC) i opisany wyżej surdut z ekspozycji w Muzeum Wojska Polskiego.
       W użyciu bywały jednak rozmaite warianty odbiegające od oficjalnego wzorca, nie przestrzegano w tym zakresie dyscypliny. Było to przyczyną istnienia wielu indywidualnych wersji mundurów. Głównym najbardziej widocznym elementem munduru weteranów były orły noszone na czapkach. Był to orzełek wzoru wojskowego tłoczony z białego metalu, nieoksydowany, wysokości od dołu tarczy do szczytu korony 60 mm. Na piersi orła umieszczona była wypukła złocona wypukła litera „W”- od słowa „Weteran” na tarczy znajdowała się złocona również wypukła data „1863”. Orły produkowano w kilku wersjach, różniących się nieznacznie szczegółami rysunku. W niewielkim stopniu odbiegające od rysunku załączonego do przepisu z 1920 roku . Nieliczne egzemplarze nie miały litery „W”, a jedynie datę „1863”.
( Orzeł na czapkę weterana wprowadzony Dz. Rozk. MS Wojsk nr11/1920 poz.259 i poz.304)




Orły z czapek weteranów i cyfry z naramienników mundurów weterana

Weterani Powstania Styczniowego 1963-1864.
Fot. Narodowe Archiwum Cyfrowe



       Po odzyskaniu niepodległości w 1918 roku, Sejm Ustawodawczy Rzeczypospolitej Polskiej na mocy Ustawy z dnia 1 sierpnia 1919 roku o ustanowieniu orderu wojskowego „Virtuti Militari” wskrzesił order ustanowiony w 1792 roku przez króla Polski Stanisława Augusta Poniatowskiego. Zgodnie z ustawą przywrócone zostało dawne znaczenie orderu, jako nagrody [...] czynów wybitnego męstwa i odwagi, dokonanych w boju i połączonych z poświęceniem się dla dobra Ojczyzny[...].Pierwsze posiedzenie Kapituły Orderu Virtuti Militari zostało przez Józefa Piłsudskiego wyznaczone w kolejną rocznicę wybuchu Powstania Styczniowego, na dzień 22 stycznia 1920 r. Fakt ten miał wagę szczególnego symbolu. 22 stycznia 1920 r., w kolejną rocznice Powstania Styczniowego naczelnik państwa nadał Krzyż Srebrny Virtuti Militari 59 weteranom.
       W dniu 2 sierpnia 1919 r. Sejm Ustawodawczy przyjął specjalną ustawę o „stałej pensji dla weteranów powstania 1831 i 1863 r”. Przyznawała ona weteranom powstań, oraz pozostałym po nich wdowom, niemającym „zabezpieczonej starości” prawo do dożywotniej pensji wypłacanej ze Skarbu Państwa.
       Weryfikacji kandydatów biorąc pod uwagę posiadane przez nich stopnie wojskowe oraz czynny udział w powstaniu lub w organizacji powstania dokonywała Komisja Kwalifikacyjna, specjalnie w tym celu powołana przy Centralnym Zarządzie Uczestników Powstania 1863 r., współdziałała ona z Ministerstwem Spraw Wojskowych odpowiedzialnym za realizację ustawy. Po pewnych zmianach w ustawie weterani uzyskali prawo do stałych, miesięcznych pensji bez zróżnicowania ich wysokości w zależności od posiadanego stopnia wojskowego. Państwo zadbało o tych weteranów, którzy w samotności dożywali kresu swej ziemskiej wędrówki wymagających codziennej opieki i ochrony medycznej.


       Realizowano te cele organizując i utrzymując na właściwym poziomie domy przeznaczone dla weteranów: w Krakowie, Wilnie, Warszawie oraz we Włocławku. Najbardziej znane i utrwalone wielu fotografiach było, otwarte w 1924 r., Schronisko Weterana 1863 r. na warszawskiej Pradze, przy ul. Floriańskiej.
       Sędziwych weteranów w charakterystycznych mundurach widywano spacerujących i przy okazji uroczystości państwowych. Na ich piersiach widniały liczne odznaczenia.
       11 sierpnia 1920 r. rozporządzeniem Rady Obrony Państwa ustanowiony został celem nagrodzenia czynów męstwa i odwagi, wykazanych w boju. Krzyż Walecznych odznaczeniem tym wyróżniono żyjących w chwili nadania 185 powstańców styczniowych.
       29 października 1930 roku rozporządzeniem Prezydenta RP Ignacego Mościckiego ustanowione zostały Krzyż i Medal Niepodległości w trzech klasach: Krzyża Niepodległości z Mieczami, Krzyża Niepodległości i Medalu Niepodległości, uhonorowano tym odznaczeniem odpowiednio 366, 50 i 52 żyjących weteranów. Poległych i zmarłych powstańców uhonorowano w sposób szczególny, dekorując tym odznaczeniem Krzyż Traugutta stojący na terenie Cytadeli Warszawskiej 21 stycznia 1933 roku, w 70. rocznicę Powstania Styczniowego.

Inicjatywa ustanowienia odznaczenia Krzyż Niepodległości pojawiła się w 1928, na wniosek Aleksandry Piłsudskiej, która zwróciła uwagę, że wielu działaczy PPS zasłużonych dla niepodległości nie posiada żadnych odznaczeń ponieważ że nie służyli w wojsku. Inicjatywa ta przekazana płk. Adamowi Kocowi spotkała się z poparciem wojska. Gen.Kazimierz Sosnkowski w końcu listopada 1928 r. zwrócił się do Prezydenta Ignacego Mościckiego i premiera Kazimierza Bartla z wnioskiem o inicjatywę mającą na celu:


       W celu kontynuacji tradycji Powstania Styczniowego 1863 r. i jego bohaterskich przywódców, w dwudziestoleciu międzywojennym szereg jednostek Wojska Polskiego przyjmowało nazwy patronów. Były to: 50. Pułk Piechoty Strzelców Kresowych im. Francesco Nullo z Kowla,72. Pułk Piechoty im. płk. Dionizego Czachowskiego z Radomia, 76. Lidzki Pułk Piechoty im. Ludwika Narbutta z Grodna, 83. Pułk Strzelców Poleskich im. Romualda Traugutta z Kobrynia, 19. Pułk. Ułanów Wołyńskich z Ostroga im. gen. Edmunda Różyckiego, naczelnego dowódcy powstania na Wołyniu.


Fot. Narodowe Archiwum Cyfrowe


       W 1933 r. ustanowiony zastał pamiątkowy Krzyż Siedemdziesięciolecia Powstania Styczniowego zwany również Krzyżem Pamiątkowym 70-lecia Powstania Styczniowego. Inicjatorem tego odznaczenia był Komitet Obywatelski Obchodu 70-lecia powstania styczniowego w Warszawie w 1933. Krzyż nadawany był przez Kapitułę na wniosek ogniw terenowych Stowarzyszenia Wzajemnej Pomocy Uczestnikom Powstania 1863/64 i Komitetu Obywatelskiego Obchodu 70-lecia powstania styczniowego. Otrzymywali go wszyscy żyjący weterani. Mogli go również otrzymać osoby, które wyróżniły wieloletnią opieką i pomocą dla weteranów. W 1938 r. 75. rocznicę wybuchu Powstania Styczniowego odbyły się po raz ostatni uroczystości z udziałem weteranów. Żyło ich jeszcze 52, ale tylko 16 stan zdrowia pozwolił na udział uroczystych obchodach. Ostatni, stuletni Feliks Bartczuk, zmarł w 1946 r. i został pochowany w Kosowie Lackim.
       Źródła:
      Polski orzeł wojskowy 1807-1978 Muzeum Okręgowe w Lublinie.
       Stowarzyszenie Miłośników Dawnej Broni Barwy 1978.
       Orzeł – znak żołnierza polskiego. Antoni R. Chodyński. Muzeum Zamkowe w Malborku 1983.
       Orzeł symbol przynależności. Lech Bujanowicz, Zdzisław Sawicki. Warszawa 2004

POWRÓT DO WSPOMNIEŃ
Hanna Irena Rola Różycka


       Każda próba powrotu do wspomnień z mojego wczesnego dzieciństwa w okresie przed wybuchem wojny 1939 dzieli ten czas na kilka etapów. Łączą się one jednak w całość, którą pragnęłabym opisać by przybliżyć rodzinie i czytelnikowi. Każde polskie dziecko urodzone w tych czasach zapamiętało wiele faktów, ale nie zawsze jest potrzeba dzielenia się wspomnieniami z przeszłości.
       Podział główny to okres przedwojenny, czasy okupacji niemieckiej w Warszawie i sowieckiej na ziemiach kresowych Rzeczypospolitej. Dzieciństwo moje nierozerwalnie związane jest z Żoliborzem i Parkiem Żeromskiego przy placu Wilsona. Urodziłam się w prywatnej klinice na Marszałkowskiej, a rodzice wynajmowali wówczas mieszkanie przy ulicy Złotej 28 (adres poznałam z mojej metryki urodzenia). Dziś tę część ulicy zajmuje stalinowski Pałac Kultury i Nauki. Zostałam ochrzczona w kościele Wszystkich Świętych na Placu Grzybowskim w starożytnej chrzcielnicy, która stoi do dziś w prawej nawie kościoła. Do Chrztu Świętego podawali mnie Stryj Bolesław absolwent Uniwersytetu Warszawskiego, nauczyciel historii i języka polskiego w szkole Podstawowej w Równem i Szkole Rolniczo-Przemysłowej w Sarnach oraz Ciocia Helena siostra mojej Mamy, której tak wiele zawdzięczam w moim życiu. Mam zachowane zdjęcie z ulicy Złotej.
       W krótce Rodzice wynajęli służbowe mieszkanie na Żoliborzu w nowoczesnym bloku ZUS-u przy ulicy Mickiewicza 25 m 91. Informację o numerze mieszkania pozyskałam po latach z życiorysu mego taty i innych dokumentów z Archiwum Państwowego w Kielcach. Teka personalna została mi udostępniona przez Archiwum w Kielcach na skutek moich poszukiwań po zniszczeniu wszelkich dokumentów rodzinnych w czasie Powstania Warszawskiego. Mieszkanie służbowe przydzielone zostało memu ojcu inż. Kazimierzowi Różyckiemu asystentowi Politechniki Warszawskiej i jednocześnie pracownikowi zakładów zbrojeniowych w Warszawie i Zielonce.
       Mieszkanie było skromne, chyba dwupokojowe, a w międzyczasie rodzina powiększyła się, przyszedł na świat mój brat Marek Karol ochrzczony w Kościele św. Stanisława Kostki na Żoliborzu. Pamiętam ceremonię chrztu mego brata chyba jesienią 1937 lub wiosną 1938 roku. Wkrótce po tym Tata został służbowo przeniesiony do Zakładów Zbrojeniowych do Starachowic. W końcu lat trzydziestych Rodzice podjęli decyzję o budowie willi w Warszawie na Bielanach.
       Okna pokoju stołowego naszego mieszkania na pierwszym piętrze wychodziły na ulicę Mickiewicza, gdzie biegła linia tramwajowa, vis a vis był zlokalizowany przystanek tramwajowy, z którego wsiadało się w kierunku „Warszawy” (tak funkcjonowało wówczas to określenie, zamiast jadę do „centrum”).
       Naprzeciwko był i jest do dzisiaj duży piętrowy gmach, w którym była siedziba średniej szkoły żeńskiej im. Aleksandry Piłsudskiej (Pani Marszałkowej). Z okien widziałam parami ustawione dziewczęta w przepisowych mundurkach granatowych lub odświętnie w białych bluzeczkach i granatowych spódniczkach, w berecikach na głowie.
       Z otwieranych okien na wiosnę słyszałam gwar dziewczęcych głosów. Na spacery chodziłam z Mamą lub Ciocia Helą wzdłuż ul. Mickiewicza w kierunku placu Inwalidów i znacznie częściej w kierunku placu Wilsona i wejścia głównego do parku. Z wczesnego dzieciństwa zapamiętałam wizytę Babci Anny z Ostroga wiosną w czasie żałoby narodowej po odejściu Pana Marszałka Józefa Piłsudskiego. Szłam z babcią prowadzona za rękę na pobliski plac Inwalidów, a Babcia płacząc wycierała chusteczką oczy. Umarł Wielki Człowiek, tak zapamiętałam. Placem zabaw dla dzieci tego bloku było rozległe podwórko z zamykaną bramą.
       Na podwórku była dość dla mnie wysoka górka, z której zjeżdżałam zimą na sankach. Pamiętam moment, gdy przewróciłam się w czasie jazdy saneczkami i rozbiłam buzię w okolicy skroni. Przez wiele lat widoczna była blizna.
       W ciągu całego roku chodziłam na spacery do parku, również zimą zjeżdżałam z tatą z górki, która miała dość długi zjazd. Latem spacerowałam po całym parku aż do cytadeli. Pamiętam tę ogromną z czerwonej cegły fortecę. Przed południem w dni powszednie na parkowych ławeczkach zajadałam smakowite kanapki chlebek z masłem i rzodkiewką. Przedwojenne zdjęcia z tatą i mamą oraz ciocią Helą cudem zachowały się wyrzucone w błoto. W parku w niedzielę odbywały się koncerty i zabawy dziecięce, był plac zabaw z drabinkami i piaskownica.
       Wielką atrakcją dla dzieci było wyjście do ZOO i oglądanie żywych zwierząt. Najbardziej zapamiętałam słonicę o imieniu Małgosia, która zginęła od niemieckiej bomby w 1939 roku. Posadzono mnie na jej grzbiecie i miałam wykonane zdjęcie, które w innym zdjęciami również zostało zniszczone.
       Z moich dziecięcych wrażeń pamiętam odczuwaną wielką radość z wyjścia na przedstawienia do teatrzyku Guliwera, gdzie oglądałam dzieje sierotki Marysi, królewny Śnieżki i siedmiu krasnoludków. Wyuczony z pacierzem był wiersz Władysława Bełzy „Kto ty jesteś Polak mały, jaki znak twój Orzeł Biały”, a później rodzice uczyli mnie hymnu „Jeszcze Polska nie zginęła” i wierszyków Marii Konopnickiej. Śpiewałam z Mamą popularne piosenki dziecięce, a także doskonale zapamiętane „Jedzie, jedzie na kasztance siwy strzelca strój hej, hej Komendancie Miły Wodzu mój”. Oczywiście był to też okres zachwytu nad bohaterami baśni Disneya - myszką Miki Mouse innych bohaterów baśni Andersena i Amicisa. Gwiazdą ekranu była amerykańska dziewczynka zwana „Schirlejką”, późniejsza już o mniejszej sławie aktorka Schirley Temple.
       Dostałam w prezencie lalkę o tym imieniu. Mama starannie ubierała mnie w sukieneczki, odświętną z wełny koloru różowego i sama nazwałam się „pomarańczką”, a moja koleżanka była „cytrynką” w sukience koloru skórki cytrynowej. Moją sukienkę wykonała Mama na drutach, podobnie jak szaliki i rękawiczki.
       Pamiętam dorożki konne na ulicach i samochód o dziwnej budowie klocka. Były to auta firmy Fiat. W innych okolicznościach zapamiętałam auto DKV, gdy uciekaliśmy do Ostroga przed niemieckim najeźdźcą w 1939 roku.
       Pamiętam Tatę, który wracał późno z pracy i czasem po południu Mama wychodziła ze mną do wielkiego sklepu na Placu Inwalidów w pobliżu bramy do naszego bloku i stamtąd telefonowała do Taty z wiszącego o wielkiej tubie telefonu. Brała mnie na rękę i przystawiała tubę do ucha. Byłam zdziwiona słysząc głos Taty.
       W pokoju od ulicy Tata po kolacji pracował i nie można było przeszkadzać. Pamiętam karę za niewłaściwe traktowanie malutkiego bezbronnego braciszka w łóżeczku. Wstając od stołu Tata dziękował słowem francuskim merci.
       W pokoju były rozstawione sztalugi na których były różne wykresy. Po latach mama wyjaśniła mi, że tata robił badania nad krzywą balistyczną pocisku. W czasie okupacji dużo opowiadała mi o moim ojcu, Jego pracy i pokazywała wiele cennych z pewnością dokumentów, które uległy zniszczeniu i zaginęły bezpowrotnie.
       W tym czasie gdy byłam już starszą dziewczynką opowiadała mi o Rodzinie Taty o Różyckich bohaterach Powstania Listopadowego i Styczniowego oraz o jednym z nich Jenerale Majorze Wojsk Polskich Karolu Rola Różyckim również z naszej linii.
       Jest zachowany Patent majora Gwardii Pieszej Koronnej nadany przez Stanisława Augusta Poniatowskiego.
       W domu rodziców bywali przyjmowani goście rodzina i przyjaciele. Doskonale zapamiętałam imiona i nazwiska. Były to zażyłe znajomości ze szkoły średniej lub z czasów studenckich Rodziców. Utkwiła mi w pamięci wizyta Wuja Chojny, brata babci Różyckiej. Był słusznego wzrostu, miłego usposobienia i chętnie grał ze mną w różne dziecięce zabawy. Pamiętam wizytę babci Pauliny na Boże Narodzenie, gdy mój braciszek Marek był malutki. Przed wojną rodziny zamieszkujące duże miasta w czasie letnim i na czas wakacji w szkołach opuszczały miasto wyjeżdżając na letnisko na wieś do rodziny lub do znanych pensjonatów w okolicach Warszawy, okolice Otwocka nad uroczą rzekę Świder.
       Moi Rodzice spędzali część wakacji na letnisku u Rodziców Mamy w rejonie Dęblina i Puszczy Kozienickiej. Znacznie lepiej zapamiętałam przygotowania do wyjazdu do Ostroga do babci Anny Różyckiej. Widocznie byłam już nieco starszym dzieckiem, z którym można było odbywać dłuższe podróże koleją. Pamiętam wielki dworzec kolejowy i podziemne perony. W tym czasie podróż na Wołyń zaczynała się na Dworcu Wileńskim.
       Podróż trwała kilka godzin do stacji kolejowej w Ożeninie i stamtąd autobusem lub autem do Ostroga na ulicę 3 Maja. Mieliśmy kilka walizek i duże pudło z czarnej skóry. Zastanawiam się, co było w nim zapakowane. Oczywiście przemieszczaniem bagażu podróżnych do wagonu pocztowego zajmowali się opłacani bagażowi. To była specjalna usługa dla wygody pasażerów.
       Zapamiętałam bilety kolejowe z tektury kasowane przed wejściem do wagonu 1 lub 2 klasy. My podróżowaliśmy w wagonach z przedziałami i wyjściem bezpośrednim na perony. Nie pamiętam wagonów pulmanowskich, bardziej nowoczesnych.
       Pisząc moje wspomnienia nie mogłam pominąć okruchów wspomnień szczęśliwego dzieciństwa kilkuletniej dziewczynki na Żoliborzu. Oglądając stare fotografie, które otrzymałam od rodziny myślę, że moje pierwsze w życiu wakacje mając trzy lata spędziłam właśnie u Babci Anny Różyckiej. Było to przed urodzinami mego brata Marka w 1937 roku. Zapamiętałam wielki budynek warszawskiego dworca i nasze wielkie bagaże. Nie pamiętam samej podróży pociągiem, ale zapamiętałam jazdę autobusem długą drogę i migające krajobrazy. Jak opisywałam wcześniej, dom Babci był położony na przedmieściu Ostroga przy ulicy 3 Maja, która biegła w dół od wzgórza zamkowego Książąt Ostrogskich. Dom był murowany parterowy biały stał na wzgórzu i wiodła do niego kamienista ścieżka, a wokół rosły duże drzewa owocowe i rzędy porzeczek czerwonych i czarnych, których woń i smak czuję do dziś. Babcia te jagody nazywała „smorodiny” i smażyła pyszne z nich konfitury. W ogrodzie bliżej domu kwitły różne kwiaty i pachnące róże. Pamiętam w pobliżu domu wyrastały między wielkimi kamieniami ogromne żółte banie. Do domu na górę prowadziła z ulicy furtka zamykana na haczyk. Wspomniana ulica była brukowana kamieniami, za furtką w pobliżu na zakręcie stał wielki słup.
       Pamiętam, że z tego kierunku we wrześniu 1939 roku wkraczały długie kolumny wojsk sowieckich najeżdżających zdradziecko nasz kraj. Był to mój ostatni pobyt w domu Babci, gdy uciekając przed Niemcami znaleźliśmy się tam kilka dni przed 17 września. Nie wolno było nam dzieciom zbliżać się do furtki, mimo to pobiegłam wbrew ostrzeżeniom Babci i Mamy.
       Przygnębiający był widok sołdatów sowieckiego wojska, gdy w tumanach kurzu, w długich szarych szynelach z karabinami (mówiono, że przewieszonych na sznurkach) wlekli się po kamienistym bruku. Tego dnia słońce przysłonięte zostało tumanami szarego kurzu i smutek zagościł w naszych sercach na długo.
       Lata szczęśliwego dzieciństwa bardzo chętnie i coraz częściej wspominam, chociaż są to tylko fragmenty zapamiętanych zdarzeń.
       Na nasz przyjazd z Warszawy czekała cała rodzina nasze kuzynki i kuzyni witali nas na progu. Bardzo liczna była rodzina ze strony Babci Dobrowolscy, Ruszczakowie, Dropowie, wuj Mieczysław Chojna brat babci Pamiętam Ich wizyty w gościnnym otwartym domu Babci. Ze strony Różyckich na ulicy Tatarskiej mieszkali Bronisław i Maria z Kirkorów Różyccy rodzice porucznika Tadeusza Różyckiego z 19 Pułku Ułanów Wołyńskich i Walentyny Biniewskiej żony Piotra osadnika wojskowego z 1920 roku, sekretarza Miejskiej Rady w Ostrogu.
       Wspomniana rodzina Biniewskich z dziećmi w pierwszej wywózce 10 lutego 1940 roku podzieliła losy wygnańców w gułagach. Wróciły same osierocone dzieci. W moich wspomnieniach przetrwały wizyty u cioci - babci Marty Ruszczakowej, której mąż był z zamiłowania ogrodnikiem i hodował piękne róże w ich rajskim ogrodzie. Byłam częstowana konfiturami z róży i wiśni. Moja Babcia Anna niezwykle delikatna serdecznie z radością, wdzięcznym śpiewnym akcentem kresowym na powitanie mówiła „serce ty moje, kochana Haneczko”.
       Najbliższa moja rodzina w Ostrogu to synowie Babci mój Tato Kazimierz i stryj Bolesław, z których była bardzo dumna i córka Helena (szczególny akcent przy wymawianiu Jej imienia na spółgłoskę H) z mężem Stanisławem Puchalskim i dziećmi starszą Zosią i Irenką. W tym czasie Zosia była uczennicą szkoły średniej i miała bardzo liczne towarzystwo koleżanek i kolegów którzy Ją odwiedzali. Było wtedy bardzo wesoło.
       Młodsza Irenka traktowana jak „podlotek” przechowywała swoje lalki w wielkim kufrze w sieni (przedpokoju). Lalki były przedmiotem moich marzeń. Zabawa lalkami skończyła się, gdy pozbawiłam części ciała jednej z lalek.
       Doskonale pamiętam śniadania podawane w domu Babci. Duży pokój stołowy znajdował się po prawej stronie sieni. Miał okno wychodzące na wschód, promienie słońca padały na nas i duży okrągły stół nakryty białym obrusem na którym stawiano przysmaki. Zapamiętałam podawane w szklanych miseczkach różne konfitury, bułeczki, ciasteczka i porcelanowe filiżanki. Były też szklanki z grubego ozdobnego szkła a na kredensie samowar.
       Najbardziej smakowała mi galaretka z nóżek pokrapiana octem.? Ze smaków dzieciństwa niekoniecznie mile wspominanych wymienię tran, który Mama podawała mi zimą z kawałkiem posypanego solą chlebka razowego. Na kolację lub podwieczorek karmiono dzieci zsiadłym mlekiem z kaszą gryczaną - dla zdrowia. Tak było w Warszawie.
       Kilka słów o krewnych Babci Anny. W godzinach przed obiadem (nie pamiętam żadnych potraw) przychodziła z wizytą ciocia Zofia Dobrowolska, która z mężem wykładała w Ostrogskim Seminarium Nauczycielskim, a miała czas, ponieważ były wakacje, podobnie ciocia Czesia również nauczycielka bawiła się z nami.
       W 1938 roku przyjechała na wakacje z Równego z małym synkiem Andrzejkiem stryjenka Stenia żona Bola. Mali bracia Marek i Andrzejek czasem płakali, co widać na ocalałych zdjęciach. Wszyscy cieszyli się nami, a wujek Stach nosił mnie na ręku - to lubiłam. W Warszawie chętnie bawił się ze mną wuj Taty Mieczysław Chojna, brat Babci nauczyciel gimnazjum w Ostrogu, Warszawie, Krakowie (dyrektor) i Radomiu (dyrektor), zamordowany w Auschwitz, jak mój Tata.
       Gdy byłam dorosłą osobą kuzynka Zosia Puchalska opowiadała mi wiele o rodzinie, szczególnie o Tacie i o rodzinie swego Ojca wujka Stanisława. Tata mój jako gimnazjalista był bardzo zdolnym i dobrym uczniem. Udzielał korepetycji z matematyki późniejszemu korespondentowi Głosu Ameryki Markowi S. Grał na mandolinie w szkolnym zespole muzycznym. Fakt ten oraz inne szczegóły z życia w Gimnazjum im. Marii Konopnickiej opisał po wojnie kolega z klasy Marek Nietyksza.
       Pisał też jak wiele zawdzięcza profesorowi matematyki w gimnazjum Mieczysławowi Chojnie. Koledzy mego Taty i Bronka Nietykszy wykazywali również zainteresowania polityką rządów w kraju po odzyskaniu Niepodległości. Podaje nazwiska kolegów Marata i Sareyki. Był to rok 1924. Z ogromnym entuzjazmem Zosia opowiadała mi o swojej ciotce, siostrze Taty Halinie Puchalskiej żonie wysoko postawionego w hierarchii wojskowej oficera, noszącej nazwisko męża Szymańska, damie, bywalczyni salonów nie tylko warszawskich. Może padło słowo żonie attaché wojskowego.
      
Jest w archiwum rodzinnym fotografia Haliny Szymańskiej z moim Tatą w warszawskim akademiku na placu Narutowicza w Warszawie z lat dwudziestych.
       Wracam do moich letnich wakacji w Ostrogu. W dni bardzo ciepłe rodzina i młodzież, za wyjątkiem Babci pod opieką rodziców i ciotek wyruszała nad rzekę Horyń lub na piaszczystą plażę nad Wilię. O ukwieconych i pachnących sianem łąkach pisałam wiele w mojej książce, tam też bawiłam się grając w piłkę z kuzynkami. Nad Wilią rzeką wpływającą do Horynia w okolicy Ostroga była przystań kajakowa i drewniany pomost o specyficznej woni zbliżonej do zapachu smoły.
       Była też przystań i wypożyczalnia kajaków, nie pamiętam czy to było nad Horyniem czy nad Wilią (do wyjaśnienia). Były też przebieralnie małe kabinki z których korzystały panie. Wynajmowane były kajaki, którymi rodzice i pozostali pływali po spokojnie płynącej rzece. Chyba były używane kamizelki - tzw. kapoki. Wykonane w tym czasie zdjęcia to potwierdzają. Przed kontynuowaniem opisu wrażeń wakacyjnych z Ostroga poświęcę kilka słów zdarzeniom, które zaistniały po 1940 roku. Mój Tata został zamordowany w Auschwitz jako więzień polityczny Pole numer 1855. Gestapo powiadomiło żonę Stefanię Różycką „...mąż pani zmarł na serce 13 marca 1941 roku...”. W 1939 roku w myśl układu niemiecko-sowieckiego województwo wołyńskie zajęli sowieci, w Ostrogu była więc okupacja sowiecka.
       Do lipca 1943 roku po zamordowaniu stryja Bolesława 13 marca tego roku przez bandy OUN-UPA Babcia Anna i rodzina w Ostrogu nie otrzymała wiadomości o śmierci syna Kazimierza w Auschwitz. Od napaści niemieckiej na związek sowiecki Wołyń zajęli Niemcy. Ogromne wrażenie wywarła treść zachowanego listu Babci do Stryjenki Steni wdowy po ukochanym Bolu, w którym Babcia życzy swojej synowej szczęśliwej przeprawy do generalnej guberni z ukochanym wnuczkiem Andrzejkiem, sierotą. Babcia podaje Steni adres do rodziców mojej Mamy, ponieważ nie ma żadnej wiadomości z Warszawy od Stefy i Kazika, co dzieje się z nimi? Nie wie czy żyją.
       Na początku 1944 roku przed Powstaniem Warszawskim rodzina opuściła nielegalnie Wołyń, przekraczając granicę z Generalną Gubernią. Babcia z Najbliższymi córką Heleną bez męża Stanisława, który zamordowany został w 1940 w Miednoje i córkami Zofią z mężem Aleksandrem Babenko oraz Irenką zamieszkali w Wołominie w obszernym domu rodziny krewnych Ruszczaków. Jeden ze wspomnianych braci Dobrowolskich również został ofiarą zbrodni Katyńskiej.
       Przed wybuchem Powstania zdążyliśmy spotkać się z Babcią. W nielegalnym opuszczeniu Wołynia pomogli krewni Trębeccy lekarze radiolodzy z powiatowego miasta na Podolu (nie pamiętam nazwy). W Warszawie mieszkała kuzynka babci Zofia Gordon - Górecka z którą Babcia utrzymywała częste kontakty z odległego Ostroga.
       Chętnie wracam do Ostroga, który po 1939 roku miałam okazję odwiedzić w końcu lat osiemdziesiątych z Towarzystwem Ziemiańskim i cztery lata temu z członkami Stowarzyszenia 19 Pułku Ułanów Wołyńskich z Warszawy i Opola.
       Było to wielkie przeżycie i wszyscy traktowaliśmy tę podróż sentymentalną jako wielkie wydarzenie. Oczywiście podjechaliśmy autokarem ulicą 3 Maja w dół od Zamku Ostrogskich, wysiadłam przy zakręcie drogi i gdzie stał zapamiętany przeze mnie słup. Opisywany ogród i sad Babci został zabudowany skromnymi domkami.
       Nie odnalazłam domu Babci. Celem naszego wyjazdu było odszukanie śladów ukrycia sztandaru 19 Pułku Ułanów Wołyńskich. Mieliśmy okazję być w koszarach 19 Pułku, przed zachowanym budynkiem Garnizonu Ostróg. Dotarliśmy też do leżącej niedaleko Równego wsi Szpakowo należącej do przedwojennej parafii rzym.-kat. Hruszwicy dziś nieistniejącej, starając się odnaleźć cmentarz, na którym Stryjenka pochowała zamordowanego Męża Bolesława Różyckiego. Odszukany przez moich Przyjaciół cmentarz był zaniedbany i zarośnięty krzakami. Mogiły ze śladami zniszczeń z upływu czasu, oraz potrzeby zacierania śladów polskości na Kresach dawnej Rzeczypospolitej były trudne do odczytania i identyfikacji. Droga którą dotarliśmy na miejsce była też zapomniana i biegła wąwozem gęsto porośniętym krzakami. Z wielkim trudem otrzymaliśmy informację o jej przebiegu. Wieś liczyła kilka nędznych domostw i pewnie kilku starszych mieszkańców, którzy niechętnie nas tam widzieli. W Hruszwicy zobaczyliśmy resztki ruin kościoła. (Podróż na Wołyń opisana w „Ułanie Wołyńskim”).
       W Ostrogu zastaliśmy odnowiony kościół Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny i poznaliśmy wieloletniego proboszcza ks. Witolda Józefa Kowalowa. Dotarliśmy do Zdołbunowa do księdza Andrzeja Ścisłowicza i na cmentarz z odnawianymi mogiłami Legionistów. W kościele parafialnym w Ostrogu przed wieloma laty otrzymali Chrzest św. moi pradziadowie, dziadkowie i mój Tata z rodzeństwem. Brali śluby i ostatnie namaszczenia. W dokumentach z Archiwum w Równem mogłam przeczytać, kiedy moja prababka Emilia i pradziadek Henryk przyjmowali sakrament komunii św.
       Przed wojną, również w wakacje ze mną małą dziewczynką cała rodzina słuchała mszy św. celebrowanych przez wieloletniego proboszcza księdza Ptaszyńskiego. Ja nie mogę pamiętać księdza Ptaszyńskiego, była to raczej zasłyszana historia. Podobnie jak historia o prababce Emilii Rola Różyckiej w błękitnej sukni i o prababce Józefie Chojnie z Dobrowolskich.
       O słynnych generałach z Powstań to znacznie późniejsze opowiadania mamy i babci Anny Różyckiej oraz cioci Heleny Puchalskiej, które osiedliły się po Powstaniu Warszawskim w Częstochowie. Tam Zofia z mężem otrzymali pracę w Hucie Częstochowa. Ani Babcia, ani Ciocia Hela (kresowianki) nie otrzymywały żadnej pomocy - renty czy emerytury ze strony PRL. Były zarejestrowane na utrzymaniu wnuczki Zofii. Radosnych moich wspomnień z Ostroga było wiele, a smutne koleje losu rodziny nie powinny ich zacierać śladów dziecięcego szczęścia cieszącego się miłością Rodziców i najbliższych. Podobne miałam odczucia spędzając wakacje u Rodziców Mamy i chętnie je przekazuję moim córkom i wnukom.
      
Zupełnie inny rozdział to wspomnienia z okupacyjnej Warszawy i te po zakończeniu wojny do których wracam ostatnio coraz częściej.
      


Tomaszgród w sierpniu 1930"


Rodzina Anny Różyckiej -mojej babci na kajaku / rzeka Horyń/.


Lipiec 1935 r. w Ostrogu nad Horyniem.


Zamek w Ostrogu. Kazimierz i Stefania Różyccy z siostrzenicą Irenką Puchalską.


Zamek w Międzyrzeczu. Kazimierz Różycki w jasnym płaszczu, kuzyni i kuzynka Czesława.


1933 r. Szkoła Rzemieślniczo Przemysłowa w Sarnach w mundurze Bolesław Różycki.

Szkoła Rzemieślniczo Przemysłowa w Sarnach. Klasa VI w roku szkolnym 1924 - 1925

Koniec roku szkolnego 1936. Klasa Zosi Puchalskiej wnuczki Anny Różyckiej. / Zosia klęczy po lewej stronie na dole/ Wszystkie zdjęcia z albumu rodzinnego Hanny Ireny Rola Różyckiej


Włodzimierz Majdewicz
Noworoczne spotkanie Zarządu Stowarzyszenia


       We wtorek 21stycznia 2020 roku spotkaliśmy się o godz.16.00 w gościnnym jak zawsze lokalu Oddziału Stołecznego Polskiego Towarzystwa Turystyczno-Krajoznawczego przy ulicy Kopernika w Warszawie. Spotkanie prowadził prezes Stowarzyszenia pan Stefan Sarna towarzyszyła mu Hanna Rola Różycka – honorowa prezes Stowarzyszenia. Rozmawialiśmy o planach naszego środowiska na rozpoczynający się rok.
       Rok 2020 niesie szczególnie ważną dla osób związanych z 19 Pułkiem Ułanów Wołyńskich rocznicę. W sierpniu minie, bowiem setna rocznica zwycięskiej bitwy stoczonej w dniach 18/19 sierpnia 1920 roku przez Brygadę Jazdy Ochotniczej mjr. Feliksa Jaworskiego w rejonie nadbużańskich miejscowości Skrzeszew i Frankopol. Ułani mjr. Jaworskiego stoczyli tam długotrwały bój z częściowo rozbitymi dywizjami XVI Armii Sowieckiej, przerywając ich odwrót z pod Warszawy w kierunku mostu na Bugu.Data tego sowicie okupionego krwią ułanów zwycięstwa stała się dniem Święta 19 Pułku Ułanów Wołyńskich. Liczymy na to, że władze lokalne i społeczeństwo podobnie jak przy okazji poprzednich „okrągłych” rocznic staną na wysokości zadania, bo to przecież setna rocznica. Z naszej strony padły już pewne propozycje i poczynione zostały konkretne działania. Służyła temu ubiegłoroczna wiosenna wizyta w Skrzeszewie, przeprowadzone tam rozmowy, wstępne ustalenia oraz transport i zdeponowanie w miejscowej parafii tablicy pamiątkowej. O działaniach tych pisaliśmy szerzej w Ułanie Wołyńskim (Nr 67/VIII.2019). Redaktor „Ułana Wołyńskiego” Włodzimierz Majdewicz poinformował zebranych, że w związku z setną rocznicą wojny polsko –sowieckiej i setną rocznicą wspomnianej bitwy planowane jest wydanie specjalnego – okolicznościowego numeru naszego biuletynu. „Ułan Wołyński” Nr 70 /VIII 2020 poświęcony będzie w całości wydarzeniom z przed stu lat. Znajdzie się tam między innymi archiwalne opracowanie ukazujące działania Grupy Kawalerii mjr. Feliksa Jaworskiego w szerokim kontekście działań polskiej jazdy na prawym skrzydle bitwy warszawskiej.

Małgorzata Stasiak
NOWY MURAL W SZKOLE PODSTAWOWEJ nr 204 im.19 PUŁKU UŁANÓW WOŁYŃSKICH


       NOWY MURAL W SZKOLE PODSTAWOWEJ nr 204 im.19 PUŁKU UŁANÓW WOŁYŃSKICH W Szkole Podstawowej nr 204 w roku szkolnym 2019/2020 na ścianie dolnego korytarza powstał ogromny mural nawiązujący swym wizerunkiem do patrona szkoły, tj. 19 Pułku Ułanów Wołyńskich. Twórcą dzieła jest artysta plastyk pan Krzysztof Wegner. Mural przedstawia walczącego ułana na koniu, flagę biało-czerwoną i kontury państwa II Rzeczpospolitej. Dzieło wykonano w gamie barw: biel, czerwień, szarość i czerń farbami oraz zabezpieczono specjalnym lakierem. Zadaniem tego przedsięwzięcia jest wychowywanie dzieci i młodzieży w duchu patriotyzmu i kultywowanie tradycji ułańskich naszej szkoły. Co roku w przededniu 11 listopada Święta Niepodległości uczniowie naszej szkoły obchodzą uroczyście Święto Patrona 19. Pułku Ułanów Wołyńskich, krzewiąc tradycje patriotyczne. Dokładamy starań, aby nasza młodzież wychowywała się w duchu honoru, wartości patriotycznych i szacunku dla tradycji, i historii.






Fotografie nadesłane ze Szkoły Podstawowej nr 204
im.19 Pułku Ułanów Wołyńskich w Warszawie – Radości.

III Gala wręczenia nagród im. gen. dyw. Bolesława Wieniawy - Długoszowskiego


       Z radością przyjęliśmy zaproszenie Federacji Kawalerii Ochotniczej na III Galę wręczenia nagród im. gen. dyw. Bolesława Wieniawy -Długoszowskiego do Krakowa. Była to okazja do złożenia hołdu człowiekowi wielkiego formatu, wszechstronnie utalentowanemu i wykształconemu generałowi Wieniawie -Długoszowskiemu, osobistemu adiutantowi Marszałka Józefa Piłsudskiego. Generał był wyrazistą postacią ambitnego przedwojennego kawalerzysty z niezwykłą inteligencją, fantazją i talentem artystycznym.
       Kapituła Barw i Tradycji Kawalerii i Artylerii Konnej ustanowiła nagrodę dla osób lub instytucji, które swą pracą i działalnością promują historię Jazdy Polskiej i tradycje oraz ideały.
       Gala odbyła się 1 lutego 2020 roku Krakowie w siedzibie Muzeum Armii Krajowej ulica Wita Stwosza 12 w pobliżu nowoczesnego dworca kolejowego. Program uroczystości przewidywał złożenie kwiatów na grobie generała Wieniawy na cmentarzu Rakowickim w kwaterze Legionistów. Po czym o godzinie 17 program przewidywał otwarcie uroczystej Gali z udziałem zaproszonych Gości Honorowych w auli Muzeum.
       Delegacja naszego Stowarzyszenia Hanna Rola i Włodzimierz Majdewicz w komfortowych warunkach dotarliśmy pociągiem intercity na krakowski dworzec, gdzie na spotkanie z nami przyjechały panie Renata Miechowicz z córką Moniką. Przemiłe powitanie i po chwili jesteśmy w samochodzie, aby realizować nasze zaplanowane zadania, wynikające nie tylko z obowiązku, ale z potrzeby serc.
       Jedziemy na cmentarz Rakowicki gdzie pragniemy pochylić się nad grobami Bliskich, złożyć kwiaty i zapalić znicze. Zbliżamy się do kwatery Weteranów Powstania1863roku. Jesteśmy pod wrażeniem miejsca. Zapalamy znicze na grobie generała Edmunda Różyckiego patrona 19 Pułku Ułanów Wołyńskich. Chwila zadumy i moje szczególne wzruszenie nie tylko nad przeszłością i naszą historią. Zdjęcia dokumentalne wykonuje Włodzimierz Majdewicz. Składamy kwiaty i zapalamy znicze, idziemy dalej, by uczcić pamięć naszej wieloletniej wiceprezes Stowarzyszenia Haliny Anny Ofrecht, spoczywającej w grobie rodzinnym państwa Miechowiczów. Po drodze zatrzymujemy się przy Mauzoleum sióstr Urszulanek, miejscu spoczynku Wielebnej Matki Bożeny, siostry majora Feliksa Jaworskiego. Znicze, kwiaty i wdzięczna pamięć.



Fot. Włodzimierz Majdewicz


Fot. Włodzimierz Majdewicz


       Opuszczamy cmentarz Rakowicki, wrócimy tu wieczorem. Panie zapraszają nas na herbatkę do „Lajkonika” w pobliżu Teatru Słowackiego. Mamy okazję do ważnej wymiany zdań i przekazania cennych informacji.Zbliża się czas serdecznego pożegnania z paniami. Dziękujemy za spotkanie.

Fot. Włodzimierz Majdewicz


       W gmachu Muzeum witają nas organizatorzy panowie z Zarządu Federacji Kawalerii Ochotniczej.Spotykamy licznych znajomych, stałych bywalców Zjazdów Kawalerzystów IIRP w Grudziądzu.
       O godz. 16 30 wyruszamy na cmentarz Rakowicki w rejon kwatery Legionistów. Dosłownie za chwilę zapadnie zmrok. Zaproszeni goście z trudem podążają za czołem kolumny Gości Honorowych.
      Docieramy na miejsce pochowku Generała Wieniawy -Długoszowskiego. Zgodnie z ceremoniałem wojskowym odbywa się podniosła uroczystość oddania hołdu Bohaterowi.



Fot. Włodzimierz Majdewicz

Fot. Włodzimierz Majdewicz
       Szybki powrót na dalszą część uroczystości III Gali, spotykamy tam panie Hannę Zawistowską - Nowińską i Agnieszkę Nowińską. Uroczystą III Galę otworzył i powitał przybyłych gości rtm. Kawalerii ochotniczej Dariusz Waligórski. Na uroczystość przybył z Warszawy minister Jan Józef Kasprzyk. Odczytano list ministra Obrony Narodowej Mariusza Błaszczaka.

       Wręczono osiem statuetek z symbolami szabli i pióra osobom i instytucjom w kategoriach: „Nauka", „Żołnierz", „Jednostka Wojskowa, „Film", „Sztuka", „ Dziennikarz", „Popularyzator" i „Społeczność".


       Tegorocznymi laureatami Nagrody im. gen. dyw. Bolesława Wieniawy- Długoszowskiego są:
       •Nauka – prezydent Krakowa Jacek Majchrowski,
       •Żołnierz – gen. dyw. Jarosław Gromadziński,
       •Jednostka Wojskowa – 15. Giżycka Brygada Zmechanizowana im. Zawiszy Czarnego,
       •Film – Grzegorz Gajewski,
       •Sztuka – Marian Stefański,
       •Dziennikarz – Urszula Żółtowska-Tomaszewska,
       •Popularyzator – mjr Piotr Półbratek,
       •Społeczność – gmina Adamów.
       Serdecznie gratulujemy nagrodzonym i dziękujemy organizatorom za zaproszenie.




Adres i telefon kontaktowy:
STOWARZYSZENIE RODZINA 19 PUŁKU UŁANÓW WOŁYŃSKICH
Prezes: Stefan Sarna
tel. kontaktowy: 692 165 008
UWAGA ZMIANA ADRESU MAILOWEGO:
kontakt e-mail: office19pulku@gmail.com
UWAGA ZMIANA ADRESU MAILOWEGO:
ul. Bajkowa 17/21
04-855 Warszawa
tel. 022-813 66 45, 022 615 73 43
Nr konta bankowego:
BZ WBK 34 1090 2590 0000 0001 2343 9257

powrót na stronę główną

-->