Strona Stowarzyszenia Rodzina 19 Pułku Ułanów Wołyńskich

Ułan Wołyński kwiecień 2016 rok Nr 58



Spis treści
KAWALERYJSKIE WSPOMNIENIA WŁODZIMIERZ MAJDEWICZ
SZARŻA POD KLEKOTOWEM 3. VIII.1920R. Ppłk dypl. ANDRZEJ KUNACHOWICZ
Ppłk dypl. ANDRZEJ KUNACHOWICZ WŁODZIMIERZ MAJDEWICZ
POMNIK NAGROBNY PŁK ALEKSANDRA PIOTRASZEWSKIEGO KONRAD SIERAKOWSKI
72 ROCZNICA POWSTANIA 27 WOŁYŃSKIEJ DYWIZJI OIECHOTY AK STEFAN SARNA
IX KATYŃSKI MARSZ CIENI HANNA IRENA ROLA RÓŻYCKA
UROCZYSTOŚCI POGRZEBOWE LESŁAWA KUKAWSKIEGO JULITA PRABUCKA
POŻEGNANIE TADEUSZA MARTUSEWICZA HANNA IRENA ROLA RÓŻYCKA
POŻEGNANIE JÓZEFA PĘTKOWSKIEGO WŁODZIMIERZ MAJDEWICZ
KTO TRADYCJI NIE SZANUJE........ JAKUB CZEKAJ
PIOSENKA UŁAŃSKA


ZNAKI PAMIĘCI

KAWALERYJSKIE WSPOMNIENIA Z PIERWSZYCH DEKAD XX WIEKU


        Popularyzacja historii i tradycji kawalerii jest podstawowym celem statutowym naszego Stowarzyszenia. W związku z tym przystępujemy do kontynuacji rozpoczętej w poprzednim numerze Ułana Wołyńskiego prezentacji wybranych tekstów archiwalnych zaczerpniętych z wydawanego w okresie międzywojennym „Przeglądu Kawaleryjskiego”. Omówiony szerzej w Nr 57/IV/2015 „Ułana Wołyńskiego”
        „Przegląd Kawaleryjski” był periodykiem przeznaczonym dla oficerów kawalerii. Przedstawione teksty wyszły z pod piór znanych oficerów kawalerii, którzy w swych opracowaniach wracają pamięcią do barwnych epizodów swej ułańskiej młodości do bojów bitew, potyczek stoczonych w latach 1914-1920.
        Część tych artykułów ma charakter fachowych rozprawek krytycznie analizujących poszczególne posunięcia taktyczne i decyzje dowódców podejmowane w określonych sytuacjach i warunkach bojowych. W niektórych przypadkach piszący te teksty z przeznaczeniem dla młodych oficerów doświadczeni już kawalerzyści, weterani, odznaczeni Orderem Virtuti Militari czy Krzyżem Walecznych z pewną rezerwą a nawet z pewną dozą humoru wspominają swe młodzieńcze poczynania w biwach,otyczkach i innych rozmaitych sytuacjach, jakie stwarzała tamta wojna. Powrót do tych żołnierskich wspomnień, które w wielu przypadkach rozegrały się około stu lat temu jest również okazją do przypomnienia sylwetek słynnych polskich oficerów kawalerii.
        Po wspomnieniach płk dypl. Emila Gruszeckiego prezentujemy tekst płk dypl. Andrzeja Kunachowicza. W następnych numerach „Ułana Wołyńskiego” zamierzamy zamieścić teksty gen. Stanisława Rozwadowskiego i gen. Stanisława Grzmot-Skotnickiego i innych oficerów kawalerii.



       

SZARŻA 2 PUŁKU SZWOLEŻERÓW ROKITNIAŃSKICH POD KLEKOTOWEM 3. VIII. 1920 R.
(Fragment wspomnień)
RELACJA DOWÓDCY 4 SZWADRONU


        Ogień artylerii i świst kul karabinów maszynowych wzmaga się. Widać cofające się szeregi czołowego pułku. Wtem d-ca pułku mjr.Rupp podaje komendę „ do szarży kierunek w lewo, ominąć zabudowania wsi”. Ruszamy z miejsca galopem wszystkimi szwadronami w lewo. Nieprzyjaciela jeszcze nie widzę zasłaniają go opłotki i małe wzniesienia. Dość ciasne przejście powoduje pewne zamieszanie szeregów i wreszcie dopadamy pierwszych jeźdźców i taczanki nieprzyjaciela. Okrzyk „hura” i świst wiatru w uszach zagłusza świst kul nieprzyjacielskich. Niskie stany pułku, teren zalany nieprzyjacielem, jak również konieczność wzięcia kierunku więcej w prawo w ślad za uchodzącym wrogiem, spowodowało rozrzucenie się pułku w luźnych szykach na dużej przestrzeni. Mino to pędzimy ostro naprzód, rąbiąc gdzie się da. Naraz w odległości 1500 kroków widzę na prawo z przodu, na skraju lasu kolumnę nieprzyjacielskiej kawalerii czekającą jakby choć nieliczna grupkę by mieć pretekst do odejścia. Pragnienie skupienia choć 20 jeźdźców. Ba! Nie tak to łatwo. Krzyczę, ile sił starczy; ”Do mnie”!, ”na prawo”! cóż, gdy ogólny pęd był raczej w lewo! Naraz wpadam na zmykająca taczankę 20. 15,10 kroków pozostaje mi wreszcie do niej. Widzę tylko celowniczego - kobieta! Mimo podskoków taczanki trzyma się za rączki k.m. i szuka mnie na muszce. Naraz błysk z lufy i czuję, Jakby silny powiew koło mej twarzy. Kasztan mój „Wiluś” gwałtownie wstrzymuje czuję, że brak mu podparcia w lewej przedniej. Żal się zrobiło koniska. Toż na nim cała wojnę ukraińską odbyłem, druhem mi był nie w jednej będąc bitwie i nie z jednej opresji mnie wydobywał.
        Schodzę z niego, lewy napięstek skrwawiony, wygląda na strzaskany. Niema jednak czasu na badanie, dalej z nim do wsi gdyż tutaj obserwowana kolumna nieprzyjacielska – lada chwila uderzy na nasze skrzydło. Wracając, mam teraz nieprzyjaciela z lewej strony i z tyłu a z prawej rozrzucony mój pułk. Jeszcze kilka mijających mnie jeźdźców wskazuje kierunek na nieprzyjacielska kolumnę. Gdzie tam ! Nie widzą! Naraz rusza z pod lasu ciemna chmura kieruje się na skrzydło pułku. Karabin maszynowy mieć pod ręka, cośkolwiek co wstrzyma atu nic! Pędzi ta masa bez hamulca żadnego. Muszę myśleć o sobie. Widzę już, że do wsi z „Wilusiem” nie dobiegnę. Nie pozostaje mi nic innego, jak czekać na podejście wroga i ujść na zdobytym koniu. Tym bardziej zdaje się to możliwym, że kilku jeźdźców wysuniętych jest do przodu. A uzbrojony jestem nieźle trzy rewolwery, granat ręczny, szabla i ta pewność władania swą bronią, gdyż nauczyłem się szanować każdą kulę i wierzyć, że na parę kroków są one skuteczne. Na 5-6 kroków strzał pewny, be mierzenia z wyrzutu. Dosięgnąć mnie nie potrafią. Wtem widzę zbliżającego się szpaka, wlokącego przy strzemieniu zbitego może ten będzie pewniejszy? Kilku naszych śmiga, mijają mnie miedzy nimi mój brat Wiktor ostatni schodzi z pola. Wskazuję mu konia ze za bitym za późno! Siodło się przekręciło! Brat staje koło mnie, wyciąga lewą nogę ze strzemienia, bolszewicy dochodzą, moment i jestem w siodle za bratem. Równocześnie walę z wyrzutu trzech jeźdźców z koni, który z dobytymi szablami nie skrywali względem nas swych zamiarów. Ruszamy galopem. Bolszewicy po przykrej nauczce utrzymują dystans około 50 kroków, krzycząc tylko „trymaj! starszna udierajet”. Do wsi jeszcze kawałek.
        Rozdzielamy role brat patrzy na prawo a ja na lewo z palcem na cynglu rewolweru. 5 kul mam jeszcze w magazynku, a drugi też w pogotowiu. Naraz brat krzyczy „strzelaj”! Rozglądam się, widzę jeźdźca na pięknym skarogniadym z gwiazdką koniu. Jakaś wyższa szarża, przybrany w aksamitną kurtkę z kołpakiem na głowie i dobyta szablą. Wystrzelał już widać wszystkie naboje, raniąc naszego kasztanka „Erizona” w ucho, chrapę i udo. Zajeżdża z tyłu od prawej. Obejmując lewą ręką brata prawą kieruję rewolwer w jego stronę. Umyka na lewą! przenoszę i ja swoja broń na lewą – on znowu na prawo. Wreszcie z lewej z okrzykiem hurra i szablą wzniesioną chce rąbać spóźnił się brakło mu już czasu na opuszczenie szabli. Czerwony punkt na prawej skroni, wskazywał gdzie dostał. Pochylił się na szyję. Ja wyciągam rękę, by schwycić jego konia, lecz tutaj ja się spóźniłem, gdyż skarogniady stanął, a nasz kasztan, choć ranny i stękał, poniósł na dalej.
        Po tym wypadku znowu przestrzeń między nami a bolszewikami zachowana należyta. Cud, czy jak kto chce nazwać, przypadek, zdarzył, ze tuż pod nas samych podjechał koń bez jeźdźca. Kary, a więc ze szwadronu K.M. Brat chwyta za wodze. Rozglądam się jedziemy co prawda w licznej asyście, ale jak zaznaczyłem, dystans przyzwoity zachowany. Przeskakuję ba! szabla nieszczęsna stanęła mi na drodze. Leżę wprawdzie na siodle nowego konia, ale dalej podźwignąć się nie mogę muszę szable rzucić. Z tego korzystają kozacy w widząc, żem jest bezwładny dobiegają ze wzniesionymi szablami , lecz kule wysłane pewną ręką brata, trzech znowu wyrzuciły z siodeł. A tu już i ja na koniu. Minimum poszanowania dalej zachowane. Kasztanek zwolniony z podwójnego ciężaru, choć ranny lecz koń przedni, wysunął si e naprzód o 50 kroków ja za nim podążam. Aż tu widzę, jak barat mój leci na pomoc jednemu z naszych, którego opadają, a nie widzi, że z lewej strony wyprzedzono nas i kilku jeźdźców wali wprost na niego. Nadążyć na moim karym - nie mogę! Krzyczą tylko, ile sił starczy „ Pilnuj w lewo”!
        Spostrzegł ich Uf! odetchnąłem przechodzi w kłus i rusza na nich. Jeden drugi – rozkładają ręce, reszta w popłochu ucieka. No do wsi już tylko 100 kroków a tam widzę już naszych. Bolszewicy stanęli my przechodzimy w stęp konie trzeba szanować, gdyż do wieczora daleko! Parę strzałów pożegnalnych oddaje w kupę jeźdźców. We wsi są nasi. Witają nas. Jest i pułkownik Głuchowski, który nas wyprzedza grobelką przez bagno na Sestratyn. Na zepsutym mostku kilku naszych wpadło w bagno krzyczą ratunku. Wyciagam jednego, drugiego, trzeciego a tu pułk idzie wszystko mnie mija. Siadam i ja ostrogę w konia, by dopędzić. Z lasu wyłaniają się już bolszewicy, a mój kary steka, nie mogąc się zdobyć na więcej jak stęp. Ha! Nie dojadę przetną mi drogę! Spoglądam na karego lewa przednia tętnica przerwana. Jedyne wyjście przejść przez bagno. Pakuję konia w bagno gdyż tam zwykle dno twarde. Póki była woda, wszystko szło dobrze, ale wkrótce ta się skończyła i zaczął się zielony mech. Koń zagrzązł, nie może się wygrzebać, jest u kresu sił. Zrezygnował z walki i zaczyna skubać trawę. Schodzę z niego. Pieszo przeprawiam się na drogę, którą przyszliśmy. Z prawej strony słyszę kilka strzałów. Naraz słyszę zbliżający się tętent na grobli. Nasi nie nasi? Za krzakami ukryty, granat i rewolwer w ręku czekam co będzie. Patrzę po grobli galopuje koń luźny bez siodła i pędzi wprost na mnie. Moment i siedzę na nim gubiąc czapkę. Koń wystraszony, wali jak szalony. Dojeżdżam do swoich. Oto żywo przedstawione, nigdy nie zapomniane przygody jednego z uczestników tej szarży jednego z wielu … Por. Wiktor Kunachowicz d-ca szwadronu K.M.
        Przedruk z miesięcznika PRZEGLĄD KAWALERYJSKI Nr 9 (107) z 1934 roku. Ppłk. dypl. Andrzej Kunachowicz pisząc te wspomnienia był dowódcą 14 Pułku Ułanów Jazłowieckich.

RELACJA DOWÓDCY 4 SZWADRONU płk DYPL. ANDRZEJ KUNACHOWICZ

        Urodził się 16 listopada 1895 roku w dworze rodzinnym w Biskupicach Melsztyńskich. Jako osiemnastoletni młodzieniec w 1914 roku wstąpił w Krakowie do tworzących się Legionów Józefa Piłsudskiego. Walczył w Karpatach Wschodnich na Bukowinie, pod Rokitną i na Wołyniu. Po internowaniu wysłany został na front włoski. Po powrocie do kraju uczestniczył w formowaniu na terenie Krakowa 2 Pułku Szwoleżerów Rokitniańskich. Walczył w obronie Lwowa i Wschodniej Galicji. W roku 1920 walczył z bolszewicką armią konną Budionnego. W latach pokoju służył nadal 2 Pułku Szwoleżerów Rokitniańskich. Następnie był zastępcą dowódcy 8 Pułku Strzelców Konnych w Chelmie. W 1931 roku, ukończył studia w Wyższej Szkole Wojennej i został mianowany dowódcą słynnego 14 Pułku Ułanów Jazłowieckich we Lwowie. W 1936 roku objął dowództwo 20 Pułku Ułanów im. Króla Jana III Sobieskiego w Rzeszowie. W końcu sierpnia 1939 roku na czele swego pułku rozpoczął realizację planu mobilizacyjnego i wyruszył na wojnę. Ciężko ranny w czasie działań bojowych wojnę spędził w Oflagu Woldenburg.
        Odznaczony Krzyżem Złotym Orderu Wojennego Virtuti Militari za walki w 1939 roku, za wojnę 1920 roku odznaczony Srebrny Orderu Wojennego Virtuti Militari, trzykrotnie Krzyżem Walecznych, Krzyżem Niepodległości i Złotym Krzyżem Zasługi. Zmarł 8 listopada 1980 roku w Krakowie, pochowany na Cmentarzu Rakowickim.

POMNIK NAGROBNY PŁK ALEKSANDRA PIOTRASZEWSKIEGO w Morągu


        We wrześniu 2015 roku p. Maciej Skinder przedstawił Zarządowi koncepcję odnowienia pomnika płk Aleksandra Piotraszewskiego, wieloletniego zastępcy a potem dowódcy 19 Pułku Ułanów Wołyńskich w latach 1929 do 1937r.
        Zarząd Stowarzyszenia wydelegował p. Konrada Sierakowskiego do rozpoznania stanu faktycznego. Dotychczasowy pomnik płk Piotraszewskiego wyglądał fatalnie, wykonany w technologii z lat 80-tych. Pociemniałe lastriko, zacieki i widoczne ślady utworzone zębem czasu. Rzeczywiście wymagał natychmiastowego remontu lub renowacji.


Widok poprzedniej płyty


Widok tablicy nagrobnej.


        Z uwagi na osobę płk Aleksandra Piotraszewskiego i jego bezpośrednie zasługi w utrzymaniu wysokiego poziomu wyszkolenia Pułku a potem udział razem z pułkiem w Kampanii Września 1939 roku, Zarząd Stowarzyszenia nie wahał się ani chwili i podjął decyzję o postawieniu nowego pomnika.
        I tak, w połowie października 2015 roku stary pomnik płk Aleksandra Piotraszewskiego i jego żony Ireny został zamieniony nowym i posadowiony na cmentarzu w Morągu. Szczęśliwie udało się umieścić na tablicy nagrobnej wykonaną w metalu Odznakę Pułkową z zachowaną wiernie kolorystyką barw pułkowych.



Fotografie powyższe Konrad Sierakowski


Obchody 72 rocznicy powstania 27 Wołyńskiej Dywizji Piechoty Armii Krajowej
Stefan Sarna


        Na wstępie historia Dywizji w skrócie: w dniu 4 stycznia 1944 r. wojska 1 Frontu Ukraińskiego Armii Czerwonej przekroczyły granicę ZSRR z Polską w rejonie Rokitna. Z tego powodu dowództwo Okręgu AK Wołyń zdecydowało się rozpocząć realizację planu Akcja „Burza” na Wołyniu, która kontynuowana była, również na innych terenach okupowanych, do stycznia 1945 r. W dniu 28 stycznia 1944 r. dowództwo Okręgu zdecydowało powołać do życia przedwojenną 27 Dywizji Piechoty, którą nazwano 27 Wołyńską Dywizją Piechoty Armii Krajowej. W organizacji dywizji nawiązano do przedwojennych tradycji 27 Dywizji Piechoty, 13 Dywizji Piechoty oraz Wołyńskiej Brygady Kawalerii (utworzono 2 szwadrony: z 19 Pułku Ułanów Wołyńskich z Ostroga n/Horyniem i z 21 Pułku Ułanów Nadwiślańskich z Równego). Zachowano dawną numerację pułków. Dowództwo Okręgu, poprzez mobilizację wielu roczników Polaków, zorganizowało dużą jednostkę bojową, której zadaniem byłaby walka z cofającymi się Niemcami i wystąpienie wobec Armii Czerwonej w roli gospodarza Wołynia. Jak wynika z opracowań źródłowych żołnierze zaciągali się w szeregi Dywizji głównie dla obrony osobistej i najbliższej rodziny przed zbrojnymi grupami Ukraińców, szczególnie wrogo nastawionych do Polaków, jak też wspierających wojska niemieckie.
        Oddziały 27 Wołyńskiej Dywizji Piechoty AK złożone były w większości z mieszkańców Wołynia, wychowanych i wykształconych na kresach wschodnich, znających tereny i odpornych na trudy partyzantki. Walki zbrojne Dywizji trwały do 25 lipca 1944 r. kiedy to działające jeszcze oddziały zostały otoczone przez wojska Armii Czerwonej, którym zdały broń. Żołnierze i oficerowie zostali wywiezieni do obozów jenieckich w głębi ZSRR.
        W Warszawie upamiętniono bohaterskie czyny 27 Dywizji w formie pomnika-miecza zlokalizowanego na Żoliborzu przy Trasie Armii Krajowej.


Fot.Źródło:https://commons.wikimedia.org/wiki/File:Pomnik_27_Wo%C5%82y%C5%84skiej_Dywizji_Piechoty_AK_w_Warszawie_06.jpg


        W dniu 31 stycznia 2016 r. w Katedrze Polowej Wojska Polskiego podczas mszy świętej, w asyście licznych pocztów sztandarowych formacji zbrojnych AK, harcerskich oraz grup rekonstrukcyjnych, jak też podczas spotkania w pomieszczeniach konferencyjnych Katedry uczczono 72. rocznicę Akcji „Burza” na Wołyniu i powstanie 27 Wołyńskiej Dywizji Piechoty AK. W trakcie eucharystii w Katedrze kapelan Organizacji Wojskowych Światowego Związku Żołnierzy AK ks. płk. Andrzej Jakubiak wygłosił, godną podkreślenia, homilię pt. Dekalog Polaka. W homilii dobitnie zarysował w syntetycznym ujęciu obowiązki patriotyczne Polaków wobec Ojczyzny pod okupacjami niemiecką i sowiecką.
        Jak wynikało z dokonanych prezentacji w trakcie spotkania w uroczystościach udział przede wszystkim wzięli przedstawiciele rodzin kombatantów 27 Wołyńskiej Dywizji Piechoty AK oraz zaproszonych innych organizacji patriotycznych, w tym delegacja naszego Stowarzyszenia Rodzina 19 Pułku Ułanów Wołyńskich z panią prezes Hanna Rola-Różycką. Ułani z tego Pułku zapewne walczyli w szwadronie kawalerii wchodzącego w skład tej dywizji. Ponadto w uroczystościach udział wzięli parlamentarzyści, mieszkańcy Warszawy uczestniczący w uroczystej mszy oraz licznie zgromadzona młodzież. Szczególnym gościem uroczystości był syn generała Tadeusza Komorowskiego „Bora”, Michał Komorowski. Generał Bór w dn. 20 listopada 1943 r. wydał rozkaz do przygotowania Akcji Burza na Kresach, który w konsekwencji skutkował rozpoczęciem Akcji Burza na Wołyniu.
        Podczas mszy jak też w trakcie spotkania uroczystość uświetnił Chór AK „Nowogródzkie Orły”. W trakcie spotkanie miały miejsce dekoracje potomków 27 Dywizji oraz przyjaciół OW Światowego Związku Żołnierzy AK pamiątkowymi odznakami i medalami za wspieranie i propagowanie etosu żołnierza Kresowej Armii Krajowej i szlaku bojowego 27 Wołyńskiej Dywizji Piechoty AK. Po ceremonii uhonorowania i występach chóru odtworzony został wykład nieobecnego z powodów zdrowotnych prof. Władysława Filara żołnierza 27 Dywizji. Spotkanie zakończyły rozmowy i wspomnienia uczestników.


Fot.Źródło:https://commons.wikimedia.org/wiki/File:Pomnik_27_Wo%C5%82y%C5%84skiej_Dywizji_Piechoty_AK_w_Warszawie_06.jpg


Opracował: Stefan Sarna Stowarzyszenie Rodzina 19 Pułku Ułanów Wołyńskich z siedzibą w Warszawie Radości Skwer Wołyński na Żoliborzu - fragment Pomnika 27 Wołyńskiej Dywizji Piechoty Armii Krajowej i otaczających go instalacji rzeźbiarskich Fot. Włodzimierz Majdewicz


Ppłk. dypl. Jan Wojciech Kiwerski „Oliwa” (1910-1944) dowódca 27 Wołyńskiej Dywizji Piechoty Armii Krajowej.
Fot. Włodzimierz Majdewicz


Fot. Włodzimierz Majdewicz
IX KATYŃSKI MARSZ CIENI W WARSZAWIE
Hanna Irena Rola Różycka

        W 76 Rocznicę Zbrodni katyńskiej 3 04.2016 na apel organizatorów Marszu Grupy Historycznej „Zgrupowanie Radosław”, Instytutu Pamięci Narodowej, mieszkańcy Warszawy oraz grupy rekonstrukcyjne z całego kraju w mundurach historycznych Wojska Polskiego i Policji Państwowej uczcili pamięć i oddali należny hołd ofiarom zbrodni katyńskiej oraz pomordowanym w sowieckich łagrach i więzieniach NKWD na Wschodzie. Sprzed gmachu Muzeum Wojska Polskiego wyruszył milczący pochód 300 uczestników grup rekonstrukcyjnych i tłum warszawiaków. Szli Nowym Światem, Krakowskim Przedmieściem na Plac Zamkowy i dalej przez Plac Krasińskich pod Pomnik Pomordowanym na Wschodzie. Na czele pochodu „czarny woron” budzący grozę pojazd, którym sowieccy oprawcy wywieźli tysiące polskich obywateli, elitę narodu na miejsce okrutnej zbrodni strzałem w tył głowy. Kilkakrotnie pochód zatrzymywał się. Odczytywane były listy zabitych oficerów i korespondencja obozowa.
        W Katyniu i wielu innych miejscach na Wschodzie w 1940 roku sowieci zamordowali strzałem w tył głowy ponad 22 tysiące polskich obywateli, oficerów zawodowych wszystkich stopni, oficerów rezerwy, kapelanów wojskowych, profesorów i inteligencję przedstawicieli elity narodu.
        W dniu 3 kwietnia 1940 roku sowieccy oprawcy rozpoczęli likwidację obozu w Kozielsku, wywożąc jeńców do Katynia, 4 tysiące oficerów, dzień później nastąpiła likwidacja obozu w Ostaszkowie, zamordowano 6 tysięcy Ofiar, grzebiąc zabitych w Miednoje. W dniu 5 kwietnia rozpoczęto likwidację obozu w Starobielsku. 4 tysiące jeńców polskich ze Starobielska zamordowano w Charkowie w siedzibie NKWD.
        KATYŃ PAMIĘTAMY to patriotyczny obowiązek Polaka. Pamiętamy i składamy hołd OFIAROM. Prawdę o ZBRODNI KATYŃSKIEJ poznał cały świat. Koniec kłamstwa katyńskiego.
        W Marszu wzięła udział grupa rekonstrukcyjna ze Stowarzyszenia Pamięci 19 Pułku Ułanów Wołyńskich im gen. Edmunda Różyckiego z Opola. Członkowie naszego Stowarzyszenia z Warszawy towarzyszyli Cieniom Ofiar w Ich milczącym pochodzie.





Zdjęcia z IX Marszu Cieni wykonała Hanna Irena Rola Róźycka.
UROCZYSTOŚCI POGRZEBOWE
LESŁAWA KUKAWSKIEGO
Julita Prabucka

        …Czasem odchodzą dobrzy ludzie,
        Co nam pomogli w życiu wiele
        I próżno wtedy pytać Boga,
        Czemu odchodzą przyjaciele…
       



        Henryk Rynkowski „Czasem odchodzą nasze anioły”



        W nocy z 9/10 lutego 2016 r. odszedł do Pana mgr inż. Lesław Kukawski niekwestionowany znawca i autorytet w dziedzinie Polskiej Kawalerii, patriota, miłośnik koni, hodowca, autor wielu książek o tematyce kawaleryjskiej i jeździeckiej, sędzia PZJ, kolekcjoner pamiątek związanych z kawalerią, organizator wielu tematycznych wystaw, a zarazem mentor i przyjaciel Oddziałów Kawalerii Ochotniczej dziedziczących tradycje Pułków Kawalerii II RP. Nie sposób wymienić wszystkich zasług Pana Lesława jedno jest pewne, że powiedzenie „nie ma ludzi niezastąpionych” w Jego przypadku się nie sprawdza. Drugiego takiego nie ma i nie będzie.
        Widać po 86 latach Jego ziemskiej wędrówki teraz Pan Bóg zapragnął posłuchać barwnych gawęd o Polskiej Kawalerii. Wiadomość o odejściu Pana Lesława rozeszła się lotem błyskawicy po całej Polsce, toteż Kawalerzyści postanowili licznie towarzyszyć Panu Lesławowi w Jego ostatniej drodze.
        Organizacją ceremoniału wojskowego pogrzebu zajął się Piotr Dobrowolski we współpracy z Markiem Magowskim i Andrzejem Winczą, a koordynacja i dowodzenie pododdziałami były w gestii Piotra Bąka, Jakuba Czekaja i Pawła Papisa.
        Mroźną i śnieżna nocą z 19/20 lutego 2016 r. z najdalszych krańców Polski wyruszali w stronę Trzcianki współcześni kawalerzyści, by godnie pożegnać swego Mistrza na miejscowym cmentarzu. Uroczystości pogrzebowe rozpoczynały się o godz.13:30.
        Sobotni poranek w sennej jeszcze Trzciance witał przyjeżdżających wiosennym słońcem, ale i chłodem na szczęście bez deszczu i śniegu. Do południa dotarli już prawie wszyscy. Teraz rozpoczęły się ostatnie przygotowania do uroczystości pogrzebowych. Niebo zasnuło się chmurami, a chłód nasilał się wraz z wiatrem. Z drogi, z oddali było już widać ogromną ilość samochodów przy cmentarzu, że specjalnie straż miejska z Trzcianki kierowała ruchem przy przyjeździe i parkowaniu. Ułani jeszcze czynili ostatnie przygotowania. W kaplicy cmentarza komunalnego w Trzciance o 13.30 wystawiono trumnę Zmarłego, przy której zaciągnięto wartę honorową.
        W kaplicy stanął też poczet sztandarowy Reprezentacyjnego Szwadronu Kawalerii Wojska Polskiego. O godz.14.00 rozpoczęła się msza św. żałobna odprawiana z ceremoniałem wojskowym, z udziałem sygnalisty /Dimon Makeyenak/, koncelebrowana przez trzech księży – proboszcza parafii pw. Matki Bożej Saletyńskiej ks. Andrzeja Żołyniaka MS oraz kapelanów ks. Stanisława Strycharczyka z Kieleckiego Ochotniczego Szwadronu Kawalerii im. 13 Pułku Ułanów Wileńskich i ks. Rafała Przybyły ze Szwadronu Ochotniczego Kawalerii im. Pułku 3 Ułanów Śląskich.
       


Po zakończonej mszy św. wychodząc z kaplicy ujrzeliśmy niezapomniany, wzruszający widok – tak ogromną ilość osób mundurowych z barwnymi otokami na czapkach i cywili żegnających śp. Pana Lesława - na dużym placu przed kaplicą z trzech stron stały w równych szeregach poczty sztandarowe i proporcowe Kawalerii Ochotniczej z całej Polski /28 pocztów/ oraz dziesiątki delegacji z wieńcami - na pewno nie sposób wymienić wszystkich, by nikogo nie pominąć – byli przedstawiciele władz samorządowych Trzcianki: burmistrz Krzysztof Czarnecki, jego zastępczyni Grażyna Zozula, przewodniczący Rady Miejskiej Edward Joachimiak, młodzież szkolna, harcerze, przedstawiciele Fundacji na Rzecz Tradycji Jazdy Polskiej w osobach Przewodniczącej mgr Karoli Skowrońskiej, mjr Andrzeja Makowskiego, Anny Wajler, Rafała Chylewskiego, przedstawiciele Polskiego Związku Jeździeckiego, Stowarzyszenia Miłośników Dawnej Broni i Barwy /Oddz. Poznań/, Towarzystwa Byłych Żołnierzy i Przyjaciół 15 Pułku Ułanów Poznańskich, delegacje ze stadnin koni, liczni przyjaciele, a także mieszkańcy Trzcianki.
        W momencie wyniesienia trumny z kaplicy pochyliły się sztandary i proporce z wstęgami kiru, kondukt prowadziła trójka ułanów na koniach z Lubuskiego Oddziału Kawalerii w barwach 14 Pułku Ułanów Jazłowieckich, Pułku, który Zmarły pamiętał z lat swojego dzieciństwa we Lwowie, dalej poczet Reprezentacyjnego Szwadronu Kawalerii Wojska Polskiego, poczty sztandarowe pułków, delegacje z wieńcami, potem krzyż, księża, żołnierze niosący zdjęcie Zmarłego i Jego odznaczenia, karawan z asystą czterech wartowników, za trumną - koń okryty kirem, najbliższa Rodzina Zmarłego, oddział złożony z kawalerzystów ochotników, pozostali uczestnicy uroczystości towarzyszący śp. Lesławowi w ostatniej drodze.
       


Przy grobie żegnali Zmarłego m.in. Edward Joachimiak RM Trzcianki, Tadeusz Jeziorowski honorowy Prezes Towarzystwa Byłych Żołnierzy i Przyjaciół 15 PUP, mgr Karola Skowrońska Przewodnicząca Fundacji na Rzecz Tradycji Jazdy Polskiej, płk Juliusz Tym, rtm.kaw.och. Tadeusz Kuhn Prezes FKO, rtm kaw.och. Dariusz Waligórski /w imieniu Kapituły i płk Zbigniewa Makowieckiego/, Tomasz Dudek Prezes Stowarzyszenia Bitwa pod Komarowem.
       W ciepłych słowach wspominano Zmarłego i wymieniono Jego liczne zasługi. Jeden z mówców zaczął wystąpienie przerobioną odpowiednio do osoby Pana Lesława mową ze słynnego z „Trylogii” pogrzebu Pana Wołodyjowskiego: „Panie Pułkowniku Larum grają, a ty się nie zrywasz, szabli nie chwytasz” niestety z pamięci nie sposób zacytować tego tekstu dla pana Lesława,- a może ktoś nagrał? Gdzieś się zachowało? W przemówieniach zaznaczono też fakt, że pierwszy Zjazd Kawalerzystów nieoficjalny zorganizował Pan Lesław i miał właśnie miejsce w Pańskiej Łasce Jego rezydencji. W trakcie złożenia trumny do grobu zabrzmiało „Śpij Kolego”. Następnie uczestnicy uroczystości złożyli na grobie śp. Lesława niezliczone wieńce i kwiaty oraz zapalili znicze. Wychodziliśmy z cmentarza koniec uroczystości żegnaj Leszku, niech Pan da Tobie radość wieczną w swoim królestwie i jakoś tak trudno uwierzyć, że to koniec, że Pan Lesław nie przyjedzie do Grudziądza czy Komarowa, czy na Krakowskie Błonia, nie odpowie na kolejne pytania telefoniczne, nie pochwali, nie skrytykuje, nie opowie licznych historii kawaleryjskich.
        Po zakończonej uroczystości powoli, w zadumie wszyscy wrócili do zaparkowanych tak licznie samochodów. Dla Kawalerzystów i Gości był przygotowany poczęstunek w restauracji Akwarium w Trzciance przewidziany na ok.150 osób, lecz sądząc z ilości osób stojących było tam dużo więcej niż 150 uczestników, a i tak nie dotarli tam wszyscy. Teraz trwały rozmowy o Zmarłym, np. Pani Karola Skowrońska prezentuje krótki film wspomnieniowy z Grudziądza, Pan Mirosław Obiegły z 19 Pułku Ułanów Wołyńskich przypomina jak Pan Lesław wręczał Jemu nagrodę podczas Wielkiej Rewii Kawalerii na Krakowskich Błoniach i pewno można by tak jeszcze długo przeciągać spotkanie, bo każdy ma coś ciekawego związanego z Panem Lesławem do opowiedzenia, a zarazem można podsumować ze swoim odejściem Pan Lesław zgromadził delegacje z całej Kawalerii Ochotniczej co pewnie przy innej okazji byłoby trudne do wykonania. Zmarły pozostawił moc dobrych wspomnień, które tylko częściowo zapełniają pustkę po Nim ale Go nie zastąpią.
        Po posileniu się i rozgrzaniu wszyscy ruszają w powrotną drogę nieraz bardzo daleką, niektórzy w niedziele muszą jeszcze zdążyć na późniejszą zmianę do pracy. Ruszył też autobus z południowej Polski chyba najdalej mają osoby z Rzeszowa. Jakieś wspomnienia, jakieś refleksyjne piosenki - Rozkwitały pąki, o płk Lisie Kuli, aż w końcu większość pasażerów zmorzył sen to już ponad dobę byli na nogach.
        W krótkim czasie po wyjeździe zaczął padać deszcz a potem śnieg jednak w trakcie pogrzebu niebo dało nam przychylną pogodę. W Katowicach a właściwie na obrzeżach, bo na autostradzie byliśmy ok.1-ej w nocy. Do Krakowa jeszcze przynajmniej została godzina drogi, a jadący do Rzeszowa pewnie dotarli przed wschodem jeszcze zimowego słońca.
        Minuta ciszy po umarłych czasem do późnej nocy trwa…….. (W opracowaniu wykorzystano informacje ze stron internetowych: Szabla i Koń, Aktualności Trzcianka, Fundacja na Rzecz Tradycji Jazdy Polskiej) Fotografie ilustrujące tekst wykonała Julita Prabucka.


POŻEGNANIE TADEUSZA MARTUSIEWICZA
HANNA IRENA ROLA RÓŻYCKA
Środowisko stołeczne Polskiego Towarzystwa Turystyczno- Krajoznawczego i całej Polski, Stowarzyszenie "Rodzina 19 Pułku Ułanów Wołyńskich” z młodzieżą i nauczycielami z warszawskich i mazowieckich szkół noszących imię 19 Pułku Ułanów Wołyńskich poniosło ogromną stratę.


         W dniu 6 lutego 2016 roku odszedł  do Domu Pana ś.p. TADEUSZ MARTUSEWICZ  Honorowy Członek Stowarzyszenia  niezapomniany, wielki i oddany nasz przyjaciel. Inicjator i współorganizator, wspierający działania powstającego w 1994 roku Stowarzyszenia, zakładanego przez rotmistrza Włodzimierza Bernarda. W trudnym okresie przemian  nowopowstałe Stowarzyszenie nie dysponowało środkami pozwalającymi na początkowy rozwój. W tym w momencie pan Tadeusz Martusewicz prezes Stołecznego Oddziału PTTK udzielił wsparcia i pomocy, użyczając możliwości korzystania z lokalu PTTK przy ul Podwale 23.
        Z inicjatywy i wsparcia ówczesnego Prezesa i wsparcia oraz zaangażowania członków Zarządu Oddziału Stołecznego PTTK. Stowarzyszenie poszerza i rozwija swą działalność. Dzięki wsparciu realizowana jest idea upamiętnienia miejsc i zdarzeń historycznych związanych z chlubnymi tradycjami  19 Pułku Ułanów Wołyńskich, walk Powstań Narodowych, bohaterskich walk 1917- 1920 roku, kampanii Września 1939 roku i oddziałów Armii Krajowej  oraz  ostatnio upamiętnienia miejsc naznaczonych cierpieniem i krwią bohaterskich oddziałów Żołnierzy Wyklętych walczących  o Niepodległą Polskę. Rajdy piesze i  rowerowe oraz uroczystości patriotyczne organizowane  przez Oddział Stołeczny  PTTK w Warszawie, któremu przewodził pan Tadeusz Martusewicz.
        W dniu 16 lutego odprowadziliśmy na miejsce wiecznego spoczynku na Cmentarzu Parafialnym na Wawrzyszewie gdzie spoczął u boku małżonki Danuty żołnierza Armii Krajowej.  Żegnamy dziś drogiego i serdecznego przyjaciela, składamy należny hołd i wyrazy naszej wdzięczności zmarłemu, którego pasją była nie tylko praca zawodowa, ale wielostronna działalność społeczna.
        Uroczystości pogrzebowe rozpoczęła uroczysta Msza Św. w kościele parafialnym Matki Bożej Wspomożycielki Wiernych na Chomiczówce w Warszawie, poprzedzona modlitwą Różańcową. Na uroczystość przybyły bardzo licznie delegacje PTTK  ze stolicy i całego kraju. Liczne poczty sztandarowe i wśród nich sztandar Gimnazjum 106 im. 19 Pułku Ułanów Wołyńskich z Warszawy - Radości.
        Przed ołtarzem głównym płoną świece, na katafalku trumna z portretem zmarłego i wiele odznaczeń honorowych wśród nich Krzyż Oficerski Orderu Odrodzenia Polski, Komandoria Missio Reconciliationis i wiele innych za wieloletnią działalność zawodową, społeczną i na rzecz Kościoła. Hołd zmarłemu złożyli przyjaciele, koledzy, znajomi z całej Polski i społeczność Warszawy i Bielan składając okazałe wieńce i wiązanki kwiatów. Mszę św. za spokój duszy i zarazem dziękczynną za dar, jakim był dla Kościoła ś.p. TADEUSZ celebrował ks. biskup Rafał Markowski, wraz z ks. prałatem Janem Szubką który wygłosił homilię przybliżając szlachetną postać zmarłego i jego zasługi na rzecz budowy tutejszego kościoła oraz wielu pomników nie tylko Warszawy.
        Z inicjatywy Tadeusza Martusewicza powstała jedyna w Polsce Kaplica PTTK i wystrój wnętrza, artystycznie wykonane piękne witraże, upamiętniające oddziały Wojska Polskiego i poszczególne powstańcze zgrupowania Armii Krajowej walczącej Warszawy.
        Świadectwo prawdy o pracowitym życiu Zmarłego, który służył Bogu, Ojczyźnie i ludziom przedstawili w pożegnalno- dziękczynnych wystąpieniach  Prezes Warszawskiego Przedsiębiorstwa Geodezyjnego  pan Ryszard Brzozowski, Vice prezes Zarządu Głównego  PTTK pan Andrzej Gordon, prezes Oddziału Stołecznego PTTK  pan Andrzej Matz i proboszcz Parafii ks prałat Jan Szubka oraz przewodniczący Rady Parafialnej.
        Z wielkim bólem żegnamy wielkiego patriotę, szlachetnego Człowieka życzliwego ludziom, oddanego bez reszty Bogu i umiłowanej Ojczyźnie. Wyrażamy wdzięczność za wielki wkład w dzieło upowszechniania chwalebnych tradycji i historii naszego 19 Pułku Ułanów Wołyńskich.
        Cześć Jego Pamięci, pozostanie na zawsze w naszych sercach. Zarząd Stowarzyszenia Rodzina 19 Pułku Ułanów Wołyńskich.

Witraż z Kościoła Matki Boskiej Wspomożycielki Wiernych w Warszawie nawiązujący do Odznaki turystycznej PTTK „Szlakiem 19 Pułku Ułanów Wołyńskich”


POŻEGNANIE PANA JÓZEFA PĘTKOWSKIEGO
Włodzimierz Majdewicz


        W dniu 5 04.2016 roku zmarł w wieku 93 lat mieszkający San Jose w Californii Pan Józef Pętkowski. Był synem ppłk. dypl. kawalerii Józefa Pętkowskiego ostatniego dowódcy 19 Pułku Ułanów Wołyńskich. Przed wybuchem wojny mieszkał we Lwowie był kadetem w Korpusie Kadetów Nr 1 Marszalka Józefa Piłsudskiego. Rankiem 17 września 1939 roku W Ostrogu wraz z garstką przebywających na terenie koszar żołnierzy 19 Pułku Ułanów Wołyńskich 17 letni kadet Józef Pętkowski został wzięty do sowieckiej niewoli. Przez dwa miesiące był wieziony w Kozielsku. Pewnego dnia nastąpiło wydarzenie, dzięki któremu ocalał. Ta scena została opisana w wydanych prze Józefa Pętkowskiego w 1998 roku wspomnieniach. Książce tej autor nadał znamienny tytuł „17 września 1939 roku SŁOŃCE ZGASŁO NAD HORYNIEM”. ” W wyznaczonym dniu stanęliśmy wszyscy na zbiórce przed sowimi budynkami. Kliku oficerów sowieckich podeszło do nas z zapytaniem, czy są tu jacyś szeregowi z zachodniej Ukrainy, a ponieważ nikt się nie odezwał, zaczęli odchodzić. Wówczas mjr. Gąsiewicz, obok którego stałem, krzyknął po rosyjsku: „Tutaj jest jeden młody chłopak!” i równocześnie z kilku innymi zaczął przynaglać mnie, abym wystąpił, co też zrobiłem. Oficerowie sowieccy spojrzeli na mnie z góry na dół i kazali iść ze sobą.
        Nie wiedziałem wówczas, że być może mjr. Gąsiewicz i inni, obok których stałem, a którzy wypychali mnie z szeregu, uratowali mi życie. Ich wszystkich czkała gehenna.” Potem była katorżnicza praca w kopalni rudy żelaza im. Frunze w rejonie przemysłowo górniczym Krzywego Rogu. Potem był Kotłas, budowa torów kolei do Workuty, karczowanie tajgi i prace ziemne na Dalekiej Północy o głodzie często w olbrzymim mrozie w skrajnym wyczerpaniu na granicy śmierci.
        Po kilkudniowym transporcie koleją na południe Rosji dotarł do Taiszczewa tam 5 września 1941 roku po raz pierwszy zobaczył gen. Władysława Andersa. Rozpoczęła się organizacja oddziałów. Józef Pętkowski rozpoczął żołnierską służbę w 5 Pułku Artylerii Lekkiej. W listopadzie 1941 roku zgłosił się do Szkoły Podchorążych Piechoty przy 5 Dywizji. W styczniu 1942 roku transportowano koleją do Kirgistanu w okolice Dżałał-Abad. Po ukończeniu Szkoły podchorąży Józef Pętkowski służył w dywizjonie rozpoznawczym. W dywizjonie obowiązywały tradycje kawaleryjskie, dowódcą był ppłk. dypl. Emil Gruszecki. Po atakach choroby tropikalnej dotarł statkiem z Krasnowodzka do portu Phlewi w Iranie.
        Po latach napisał „Wyjazd z Sowietów był dla nas wielkim przełomem. Zamykaliśmy rozdział życia, który zaczął się 17 września 1939 roku zdradzieckim napadem Sowietów na Polskę in prowadził przez obozy jenieckie, kopalnie, łagry Północy wywiezienie setek tysięcy ludności polskiej do odległych zakątków Azji, prowadził przez głód, poniewierkę i śmierć tysięcy Polaków.”
        W Iraku w ramach reorganizacji dywizjon rozpoznawczy został przeformowany w 5 Pułk Artylerii Przeciwpancernej. Rozpoczął się długi okres intensywnych, mozolnych ćwiczeń w pustynnych warunkach i upale. W sierpniu 1943 roku, po rocznym pobycie na pustyni w Iraku przesunięto do Palestyny. Po kolejnym ostrym nawrocie malarii Józef Pętkowski przebywał w szpitalu.
        Gdy wrócił do zdrowia, ruszył w ślad za swym walczącym już we Włoszech Pułkiem. Po pięciu dniach rejsu polskim statkiem „Batory”, który był jednym z pięciu transportowców w konwoju w raz z innymi żołnierzami alianckimi przypłynął do włoskiego portu Taranto. Dotarł do swojego Pułku i otrzymał przydział do 2 Dywizjonu. W walkach pod Piage został ranny. Potem dowodził 3 baterią w 1 Dywizjonie. W czasie ciężkich walk nad rzeką Senio został awansowany na podporucznika. Na czele swej baterii w ramach ofensywy na Bolonię walczył nad rzeką Saterno, walczył pod Corticella i wielu innych miejscach. Za okazane na polu walki męstwo por. Józef Pętkowski odznaczony został Krzyżem Walecznych. Gdy skończyły się działania wojenne. 5 Pułk Artylerii Przeciwpancernej kwaterował w podgórskim miasteczku Bertinoro później w Cervii nad Adriatykiem w pobliżu Rawenny. Latem 1946 roku 2 Korpus przewieziono do Wielkiej Brytanii tam wkrótce nastąpiła demobilizacja.
        Przez kilka lat Józef Pętkowski mieszkał w Anglii. Od 1951 żył na emigracji w Stanach Zjednoczonych. Po latach nawiązał kontakt z rtm. Włodzimierzem Bernardem. Był Członkiem Honorowym Stowarzyszenia Rodzina 19 Pułku Ułanów Wołyńskich. Współpracował z redakcją „Ułana Wołyńskiego”. Mimo rzadkich wizyt w Polsce utrzymywał z nami kontakt telefoniczny i korespondencyjny, przekazywał wspomnienia i unikalne materiały, min. unikalną relację por. Chomicza o ostatniej fazie walk 19 Pułku Ułanów we wrześniu 1939 roku. Interesował się aktualną sytuacją w kraju. Tęsknił do Ojczyzny. W różnych formach w istotny sposób wspierał działalność statutową naszego Stowarzyszenia. Odszedł bohaterski żołnierz, patriota, autorytet i serdeczny przyjaciel. Odejście Pana Józefa Pętkowskiego na wieczną wędrówkę to dla nas wielka strata. W wielu rozmowach podkreślał konieczność pamięci o zbrodni w Katyniu. Pamięć o Jego Ojcu dowódcy 19 Pułku Ułanów i wszystkich spoczywających w Katyniu to nasz wielki obowiązek.


KTO TRADYCJI NIE SZANUJE …
Jakub Czekaj


        „Czym jest historia?
Echem przeszłości odbitym przez przyszłość.
Odblaskiem przyszłości rzuconym w przeszłość...”
Viktor Hugo.
        Dziś 3 maja, pamiętamy, jednoczymy się... serce rośnie kiedy widzimy z Biało-Czerwoną flagą radośnie wymachujące małe dziecko na rękach ojca. Nadzieja... kolejne pojęcie które nasuwa się na myśl, tego dnia bardziej niż kiedy indziej potrafimy zatrzymać się na chwilę, wspomnieć, zastanowić. Pewnie dlatego dziś sprawdziłem w słowniku definicję słowa tradycja. Słownik lakonicznie i krótko podaje „Tradycja – przekazywane z pokolenia na pokolenie treści kultury, uznane przez zbiorowość za społecznie doniosłe dla jej współczesności i przeszłości”. Czy można w jednym zdaniu zamknąć odwagę, poświęcenie, miłość, honor, krew, łzy, walkę? To nasza historia która buduje tradycję, jest fundamentem, kręgosłupem, bez którego nic nie da się zbudować, wszystko staje się chwiejne, ulotne. Bez pamięci o tej historii, tradycji bylibyśmy narodem miotanym przez wiatr, jak drzewo bez korzeni, które upada i usycha. Głęboko wierzę, że ta historia jest w nas, że potrafimy z szacunkiem przekazać ją młodemu pokoleniu, ten chłopiec na rękach ojca z biało-czerwoną flagą to Nadzieja. Serce rośnie kiedy widzę ilu młodych ludzi pragnie kultywować tradycję Wojska Polskiego, nosi mundur, dosiada konia. To wartości o których należy pamiętać zawsze. Szczęście, że na straży tradycji stoją jeszcze tacy weterani jak Pan ppłk Zbigniew Makowiecki, czy inni zasłużeni. Czy możemy im godnie spojrzeć w oczy, pamiętając o Ich historii dzięki której jesteśmy Tu i Teraz? Mam nadzieję, że zdrowia Pana Pułkownika wystarczy, żeby cieszyć się jeszcze długo jego obecnością wśród nas, a jego autorytetu wystarczy, żebyśmy nie musieli się przed nim wstydzić! Sprawa dotyczy respektowania prawa i okazywania szacunku dla etosu wojskowego. Jego słowa z listu poniżej, podobnie jak Apel Kawalerzystów podpisany w Grudziądzu w 2005 roku - niech będą dla nas rozkazem! „Do miłośników chwały i tradycji oręża polskiego”
       25 lat mamy wolną Polskę. Otwarcie możemy popularyzować chwałę oręża polskiego. Do wojska powracają piękne tradycje historycznych formacji polskich. Przywracana jest pamięć wspaniałych pułków kawalerii, piechoty, artylerii i innych rodzajów broni. Cieszy fakt, że młodzież również pochyla się nad naszą wspaniałą historią. Jako prezes Zrzeszenia Kół Pułkowych Kawalerii II Rzeczpospolitej, Środowiska Matki Pułków Kawalerii II RP, proszę i apeluję o poszanowanie praw własności historycznych jednostek Wojska Polskiego, tzn. nazewnictwa, barw, odznak i innych symboli związanych z jednostkami Wojska Polskiego. Zwracam się szczególnie do Grup Rekonstrukcji Historycznej, które pragną popularyzować tradycje i symbole konkretnych jednostek WP, aby dopełniły procedur przejmowania tradycji jednostki wojskowej i konsultowały z Kołami Pułkowymi i z jednostkami współczesnego Wojska Polskiego, które przejęły w posiadanie tradycje historycznej jednostki WP i są tym samym jej kontynuatorem.
        Taka filozofia działania to oznaka szacunku wobec prawowitych właścicieli barw i tradycji, szacunku wobec cywilizowanych form współistnienia. Apel mój dotyczy również odznak, odznaczeń, orderów historycznych i współczesnych. Nie do przyjęcia jest publiczne noszenie powyższych wyróżnień bez posiadania udokumentowanego prawa od stosownego organu wojskowego. Ufam, że w pokoju i szczęściu rozwijać się będzie nasza Ojczyzna i życzę żołnierzom, oficerom oraz wszystkim miłośnikom chwały oręża polskiego wszelkiej pomyślności w realizowaniu swoich zamierzeń i spełnieniu marzeń. Czołem! Ppłk Zbigniew Makowiecki
        Londyn 2014 rok.
        Komentując wolę kawalerzystów, wyrażaną poprzez oficjalne ich stanowisko, należy popatrzeć całościowo na sprawę barwy i tradycji. Nie ma wyjątków, specjalnych okazji czy innych wzorców! Biorąc pod uwagę przypadki nadużywania autorytetu byłych żołnierzy - jak np. posługiwanie się przez część grup rekonstrukcyjnych „kompletem” oznaczeń jednostek wojskowych, jakimi były pułki kawalerii, nadając sobie nawzajem stopnie wojskowe, za którymi przecież nie stoją kwalifikacje, funkcje i umiejętności, którymi szczycili się kawalerzyści, czy nawet nadawanie samemu prawa używania Odznaki Pułkowej, za podstawę biorąc uzyskane przed laty pismo od weteranów – należy takie działania piętnować, wskazując równocześnie inną drogę do spełniania swoich marzeń o kawalerii!
        Przekazanie prawa do używania barw pułkowych ochotnikom czy stowarzyszeniom zobowiązuje ich do szanowania tych barw – i z tym zwykle nie ma problemu. Ale fakt przekazania przez weteranów barw nie oznacza, że można używać innych oznaczeń i symboli wojskowych, jak repliki sztandarów, stopnie historyczne czy odznaki pułkowe! Symbolika ta należy do Wojska Polskiego i tylko jego przedstawiciele, działając nie indywidualnie, ale jako organizacja, mogą dysponować barwą i tradycją innych jednostek, jakimi były pułki naszej ukochanej kawalerii! Należy wspierać Wojsko Polskie w działaniach na rzecz tradycji, ale nie wolno go wyręczać, nikt nie ma do tego zarówno prawa moralnego, jak i formalnego – obowiązują nas przecież przepisy prawa, a za ich łamanie sankcje. W celu pogodzenia obowiązujących przepisów z przepisami i zwyczajami kawalerii II Rzeczypospolitej, należy stosować następujące kryteria używania przez oznak, odznak i odznaczeń historycznych oraz wprowadzonych współcześnie:
        - Oznaki i odznaki nie chronione obecnie przepisami ani tradycją jednostek - zaliczyć do nich można oznaki służb, sznury naramienne adiutanckie i strzeleckie, szewrony za wysługę lat, oznaki trębaczy, odznakę za władanie bronią konno, żetony i odznaki strzeleckie, oznaki żałobne - można używać po spełnieniu kryteriów regulaminowych ich noszenia; odznaki mogą być wzorowane na przedwojennych, ale muszą się od nich różnić.
        - Oznaki chronione ustawą z 19 lutego 1993 r. (dotyczy to orła wojsk lądowych) znak ten musi w sposób wyraźny różnić się od określonego ustawą.
        - Oznaki i odznaki chronione ustawą z dnia 12 grudnia 1978 r. Art.17 ust 1, oraz tradycją (dotyczy to oznak rozpoznawczych i odznak pamiątkowych pułków kawalerii II Rzeczypospolitej).
        - Oznaki rozpoznawcze można używać jedynie po udokumentowanym przejęciu tradycji danej jednostki; odznaki pamiątkowe pułków kawalerii można nosić tylko nadane przez uprawnione do tego Koła Byłych Żołnierzy lub jednostki wojskowe, które przejęły tradycje pułków kawalerii.
        - Odznaki pamiątkowe nadawane współcześnie przez jednostki wojskowe (zarządzenie Nr 28/MON Ministra Obrony Narodowej z dnia 21 maja 1996 r.) - można używać jedynie nadane przez uprawnioną jednostkę lub instytucję wojskową.
        Organizacje, które podchodzą mądrze do tradycji, stworzyły własne wzory oznaczeń, nawiązujących do historycznych, np. Federacja Kawalerii Ochotniczej RP posiada zatwierdzony w MON wzór stopni kawalerii ochotniczej wzoru historycznego, w kolorze mosiądzu, używa innych symboli, sztandarów, odznak różniących się od pierwowzorów historycznych – jest to jedyna droga poszanowania barw, dająca możliwość tworzenia systemu wyszkolenia, zasad służby dla ochotników i trwałych form działania. Równocześnie, jeśli tradycje danego pułku przyjęte są przez jednostkę współczesną, to ona dysponuje symboliką pułkową, nadając np. odznaki pamiątkowe. Przykład zastosowania przepisów prawa w praktyce to także „Regulamin Barwy i Tradycji 8 Pułku Ułanów ks. Józefa Poniatowskiego”, gdzie czytamy:
        ...„Używanie munduru wzorowanego na wojskowym indywidualnie lub w organizacjach wymaga:
        - zachowania przystającego kawalerzyście i godnego używania umundurowania,
        - stosowania odznak, oznak (w tym oznaczeń stopni) i oznaczeń innych niż wojskowe historyczne, a do współczesnych posiadanie odpowiednich uprawnień,
        - stosowania przepisów dotyczących ubiorów zachowując tradycje odpowiednio dla mężczyzn i kobiet, nie stosując dla kobiet wzoru mundurów męskich”.
        Życzyłbym sobie, aby członkowie takich stowarzyszeń nie przebierali się w mundury, a wkładali je z poszanowaniem wartości, jakie ten mundur w sobie niesie. To samo tyczy się jakże upragnionych przez wszystkich odznaczeń. Pamiętajmy, że kiedyś nasi przodkowie za te odznaczenia przelewali krew, poświęcali zdrowie, własne rodziny, oddawali życie!
        Jakub Czekaj
        Członek Zarządu Koła Pułkowego 8 PU w Krakowie oraz Federacji Kawalerii Ochotniczej RP. W roku 1988 uhonorowany przez Kapitułę Koła Pułkowego w Londynie odznaką pułkową.
        Wyciąg z „Regulaminu Barwy i Tradycji 8 Pułku Ułanów ks. Józefa Poniatowskiego” Barwy i Tradycje rodzaju broni „Kawaleria” stanowią tradycję żywą w Kołach Pułkowych, Siłach Zbrojnych, Kawalerii Ochotniczej i innych organizacjach kultywujących chwałę Oręża Polskiego.
        Koła Pułkowe oraz jednostki Wojska Polskiego będące kontynuatorami barw i tradycji są w pierwszej kolejności dysponentem i decydentem dla tradycji swoich Pułków, w oparciu o wieloletni dorobek organizacyjny. Osoby fizyczne, osoby prawne i inne podmioty nawiązujące do tradycji Kawalerii II RP oraz innych okresów zobowiązane są do respektowania oraz okazywania szacunku dla munduru, barwy i broni w oparciu o regulaminy obowiązujące w danej organizacji.
        Ze względu na przepisy prawa oraz szacunek do tradycji, wyrażony w Apelu Kawalerzystów ze Zjazdu Kawalerzystów w Grudziądzu w 2005 r., a także w piśmie ppłk Zbigniewa Makowieckiego, Prezesa Zrzeszenia Kół Pułkowych w Londynie z 2014 r., które stanowią załączniki do Regulaminu Barwy i Tradycji, używanie munduru wzorowanego na wojskowym indywidualnie lub w organizacjach wymaga:
        - zachowania przystającego kawalerzyście i godnego używania umundurowania, - stosowania odznak (np. odznaki pułkowej), oznak (w tym oznaczeń stopni) i oznaczeń innych niż wojskowe historyczne, a do współczesnych posiadanie odpowiednich uprawnień.
        - stosowania przepisów ubiorczych zachowujących tradycje odpowiednio dla mężczyzn i kobiet, nie stosując dla kobiet wzoru mundurów męskich.
        Wszyscy członkowie organizacji kultywujących tradycje kawaleryjskie posiadają indywidualny przywilej ubiegania się o nadanie prawa używania barw pułkowych lub innych elementów umundurowania, oznak i odznak przyjętych do stosowania. Możliwe jest, w trakcie okresu próbnego, trwającego od daty wstąpienia do uroczystego nadania barw, używanie barw pułkowych w swojej działalności, jednak tylko uroczyste nadanie barw pułkowych potwierdza (do odwołania) prawo ich używania. Nadanie barw przez organ nadzorujący działalność danej organizacji odbywa się raz w roku w trakcie uroczystości Święta Pułkowego. Podmioty starające się o nadanie imiennika lub patrona związanego z tradycją 8 Pułku Ułanów obowiązują zasady jak dla osób indywidualnych. Prawo do używania honorowych barw pułkowych nie jest nadawane dożywotnio. Możliwe jest pozbawienie tego prawa na czas określony lub dożywotnio, na uzasadniony wniosek:
        - Koła Pułkowego,
        - Dowódcy Szwadronu Kawaleryjskiego,
        - Sądu Honorowego,
        - Kapituły Odznaki Honorowej Szwadronu.
        Podstawowymi powodami uzasadniającymi wystąpienie z w/w wnioskiem są:
        - profanacja barw pułkowych własnych i innych (w szczególności mundurowe wystąpienia w stanie nietrzeźwości, pod wpływem środków odurzających, w zabrudzonym bądź niekompletnym umundurowaniu, używanie munduru do celów politycznych, brak szacunku do sztandaru, godła, flagi państwowej),
        - nie wykonywanie rozkazów przełożonych, w tym nie stosowanie się do Regulaminu Barwy i Tradycji,
        - brak przestrzegania zasad określonych w Kodeksie postępowania z koniem (przepisy stosowane w PZJ),
        - dopuszczenie się czynów powszechnie uznanych za hańbiące lub skazanie prawomocnym wyrokiem sądowym za przestępstwo umyślne.
        Nadane prawo do używania honorowych barw dotyczy barw pułkowych, tj. proporczyków, proporców, sztandaru, otoków, lampasów oraz oznaczenia pułkowego (monogramu). Nie przewiduje się nadawania stopni wzorowanych na wojskowych przez Koło Pułkowe. Wszystkie znaki barw pułkowych muszą być wykonane wg przepisów zawartych w przyjętym Regulaminie Organizacyjnym obowiązującym w Szwadronie.
        Wystąpienia w mundurze z barwami 8 Pułku Ułanów Księcia Józefa Poniatowskiego wymagają zgody Dowódcy Szwadronu oraz wymagają podległości służbowej
        Przynależność organizacyjna, odznaki i oznaki potwierdzające prawo noszenia munduru oraz oznak i odznaczeń udokumentowane musi być w Legitymacji Członkowskiej. Obowiązujące w Szwadronie formy przynależności to: Staż Kandydacki, Członkostwo Stałe, Urlop, Zwolnienie.
        Przestrzeganie zasad Regulaminu Barwy i Tradycji obowiązuje wszystkich sympatyków tradycji 8 Pułku Ułanów i jest dokumentowane podpisem. Członkowie organizacji, podpisując Regulamin Barwy i Tradycji, zobowiązują się do bezwzględnego przestrzegania Regulaminu Barwy i Tradycji oraz innych przepisów organizacyjnych, otrzymując w zamian prawo ale i obowiązek godnego kultywowania tradycji Pułku oraz tradycji Kawalerii Polskiej.


O MÓJ ROZMARYNIE to jedna z najchętniej śpiewanych w czasach I wojny światowej pieśni żołnierskich. Przypuszczalnie jest to melodia ludowa wywodząca się z okresu kampanii napoleońskiej .Ostatnie zwrotki prezentowanego tekstu napisał hrabia Wacław Denhoff-Czarnocki. Po raz pierwszy piosenkę tę opublikowano w 1915 roku w zbiorze Adama Zagorskiego „Żołnierskie piosenki obozowe”.



        Osoby zainteresowane historią i tradycją polskiej kawalerii
a szczególnie słynnym 19 Pułkiem Ułanów Wołyńskich
z Ostroga nad Horyniem pod adresem www.ulan-wolynski.org.pl
znajdą najnowsze i archiwalne materiały z „UŁANA WOŁYŃSKIEGO”
Piszemy o walkach 19 Pułku Ułanów Wołyńskich w 1939 roku.
Przypominany walki ochotniczych formacji konnych legendarnego zagończyka majora Feliksa Jaworskiego.
Przypominamy szwadron 19 Pułku Ułanów odtworzony w 27 Wołyńskiej Dywizji Piechoty Armii Krajowej
Wspominamy Jazdę Wołyńską w Powstaniach
Listopadowym 1830/1831 roku i Styczniowym 1863/1864 roku.
STOWARZYSZENIE RODZINA 19 PUŁKU UŁANÓW WOŁYŃSKICH
Powołane zostało w dniu 8.10.1994 roku w celu konsolidacji środowiska oficerów, podoficerów i ułanów 19 Pułku Ułanów
oraz ich rodzin i sympatyków Pułku.


Adres i telefon kontaktowy:
STOWARZYSZENIE RODZINA 19 PUŁKU UŁANÓW WOŁYŃSKICH
Prezes: HANNA IRENA ROLA RÓŻYCKA
tel. kontaktowy: 22/604 155 422
kontakt e-mail: office@ulan-wolynski.org.pl
ul. Bajkowa 17/21
04-855 Warszawa
tel. 022-813 66 45, 022 615 73 43
Nr konta bankowego:
BZ WBK 34 1090 2590 0000 0001 2343 9257

powrót na stronę główną