Gdy uroczyście obchodziliśmy w marcu tego roku Dzień Żołnierzy Wyklętych wróciłem pamięcią do okresu, gdy nowo powstałe Stowarzyszenie Rodzina 19 Pułku Ułanów krzepło i rozwijało swą
działalność, widywaliśmy się wtedy raz w miesiącu a gdy zaistniała
potrzeba częściej. Spotkania naszego Zarządu odbywały się wówczas t w gościnnym lokalu Oddziału Stołecznego PTTK na ulicy Podwale pod nr. 23 na Starym Mieście w Warszawie. Nie bez powodu wspominam tamten okres. Przez wiele lat czynnym członkiem Zarządu naszego Stowarzyszenia, należącym do grona jego założycieli był pan Leon Macherowski.

Pan Leon był postacią niezwykle skromną i nie wszyscy wiedzieli, że ten spokojny starszy pan ma za sobą piękną żołnierską przeszłość.
W młodości ułan, następnie plutonowy 19 Pułku Ułanów Wołyńskich służył w Ostrogu i był mistrzem woltyżerki. Po latach w czasie okupacji niemieckiej porucznik Armii Krajowej. Po 1945 roku nie złożył broni. Pozostał w szeregach żołnierzy wyklętych. Prowadził ożywioną działalność konspiracyjną na ternie Dolnego Śląska. W dniu 13 sierpnia 1947 roku Leon Macherowski został zatrzymany przez funkcjonariuszy Urzędu Bezpieczeństwa we Wrocławiu. Oficjalnie pracował tam w charakterze funkcjonariusza Służby Ochrony Kolei przy DOK. Rozpoznany, jako oficer, działający w Okręgu Wrocław WiN. W dniu 23 sierpnia 1948 roku został skazany przez sadownictwo PRL na
trzykrotną trzy karę śmierci za czynny udział w podziemiu niepodległościowym. Od chwili ogłoszenia wyroku przetrzymywany był samotnie w celi śmierci do 19 listopada 1948 roku, oczekując każdego dnia na egzekucję. W roku 2002 nakładem wydawnictwa Rytm ukazał się zbiór reportaży autorstwa Mateusza Wyrwicha o losach 15 polskich patriotów skazanych na karę śmierci przez komunistycznego okupanta. Książka ta nosi tytuł „W celi śmierci” przedstawia losy piętnastu polskich patriotów, których komunistyczny okupant skazał na śmierć w latach 1944-1961, którzy po wielu latach oczekiwania w celi śmierci zostali zwolnieni z więzień. Jednym z nich był Leon Macherowski. Przytaczam zawarty w tym opracowaniu przejmujący fragment wspomnień Leona Macherowskiego.

LEGITYMACJA ZWIĄZKU WIĘŹNIÓW POLITYCZNYCH SKAZANYCH NA KRĘ ŚMIERCI W OKRESIE REŻIMU KOMUNISTYCZNEGO
„Siedziałem w celi sam. Przy wydawaniu posiłków miałem obowiązek przygotować miskę, postawić na taborecie pod drzwiami a sam odejść pod okno, odwrócić się plecami do drzwi i zapleść ręce do tyłu. Po nalaniu zupy do miski i zamknięciu drzwi, mogłem dopiero zjeść posiłek i swobodnie poruszać się po celi. Przy każdym otworzeniu drzwi do celi obowiązywał ten sam rygor (…) Na spacer wyprowadzało mnie 3 strażników, trwał 15 minut (…) Łóżko w celi było składane, przypinane do ściany, siennik ze słomy, spać w dzień nie było wolno. Pobudka rano o 6.00, apel wieczorny o 21.00. W takich warunkach trwało oczekiwanie na śmierć. Zbliżała się nieuchronnie, nie można było się bronić. Instynkt samozachowawczy w każdych innych okolicznościach szukałby jakoś drogi wyjścia, tu przestał działać, nie było najmniejszej szansy uniknięcia śmierci. Pobudka oznaczała dla mnie powrót do rzeczywistości, do koszmaru grożącej mi w każdej chwili egzekucji. Otrząsałem się ze snu, słałem łóżko, zwilżałem w rogu celi oczy i czekałem na śmierć. Męka skazańca nie kończyła się na zamknięciu w celi, tu dopiero zaczynała się tortura, jaką jest nieustanna myśl o śmierci (…) Leżąc samotnie na łóżku, można było nareszcie poczuć się wolnym, wolnym od pracy, wolnym od czasu, który płynął jak stygnąca smoła, od trosk więziennych, wolnym od współtowarzyszy, a myśl o śmierci nie odstępowała nawet na chwilę, zbliżała się nieubłaganie i stopniowo zaczęła obezwładniać cały organizm. Najpierw opanowała umysł, bez przerwy myślałem o niej i wbrew rozsądkowi nie mogłem się pozbyć tego natręctwa. Potem zjawiły się dolegliwości fizyczne. Czułem niezmierną słabość całego ciała, wypadały mi włosy, miałem częste zawroty głowy. Również i sen gdzieś uleciał, cierpiałem na chroniczną bezsenność, a gdy udało mi się zasnąć, śniły mi się jakieś koszmary. Często w snach nawiedzali mnie krewni i znajomi, którzy już nie żyli, rozmawiałem z nimi jakby to było na jawie(…) Modliłem się o to, abym potrafił ukryć przerażenie, gdy nadejdzie godzina śmierci, abym bez lęku szedł na miejsce stracenia i miał w sobie obojętność na okrucieństwo tych ludzi (…) Sama śmierć nie jest straszna, to oczekiwanie na nią jest męką.”
Żołnierze i działacze niepodległościowego podziemia wiedzieli, jaką cenę mogą zapłacić za walkę z totalitarną dyktaturą. Ich postawę w ostatnim słowie określił skazany na śmierć i stracony w 1949 roku jezuita ks. Władysław Gurgacz:
"Ci młodzi ludzie, których tutaj sądzicie, to nie bandyci, jak ich oszczerczo nazywacie, ale obrońcy Ojczyzny! Nie żałuję tego, co czyniłem. Moje czyny były zgodne z tym, o czym myślą miliony Polaków, tych Polaków, o których obecnym losie zadecydowały bagnety NKWD. Na śmierć pójdę chętnie. Cóż to jest zresztą śmierć?? Wierzę, że każda kropla krwi niewinnie przelanej zrodzi tysiące przeciwników i obróci się wam na zgubę".
Oczekiwanie na wykonanie wyroku mogło przeciągnąć się nawet do kilkunastu tygodni. O terminie egzekucji powinni być obecni kapelan i lekarz więzienny. Nie zawsze tego przestrzegano. W sprzeczności z przepisami Wojskowego Kodeksu Postępowania Karnego najczęściej nie wykonywano kary śmierci przez rozstrzelanie, lecz "strzałem katyńskim" w tył głowy. Laon Macherowski przeżył, w piątek 19 listopada 1948 roku w kancelarii więziennej odczytano mu akt ułaskawienia podpisany przez Bolesława Bieruta zamieniający karę śmierci na dożywotnie więzienie. Mury więzienia opuścił 17 sierpnia 1956 roku.

Por. Leon Macherowski uhonorowany był wieloma odznaczeniami, PATENTEM KOMBATANCKIM RZECZPOSPOLITEJ POLSKIEJ oraz DYPLOMEM HONOROWYM stwierdzającym nadanie Godności Członka Honorowego Stowarzyszenia Rodzina 19 Pułku Ułanów Wołyńskich z dnia 25 listopada 2004 roku. Zmarł w Warszawie 28 czerwca 2006 roku.

Pani Zofia i Leon Macherowscy w towarzystwie Hanny Ireny Rola Różyckiej Prezes Stowarzyszenia Rodzina 19 Pułku Ułanów Wołyńskich. Warszawa 10 marca 2005 roku.
Fot. Włodzimierz Majdewicz
2015 rok Ułan Wołyński nr 55
Niezwykły Oficer 19 Pułku Ułanów Wołyńskich
Hanna Irena Rola Różycka
W kwietniu 2015 roku minęła 15 rocznica odejścia na wieczną wartę rotmistrza Włodzimierza Bernarda Założyciela i inspiratora działań Stowarzyszenia Rodzina 19 Pułku Ułanów Wołyńskich w Warszawie na ulicy Planetowej w Radości. Nadrzędnym celem życia rtm. Włodzimierza Bernarda było utrwalanie i przekazywanie młodemu pokoleniu Polaków historii 19 Pułku Ułanów Wołyńskich, tradycji sięgających Powstań Narodowych 1830 i 1863 roku oraz Ochotniczej Jazdy majora Feliksa Jaworskiego z 1917-1920 roku.

Radość 12.09.1998 Od prawej rtm. Włodzimierz Bernard, rtm. Tadeusz Bączkowski, płk. Władysław Hnadkowski
W trudnych czasach PRL dla represjonowanych żołnierzy Armii Krajowej, z narażeniem życia i bytu rodziny zbierał, gromadził cenne pamiątki w postaci dokumentów, fotografii rodzin kawalerzystów i militariów dających świadectwo o chwalebnej przeszłości pułku i całej polskiej kawalerii. W swojej posiadłości zorganizował prywatne Muzeum 19 Pułku im gen Edmunda Różyckiego. Cenne zbiory Pana Rotmistrza miały ogromną wartość historyczną. Były liczne grupy zwiedzających, które osobiście oprowadzał rotmistrz.

Wiosna 1989. Prezydent RP Ryszard Kaczorowski z wizytą w rtm. Włodzimierza Bernarda
Pan rotmistrz odbywał liczne spotkania z młodzieżą Szkoły nr 204 w Radości, co wpłynęło na fakt nadania tej Szkole imienia 19 Pułku Ułanów Wołyńskich w 1993 roku i później Szkole Podstawowej w Skrzeszewie w 1999 roku. Pamięć o Postaci Rotmistrza w szkołach trwa do dzisiaj. Zasługą Włodzimierza Bernarda jest również ocalenie od zapomnienia barw pułkowych i stworzenie repliki sztandaru pułku, uroczyście poświęconej w obecności weteranów i rodzin pułkowych.

Prezydent RP Ryszard Kaczorowski z grupą kombatantów z Londynu przed domem rtm. Włodzimierza Bernarda.
W swoich działaniach wskrzesił pamięć o poległych bohaterach Ochotniczej Jazdy mjra Feliksa Jaworskiego pod Skrzeszewem w 1920 roku, odnawiając zapomniane mogiły na cmentarzu parafialnym w Skrzeszewie.
Rotmistrz Bernard całe swe życie poświęcił upamiętnianiu bohaterskich czynów żołnierzy walczących o Niepodległość Ojczyzny.
Urodził się 22 listopada 1912 roku w Siemiatyczach w rodzinie o tradycjach patriotycznych, był potomkiem francuskiej rodziny -Bernard - rojalistów. W 1931 roku otrzymuje Świadectwo Dojrzałości Gimnazjum Koedukacyjnego im Ignacego Józefa Kraszewskiego w Drohiczynie nad Bugiem. Jako gimnazjalista jest pod wielkim wpływem lektur szkolnych,
29
szczególnie książki Zofii Kossak Szczuckiej „ Pożoga”. Cały czas marzy o służbie wojskowej w kawalerii. W 1931 roku rozpoczyna studia w Szkole Głównej Handlowej w Warszawie, które przerywa, dostaje w Rejonowej Komendy Uzupełnień przydział do piechoty. W 1935 roku sam zgłasza się do RKU z prośbą o przydział do wojska, aby spłacić zaciągnięty dług ojczyźnie.
W sierpniu 1935 roku otrzymuje niespodziewanie wezwanie do Szkoły Podchorążych Rezerwy Kawalerii w Grudziądzu, którą kończy w sierpniu 1936 roku z tytułem plut. podchorążego rezerwy kawalerii. W 1838 roku awansowany na stopień ppor. rezerwy kawalerii. Wznawia studia w SGH w Warszawie. W 1939 roku we wrześniu wezwany zostaje do ośrodka mobilizacyjnego w Ostrogu i przydzielony do Ośrodka Zapasowego Wołyńskiej Brygady Kawalerii do Zgrupowania ppłk. Kazimierza Halickiego. Dowodżąc plutonem bierze udział w ciężkich bojach pod Rzyczkami, Uchnowem, Rawą Ruską i Kamionką Strumiłową. Walczy do 25 września 1939 roku.W czasie okupacji niemieckiej w szeregach Armii Krajowej. Po wojnie represjonowany.

Rtm. Włodzimierz Bernard
Fot. Włodzimierz Majdewicz
2015 rok Ułan Wołyński nr 55
VIII KATYŃSKI MARSZ CIENI
WŁODZIMIERZ MAJDEWICZ
W dniu 12 kwietnia 2015 roku ulicami Warszawy przeszedł VIII Katyński Marsz Cieni, hołd oddanym Polakom zamordowanym na Wschodzie. Kolumnę prowadził oryginalny samochód NKWD tzw. „czornyj woron”. Takie samochody woziły polskich oficerów przez las katyński do miejsca kaźni. Marsz przeszedł w milczeniu przez centrum Warszawy. Czwórkami w skupieniu maszerowali członkowie grup rekonstrukcyjnych w mundurach oficerów Wojska Polskiego, Korpusu Ochrony Pogranicza i Policji. Kolumna przeszła od Muzeum Wojska Polskiego, przez Trakt Królewski, Plac Zamkowy, Barbakan, ulicę Długą, Plac Krasińskich do pomnika Poległym i Pomordowanym na Wschodzie. Podczas Marszu na kilku postojach odczytywano zachowaną korespondencję z obozów, raz listę poległych oficerów.

Fot. Włodzimierz BernardMajdewicz
Pochód zorganizowano w przeddzień Dnia Pamięci Ofiar Zbrodni Katyńskiej. Przypadającej 13 kwietnia w dzień ujawnienia przez Niemców w 1943 roku informacji o odnalezieniu mogił polskich oficerów w lesie katyńskim.
VIII Katyński Marsz Cieni, który był hołdem dla ofiar zbrodni katyńskiej oraz wszystkich innych Polaków, którzy zostali zamordowani przez rosjan po 17 września 1939 roku. Z rozkazu Stalina Rosjanie, funkcjonariusze NKWD od kwietnia do połowy maja 1940 roku strzałem w tył głowy zamordowali blisko 22 tysiące polskich oficerów jeńców wojennych, którzy dostali się do sowieckiej niewoli po agresji Armii Czerwonej na Polskę we wrześniu 1939 roku.

Foto Włodzimierz Majdewicz
VIII Marsz Cieni był niezwykłą inscenizacją. Tym razem w kolumnie oficerów jeńców maszerowało około 250 rekonstruktorów reprezentujących 50 grup rekonstrukcyjnych. Przybyli oni z różnych
stron Polski. Udział w marszu, niemały koszt umundurowania wyposażenia i przejazdu pokrywali z własnych pieniędzy. Wystąpili w starannie zrekonstruowanych mundurach oficerów Wojska Polskiego, Korpusu Ochrony Pogranicza i Policji Państwowej maszerowali w milczeniu niektórzy z walizkami, chlebakami, manierkami. Wśród maszerujących była kobieta w mundurze lotniczym, przedstawiała ona podporucznik Janinę Lewandowską, jedyną kobietę zamordowaną w Katyniu. Podporucznik Janina Lewandowska – radiotelegrafistka, pilot, spadochroniarz, wzięta do niewoli przez Sowietów we wrześniu 1939 roku. Była córką gen. Józefa Dowbora-Muśnickiego dowódcy w 1917 roku I Korpusu Polskiego w Rosji, potem w 1919 roku Powstania wielkopolskiego. Większość mundurów odtworzona była z dużym pietyzmem i wiernością przedwojennemu regulaminowi mundurowemu. Szczególne odczucia wywoływał w naszym gronie widok oficerów z granatowo – białymi kawaleryjskim proporczykami na płaszczach i furażerkach, tak bliskich nam barw 19 Pułku Ułanów Wołyńskich.

Foto Włodzimierz Majdewicz
W VIII Katyńskim Marszu Cieni brała udział umundurowana delegacja bratniego Stowarzyszenia Pamięci 19 Pułku Ułanów Wołyńskich z Opola. Trasę marszu przemierzyli Panowie Piotr Zdybowicz, Tomasz Sawicki oraz Andrzej Wróblewski, towarzyszył im Pan Leszek Krzyżanowski w barwach 22 Pułku Ułanów Podkarpackich.

Foto Włodzimierz Majdewicz
Członkowie Stowarzyszenia Rodzina 19 Pułku Ułanów Wołyńskich towarzyszyli maszerującej kolumnie wśród innych obserwujących przemarsz mieszkańców Stolicy
Kolumnę jeniecką eskortowała grupa rekonstruktorów w mundurach funkcjonariuszy NKWD wydających komendy w języku rosyjskim. Istotnym elementem inscenizacji było kilkadziesiąt kobiet rekonstruktorek wcielających się w role matek i sióstr żołnierzy oraz gromadka dzieci wszyscy w strojach nawiązujących stylem do lat trzydziestych ubiegłego wieku.

Foto Włodzimierz Majdewicz

Foto Włodzimierz Majdewicz
Przy pomniku Poległym i Pomordowanym na Wschodzie przedstawiono symboliczną scenę egzekucji. Jeńcy ze związanymi rękami postępowali czwórkami. Płonące znicze, strzały i zakrywający stopniowo przyklękających żołnierzy olbrzymi kir żałobny – był przejmującym w swej symbolice widokiem. VIII Katyński Marsz Cieni organizowała Grupa Historyczna „Zgrupowanie Radosław” wraz z Instytutem Pamięci Narodowej.

2015 rok Ułan Wołyński nr 55
HEJ, JEDZIE UŁAN, JEDZIE
Hej,jedzie ułan, jedzie, konik pod nim pląsa
Kaszkiecik zaunął na bok i podkręcił wąsa.
A wszystkie tez panienki, gdy go tylko zoczą,
to ledwie im z radości seca nie wyskoczą.
Hej, jedzie ułan jedzie, konik pod nim sadzi,
Hej, będą mu też, będą na kwaterze radzi.
Bo czy on potańcuje, czy to się uśmiecha,
każde serduszko za nim z tęsknoty usycha.
Hej, jedzie ułan jedzie, szablą pobrzękuje,
Hej uciekaj, dziewczyno, bo cię pocłauje.
A niechaj pocłauje, nikt mu nie zabrania,
Wszakże on swoją piersią Ojczyznę zasłania.

Osoby zainteresowane historią i tradycją polskiej kawalerii
a szczególnie słynnym 19 Pułkiem Ułanów Wołyńskich
z Ostroga nad Horyniem pod adresem www.ulan-wolynski.org.pl
znajdą najnowsze i archiwalne materiały z „UŁANA WOŁYŃSKIEGO”
Piszemy o walkach 19 Pułku Ułanów Wołyńskich w 1939 roku.
Przypominany walki ochotniczych formacji konnych
legendarnego zagończyka majora Feliksa Jaworskiego.
Przypominamy szwadron 19 Pułku Ułanów odtworzony w
27 Wołyńskiej Dywizji Piechoty Armii Krajowej
Wspominamy Jazdę Wołyńską w Powstaniach
Listopadowym 1830/1831 roku i Styczniowym 1863/1864 roku.
STOWARZYSZENIE RODZINA 19 PUŁKU UŁANÓW WOŁYŃSKICH
Powołane zostało w dniu 8.10.1994 roku w celu konsolidacji środowiska oficerów, podoficerów i ułanów 19 Pułku Ułanów
oraz ich rodzin i sympatyków Pułku
Adres i telefon kontaktowy:
STOWARZYSZENIE RODZINA 19 PUŁKU UŁANÓW WOŁYŃSKICH
Prezes HANNA IRENA ROLA RÓŻYCKA
tel. kontaktowy 22/604 155 422
kontakt e-mail: office@ulan-wolynski.org.pl
ul. Bajkowa 17/21
04-855 Warszawa
tel. 022-813 66 45, 022 615 73 43
Nr konta bankowego:
BZ WBK 34 1090 2590 0000 0001 2343 9257
powrót na stronę główną