Strona Stowarzyszenia Rodzina 19 Pułku Ułanów Wołyńskich

Ułan Wołyński Nr 51 wydanie specjalne



        Zdjęcie konia, które umieszczono na frontowej stronie broszury, to zdjęcie odlewu mosiężnego, wykonanego przez Pana Stefana Przywóskiego. Tego pięknego, mosiężnego konia otrzymałem od Pana Stefana na uroczystości mojego odznaczenia, która odbyła się w ’’Radości’’w dniu 17.06.2013 r.
        Trzymając w ręku konia, podziwiam jego zgrabną małą głowę, zgrabne nogi i fantazyjny ogon. Całość daje mi powód do myślenia, że jest to model rasowego konia - na takich wspaniałych koniach szwoleżerowie Napoleona zdobywali wąwóz Somosierra.
        Rotmistrz Tadeusz Bączkowski

Rtm. Tadeusz Bączkowski
MOJE REFLEKSJE O KSIĄŻCE RTM.- PŁK. ANTONIEGO SKIBY:
„BOJE 19 PUŁKU UŁANÓW WOŁYŃSKICH W KAMPANII WRZEŚNIOWEJ”



        Gdy dowiedziałem się o istnieniu książki pt.: „Boje 19 Pułku Ułanów Wołyńskich w kampanii wrześniowej” zacząłem jej gorączkowo poszukiwać. Spotkała mnie pierwsza rewelacja, że napisał ją płk Antoni Skiba, którego poznałem jako rotmistrza, gdy w 1938 roku został przeniesiony z 11 Pułku Ułanów do 19 Pułku Ułanów i objął 1 Szwadron.
        Druga i trzecia rewelacja jaka mnie spotkała było to, że wydało ją Wydawnictwo Przeglądu Kawalerii i Broni Pancernej, a redagował mój przyjaciel Zygmunt Godyń. Z Zygmuntem Godyniem byłem w stałym kontakcie. Nie mogę zrozumieć dlaczego o drukowaniu i wydaniu książki w 1971 roku w Londynie nic nie wiedziałem. Dzięki uprzejmości Pana dr Andrzeja Suchcica dostałem tę książkę do przeczytania.
        Rotmistrz Skiba na pierwszych stronach książki opisuje bardzo dokładnie działalność i walkę 1 Szwadronu . Dość dużo pisze o poruczniku Gumińskim- dowódcy i walce 4 Szwadronu. Jest tylko mała wzmianka o poruczniku Góreckim - dowódcy 3 Szwadronu. Mało jest o Szwadronie CKM, poza krótką notatką, że porucznik Majewski ze Szwadronu pomagał w usuwaniu ciężkiego sprzętu. Nie ma żadnej wzmianki o 2 Szwadronie, o plutonie łączności i o plutonie kolarzy - narciarzy.
        Nie jest też dokładnie powiedziane, że naszym głównym zadaniem było „opóźnianie posuwania się wojsk niemieckich na północny wschód w kierunku Warszawy”. Takie opóźnianie mieliśmy stosować przez 12 dni, a w tym czasie miało wyjść uderzenie głównych sił alianckich i zmniejszyć nacisk wojsk niemieckich na front Armii Łódź. To uderzenie nigdy nie wyszło. Przejście na drugi i trzeci punkt oporu odbywało się marszem pieszym na przełaj razem z ludnością cywilną. Wszystkie drogi były zajęte przez wszelkiego rodzaju pojazdy.
        W nocy 9 września pułkownik Pętkowski wezwał mnie i powiedział cytuję: „Według wiadomości jakie posiadam, wszystkie mosty na Wiśle są albo zniszczone albo uszkodzone. Pułk będzie musiał przeprawić się wpław przez Wisłę. Ty ze swoimi kolarzami nie dasz rady, musisz znaleźć sobie sposób przeprawy”. Następnego dnia rano odłączyłem się z moim plutonem od Pułku, mając ze sobą jeden wóz konny z amunicją i prywatnymi rzeczami.


        Do Warszawy dojechałem bez przeszkód. Przejechałem przez Most Poniatowskiego i za mostem na Saskiej Kępie spotkałem majora Sienkiewicza z 2 Pułku Ułanów Grochowskich, któremu powiedziałem kto jestem i skąd się tu wziąłem. Major Sienkiewicz powiedział mi, że on właśnie jest tutaj po to jest żeby „zbierać” takich odłączonych od oddziałów pojedynczych żołnierzy lub małe grupy i odesłał mnie do Mińska Mazowieckiego. Od tego czasu tj.10 września jak odłączyłem się od Pułku nigdy z Pułkiem nie nawiązałem kontaktu. Major Sienkiewicz próbował różnymi drogami dowiedzieć się którędy posuwała się Brygada Wołyńska, ale nie mając żadnych środków łączności nie mógł się dowiedzieć.
        Ja nie nawiązałem kontaktu z Pułkiem, pułkownik Pętkowski nie powiedział mi gdzie Pułk będzie się przeprawiał, gdzie mam szukać Pułku po drugiej stronie Wisły, bo widocznie wtedy sam nie wiedział.
        Po ucieczce z krótkiego internowania na Węgrzech przez Jugosławię 29 grudnia 1939r. dopłynąłem do Marsylii. Po weryfikacji w pierwszych dniach stycznia 1940r w koszarach Bessieres w Paryżu zostałem wysłany do Sable d’Or - letniskowej miejscowości nad Kanałem La Manche. Tutaj niespodziewanie w grupie kawalerzystów spotkałem rotmistrza Antoniego Skibę. Miałem z nim dwa krótkie spotkania. Powiedział mi, że z resztek brygad, które walczyły na wschód i północ od Warszawy zostały stworzone dwie kolumny marszowe - jedna pod dowództwem pułkownika Karcza, druga pod dowództwem generała Andersa. Obie kolumny rozpoczęły marsz w kierunku granicy węgierskiej i rumuńskiej idąc dwoma różnymi drogami. Rotmistrz Skiba powiedział mi, że dowiedział się, że grupę pułkownika Karcza spotkał jakiś oddział niemiecki, który wziął ich do niewoli.
        W dalszym ciągu rotmistrz Skiba powiedział mi, że on szedł w straży tylnej grupy generała Andersa. W tej grupie były resztki Brygady Wołyńskiej. Powiedział mi, że w kilka dni później dowiedział się, że grupę spotkał jakiś oddział niemiecki, dowódca wojsk niemieckich radził generałowi Andersowi, żeby się poddał do niewoli, ale generał Anders odmówił, a dowódca niemiecki nie miał możliwości siłą zmusić generała Andersa, żeby się poddał do niewoli.
        W dalszym ciągu rotmistrz Skiba powiedział mi, że za kilka dni później duży oddział rosyjski otoczył kolumnę generała Andersa i wtedy wyboru nie było. Rotmistrz Skiba powiedział mi, że gdy o tym się dowiedział swój oddział rozwiązał i sam zaczął się ukrywać. Tu mogę przytoczyć taką ciekawostkę - powiedział mi rotmistrz Skiba, że pewnego dnia przechodzień powiedział do niego cytuję: „Panie, idźże Pan do cholery do jakiegoś fryzjera i ogól się , bo z jednej strony chce się Pan ukrywać, a z drugiej - pokazuje Pan wszystkim kim Pan jest”.
        Niestety na drugi czy trzeci dzień rotmistrz Skiba został przeniesiony z Sable d’Or do innej grupy i więcej spotkań i rozmów z rotmistrzem Skibą nie miałem.


        Dopiero wiele lat później na emigracji spotkałem rotmistrza Skibę. Wiele lat z nim i jego rodziną przyjaźniłem się, ale do tej rozmowy z Sable d’Or nigdy nie wróciliśmy.


Również rotmistrz Skiba nie powiedział mi jakie walki stoczył Pułk po przekroczeniu Wisły na wschód i północ od Warszawy.
        Książkę pułkownika Skiby czytałem dwukrotnie i kilkakrotnie przeglądałem niektóre strony i opisy. Mam takie wrażenie jakby pierwsze 80 stron książki - są bardzo dokładnie opisane przez rotmistrza Skibę, a dalszą część książki pisał kto inny.
        Na stronie 95 i sąsiednich stronach książki jest długi opis jak pewien dowódca niemiecki chciał rozstrzelać polskich jeńców, nadszedł inny wyższy dowódca i po długiej dyskusji kazał wstrzymać egzekucję. To jest dziwne, że ja o tym incydencie nigdy nie słyszałem. Na stronie 96 jest wzmianka, że Hitler jechał na paradę zwycięstwa do Warszawy - również nic podobnego nie słyszałem. Po przyjeździe do Demesz (Dömös) głównym tematem rozmów była ucieczka do Budapesztu i Francji, dlatego umknął fakt odbycia wizyty Hitlera w Polsce i odebrania defilady w Warszawie.

Mosiężny pomnik na tylnej okładce, to pomnik poświęcony Bohaterom Bitwy pod Mokrą dniach 1 - 2 września 1939r. Wykonany z okazji 70-tej rocznicy Bitwy pod Mokrą w 2009 r. a ofiarowany mi na dorocznej uroczystości Zjazdu w Mokrej w 2012r.
        Rotmistrz Tadeusz Bączkowski
       


Ułan Wołyński Nr 51 rok 2013 Wydanie specjalne
Powołane w dniu 8 października 1994
STOWARZYSZENIE RODZINA 19 PUŁKU UŁANÓW WOŁYŃSKICH
prowadzi działalność statutową której celem jest konsolidacja
środowiska oficerów, podoficerów i ułanów 19 Pułku Ułanów, ich rodzin i sympatyków Pułku.
Adres i telefon kontaktowy:
Hanna Irena Różycka
kontakt e-mail: office@ulan-wolynski.org.pl
ul.Bajkowa 17/21, 04-855 Warszawa
04-016 Warszawa
tel.022-615 58 83; 604 155 422
Nr konta bankowego BZ WBK 34 1090 2590 0000 0001 2343 9257
powrót na stronę główną