Strona Stowarzyszenia Rodzina 19 Pułku Ułanów Wołyńskich

CZASOPISMO STOWARZYSZENIA RODZINA
19 PUŁKU UŁANÓW WOŁYŃSKICH
NR 49 Sierpień 2013


ŚWIĘTO 19 PUŁKU UŁANÓW WOŁYŃSKICH
ROCZNICA ZWYCIĘSKIEJ BITWY JAZDY MAJORA FELIKSA JAWORSKIEGO POD SKRZESZEWEM I FRANKOPOLEM 18/19 08.1920

Archiwalne zdjęcie wykonane w Ostrogu przez budynkiem koszarowym 3 szwadronu 19 Pułku Ułanów Wołyńskich około 1934 roku.
Redakcja i opracowanie graficzne Włodzimierz Majdewicz
Spis treści
1. PORTRET OSTROGSKIEGO KAWALERZYSTY: ROTMISTRZ JERZY SKINDER Andrzej SUCHCITZ strona 1
2. PZYBYLI UŁANI NA BAJKOWĄ … Aldona ŁABĘCKA,Katarzyna BORKOWSKA strona 20
3. SPOTKANIE W AMBASADZIE BRYTYJSKIEJ strona 24
4. OŁTARZ POLOWY UŁANÓW JAZOWIECKICH Włodzimierz MAJDEWICZ strona 26
5. LISTY DO UŁANA WOŁYŃSKIEGO Zbigniew ŻUK, Edward SOWA strona 32
6. PIOSENKA UŁAŃSKA strona 39


Ułan Wołyński nr 49 2013 rok
PORTRET OSTROGSKIEGO KAWALERZYSTY: ROTMISTRZ JERZY SKINDER
dr Andrzej Suchctiz


       Autorem jest dr Andrzej Suchctiz urodzony w Londynie historyk, publicysta i archiwista .Kierownik archiwum Instytutu Polskiego i Muzeum im. gen. Władysława Sikorskiego w Londynie. Członek Rady Instytutu Józefa Piłsudskiego, Członek Polskiego Towarzystwa Naukowego na Obczyźnie, Członek Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa, Współpracownik Polskiej Akademii Umiejętności, Przewodniczący Rady Polonia Aid Fundation Trust.
       Opracowanie dr Andrzeja o publikowano w 1991 roku w Londynie na łamach wydawanego przez Zrzeszenie Kół Pułkowych Kawalerii Kwartalnika Historycznego PRZEGLĄD KAWALERII I BRONI PANCERNEJ Tom XX Nr 148.
Tekst opracowania wraz ze zgodą autora na publikację w Ułanie Wołyńskim uzyskaliśmy dzięki uprzejmości pana Mariusza Wiszniowskiego. Andrzej SUCHCTIZ;PORTRET OSTROGSKIEGO KAWALERZYSTY: ROTMISTRZ JERZY SKINDER
        Z wszystkich broni przedwojennego Wojska Polskiego najromantyczniejszą była i pozostaje kawaleria. Otoczona legendą, tradycjami sięgającymi bitwy pod Cedynią, skupiała w swoich szeregach rozmaite , często kolorowe postacie. Na wojnie mieli być kawalerzyści, bohaterami szarżującymi za uciekającym wrogiem, pełnymi pomysłowości i fantazji ; w czasach pokojowych uwodzącymi piękne panie –zawsze dżentelmenami.

        Może jak w żadnej broni, kawalerzyści byli i są bardzo przywiązani do swoich macierzystych jednostek , pozostając wierni swoim barwom pułkowym długo po zdjęciu munduru. Wspólne przeżycia w jednostce, która wyróżniała się tym, że w okresie pokojowym pozostawała na blisko wojennych etatach, tworzyła nierozerwalne więzi koleżeństwa i lojalności wobec oddziału w którym służono. Nie raz kadra oficerska jak i podoficerska przebywała większą część swojej kariery w jednej jednostce. To tylko mogło wzmocnić te więzy łączące kawalerzystę ze swoim pułkiem.

        Poniższy szkic biograficzny jest właśnie takim portretem oficera kawalerzysty który ze swojej 21- letniej służby wojskowej spędził aż 16 lat w barwach 19 Pułku Ułanów Wołyńskich w Ostrogu nad Horyniem.
        Jerzy Stefan Skinder urodził się 8 grudnia 1902 roku w Kotielnikowie w południowej Rosji(1). Ojciec Wacław Skinder, pochodzący z Kojdanowa, był urzędnikiem przy budowie kolei. W 1905 roku wraz z żona Marią Dudzińskich , polonistką (która przed zamążpójściem uczyła w prywatnej szkole żeńskiej w Warszawie i która sama ukończyła warszawski Instytut dla Szlacheckich Panien ze srebrnym medalem), oraz trzema synami wrócił do Warszawy. Jerzy był najmłodszym z trzech braci i podobnie jak oni uczęszczał do gimnazjum im. Staszica, kończąc, według własnych zeznań, pięć klas(2). Równocześnie działał w skautingu, należąc do 16 Warszawskiej Drużyny Harcerskiej im. Zawiszy Czarnego, działającej przy gimnazjum. Uczniem był chyba raczej słabym i nauka go nie pociągała. W czerwcu 1919 roku mając szesnaście i pół lat zgłosił się na ochotnika do Wojska Polskiego, zaciągając się do Mińskiego Pułku Strzelców, w którym służył jego najstarszy brat Tadeusz. Niedługo w nim przebywał, bo jesienią tegoż roku został przeniesiony do Korpusu Kadetów nr 2 w Modlinie, gdzie przydzielono go do II plutonu 2 kompanii. Awansowany do stopnia kaprala , podczas gorących dni odwrotu armii polskich w lipcu 1920 roku został przeniesiony do dowództwa 2 Armii przypuszczalnie w charakterze kancelisty i gońca. Po zawieszeniu broni 18 października 1920 powrócił do Modlina do korpusu Kadetów. Postępów w nauce nie zauważono. Za dużo stopni dostatecznych i zapis nie odpowiedniego zachowania i niejednostajnej pilności zadecydowały o wydaleniu kaprala-kadeta Jerzego Skindera z Korpusu Kadetów w Modlinie dnia 13 marca 1921(3). Kpr. Skindera przydzielono do 1 Pułku szwoleżerów który właśnie przybył do swojego m.p. w Warszawie. Otrzymał przydział do komendy Miasta Warszawy jako kancelista. W styczniu 1922 awansował do stopnia plutonowego.
        W kwietniu 1922 utworzona została Szkoła Oficerska dla Podoficerów w Bydgoszczy o dwuletnim programie naukowym. Do szkoły skierowano przede wszystkim tzw. „Dzieci Wojny”, młodzież „ która masowo poszła na ochotnika do wojska w chwili gdy nad Polską zawisły ciężkie chmury, a czerwona armia stanęła u bram stolicy. Na zew Ojczyzny w szeregach armii znalazły się wówczas niemal dziecin . wielu z nich wprost z czwartej czy piątej klasy gimnazjalnej przywdziało mundur wojskowy wielu z nich, pokochawszy wojsko całym sercem , po zakończeniu zwycięskiej wojny, postanowiło poświęcić się służbie wojskowej(4)”. Komendantem nowej Szkoły mianowano płk. Bolesława Jatelnickiego.
        W październiku 1922 plut. Skinder rozpoczął pierwszy kurs nowej szkoły. Dwa lata później ukończył ją będąc wśród 28 absolwentów kawalerzystów, 11 lokatą . Istniała reguła, że absolwenci nie mogli otrzymać przydziału do pułków w których służyli jako zwodowi podoficerowie. 29 sierpnia 1924 roku odbyła się promocja podchorążych na podporuczników. Nowo promowany ppor. Jerzy Skinder otrzymał przydział do 19 Pułku Ułanów Wołyńskich, którego stały garnizon był w Ostrogu nad Horyniem, na samej granicy Polsko-sowieckiej. Do końca służby wojskowej Jerzy nosił barwy Pułku Jazdy Jaworskiego. Wśród kolegów absolwentów 1 promocji Szkoły w Bydgoszczy przydział do Ostroga również otrzymał ppor. Władysław Wichert. W 1939 obaj w barwach dziewiętnastki wyruszyli na wojnę w Zgrupowaniu Kawalerii ppłk. Halickiego.
        Pierwszy przydział ppor. Skindera był do 4 szwadronu, skąd po miesiącu wysłany został do Lwowa na kurs oficerów oświatowych, trwający miesiąc. W styczniu 1925 roku po powrocie ze Lwowa przydzielono go do 1 szwadronu a następnie w kwietniu 1925 do 3 szwadronu. Równocześnie czasowo mianowano go oficerem instrukcyjnym hufca szkolnego w Ostrogu. 11października 1926 awansował na porucznika ze starszeństwem od 1 września tegoż roku. Z początkiem 1927 został oficerem materiałowym19 Pułku Ułanów, a od kwietnia 1927 był młodszym oficerem w szwadronie karabinów maszynowych. W październiku przeszedł do Włodzimierza Wołyńskiego na stanowisko zastępcy dowódcy szwadronu zapasowego. Od kwietnia do lipca 1928 por. Skinder był p.o. dowódcy. W kwietniu 1930 powrócił do Ostroga na stanowisko p.o. dowódcy 1 szwadronu. Dowódca Pułku, ppłk. S. G. Zbigniew Brochwicz-Lewiński, śledził uważnie rozwój i osiągnięcia młodego oficera. Znalazło to odbicie w wystawianych opiniach służbowych. Oprócz tego, że dają one wgląd w opinię przełożonych o danym oficerze , równie dobrze rzucają światło na opiniodawców i sposoby wydawania przez nich opinii. Od przybycia do 19 Pułku Ułanów por. Skinder miał na ogół dobre opinie wydawane przez kolejnych dowódców szwadronów , dowódcę Pułku i dowódcę 2 Samodzielnej Brygady Kawalerii płk. Feliksa Dziewickiego. Pierwszy arkusz listy kwalifikacyjnej za 1924 rok dominowany jest przez słowo „dość”: dość wyrobiony charakter, dość zdolny w orientowaniu się w sytuacji, dość samodzielny jak na młodego oficera, dość dobry wychowawca żołnierzy, dość dobry wykładowca”. Bardziej mówiąca jest opinia wydana przez dowódcę Pułku ppłk. S.G. Brochwicz-Lewińskiego, który zaznacza, że Skinder był mu jeszcze mało znany, ale „robi wrażenie dobrze przeszkolonego i rokuje nadzieje” (5). Opinia ta mówi nam o wysokim poziomie nauczania w Oficerskiej Szkole dla Podoficerów. W kolejnych opiniach wydawano mu opinie bardzo dobrego oficera z podkreśleniem, że był fachowo przeszkolony („doskonale wyszkolony”). W swojej ostatniej opinii przed odejściem płk. Brochwicz-Lewiński napisał o Skinderze, że był „b. dobry, zdolny oficer liniowy. B. dobry instruktor. B. inteligentny. Solidny. Ma przyszłość”.
        Nowy dowódca Brygady, płk. dypl. Władysław Anders, nie był taki pewny i wystawił ocenę, że Skinder był „młody i jeszcze mało wyrobiony. Materiał na bardzo dobrego oficera". Również nowy dowódca Pułku, płk. Roland Bogusz, obniżył opinie z „bardzo dobrego” na „ dobrego oficera”. W 1928 Anders napisał ,że Skinder jest „Jeszcze dziecinny i niewyrobiony. Jednak dość sumienny i pracowity. Ogólnie dostateczny”. Opinia ta jest odbiciem oceny wystawionej przez dowódcę Pułku. W 1929 dowództwo Pułku objął dotychczasowy zastępca dowódcy, ppłk Aleksander Piotraszewski, który pozostał na tym stanowisku do 1937 roku. Na jego zastępcę przyszedł mjr. Dezydery Zawistowski. Już w pierwszej opinii Piotraszewski wystawił Skinderowi bardziej pozytywna opinię pisząc, że ma „charakter dostatecznie wyrobiony. Koleżeński i towarzyski. B. dobry instruktor i wychowawca. Inteligentny i zdolny. B. dobry oficer ”. Płk. Anders nie bardzo mógł zdezawuować wcześniej wystawionej oceny, lecz mógł też nie wziąć pod uwagę opinii dowódcy Pułku. Utrzymując więc poprzednia oceną dodał „ogólnie dobry młody oficer kawalerii”.
        W październiku 1930 por. Skinder został mianowany p.o. adiutanta 19 Pułku Ułanów. W styczniu 1931 został adiutantem i pozostał nim do 11 lipca 1933. Stanowisko adiutanta Pułku jednym z najbardziej zaszczytnych a zarazem trudnych i odpowiedzialnych funkcji w przedwojennym WP… stanowisko to piastowali tez porucznicy o długim stażu w danym pułku…załatwiał całą korespondencję pułkową z wyjątkiem sprawa mobilizacyjnych …redagował wychodzące pisma i meldunki oraz rozkaz dzienny i kontrasygnował je („za zgodność”), sekretarzował na odprawach oficerskich, był przy raportach karnych u dowódcy pułki i powadził pułkową kronikę. Opiekował się orkiestra, organizował wszelkie imprezy i uroczystości, załatwiał sprawy z władzami cywilnymi i reprezentował pułk wobec miejscowego społeczeństwa. Musiał znać doskonale nie tylko wszystkie regulaminy , przepisy i rozkazy, ale także nieopisane tradycje i zwyczaje pułkowe jak również historie swego oddziału” 6. Słowem „ najbliższym współpracownikiem, powiernikiem i w wielu wypadkach –doradcą ” dowódcy pułku.
        W tym okresie Skinder ożenił się z Aliną Kozłowską, ostrożanką, córką Czesława i Bronisławy z Piotrowskich. Ślub odbył się 16 czerwca 1932 w Ostrogskim kościele parafialnym. Sakramentu małżeństwa udzielił ks. prał. Józef Ptaszyński. Świadkami byli ppłk. Włodzimierz Gembicki i wicestarosta Jan Bieńkowski. W 1938 młodożeńcom urodził się syn, Maciej. W życiu służbowym por. Skinder robił również postępy. Przedostatnią opinią którą dysponujemy pochodzi z 1934 r. w której zastępca dowódcy pułku mjr. Zawistowski wydał kolejne opinie: „Ocena wartości osobistych: Oficer o b. dużej inicjatywie i energii. Ambitny o dużym poczuciu honoru i godności własnej. Charakter na ogół wyrobiony, impulsywny, wrażliwy ,o dużej sile woli i stanowczości. B. obowiązkowy, o dużej ambicji pracy. W służbie wojskowej zamiłowany. Ideowo pojmuje zawód oficera. Ocena wartości fizycznych: Fizycznie wyrobiony i wytrzymały. Ruchliwy. Wymowa b. dobra. Inteligencja: Inteligentny , sprytny. Umysł bystry, szybko orientujący się i umiejący dostosować się do nowych warunków. Ma zdolność podchwytywania myśli obcych i szybkich postanowień. Posiadane wiadomości umie zastosować. Ocena wartości zawodowych: jako dca plutonu łączności b. dobry. Taktycznie b. dobry. Umie zarządzać i dopilnować. Ma wyczucie sytuacji. Jako instruktor b. dobry, energiczny i obowiązkowy. Fachowo wyszkolony b. dobrze. Typ szkoleniowca. Znajomości prac mob. w związku z zajmowanym stanowiskiem b. duża. Ocena zdolności organizacyjnych i administracyjnych: Jako organizator i administrator b. dobry. Posiada zmysł wytrzymałość i planowość działania. Samodzielny, dokładny w pracy i sumienny. Ocena dolności kierowniczych i wychowawczych : Kierownik b. dobry , wychowawca dobry. Umie wywrzeć swój wpływ na podwładnych. Sprawiedliwy i wymagający. B. dbały o swych podkomendnych. Określenie przydatności służbowej: Jako d-ca plut .łączności b. dobry. Nadaje się jednak w czasie pokoju jak i wojny na dowódcę szwadronu. W czasie pokoju może się nadać do szkolnictwa lub sztabu. Spec. Kierunku zainteresowania nie okazuje. Ogólna ocena: Bardzo dobry”(7). Dowódca pułku płk. Piotraszewski dodał od siebie, że por Skinder „b. dużo pracował nad sobą, pogłębiając wiadomości taktyczne. Z wybitnym powodzenie pracuje w linii dowodząc plutonem łączności. Nabył dużą rutynę "Wybitny”(8) . Te ostatnia ocenę powtórzył dowódca Brygady Kawalerii „ Równe ”, płk. dypl. Adam Korytowski.
        1 października 1933 roku powołano por. Skindera na dowódcę plutonu łączności 19 Pułku Ułanów z odkomenderowaniem do Centrum Wyszkolenia Łączności w Zegrzu na pięciomiesięczny kurs oficerów łączności. W marcu 1934 powrócił do Ostroga . Latem tegoż roku został ukarany przez płk. dypl. Korytowskiego dwutygodniowych aresztem domowym „za niewykonanie połączenia telefonicznego”. Ale wyrównanie przyszło wkrótce później, pochwałą dowódcy Brygady Kawalerii „Równe”, za osiągnięte wyniki na polu wyszkolenia”. W 1935 po prawie dziewięciu latach awansował do stopnia rotmistrza. W rok później wysłany został na kurs dowódców szwadronów w Centrum Wyszkolenia Kawalerii w Grudziądzu, który ukończył z wynikiem bardzo dobrym i następującą opinią: „Rozumowanie taktyczne – b. dobre. Stałość i zdecydowana obrona swej decyzji – duża. Rozkazodawstwo ustne i pisemne – b. dobre. W wystąpieniach pewny siebie śmiały. Bardzo pracowity. Schludność osobista i pracy – wzorowa. Wytrzymałość bardzo duża, koleżeństwo – wzorowe, stosunek do przełożonych i kolegów wzorowy. Dyscyplina wewnętrzna i zewnętrzna –b .duża. Ogólna ocena jako dowódcy i instruktora: bardzo dobry oficer”(9).
        Po powrocie do Ostroga objął dowództwo 3 szwadronu, którym dowodził przez następne dwa i pól lata. Z końcem 1938 lub początkiem 1939 roku rtm. Skindera przeniesiono na stanowisko oficera mobilizacyjnego 19 Pułku Ułanów. W ogóle zaszły duże zmiany personalne , tak, że gdy pułk wyszedł na wojnę wielu oficerów włącznie z dowódcą i zastępca dowódcy było nowych. Jednym z tych nowych oficerów był rtm. Antoni Skiba który ukończył tę sama klasę Oficerskiej Szkoły dla Podoficerów w Bydgoszczy co rtm. Jerzy Skinder. Skiba objął dowództwo 1 szwadronu w czerwcu 1939. Po wielu latach napisał „ od pierwszej chwili pułk zrobił na mnie bardzo dodatnie wrażenie, było tu prawdziwe koleżeństwo i serdeczna przyjaźń. Specjalne warunki geograficzne i inne utrzymywały pułk w wysokim stanie gotowości bojowej. Zdrowa, a silnie zakorzeniona tradycja pułkowa, była siłą moralną pułku …Pod względem organizacyjnym wyróżniały się 4 szwadron i szwadron ckm. Dobrze przedstawiały się szwadrony 2 i 3, miały one dobrze dobraną kadrę podoficerów zawodowych” (10). Latem 1939 roku pułk wyruszył na manewry w okolice Dubna. Stamtąd został odwołany w połowie sierpnia na mobilizację, która „odbyła się sprawnie. Pododdziały pułku osiągnęły gotowość trzeciego dnia rano.„(11). Dla oficera mobilizacyjnego pułku były to gorące dni, sprawdzian jego sprawności. Rtm. Skinder wywiązał się z zadania wzorowo, mimo pewnych kłopotów z 1 szwadronem. Jak sam rtm. Skiba zauważył „powstał zupełnie nowy pułk z pokojowego pułku pozostała tylko tradycja i mały szkielet kadry zawodowej. Oficerowie nie znali swych żołnierzy a ci swoich kolegów”(12).Po odejściu 19 Pułku Ułanów do rejonu koncentracji Wołyńskiej Brygady Kawalerii w skład której wchodził w ramach Armii ”Łódź”, w Ostrogu pozostał szwadron marszowy i nadwyżki. W składzie pułku który wyszedł na front zabrakło rtm. Jerzego Skindera. Pozostanie w Ostrogu zamiast wyjścia z pułkiem na pierwszą linię musiało być przeżyciem dla niego. Piętnaście lat służył w tym pułku, na różnych stanowiskach . Musiało być niewielu oficerów, którzy znali pułk tak jak on. Teraz gdy nadeszła chwila sprawdzenia w boju wszystkiego czego się nauczyło, szkoliło i do czego się przygotowywało w okresie pokojowym, on musiał pozostać w drugim rzucie. Po odejściu pułku na zachód rtm. Skinder został dowódcą pozostałych pododdziałów 19 Pułku w Ostrogu. Organizacyjnie miały one wejść w skład Ośrodka Zapasowego Wołyńskiej Brygady Kawalerii w Hrubieszowie, garnizonie 2 Pułku Strzelców Konnych. W pierwszych dniach wojny rtm. Skinder przyprowadził z Ostroga do Hrubieszowa szwadron marszowy i nadwyżki 19 Pułku Ułanów. Natomiast z Włodzimierza Wołyńskiego nadciągnął szwadron zapasowy pułku pod dowództwem mjr. Eugeniusza Wiszniowskiego ( 600 umundurowanych i uzbrojonych ułanów oraz 200 koni).
        Jako całość Ośrodek Zapasowy Wołyńskiej Brygady Kawalerii miał „za zadanie szkolenie rezerw i wystawiania oddziałów marszowych dla jednostek uzupełnianych”(13). Rtm. Skinder miał to zadanie w stosunku do swego macierzystego oddziału.
        Rozwój wypadków na froncie, wdzieranie się wojsk niemieckich w głąb Rzeczypospolitej oznaczało, że wkrótce potrzebne będą nowe jednostki liniowe. 10 września z Ośrodka Zapasowego Wołyńskiej Brygady Kawalerii stworzono Zgrupowanie Kawalerii ppłk. Halickiego, złożone z trzech trzy-szwadronowych dywizjonów. Zgrupowanie weszło w skład Grupy „Włodzimierz Wołyński” gen. Kazimierza Sawickiego i miało zdanie zorganizowania punktów obrony Bugu w rejonie m. Sokal i zamknięcie przepraw w m. Kryłów. Miało ono być użyte przede wszystkim do zwalczania oddziałów pancernych, mimo, że brakowało uzbrojenia przeciwpancernego . Szybki rozwój sytuacji zmienił plany i już po wydaniu rozkazów przejścia z Hrubieszowa do m. Sokal zmieniono zadanie na stworzenie węzła przeciwpancernego Grupy „Włodzimierz Wołyński” od południa . Po reorganizacji OZ w nocy z 10 na 11 września, rtm. Skinder objął dowództwo 1 szwadronu II dywizjonu konnego Zgrupowania Kawalerii ppłk. Halickiego. II Dywizjonem dowodził mjr. Janusz Kapuściński z 2 PSK. Szwadron Skindera składał się z trzech plutonów. Udało się ustalić nazwisko jedynie dowódcy III plutonu ppor. rez. Juliusza Bocka z 2 PSK. W Porycku 1 szwadron II dywizjonu wzmocniony plutonem otrzymał zadanie dozorowania odcinka Poryck (wyłącznie)- Taniewcz (14).
        13 września Zgrupowanie Kawalerii ppłk. Halickiego zostało podporządkowane Grupie „Łuck” gen. Piotra Skuratowicza. Zgrupowanie skierowano do rejonu Łucka , do kolonii Adamów. Jak dowódca Zgrupowania pisał „ nieprzyjaciel nie niepokoił i poza patrolowaniem na południowy wschód żadnej pracy nie było. Czas ten został poświęcony na pracę organizacyjną , na wzajemne zapoznanie się i na, jakie takie, zwarcie wewnętrzne oddziału”(15).
        PO inwazji sowieckiej na Polskę , świtem 17 września Zgrupowanie Kawalerii Halickiego tegoż popołudnia ponownie weszło w skład Grupy „Włodzimierz Wołyński” gen. Sawickiego i tam podążyło. Nie wiele godzin później przyszły zmiany rozkazu. Ponownie podporządkowanie Grupie „Łuck” a Zgrupowaniu Halickiego dano wolna rękę co do dalszych poczynań. Ppłk. Kazimierz Halicki miał „kierować się tylko dobrem sprawy”(16). Ppłk. Halicki zdecydował iść w kierunku na Lwów, iść w kierunku gdzie walka jeszcze trwa. Zgrupowanie ruszyło w kierunku na Radziechów – Kamionka Strumiłowa. Radziechów osiągnięto rano 19 września, kierując się dalej na Kamionkę. Na wskutek błędnej informacji, że z tej miejscowości Niemcy idą, ppłk. Halicki zdecydował przesunąć oś marszu i przejść Bug pod Buskiem. 20 września osiągnięto m. Busk. Jednocześnie pluton z 1 szwadronu I dywizjonu stoczył potyczkę w Krasnem z wojskami sowieckimi. Później okazało się „że wojska sowieckie rozbrajają oddziały i z reguły szeregowców zwalniają , a zatrzymują oficerów i podoficerów. O losie tych zatrzymanych są różne wieści. Oficerów i podoficerów KOP rozstrzeliwują na miejscu”(17). W międzyczasie wojska sowieckie posuwały się ze strony Złoczowa w kierunku na Krasne - Busk. Większość Zgrupowania w tym 1 szwadron II dywizjonu, znajdowało się w lasach 3 kilometry na północ od Buska, pry szosie na Toporów . Busk został szybko zajęty przez oddziały sowieckie . Z przewidywanym upadkiem Lwowa ppłk. Halicki postanowił przebijać się na Węgry. Zadaniem , mimo że morale oddziału było wysokie, było unikanie walki, chyba że inaczej nie można było przejść. 20 września . Zgrupowanie przeszło przez Adamów do m. Turka gdzie miano przekroczy Bug. Padał rzęsisty deszcz.
        Rano 21 września usłyszano odgłosy walki w rejonie Kaminki – Strumiłowej. Było to dobra okazja prześlizgnięcia się ku południowi. Ppłk Halicki , jak to sam pisał, stoczył „walkę wewnętrzną, zwyciężył obowiązek”(18). Wysłał I dywizjon konny, trzymając resztę Zgrupowania w gotowości wsparcia go. Walczące oddziały należały do grupy płk. Hanka-Kuleszy, które biły się o most na Bugu na szosie Chołojów - Kamionka Strumiłowa. Akcja zakończyła się pomyślnie i Bug przekroczono a Niemców zmuszono do wycofania się. To było 21września. Po bitwie Zgrupowanie Kawalerii podporządkowano płk. Hance-Kuleszy. Potwierdzenie kapitulacji Lwowa 22 września zmieniło definitywnie cel dalszych działań w kierunku na granicę węgierską. Ogólny kierunek marszu teraz był na Botiatycze -Mosty Wielkie – Bełz. Zgrupowanie Halickiego szło na przodzie . Po przejściu m. Mosty Wielkie Zgrupowanie stanęło na ubezpieczonym postoju na północ skraju lasu Mosty Wielkie - Kuliczków przy drodze na Bełz. Ze wschodu posuwały się wojska sowieckie, a z zachodu i południa wojska niemieckie z Rawy Ruskiej, którą z północy posuwała się Grupa Hanka – Kuleszy ze Zgrupowaniem Kawalerii na przedzie. Straż przedni a tworzył II dywizjon konny. 24 września doszło do bitwy pod Rawą Ruską. Ppłk. Halicki zamierzał opanować Rzyczki jako podstawę wyjściową do natarcia na Rawę Ruską . II dywizjon otrzymał zadanie zdobycia m. Rzyczki. Natarcie wyszło o godz.8.00 24 września in po półgodzinie opanowało miejscowość. Nastąpiła jednak nawała artyleryjska i próby wyjścia w kierunku na Żuków Hrebenne zostały udaremnione przez artylerię niemiecką. Halicki widząc że ma do czynienia z przeważającymi siłami wroga 4 Dywizji Lekkiej, zdecydował próbować obejść Rawę Ruską przez lasy Siedliska. Późnym wieczorem wyszło na m. Rzyczki natarcie niemieckich czołgów i piechoty. Dywizjon mjr. Kapuścińskiego był w trudnej sytuacji, z nieprzyjacielem pomiędzy nim a gros Zgrupowaniem Kawalerii w lasach na zachód od szosy Lubycza Królewska – Rawa Ruska. Natarcie batalionu strzelców granicznych z lasu oraz przeciwnatarcie dwóch plutonów z cmentarza m. Rzyczki odniosło sukces i czołgi niemieckie cofały się. Jednocześnie II dywizjon odparł atak piechoty niemieckiej wspartej czołgami od zachodu na m. Rzyczki. Drugie podobne natarcie o ok.godz.14.00 również odparto, ale posiłki od Hanka-Kuleszy nie nadeszły. Ppłk. Halicki zdecydował wycofać II dywizjon konny z palącej się m. Rzyczki do południowej lizjery lasu gdzie całe Zgrupowanie Kawalerii miało czekać na nadejście gros Grupy płk. Hanka-Kuleszy. Odwrót II dywizjonu odbył się między 15.00 i 15.30, przejściem do odwodu Zgrupowania, w drodze lesie przy drodze st. Zielona Wierzbica. Po nakarmieniu ludzi i koni miał być trzymany w pogotowiu. Nadeszły oddziały Hanka-Kuleszy które zdobyły ok.19.00 m. Rzyczki. Mimo tego płk. Hanka - Kulesza zdecydował nie nacierać na Rawę Ruską, lecz przez noc dać odpoczynek swoim zmęczonym wojskom. Halickiemu to się nie podobało. Obawiał się, że rano następnego dnia Grupa mogła być wzięta w dwa ognie przez Niemców oraz posuwających się Sowietów. Groziło to pewną zagładą i niewolą. Zdecydował nocą przebić się przez szosę Rawa Ruska –Tomaszów Lubelski i ruszyć dalej jak najdalej ku południowi. Tymczasem o godz. 21.00 24 września na Zgrupowanie Kawalerii spadła nawała artyleryjska. Skutkiem tego było rozproszenie Zgrupowania. II dywizjon zebrał się w m. Michałówka .O nocnym przebiciu się już nie mogło być mowy. Zebranie pododdziałów zajęłoby czas do południa następnego dnia. Na odprawie płk. Hanka –Kulesza zdecydował się kapitulować wobec Niemców. Wojska sowieckie miały być w Korczewie i rano mogły osiągnąć stanowiska polskie .Po podpisaniu umowy kapitulacyjnej rano 25 września ppłk .Halicki wrócił do swego oddziału i oznajmił że kto chce przedzierać się na Węgry i nie chce iść do niewoli niech zmyka od razu(19).
        Dane o działaniach szwadronu rtm. Jerzego Skindera są bardzo skąpe. Jena z nielicznych informacji pochodzi od płk. Janusza Kapuścińskiego byłego dowódcy II dywizjonu konnego i , bezpośredniego przełożonego Skindera. Po wielu latach wspomniał o roli rtm. Skindera w bitwie pod Rawą Ruską. ” Dotychczasowy marsz pod osłoną lasów został przerwany na lizjerze lasu zajętej przez samochody panc. npl. które po krótkiej strzelaninie wycofały się na Rawę Ruską, której widok był przysłonięty wzniesieniem terenowym. Znajdując się na czele naszego zgrupowania rzuciłem do akcji dwa spieszone szwadrony okrakiem na kierunek Rawy Ruskiej, zatrzymując szwadron rtm. Skindera wraz z karabinami masz. w odwodzie, wypierając npl. usiłującego obejście naszego lewego skrzydła . Dywizjon Walczyńskiego (I dywizjon konny –A.S.) otrzymał rozkaz obejścia w szyku konnym na prawym skrzydle. Niestety dyw. mjr. Walczyńskiego został zatrzymany ogniem artyleryjskim i ckmow. npl. Równocześnie nacierał npl. Na szwadron rtm. Skindera, zwalczającego nacierające wozy panc. przeciwnika. Goniec od rtm. Skindera (z przestrzelonymi policzkami !) przyniósł meldunek, ze nie jest w stanie zwalczyć wozów panc. Ranny goniec prosił, aby mógł powrócić z moim meldunkiem, nie zważając na jego ranę!. Mam w oczach bohaterskie zwalczanie wozów pancernych przez ułanów rtm. Skindera, którzy za przykładem swego dowódcy walczyli dopóki mój rozkaz przerwania walki ich nie zwolnił”(20).
        Rtm. Skinder zdecydował nie iść do niewoli niemieckiej i wraz z innymi kolegami zdążał w kierunku południowo – wschodnim. Może miał nadzieję dotarcia do Ostroga i rodziny a może nadzieje przedarcia się na Węgry. Jakikolwiek był jego cel nie osiągnął go. Wkrótce wraz z kolegami został wzięty do niewoli - przez oddziały sowieckie… Wywieziony został do Starobielska, gdzie spotkał się z wieloma oficerami 19 Pułku Ułanów włącznie z dowódcą ppłk. dypl. Józefem Pętkowskim. Zachowała się jedna kartka pisana przez rtm. Skindera do żony z obozu, datowana 8 marca 1940 r. Pisał m.in., że dotąd otrzymał „tylko jedną kartkę z grudnia, przesyłkę i dwa telegramy. Bardzo Cię proszę pisz częściej . Przecież list dla mnie w obecnej sytuacji - to wielkie święto które skraca dzielącą nas przestrzeń. Przeżyć naszą rozłąkę dla mnie jest tym bardziej ciężko, że my nic nie robimy. Czas się dłuży i człowiek tylko myśli. A myśli nie wesołe. Kiedy Muszeczko spotkamy się ? Czy spotkamy w ogóle ?(21)”
        Mimo ostatnich rewelacji dokładnej daty kiedy zabrano z obozu i rozstrzelano w podziemiach wewnętrznego więzienia zarządu obwodowego NKWD w Charkowie rotmistrza 19 Pułku Ułanów Jerzego Skindera, wciąż nie można ustalić. Jedynie wiadomo, że mordu dokonano pomiędzy 5 kwietnia i 5 maja 1940 roku. W ponad ćwierćwiecze później staraniem bratowej został wyryty napis upamiętniający go na grobie rodziców na Powązkach Wojskowych w Warszawie.
        Rtm. Jerzy Skinder był odznaczony Srebrnym Krzyżem Zasługi (1928), Medalem za Wojnę 1918-1921(1928), Medalem 10-lecia Odzyskania Niepodległości(1928), Srebrnym i Brązowym Medalami Długoletniej Służby (1938, 1939)oraz Krzyżem Kampanii 1939 rok.
        Do końca pozostał wierny swoim biało –granatowym proporczykom ostrogskich Ułanów.

       
Przypisy
1. Według przekazów rodzinnych właściwą data urodzenia był 1904 rok. Przy ochotniczym wstąpieniu do WP wiosną 1919 sfałszował swój wiek, dodając sobie dwa lata. W oficjalnej dokumentacji miejsce urodzenia jest podawane jako Warszawa , chociaż według przekazów rodzinnych rodzina wróciła do warszawy dopiero w 1904/1905 roku.
2. Tadeusz Skinder (1897-1952) późniejszy pułkownik dyplomowany piechoty i szef wywiadu KOP, zastępca szefa Oddziału II Sztabu NW. Był organizatorem i pierwszym dowódcą 3 Karpackiego Batalionu CKM (1942-1943). Bolesław Skinder (1898-1920) student architektury, podporucznik kawalerii , służył w Tatarskim Pułku Ułanów, zginął śmiercią samobójczą 19 sierpnia 1920 pod Płockiem, aby uniknąć niewoli bolszewickiej. Pośmiertnie mianowany honorowym Harcerzem Rzeczpospolitej.
3. Centralne Archiwum Wojskowe (CAW): AP sygn. 980;6238.Świadectwo kadeta J. Skindera KK w Modlinie.
4. Zygmunt Nowicki, Szkoła Podchorążych dla Podoficerów w Bydgoszczy, Przegląd Zrzeszenia Kół Pułkowych Kawalerii nr 17, 1980,s 12; Stanisław Radomyski , Zarys Historii szkoły Podchorążych dla Podoficerów w Bydgoszczy, klasa kawalerii 1922-1938, Warszawa 1989, s2-3.
5. CAW:AP sygn.980;6238 Roczne uzupełnienie listy kwalifikacyjnej za rok1924.
6.Tadeusz Kryska-Karski, adiutant pułku, Dziennik Polski…Londyn.
7.CAW:AP sygn.980;6238 Roczne uzupełnienie listy kwalifikacyjnej za rok 1934.
8. op.cit. 9. Op.cit.,wyciąg kwalifikacyjny CWK w Grudziądzu.
10. Antoni Skiba, Boje 19 Pułku Ułanów Wołyńskich w Kampanii Wrześniowej Londyn 1971,s 15-16.
11. Op.cit.,s 16 12.Op.cit.,16
13. Instytut Polski I Muzeum im. gen. Sikorskiego (IPMS):B.I. 109/F, relacja ppłk Kazimierza Halickiego, s.4.
14.Op.cit., s.13. Ppłk Halicki wymienia rtm. Grodzkiego jako dowódcę I szwadronu II dywizjonu. Grodzki był dowódcą 2 szwadronu II dywizjonu. Patrz: Janusz Wielhorski i Ryszard Dembiński. Kawaleria polska i bronie towarzyszące w kampanii wrześniowej 1939, Londyn 1979, s.89. Ppłk Halicki pisał swoją relacje w 1946.
15.Op.cit.,s.15
16.Op.cit., s.16
17.Op.cit., s.19
18.Op.cit.,s.23
19. Powyższy opis działań Zgrupowania Kawalerii ppłk. Halickiego został oparty na relacji samego ppłk. Halickiego. Istnieje szereg relacji oficerów Zgrupowanie niestety nikogo z 19 Pułku Ułanów lub szwadronu dowodzonego przez rtm. Skindera. W relacji II dywizjonu konnego różnią się dane o bitwie pod Rawa Ruską, szczególnie co do godzin poszczególnych faz. Dodatkowo należy zaznaczyć, że trudno jest odtworzyć szczegółowy O.de B. Zgrupowanie Kawalerii ppłk Halickiego, ponieważ autorzy poszczególnych relacji różnie zeznają w tej sprawie niezgodni między sobą jak i z ustaleniami rtm. Janusza Wielhorskiego w jego pionierskiej książce (patrz przy.14)
20. Archiwum Rodzinne ,TP rtm. Jerzego Skindera, list płk J. Kapuścińskiego do autora , 21 maja 1987.
21. Op.cit., kartka Jerzego Skindera do żony Aliny ze Starobielska , 8 marca1940. Za przetłumaczenie z rosyjskiego dziękuje gen. Antoniemu Szczerbo-Rawiczowi.
22. Zuzanna Gajowniczek i Jędrzej Tucholski, Jeńcy Starobielskiego obozu NKWD w liczbach. Wojskowy Przegląd Historyczny nr 2, 1992, Warszawa ,s.315-316. W rożnych publikacjach powtórzone jest za Listą Katyńską Adama Moszczyńskiego, że rtm. Skinder był w Kozielsku i zginął w lasku katyńskim. Nie wiadomo jak ta pomyłka powstała. Nazwisko rtm. Jerzego Skindera figuruje w pierwotnych listach jeńców wojennych w obozach Starobielska i Ostaszkowa jako będący w Starobielsku. Patrz IMPS,KOL. 12/9/1, 2 i 3.

Ułan Wołyński nr 49 rok 2013
PZYBYLI UŁANI NA BAJKOWĄ …
Aldona ŁABĘCKA,Katarzyna BORKOWSKA


       W dniu 7 czerwca 2013 roku w Zespole Szkół nr 70 przy ulicy Bajkowej w Warszawie odbyła się piękna i pełna wzruszeń uroczystość patriotyczna. Pan rotmistrz Tadeusz Bączkowski oficer służby stałej kawalerii i ostatni żyjący oficer 19 Pułku Ułanów Wołyńskich imienia generała Edmunda Różyckiego został odznaczony Krzyżem Oficerskim Orderu Odrodzenia Polski.
        W tym pięknym, słonecznym dniu zgromadzili się szacowni goście, by należycie uczcić to wielkie wydarzenie. Społeczność szkolna miała honor podejmować u siebie wielu znamienitych gości m.in. doradcę Prezydenta RP pana prof. Romana Kuźniara, Attache Obrony Ambasady Brytyjskiej – pułkownika Davida Houghtona, Charge d’Affairs Ambasady Brytyjskiej - Panią Gill Atkinson, Burmistrza Dzielnicy Warszawa Wawer - Panią Jolantę Koczorowską, Prezesa Fundacji na Rzecz Tradycji Jazdy Polskiej - Panią Karolę Skowrońską, Panią Prezes Stowarzyszenia „Rodzina 19 Pułku Ułanów Wołyńskich” dr Hannę Różycką oraz pięknie umundurowanych przedstawicieli Stowarzyszenia Pamięci 19. Pułku Ułanów Wołyńskich im. gen. E. Różyckiego z Opola. Uroczystość uświetnili żołnierze z Kompanii Reprezentacyjnej Wojska Polskiego, którzy wystawili wartę honorową przy obelisku oraz werblistę i sygnalistę, natomiast szwadron Kawalerii Wojska Polskiego wystawił proporzec z asystą honorową.
        Po odśpiewaniu hymnu państwowego i powitaniu szacownych gości pani Hanna Różycka przedstawiła sylwetkę odznaczanego rotmistrza Tadeusza Bączkowskiego. Słów tych wszyscy zgromadzeni wysłuchali z największym zainteresowaniem. Potem nastąpił uroczysty akt odznaczenia rtm. Tadeusza Bączkowskiego Krzyżem Oficerskim Orderu Odrodzenia Polski. Był to bardzo podniosły moment. Jako pierwszy zabrał głos rtm. Tadeusz Bączkowski. To co powiedział, głęboko zapadło w serca młodzieży i dorosłych. Przebijała przez te słowa skromność tego wielkiego człowieka i jego ogromna miłość do ojczyzny. W wielu oczach zakręciły się łzy wzruszenia.

Rotmistrz Tadeusz Bączkowski zabiera głos po odznaczeniu Krzyżem Oficerski Orderu Odrodzenia Polski Fot. Włodzimierz Majdewicz
Po przemówieniach innych gości i złożeniu wiązanek przed obeliskiem upamiętniającym ułanów 19. Pułku uroczystość opuścił przedstawiciel Pana Prezydenta prof. Roman Kuźmiar. Wszyscy uczestniczyli we Mszy Świętej sprawowanej przez księdza kanonika Kazimierza Sokołowskiego – proboszcza parafii pod wezwaniem Matki Boskiej Anielskiej w Radości.
        Część oficjalna zakończyła się programem artystycznym w wykonaniu uczniów i absolwentów ZS nr 70 pod kierunkiem p. Urszuli Inglot i p. Agnieszki Suchockiej. Gratulacjom dla naszego rotmistrza nie było końca, każdy chciał zamienić z szacownym gościem chociaż słówko. Odbyły się pamiątkowe zdjęcia, a potem nasz rotmistrz miał chwilę, by pobyć z końmi, uczestniczącymi w całej uroczystości w pięknych kawaleryjskich rzędach. To niezapomniany moment dla wszystkich, mogących go obserwować. Ułani z Opola na cześć rotmistrza odtworzyli i odśpiewali przedwojenną pieśń pt. „Ułańskie czako”. Pan rotmistrz podśpiewywał wraz z nimi. Dla takich chwil warto żyć! Dzięki nim dzieci i młodzież poznają, czym jest patriotyzm.



Rotmistrz Tadeusz Bączkowski w towarzystwie Attache Obrony Ambasady Brytyjskiej – pułkownika Davida Houghtona oraz Charge d’Affairs Ambasady Brytyjskiej - Pani Gill Atkinson.


Fot. Włodzimierz Majdewicz

Ułan Wołyński nr 49 rok 2013
Spotkanie w Ambasadzie Wielkiej Brytanii



       W związku z nadaniem Krzyża Oficerskiego Orderu Odrodzenia Polski panu rotmistrzowi Tadeuszowi Bączkowskiemu w dniu 8 czerwca 2013 roku w Ambasadzie Wielkiej Brytanii w Warszawie odbyło się spotkanie .Uczestniczył w nim rtm. Tadeusz Bączkowski wraz z panią Hanną Irena Różycką –Prezes Stowarzyszenia Rodzina 19 Pułku Ułanów Wołyńskich i grupą osób towarzyszących.


       Nazajutrz stronie internetowej Ambasady ukazała się następująca okolicznościowa notatka:


Ułan Wołyński nr 49 rok 2013
OŁTARZ POLOWY 14 PUŁKU UŁANÓW JAZŁOWIECKICH
Włodzimierz Majdewicz


       Słynny 14 Pułk Ułanów Jazłowieckich do wybuchu wojny w 1939 roku stacjonował we Lwowie, wchodził on w skład Podolskiej Brygady Kawalerii. Pułk toczył ciężkie walki nad Bzurą , pod Uniejowem, Wartkowicami i Brochowem . Walczył potem w Puszczy Kampinoskiej, a 19 września 1939 roku wykonując brawurową i skuteczną szarżę, otworzył drogę do oblężonej Warszawy Grupie Kawalerii gen. Romana Abrahama i podążającym za nią Armią gen. Tadeusza Kutrzeby.
        Pułk ten dwukrotnie odznaczono Krzyżem Virtuti Militari po raz pierwszy za wojnę 1918 -1920 po raz drugi za walki w 1939 roku.
        Szlak bojowy 14 Pułku Ułanów znaczony jest samotnymi żołnierskimi mogiłami, cmentarzami wojennymi, pomnikami i pamiątkowymi tablicami. Znalazły się na tym szlaku również nieliczne pamiątki materialne zebrane na polach bitew lub przekazane do zbiorów muzealnych przez weteranów lub ich rodziny. Główny elementem jest otoczona kultem, urzekająca swym spokojnym szlachetnym pięknem biała statua Matki Boskiej Jazłowieckiej patronki pułku. Statua wykonana została z marmuru kararyjskiego przez artystę rzeźbiarza Tomasz Oskara Sosnowskiego w 1882 roku w Rzymie gdzie artysta przez długie lata żył i tworzył. Zyskał tam powszechne uznanie w środowisku artystycznym i opinię jednego z najlepszych rzeźbiarzy. Przez wiele lat był profesorem rzeźby w Akademii św. Łukasza w dowód wielkiego uznania dla swego kunsztu i dokonań artystycznych zaszczycony został godnością Przewodniczącego Mistrzów Panteonu. Statua Matki Boskiej Jazłowieckiej powstała na zlecenie Marceliny Darowskiej, założycielki Zgromadzenia Sióstr Niepokalanek. Warto przytoczyć kilka doniosłych wydarzeń związanych z historią tej niezwykłej rzeźby. W dniu 10 sierpnia 1883 figurę poświęcił święty arcybiskup Zygmunt Szczęsny Feliński. Po I wojnie światowej, 14 Pułk Ułanów Jazłowieckich obrał sobie figurę Niepokalanej za Hetmankę. W dniu 9 lipca 1939 roku figura została uroczyście koronowana przez kardynała Augusta Hlonda.
        Niezwykłej urody dzieło rzeźbiarskie przebywało w Jazłowcu na dalekim Podolu do 1945 roku. Pod koniec wojny statua po dramatycznych perypetiach wraz z jej strażniczkami siostrami niepokalankami przybyła na Mazowsze. Znajduje się od tamtej pory w Szymanowie pod Warszawą.
        Szymanowskie sanktuarium usytuowane w przyklasztornej kaplicy sióstr niepokalanek , ściśle związane jest z posągiem Matki Boskiej Jazłowieckiej. Za datę powstania sanktuarium należy przyjęto dzień 24 czerwca 1946 roku, w którym koronowany cudowny wizerunek Matki Bożej znalazł na terenie parafii Szymanów.
        Pałac w Szymanowie wzniesiono w latach 1898-1902 prawdopodobnie według projektu architekta Konstantego Wojciechowskiego dla księcia Konstantego Lubomirskiego. Pałac od roku 1907 znajduje się w posiadaniu Zgromadzenia Sióstr Niepokalanek, mieszczą się w nim, klasztor, internat, szkoła średnia dla dziewcząt oraz nowa kaplica w której centralnym miejscu eksponowana jest Statua Matki Boskiej Jazłowieckiej. W pałacu znajdują się liczne dzieła sztuki sakralnej głównie z XVIII i XIX wieku. Jednak tym, co przyciąga tu liczne pielgrzymki i wycieczki jest wspaniała pełna wyrazu statua. O tym dziele sztuki i o jego walorach artystycznych sporo zostało napisane . Istnieje również wiele opisów, relacji i świadectw mówiących o szczególnych ,cudownych właściwościach tego posągu. Sanktuarium Pani Jazłowieckiej zawiera wiele niezwykle ciekawych i cennych eksponatów wiele z nich łączy się z historią kresowych pułków kawalerii. Składane latami jako vota pamiątkowe przedmioty utworzyły z czasem bogaty i ciekawy zbiór mogący zainteresować historyka, krajoznawcę oraz miłośnika tradycji kawalerii.
        W dniu 25 czerwca 2002 roku biskup łowicki – Alojzy Orszulik wydał dekret, w którym nowo wybudowany przyklasztorny kościół pw. Matki Bożej Jazłowieckiej w Szymanowie ustanowił „Sanktuarium ku czci matki Bożej Niepokalanej zwanej Panią Jazłowiecką”. W grudniu 1990 roku Sanktuarium Matki Boskiej Jazłowieckiej wzbogaciło się o jeszcze jeden niezwykle cenny obiekt. Eksponatem tym jest ołtarz polowy 14 Pułku Ułanów Jazłowieckich . Ołtarzowi temu nadano formę tryptyku. Jest to malowidło wykonane techniką olejną na trzech deskach zespolonych zawiasami. Tworzy to razem zamykaną do środka całość, funkcjonalną bo dostosowaną do transportu i sprawnego rozstawiania w warunkach terenowych. W centralnej części kompozycji na środkowej największej desce artysta umieścił obraz przedstawiający posąg otaczanej szczególnym kultem przez ułanów Matki Boskiej Jazłowieckiej. Tło tego wizerunku stanowią sugestywnie oddane ciemne kłębiaste chmury, oddające nastrój wojennej grozy wraz z podświetlającymi je czerwonymi bitewnymi łunami. Wśród tych pokrywających całe niebo chmur unoszą się zwiewne postacie aniołów. U stóp Pani Jazłowieckiej artysta umieścił panoplium składające się z czterech skrzyżowanych lanc ułańskich, których szczyty zdobią żółte z białym paskiem – białym paskiem proporce 14 Pułku Ułanów Jazłowieckich. Na środku w miejscu skrzyżowania lanc, przykuwają uwagę dwie tarcze herbowe. Pomiędzy nimi znajduje się Krzyż Virtuti Militari z rozwianą wstęgą orderową. Na pierwszej tarczy pokrytej złotym tłem widnieje wizerunek pamiątkowej oficerskiej odznaki pułkowej 14 Pułku Ułanów. Na drugiej znajduje się herb Lwowa, tam w dzielnicy Jałowiec pułk stacjonował aż do wymarszu na wojnę w ostatnich dniach sierpnia 1939 roku. Pod tym obrazem główną częścią kompozycji i centralnym segmentem ołtarza polowego artysta umieścił wzruszające, modlitewne wezwanie do Patronki 14 Pułku Ułanów Jazłowieckich.
        „ DO WOLNEJ POLSKI WRÓCIĆ ...
        SPRAW TO NAJŚWIĘTSZA PANNO JAZŁOWIECKA„
       

Na lewym skrzydle przedstawiona jest podobizna Świętego Krzysztofa patrona, o czym zapewne nie wszyscy wiedzą również Siłach Zbrojnych na Zachodzie podobnie jak inne jednostki polskiej kawalerii tam odtwarzane musieli pożegnać się z końmi i przekwalifikować na pancerniaków. W prawym skrzydle ołtarza znajduje się konna postać Świętego Jerzego walczącego ze smokiem.
       W okresie gdy ołtarz powstawał Ułani Jazłowieccy stacjonowali w obozie Coulter, niedaleko Biggar w szkockim hrabstwie Lanark, właśnie tam odbyła się podniosła uroczystość poświęcenia ołtarza polowego. Było to na kilka dni przed wymarszem do rejonu koncentracji 10 Brygady w Douglas .
        Twórcą ołtarza - tryptyku był ówczesny podchorąży Stanisław Mikuła , w cywilnym życiu ceniony lwowski artysta malarz . Stanisław Mikuła specjalizował się w malarstwie sakralnym. Był twórcą licznych obrazów olejnych o tematyce religijnej . Niezależnie od tego tworzył również polichromie. Według projektów Stanisława Mikuły wykonano również wiele witraży. Jego dzieła ozdobiły w latach trzydziestych wnętrza kościołów w Tłuszczu, Kopczyńcach, Podkamieniu, Hoszczy, Kętach i w wielu innych świątyniach. Wspomniane witraże podziwiano w dziesiątkach kościołów szczególnie na terenie Małopolski.
        Artysta zmarł przed laty na emigracji w Londynie. Nie żyje również jego żona, a była nią niezwykle popularna i znana piosenkarka okresu międzywojennego Zofia Terne występująca i nagrywająca płyty również na emigracji. Artystka związana była mocno z Warszawą szczególnie przez jej przebój - „Kiedy znów zakwitną białe bzy”. Piosenka ta była znana i lubiana przez kilka pokoleń ,w miesiącach wiosennych często powraca na fale eteru, pomimo ponad osiemdziesięciu lat które upłynęły od momentu jaj napisania i premiery na antenie Polskiego Radia.
        Jedna z emigracyjnych prac Stanisława Mikuły „Matka Boska Częstochowska„ z Comblessac została przeniesiona na karty literatury przez Ksawerego Pruszyńskiego w opowiadaniu „Madonna Mikulińska” które zamieszczono w wydanym na emigracji tomie „Opowieści”. Znalazło się tam zdanie: „Ona osłoni tarczą swej opieki Polskę, Francję i owo małe, zagubione w świecie Comblessac, któremu żołnierze polscy w przechodzie tułaczym pozostawili obraz swej Królowej, właśnie po to, aby je chronił, wspierał i strzegł.” Opowiadanie to zamieszczono również w dwutomowym krajowym wydaniu dzieł Ksawerego Pruszyńskiego które ukazało się w 2000 roku. Ksawery Pruszyński uwiecznił tam również postać artysty malarza swego przyjaciela i w pewnym okresie towarzysza broni.
        Gdy umilkły działa drugiej wojny światowej Ołtarz polowy 14 Pułku Ułanów stał się jednym z najcenniejszych eksponatów jazłowieckiej izby pamięci w Londynie. Ta cenna pamiątka rozpoczęła drogę do Polski w dniu 1grudnia 1990 roku. Ołtarz polowy 14 Pułku Ułanów Jazłowieckich został przywieziony do Kraju przez kapitana Witolda Gedroycia Prezesa Związku Artylerzystów Konnych na Obczyźnie. Kpt. Gedroyć we wrześniu 1939 roku jako podporucznik pełnił funkcję oficera ogniowego1 Baterii w 2 Dywizjonie artylerii Konnej im. gen Józefa Sowińskiego, który w składzie Wołyńskiej Brygady Kawalerii walczył pod Mokrą. Rozstając się ze swym ołtarzem polowym londyńscy jazłowiacy dołączyli do niego pięknie wykonany dokument nazwany aktem erekcyjnym. Tuż przed opuszczeniem londyńskiej kwatery ołtarz polowy wyposażono w skromną mosiężną tabliczkę z wygrawerowanym napisem - Ołtarz polowy 14 Pułku Ułanów Jazłowieckich w Szkocji w latach 1941 - 1947 w wykonaniu artysty pchor. Stanisława Mikuły. Dar Koła Ułanów Jazłowieckich w Londynie
        Wśród licznych przedmiotów stanowiących wota składane przez lata u stop Pani Jazłowieckiej znajduje się wiele pamiątek patriotycznych posiadających wartość artystyczną i muzealną.
        Do najcenniejszych eksponatów tego powiększającego się na przestrzeni lat zbioru w Szymanowie, bez wątpienia zliczyć trzeba ołtarz polowy 14 Pułku Ułanów Jazłowieckich. Przechowywane są tam również vota o szczególnej wymowie - odznaczenia i ordery ułańskie, między nimi te zdobywane na polach bitewnych za najwyższe męstwo Krzyże Orderu Wojennego Virtuti Militari i Krzyże Walecznych.
        Warto tu zwrócić szczególną uwagę na zbiór odznaczeń bojowych generała Klemensa Rudnickiego. We wrześniu 1939 roku wyruszał on na front jako dowódca 9 Pułku Ułanów Małopolskich. Po wojnie jak większość weteranów z Polskich Sił Zbrojnych na Zachodzie pozostał na emigracji. Gdy sytuacja polityczna pozwoliła generał chętnie wracał do kraju i zawsze odwiedzał Szymanów. Ostatnią wizytę i ostatni pokłon złożył sędziwy generał Pani Jazłowieckiej w listopadzie 1991 roku. Zmarł w roku 1995 w wieku 98 lat. Prochy generała sprowadzono do Kraju i złożono w kwaterze legionistów na cmentarzu Rakowickim w Krakowie. Ołtarz polowy towarzyszył Ułanom Jazłowieckim na całym ich chlubnym szlaku bojowym. Po wojnie traktowany jako drogocenna pamiątka znalazł swe stałe miejsce w londyńskim domu Koła Pułkowego. Wiodący żywot emigrantów weterani 14 i 9 Pułku Ułanów darzyli szczególną czcią „Panienkę Jazłowiecką”. A gdy tylko stało się to możliwe przy okazji wizyt w kraju stawali zawsze przed Jej obliczem w Szymanowie.
Ułan Wołyński nr 49 rok 2013
LISTY DO UŁANA WOŁYŃSKIEGO

        Do redakcji Ułana Wołyńskiego i na adres pani Prezes Stowarzyszenia wpływają listy w większości z nich pojawiają się pytania dotyczące żołnierzy odbywających służbę w 19 Pułku Ułanów Wołyńskich. Część z tych listów zawiera ciekawe rodzinne wspomnienia i informacje o ułanach, uzupełnione pieczołowicie przechowywanymi starymi fotografiami. Aby zachować klimat i zawarte w nich emocje prezentujemy dwa teksty z zachowaniem oryginalnej pisowni. Rubryka „ LISTY DO UŁANA WOŁYŃSKIEGO” będzie pojawiać się na naszych łamach w miarę napływu ciekawej korespondencji.
        -------
        List od pana Zbigniewa Żuka z Nowego Targu
        Szanowny Panie Redaktorze Przesyłam do pana rąk zdjęcie mego Dziadka, które jako portret jest moją pamiątka . Dodatkowo wysyłam kopie zdjęć, które zostały wykonane w stalagu nr17 w Niemczech. Na odwrocie zdjęć są zawarte oryginalne pieczątki stalagu nr.17 a na jednym z zdjęć ,wpisana jest data 1941 i podpis Wincenty Żuk. Chcę także poinformować, że jestem w posiadaniu oryginałów zdjęć, które to na mą prośbę jako wnukowi Ułana, przekazała rodzina. Przekazuję również Szanownemu Panu, niewielką wiedzę jaka posiadam o mym przodku Ułanie, który zmarł 11 lat przed moim urodzeniem. Z chwilą śmierci pozostawił dwoje niepełnoletnich dzieci, syna 12 lub 13 lat i córkę o rok starszą , którymi zajmowała się matka wdowa po Ułanie, a moja później Babcia, z którą z przyczyn ode mnie nie zależnych nie wiele mnie łączyło, a i czemu ona nie była winna, ponieważ jako czteroletnie dziecko zostałem pokochany i wzięty na wychowanie przez Brata mego Dziadka Ułana.
        Moja nowa rodzina , wcześniej bez dzietna okazała się wspaniałą rodziną , szlachetną a ja zyskałem miano jedynaka, który gdzieś w odległości 800 miał dwie siostry. Wujek, który służył w wojsku na Wołyniu jako pomocnik erkaemisty lub cekaemisty, czasem miał twardą rękę i był surowym człowiekiem lecz sprawiedliwym i nad wyraz dobrym. Ciocia także była opiekuńczą i bardzo dobrą kobietą. Nigdy chociaż mogli nie nakładali na mnie obowiązku nazywania siebie tatą i mamą, dobrze wiedzieli co do Nich czuję i to im wystarczało. Zapomniałbym dodać, że Wuj brał udział w kampanii wrześniowej. A po kapitulacji oficerowie kazali się rozejść i wracać do domów a w razie potrzeby dostaną znowu powołanie. Oficerowie poszli do Rumunii. W domu mojego Wuja otrzymałem wykształcenie zawodowe takie jaki sobie wybrałem i mając 13 lat zostałem z Ciocią ponieważ Wujek zmarł. Cieszyłem się nim zaledwie 15 lat. W spotkaniach rodzinnych , które przeważnie odbywały się w domu Wuja często odwiedzani przez rodzinę zamieszkującą w rejonach Polski. Rozmawiano o znajomych z dawnych lat , o rzezi na Wołyniu, od której cudem uszli z życiem i z tym co mając jedynie na sobie, o rodzinie i sąsiadach w bestialski sposób wymordowanych w 1943 roku przez bandy ukraińskie (ale to osobny temat). Przy takich spotkaniach wspominano mojego Dziadka, Brata a zarazem Syna bo, bo wtedy żyła jeszcze moja Prababcia zamieszkująca razem z nami i wszyscy zgodnie mówili, że Wicek jako nim powiadali służył w Ułanach Wołyńskich.
        Wincenty Żuk, syn Karola i Katarzyny urodził się 2 kwietnia 1904 roku w Świętocinie w gminie Werba w powiecie Włodzimierz Wołyński w województwie Wołyńskim. Był najstarszym z rodzeństwa a braci było jeszcze czterech .Mogę powiedzieć , że był synem Ojca, który jako rosyjski poddany uczestniczył w wojnie rosyjsko-japońskiej. Jak wspominała moja prababcia a była w owych czasach osobą nie umiejącą czytać i pisać, był gdzieś w rejonach Mandżurii, była to służba wieloletnia. Wrócił po 6-7 latach. W tym okresie nie wiedziała co się z nim dzieje i czy żyje. Musiała sama radzić sobie z gospodarstwem i małym dzieckiem (Wickiem). Wspominała także, że pamięta w tych odległych czasach wojsko austriackie na Wołyniu, wypowiadając się o nim jako o wojsku czystym i zdyscyplinowanym. Zaznaczam że Prababcia urodziła się w 1888 roku. Zmarła w wieku 94 lat będąc przy mnie jako prawnuku do końca swych dni. Pochowała wszystkich swoich pięciu synów. Pradziadek zmarł na początku II wojny światowej na Wołyniu. Jako 23 młody mężczyzna zdałem sobie sprawę, że razem z nią odeszła część prawdziwej historii. Jak znacząco twierdziła mówiąc o moim Dziadku Ułanie, że na kampanię wrześniową wyruszył na własnym, wyszkolonym koniu. Został powołany jako rezerwista do Wołyńskiej Brygady Kawalerii. W przekazach rodzinnych twierdzono, że jako młody ułan służył we Włodzimierzu Wołyńskim. Z historii 19 Pułku Ułanów wynika, że we Włodzimierzu Wołyńskim utworzono szwadron zapasowy. Podejrzewam, że mój Dziadek mógł służyć w latach 1922- 1923. Jednak nie mając całkowitej pewności co do miejsca i Pułku pozostanę przy stwierdzeniu, że był Ułanem.
        Nie śmiem prosić o jakąkolwiek informację ponieważ zdaje sobie sprawę z trudności występujących po drodze, tym bardziej, że dokumenty mogły zostać zniszczone przez tych którym na tym zależało. W kampanii wrześniowej biorąc czynny udział w walkach Wołyńskiej Brygady Kawalerii dostał się do niewoli niemieckiej, o której świadczą pieczęcie Stalagu nr.17 w którym przebywał do końca wojny w Niemczech. Wrócił po wojnie ze stalagu z odbitymi i przemrożonymi nerkami. Jedno ze zdjęć jest niby wesołe, ale tam nie widać szczerego wesołego, prawdziwego uśmiechu. Nietrudno odgadnąć czemu to miało służyć. Po wojnie żył tylko 5 lat. Zmarł w wieku 46 lat, w szpitalu w Poznaniu. Był Polskim Ułanem, żołnierzem urodzonym w Polsce na Wołyniu, jak wielu innych wspaniałych żołnierzy dzięki Bogu do dziś żyjących ,którzy mogą nam przekazać piękna historię walk i tradycji, nie pomniejszając udziału i zasług innych formacji wojskowych. Jeśli, coś interesującego jest w tym co przekazałem to proszę to opublikować. Prosicie państwo o jakąkolwiek informację dotyczącą Ułanów co niniejszym czynię.
        Z wyrazami szacunku
        Zbigniew Żuk
        Dyplomowany Mistrz Cukiernictwa
       

Polscy jeńcy wojenni z różnych rodzajów broni w Stalagu 17. Zdjęcia pochodzą ze zbioru pamiątek rodzinnych pana Zbigniewa Żuka.


List od pana Edwarda Sowy
Szanowna Pani
        Po przeczytaniu książki pt..”19 Pułk Ułanów” z serii „Wielka Księga Kawalerii Polskiej”, wydaje mi się że rozpoznałem na fotografii mojego ojca Władysława (str.54 górny rząd w środku).Również kilka innych osób po porównaniu fotografii ojca z okresu służby wojskowej z fotografią w książce wskazało na tę sama osobą . Niestety mnie mam całkowitej pewności. Być może posiadacz tej fotografii p. Hubert Głos ma bliższe informacje na temat żołnierz na tej fotografii. Podaję teraz przebieg służby wojskowej wg. Posiadanej książeczki wojskowej; 16.X.1936 wcielony do 19 p. ułanów. 11.XI.1936 przydzielony do szwadronu liniowego. 10.X.1937 przydzielony do plutonu gospodarczego – łącznik. 1938 r. zwolniony do rezerwy po odbyciu służby zasadniczej. Przesyłam też dwie kopie fotografii, jedna oderwana z jakiegoś dokumentu , druga z okresu służby wojskowej.
       


Niewiele pamiętam z opowieści ojca ponieważ gdy zmarł miałem 11 lat. Utkwiły mi jednak w pamięci dwie opowieści. Zdarzenie miało miejsce jak się domyślam w czasie ćwiczeń. Jeden z oficerów lub podoficer będąc hak to się obecnie określa „w stanie wskazującym” wydał ojcu rozkaz. „Ja jestem łoza, a ty mnie tnij”. Ojciec miał wielki problem, wykonać rozkaz czy też nie. Nie wiem jak się skończyła ta historia. Wtedy nie miałem odwagi zapytać się. Obowiązywał a wtedy taka zasada, dziecko nie pytane nie zabiera głosu w obecności starszych osób. Myślę jednak że ojciec nie wykonał rozkazu. Druga opowieść była taka że siano dla koni było prasowane. Nie mogłem sobie wyobrazić w jaki sposób i w jakim celu było ono prasowane (w domu było żelazko na węgiel, jeszcze wtedy bez prądu). Pamiętam też że ojciec miał opinię najlepszego jeźdźca we wsi, chociaż nie miał własnego konia. Na tym kończę swoją opowieść .
        Edward Sowa


       
Ułan Wołyński nr 49 rok 2013
Piosenka dla pana Rotmistrza
Tam błoniu błyszczy kwiecie

1.Tam na błoniu błyszczy kwiecie
stoi ułan na widecie,
a dziewczyna jak malina
niesie koszyk róż.
- Stój, poczekaj, moja duszko
skąd tak drobną stąpasz nóżką?
- Jam z tej chatki rwała kwiatki
i powracam już.

2.- Oho! próżne twe wymówki,
pójdziesz ze mną do placówki.
- O ja biedna, sama jedna,
matka czeka mnie!
- Stąd Moskale o pół mili,
pewnie ciebie namówili.
- Ja nieboga nie znam wroga,
nie widziałam, nie.

3.- Może kryjesz wrogów tłuszczę?
Daj buziaka to cię puszczę.
- Ja nie taka, dam buziaka,
tylko z konia zsiądź.
- Z konia zsiądę prawo złamię,
za to kulką w łeb dostanę.
- Jakiś prędki, dość tej chętki,
bez buziaka bądź.

4.- Niech to życie ma kosztować,
muszę ciebie pocałować.
- Żal mi ciebie, jak Bóg w niebie,
bo się zgubisz sam.
- A gdy wartę mą porzucę,
lub szczęśliwie z wojny wrócę?
- Bądź spokojny, wrócisz z wojny,
to buziaka dam!

5.- Gdy szczęśliwie wrócę z boju,
gdzie cię szukać mam w pokoju?
- Tam w tej chatce, przy mej matce,
nad strumykiem wzwyż.
- Lecz gdy zginę w boju snadnie,
to buziaczek mój przepadnie.
- Wierna tobie, na twym grobie
ucałuję krzyż.


Ułan Wołyński nr 49 rok 2013
Powołane w dniu 8 października 1994
STOWARZYSZENIE RODZINA 19 PUŁKU UŁANÓW WOŁYŃSKICH
prowadzi działalność statutową której celem jest konsolidacja
środowiska oficerów, podoficerów i ułanów 19 Pułku Ułanów, ich rodzin i sympatyków Pułku.
Adres i telefon kontaktowy:
HANNA RÓŻYCKA
kontakt e-mail: office@ulan-wolynski.org.pl
ul.Bajkowa 17/21
04-855 Warszawa
tel.022-813 66 45
powrót na stronę główną