Strona Stowarzyszenia Rodzina 19 Pułku Ułanów Wołyńskich

Ułan Wołyński 1999 rok Nr 19




Sztandar Szkoły Podstawowej w Skrzeszewie w dniu nadania 3 października 1999r

UROCZYSTOSC NADANIA SZKOLE PODSTAWOWEJ W SKRZESZEWIE IMIENIA 19 PUŁKU UŁANOW WOŁYŃSKICH 3
października 1999r.

       W Kościele Parafialnym a następnie w Szkole Podstawo wej w Skrzeszewie, odbyły się uroczystości zwiazane z nadaniem Szkole, imie nia 19 Pulku Ulanśw Wołyńskich oraz wreczeniem Sztandaru i odsłonieciem tablicy pamiątkowej Szkoły.
        Tak więc, zrealizowane zostały ostatecznie, ponad 7 letnie starania, zmierzające do utrwalenia tradycji 19 Pułku, a przede wszystkim oddania hołdu, czci i Chwały bohaterskim ułanom Jazdy majora Feliksa Jaworskiego oraz mieszkańcom Skrzeszewa i Frankopola, poległym w krwawej, zwycięskiej bitwie z bolszewi kami W dniach 18 i 19 sierpnia 1920 roku.
       Starania związane z nadaniem Szkole Podstawowej w Skrzeszewie imienia 19 Pułku Ułanów Wołyńskich, a jak stwierdził Pan Rotmistrz Włodzimierz Ber nard: ,,...starania te byly ostatnią bitwą ułanów 19 Pułku...”, opisane zostały w numerach 12 i 13 ,,Ułana Wołyńskiego” przez panią Hannę Irenę Różycką. Nie będzie przesadą jeżeli powiem, że uroczystość 3 października br. była świętem całej gminy Repki. Odnowiony, zabytkowy (1733r.) Kościół Parafialny w Skrzeszewie, poddana generalnemu remontowi szkola, udekorowane flagami narodowymi ulice, niezwykle liczny udział gości, mieszkańców okolicznych wiosek oraz uczniów szkół podstawowych i gimnazjum, stanowiły niazapomniane wrażenie.
        Punktualnie o godz. 10:00 poświęceniem Sztandaru Szkoły, mszą Świętą rozpoczął Ordynariusz Diecezji Drohiczyńskiej ks. biskup Antonii Dydycz w asyście księży z Drohiczyna i Skrzeszewa. Sztandar, przepięknie zaprojektowany przez na szego Kolegę Włodzimierza Majdewicza, ufundowany został przez Stowarzyszenie Rodzina 19 Pułku Ulanów Wołyńskich. Sztandar uroczyście przekazał uczniom Szkoly Rotmistrz Włodzimierz Bernard.
       W wygłoszonej homilii ks. biskup Antonii Dydycz przedstawił historię Jazdy Ochotniczej Majora Feliksa Jaworskiego, podkreślając jej szczególne zasługi i rolę jaką odegrała na polach między Skrzeszewem a Frankopolem w nocy z 18 na 19 sierpnia 1920r. W zwycięskiej bitwie z bolszewikami, przyczynila się do powstrzymania marszu Armii Czerwonej na zachód ukazując chlubną kartę Jazdy Majora Feliksa Jaworskiego powiedział, że była rodowodem 19 Pułku Ulanów Wołyńskich. Mszy św. towarzyszyła asysta wojskowa 9 Zmechanizowanej Brygady Pancer nej z Siedlec, Sztandar 19 Pułku Ułanów Wołyńskich, Sztandary Szkoły Podsta wowej nr 204 i jej drużyny ZHP z Radości noszącej imię 19 Pułku, sztandary miejscowych organizacji.
        Po Mszy św. uczestnicy uroczystości przeszli do Szkoły Podstawowej. otwiera jąc uroczystość na terenie Szkoły i witając jej uczestników, Pani Halina Getler dyrektorka Szkoły, przypomniala historię Jazdy Ochotniczej Majora Feliksa Ja worskiego i późniejsze dzieje 19 Pułku Ulanów Wołyńskich, podkreślając jego szczególny udział w Wojnie Obronnej Polski 1939.
       Szkoła Podstawowa w Skrze szewie noszaca od tej chwili zaszczytne imię 19 Pułku Ułanów Wołyńskich Wpi suje się w obchody 80-tej rocznicy Bitwy Warszawskiej 1920r. Szczególne wzruszenie a następnie owacje wywołało wystapienie Pana Rotmistrza Włodzimierza Bernarda, ostatniego, żyjącego W Polsce oficera 19 Pułku. Mówił o rodowodzie Pułku, swoich z nim związkach, wysiłkowi jaki poświecił zbieraniu dokumentów i pamiątek związanych z 19 Pułkiem i tradycją polskiej kawalerii. Ich ostatecznym efektem było powstanie prywatnego muzeum, pświęconego pamięci 19 Pułku Ułanów Wołyńskich.
        W trakcie uroczystości na terenie szkoły wystqpili m. in. Wicemarszalek Województwa mazowieckiego Jerzy Dobek, przedstawiciel Kancelarii Prezydenta RP, poseł Ziemi Mazowieckiej Marek Sawicki, dyrektor Delegatury Mazowieckiego Kuratorium Oświaty Andrzej Litwiniak. Tablicę pamiatkową Szkoły odslonił Rotmistrz Włodzimierz Bernard, jej poświę cenia dokonał Ordynariusz Diecezji Drohiczyńskiej ks. biskup Antonii Dydycz.
       Tablica, wykonana w czarnym marmurze ufundowana została przez Warszawskie Przedsiębiorstwo Geodezyjne S.A. Przepiękny koncert pieśni patriotycznych i polskiej poezji w wykonaniu uczniów Szkoły Podstawowej w Skrzeszewie zakończył uroczystości nadania Szkole imie nia 19 Pułku Ułanów Wołyńskich. W uroczystości wzięło udzial 30 członków Stowarzyszenia Rodzina 19 Pułku Ułanów Wołyńskich.
Jerzy Kononowicz


STRATY WŚRÓD OFICERÓW 19 PUŁKU UŁANÓW WOŁYŃSKICH W II WOJNIE ŚWIATOWEJ


        Wołyńska Brygada Kawalerii dowodzona przez płk. dypl. Juliana Filipowicza w której skład wchodził 19 Pułk Ułanów Wołyńskich, od 1 września 1939 wkroczyła w pasmo ciężkich walk stawiając czoło potędze pancernych uderzeń niemieckiego najeźdźcy. Wykrwawiona w walkach pod Mokrą, pod Cyrusową Wolą i Mińskiem Mazowieckim Wołyńska Brygada Kawalerii walczyła dalej. Walczyła tak że sztandary wszystkich jej pułków ozdobiły wstęgi Orderu Virtuti Militari. Ułani Wołyńscy stawili czoło Armii Niemieckiej i uderzającej podstępnie ze wschodu Armii Czerwonej. Ginęli w boju a potem jako jeńcy ginęli z rąk sowieckich oprawców. Walczyli w odtworzonym w 1944 roku szwadronie 19 Pułku Ułanów w ramach mobilizowanej przed operacją „Burza" 27 Wołyńskiej Dywizji Piechoty Armii Krajowej.
        Jednym z pierwszych poległych oficerów był ppor. rez. Józef Janeczek. Absolwent IX promocji (lata 1934-35) Szkoły Podchorążych Kawalerii w Grudziądzu. Dowodził on I plutonem w szwadronie CKM. Poległ w dniu 6 września 1939 pod Brzezinami koło Łodzi. W książce płk. Ludwika Głowackiego „Obrona Warszawy w 1939 roku" znajduje się wzmianka że na cmentarzu parafialnym w Brzezinach pochowano 62 żołnierzy z różnych oddziałów a wśród nich spoczywa ppor. Józef Janeczek.
        W dniu 13 września 1939 w boju o Dębe Wielkie padł dowódca 4 szwadronu 19 Pułku Ułanów Wołyńskich por. Wojciech Gumiński. Ukończył on Szkołę Podchorążych Kawalerii w Grudziądzu, była to XII promocja oficerska (lata 1933-1935). Od początków swej oficerskiej służby w 9 Pułku Ułanów Wołyńskich.
        W tym samym dniu i tej samej bitwie poległ ppor. Włodzimierz Tokarski dowodzący I plutonem w 4 szwadronie 19 Pułku Ułanów. Przydział do pułku otrzymał po ukończeniu Szkoły Podchorążych Kawalerii w Grudziądzu, była to XIV promocja oficerska (lata1935-1937).
        W pobliżu miejscowości Busko w powiecie Kamionka Strumiłowa w dniu 20 września 1939 roku sowieccy żołnierze ponoć czołgiści zamordowali wziętego do niewoli byłego dowódcę pułku ppłk. inż. Dezyderiusza Zawistowskiego. Oficera którego nazwisko tak mocno związane jest z historią 19 Pułku Ułanów, przesłużył on w pułku wiele lat pełniąc różne odpowiedzialne funkcje. W latach 1937-1938 był dowódcą 19 Pułku Ułanów Wołyńskich. We wrześniu 1939 roku wraz z gen. Smorawińskim w rejonie Łucka tworzyli z napływających ochotników oddział który toczył walki z Niemcami m. in. pod Rawą Ruską.
        Ppłk. Dezyderiusz Zawistowski w okresie walk o niepodległość członek Komendy Głównej P.O.W. odznaczony był: Krzyżem Virtuti Militari V-klasy i dwukrotnie Krzyżem Walecznych, Krzyżem Niepodległości oraz Złotym Krzyżem Zasługi. Po dostaniu się do niewoli sowieckiej większość oficerów 19 Pułku Ułanów początkowo przetrzymywana w obozach, zginęła w miejscach kaźni z rąk oprawców z NKWD.
        W roku 1976 ukazało się w Londynie opracowanie wydane w formie broszury autorstwa rotmistrza Zygmunta Godynia pod tytułem „Straty spośród kawalerzystów i pancernych z rąk sowieckich w II Wojnie Światowej". W opracowaniu tym autor zamieścił listę zawierającą 23 nazwiska oficerów w barwach 19 Pułku Ułanów zamordowanych na wschodzie.
        Na pierwszym miejscu tej tragicznej listy figuruje ppłk. dypl. Józef Pętkowski ostatni dowódca 19 pułku. Umieszczona obok notatka powtarzająca się jeszcze wiele razy przy innych nazwiskach brzmi „zginął w Starobielsku". Józef Pętkowski urodzony w 1894 roku był legionistą, służył w 1 Pułku Ułanów Beliny. Potem odbywał służbę w 16 Pułku Ułanów, Głównym inspektoracie Sił Zbrojnych, był zastępcą dowódcy 8 Pułku Ułanów w Krakowie, następnie objął dowództwo 19 Pułku Ułanów Wołyńskich. Odznaczony został dwukrotnie Krzyżem Walecznych, Krzyżem Niepodległości i Złotym Krzyżem Zasługi.
        W dalszej kolejności umieszczono tam następujące nazwiska oficerów: Ppłk. Władysław Kotarski zastępca dowódcy pułku w czasie walk we wrześniu 1939 roku. Urodzony w 1895 roku. Uczestnik wojny polsko-bolszewickiej, odznaczony Krzyżem Walecznych i Srebrnym Krzyżem Zasługi. Rozstrzelany przez NKWD na terenie więzienia we Lwowie prawdopodobnie na przełomie 1939 i 1940 roku.
        Mjr Edward Daniłło-Gąsiewicz urodzony w 1898 roku. Kawaler Srebrnego Krzyża Virtuti Militari, dwukrotnie Krzyżem Walecznych oraz Krzyżem Niepodległości i innymi. We wrześniu 1939 roku został odkomenderowany do Ośrodka Zapasowego Wołyńskiej Brygady Kawalerii w Hrubieszowie, skąd po sformowaniu zgrupowania płk Halickiego z pozostałościami Ośrodka Zapasowego skierowany został do Krzemieńca. Dostał się do sowieckiej niewoli. Jego nazwisko figuruje na liście zamordowanych w Katyniu.
        Mjr Eugeniusz Wiszniowski urodzony w 1896 roku. Przez kilkanaście lat związany służbą z 19 Pułkiem Ułanów Wołyńskich. We wrześniu 1939 również odkomenderowany został do Hrubieszowa. Dowodził tam sformowanym 3 Dyonem Kombinowanym wystawionym przez Ośrodek Zapasowy Wołyńskiej Brygady Kawalerii.
        Rtm. Konstanty Galimski urodzony w 1901 roku. Był absolwentem Klasy Kawalerii Szkoły Podchorążych dla Podoficerów w Bydgoszczy (lata 1924-1936). Początkowo służył w 3 Pułku Szwoleżerów, potem w 11 Pułku Ułanów. Za udział w wojnie polsko-bolszewickiej odznaczony został Krzyżem Zasługi Wojsk Litwy Środkowej. We wrześniu 1939 pełnił funkcję dowódcy Szwadronu CKM w 19 Pułku Ułanów Wołyńskich. Nazwisko mjr. Konstantego Galimskiego znajduje się na liście katyńskiej.
        Rtm. Edmund Krzyżanowski odkomenderowany do Korpusu Ochrony Pogranicza. Służył tam w Dyonie Kawalerii K.O.P. Niewiarków, który sformowany był w Zdołbunowie. Dyon ten podporządkowany został następnie Podlaskiej Brygadzie Kawalerii. Rtm. Krzyżanowski pełnił tam obowiązki kwatermistrza. Nazwisko rtm. Krzyżanowskiego również figuruje na liście katyńskiej.
        Rtm. Ryszard Kawka. Absolwent Szkoły Podchorążych Kawalerii w Grudziądzu, V promocja oficerska (lata 1926-1928) z przydziałem do 19 Pułku Ułanów. Odkomenderowany do CWK przez kilka kolejnych lat dowodził plutonami podchorążych w szwadronach szkolnych SPK i SPRK. We wrześniu 1939 powrócił do 19 Pułku Ułanów Wołyńskich i jako adiutant przebył z nim cały szlak bojowy. Więziony w Starobielsku. Zamordowany przez NKWD.
        Kpt. intendentury Ignacy Malinowski urodzony w 1902 roku, uczestnik wojny 1920 roku. Przez cały czas służby związany z 19 Pułkiem Ułanów. Pełnił funkcję oficera administracji i płatnika. W 1939 jako płatnik przebył cały szlak bojowy pułku. Więziony w Kozielsku, zamordowany przez NKWD spoczywa w Katyniu.
        Rtm. Ryszard Ryłło ukończył Szkołę Podchorążych Kawalerii w Grudziądzu, IV promocja oficerska (lata 1925-1927). W niektórych wykazach podano stopień kpt. broni pancernej. Funkcja w 19 Pułku Ułanów nie ustalona. Więziony w Starobielsku, zamordowany przez NKWD.
        Rtm. Edmund Sarnecki. Oficer przez wiele lat związany z 19 Pułkiem Ułanów. Przed wybuchem wojny powołany do służby ze stanu spoczynku. Jaką funkcję pełnił w pułku podczas kampanii wrześniowej 1939 roku nie ustalono. Zamordowany w sowieckiej niewoli.
        Rtm. Stefan Skinder. Ukończył Szkołę Podchorążych dla Podoficerów w Bydgoszczy. Klasa Kawalerii, I promocja oficerska (lata 1922-1924). Przez cały czas służby związany był z 19 Pułkiem Ułanów. We wrześniu 1939 roku odkomenderowany został do Ośrodka Zapasowego Wołyńskiej Brygady Kawalerii w Hrubieszowie, gdzie powierzono mu dowództwo 1-szwadronu w 2 Dyonie Kombinowanym. Więziony w Kozielsku zamordowany w Katyniu.
        Rtm. Władysław Wichert. Oficer 19 Pułku Ułanów. W latach poprzedzających wojnę instruktor CWK w Grudziądzu. Odkomenderowany do Ośrodka Zapasowego Wołyńskiej Brygady Kawalerii w Hrubieszowie. We wrześniu 1939 roku dowodził sformowanym tam 3 szwadronem w 3 Dyonie Kombinowanym.
        Rtm. Jerzy Wiszniowski. Urodzony w 1901 roku. Absolwent Bydgoskiej Szkoły Podchorążych dla Podoficerów, ukończył tam Klasę Kawalerii była to II promocja oficerska (lata 1923-1925). Przez wiele lat związany służbą z Pułkiem. Od-znaczony Krzyżem Walecznych. We wrześniu 1939 roku dowódca 2 szwadronu 19 Pułku Ułanów Wołyńskich. Więzień Starobielska, zginął w Katyniu.
        Rtm. Kazimierz Żuromski. Urodzony w roku 1895. Kawaler Krzyża Virtuti Militari - V klasy oraz Krzyża Walecznych za czyny męstwa dokonane w czasie wojny polsko -bolszewickiej. Przez kilkanaście lat służył w pułku. We wrześniu 1939 powołany do służby ze stanu spoczynku. Funkcja pełniona w czasie działań wojennych nie ustalona. Zamordowany w Katyniu.
        Por. Stanisław Górecki. Ukończył Klasę Kawalerii w Szkole Podchorążych dla Podoficerów w Bydgoszczy, VIII promocja oficerska (lata 1929-1932). We wrześniu 1939 roku dowódca 3 szwadronu w 19 Pułku Ułanów Wołyńskich. Więziony w Starobielsku, zamordowany w Katyniu.
        Por. lek. wet. Stanisław Kalman vel Kaiman. We wrześniu 1939 roku pełnił funkcję lekarza weterynarii w 19 Pułku Ułanów Wołyńskich. Więziony w Staro-bielsku, zamordowany na wschodzie przez NKWD. Por. rez. Jerzy Ligenziewicz. Dowódca I plutonu w 2 szwadronie 19 Pułku Ułanów Wołyńskich. Więziony w Starobielsku, zamordowany przez NKWD.
        Por. rez. Władysław Preczkowski. Pełniona w Pułku funkcja nie została ustalona. Brak dodatkowych informacji o tym oficerze. Zamordowany został na wschodzie jako jeniec sowiecki.
        Ppor. Jan Stefan K. Gaugusz. Absolwent Szkoły Podchorążych Kawalerii w Grudziądzu, XIV promocja oficerska (lata 1935-1937). Funkcja przez niego w pułku w czasie działań wojennych nie została ustalona. Zamordowany na wschodzie przez NKWD.
        Ppor. Wacław Jahołkowski. W niektórych opracowaniach podawane jest nazwisko Jachałkowski lub Johałkowski. Absolwent Szkoły Podchorążych Kawalerii w Grudziądzu. XII promocja oficerska (lata 1933-1935). We wrześniu 1939 roku dowódca I plutonu w 1 szwadronie 19 Pułku Ułanów Wołyńskich. Więziony w Starobielsku, zamordowany przez NKWD.
        Ppor. rez. Jan Mieczysław Saczyński. Ukończył Szkołę Podchorążych Rezerwy Kawalerii w Grudziądzu, IV rocznik (lata 1929-1930). Pierwotny przydział do 14 Pułku Ułanów Jazłowieckich. Następnie oficer rezerwy 19 Pułku Ułanów Wołyńskich. Funkcja pełniona w trakcie działań wojennych we wrześniu 1939 roku nie została ustalona. Poniósł śmierć z rąk NKWD.
        Ppor. Zdzisław Gracjan Skliwa. Dowódca II plutonu w 2 szwadronie 19 Pułku Ułanów Wołyńskich. Ukończył Szkołę Podchorążych Kawalerii w Grudziądzu XIV promocja oficerska (lata 1935-1937). Zginął na wschodzie zamordowany przez NKWD, uprzednio więziony w Starobielsku.
        Ppor. rez. Stanisław Wysocki. Ukończył Szkołę Podchorążych Rezerwy Kawalerii w Grudziądzu, VII rocznik (lata1932-1933). Oficer rezerwy 19 Pułku Ułanów Wołyńskich. We wrześniu 1939 roku zmobilizowany do 12 Pułku Ułanów Podolskich gdzie w 4 szwadronie dowodził II plutonem. Zamordowany przez NKWD.
        Na tym nazwisku kończy się lista opracowana przez rotmistrza Zygmunta Godynia. Zawiera ona 23 nazwiska zamordowanych na wschodzie przez sowietów oficerów noszących barwy 19 Pułku Ułanów.
        Trzej młodzi oficerowie umieszczeni na liście sporządzonej przez rotmistrza Godynia, podporucznicy Jan Gaugusch, Zdzisław Skliwa i Włodzimierz Tokarski byli absolwentami tego samego rocznika Szkoły Podchorążych Kawalerii w Grudziądzu. Była to XIV promocja oficerska (lata1935-1937).
        Tylko wspomniany na wstępie Ppor. Włodzimierz Tokarski poległ w boju we wrześniu 1939 roku, dwaj pozostali więzieni w Starobielsku ponieśli śmierć z rąk oprawców z NKWD. W dopisanych do listy zwięzłych komentarzach starałem się podać pewne informacje dotyczące poszczególnych oficerów, uwzględniając pełnione przez nich funkcje i przydziały służbowe i posiadane przez nich odznaczenia. Z dostępnych materiałów wynika że część z wymienionych oficerów pełniła różne funkcje po odkomenderowaniu poza pułkiem pozostając jednak nadal w jego barwach.
        Ale czy ta lista jest na pewno pełna? Co do tego można mieć poważne wątpliwości. W roku 1979 wydano w Londynie nakładem Zrzeszenia Kół Pułkowych Kawalerii opracowanie autorstwa Janusza Wielchorskiego noszące tytuł: „Kawaleria Polska i Bronie Towarzyszące w Kampanii Wrześniowej 1939". W wydawnictwie tym na stronie 85 adnotacja informująca że „zginął w Starobielsku" umieszczona jest również obok nazwiska ppor. rez. Eugeniusza Rzewuskiego, dowódcy III plutonu w 4 szwadronie 19 Pułku Ułanów Wołyńskich.
        Ppor. Eugeniusz Rzewuski ukończył Szkołę Podchorążych Kawalerii Rezerwy w Grudziądzu, był to IV rocznik (lata (1934-1935). Nazwisko to nie zostało jednak uwzględnione we wspomnianym wyżej opracowaniu rtm. Zygmunta Godynia. W roku 1995 ukazała się nakładem wydawnictwa „Bellona" w Warszawie albumowego formatu i bardzo starannie wydana książka autorstwa Jana Przemszy - Zielińskiego pod tytułem „Wrześniowa Księga Chwały Kawalerii Polskiej". W tym ciekawym opracowaniu znajdują się jeszcze trzy nie wymieniane nigdzie dotąd nazwiska oficerów występujących według autora w barwach 19 Pułku Ułanów Wołyńskich. W 1939 roku mieli oni przydziały służbowe poza pułkiem.
        Wymienieni oficerowie to: Ppłk. Władysław Feliks Bereza. Urodzony w 1893 roku, trzykrotnie odznaczony Krzyżem Walecznych, przed laty oficer Pułku 4 Ułanów Zaniemeńskich. We wrześniu 1939 roku pełniący funkcję Inspektora Kawalerii Korpusu Ochrony Pogranicza. Więziony w Starobielsku znalazł się na liście oficerów spoczywających w Katyniu. Związków tego oficera z 19 Pułkiem Ułanów nie udało mi się ustalić.
        Kolejne nazwisko to por. Leszek Jurkowski z adnotacją „odkomenderowany do Centrum Wyszkolenia Kawalerii jako instruktor" i dalej lakoniczna informacja że poległ we wrześniu 1939 roku. Nie podano daty, miejsca i okoliczności śmierci. W innych publikacjach i zamieszczonych tam wykazach oficerów nie spotkałem danych potwierdzających przydział por. Leszka Jurkowskiego do 19 Pułku Ułanów Wołyńskich ani jego związków z CWK.
        Trzeci oficer to por. Stefan Suchodolski, przy tym nazwisku znajduje się adnotacja „odkomenderowany z pułku do szwadronu kolarzy Wołyńskiej Brygady Kawalerii, poległ we wrześniu 1939 roku". Brak dokładniejszych danych kiedy i gdzie to nastąpiło. Udało mi się ustalić jedynie że por. Stefan Suchodolski był absolwentem Szkoły Podchorążych Kawalerii w Grudziądzu, była to XVI promocja oficerska (lata1936-1938). Po promocji otrzymał on przydział do 2 Pułku Strzelców Konnych w Hrubieszowie.
        W szwadronie kolarzy Wołyńskiej Brygady Kawalerii pełnił funkcję jego dowódcy. W tym przypadku również nie spotkałem materiałów potwierdzających przydział służbowy tego oficera do 19 Pułku Ułanów Wołyńskich. Ułani Wołyńscy ginęli w walce i w kaźniach NKWD na wschodzie, wielu odnosiło rany. Udało mi się ustalić jedynie niektóre nazwiska ciężko rannych oficerów we wrześniu 1939 roku.
        Byli to: Ppor. Seweryn Marian Lubicz-Rudnicki dowodzący plutonem łączności 19 Pułku Ułanów Wołyńskich, otrzymał kilka ciężkich ran w dniu 6 września 1939 w trakcie walk pod Brzezinami. Był on oficerem służby stałej kawalerii, ukończył Szkołę Podchorążych Kawalerii w Grudziądzu, IX promocja oficerska (lata1930-1932).
        Ciężką ranę nogi otrzymał ppor. Romuald Traczyk. Był on dowódcą I plutonu w 1 szwadronie. Słuchacz ostatniego rocznika Szkoły Podchorążych Kawalerii w Grudziądzu. Była to XVI promocja oficerska (1937-1939). Dla tego rocznika uroczystej promocji nie było. Romuald Traczyk wyruszał na front jako podchorąży i w tym stopniu zapamiętał go i utrwalił w opublikowanych wspomnieniach dowódca szwadronu rtm. Antoni Skiba.
        Pchor. Romuald Traczyk awans na podporucznika służby stałej kawalerii otrzymał na podstawie Rozkazu Naczelnego Wodza z dnia 13.IX.1939 r.
        W dniu 23 września 1939 roku w ciężkim boju pod Suchowolą ranny został kpr. pchor. rez. Józef Nowicki dowódca III plutonu w 1 szwadronie 19 Pułku Ułanów Wołyńskich. Ukończył on Szkołę Podchorążych Rezerwy Kawalerii w Grudziądzu, XI rocznik (lata1936-1937). W strukturach organizacyjnych Armii Krajowej w ramach przygotowań do operacji „Burza" w 1944 roku odtwarzano również jednostki kawaleryjskie.
        W ramach 27 Wołyńskiej Dywizji Piechoty AK, odtworzony został szwadron 19 Pułku Ułanów Wołyńskich. Szwadron ten zapisał piękną kartę bojową na całym niezwykle długim szlaku pełnym ciężkich walk stoczonych przez tę największą zwartą jednostkę AK. Szwadron pełnił rolę kawalerii dywizyjnej, dowodził nim ppor. rez. Longin Dąbek-Dębicki, absolwent Szkoły Podchorążych Rezerwy Kawalerii w Grudziądzu, rocznik XIII (lata 1938-1939). Pierwotny przydział do 2 Pułku Strzelców Konnych w Hrubieszowie. Mimo rany wyprowadził szwadron z okrążenia w lasach mosurskich w jakim znalazła się 27 Wołyńska Dywizja Piechoty AK. Ujęty wkrótce przez Niemców rozstrzelany został we wsi Olesk w dniu 24 kwietnia 1944.
        Dokładne zestawienie strat poniesionych przez 19 Pułk Ułanów Wołyńskich w czasie ostatniej wojny nigdy nie zostało sporządzone. Straty te były jednak olbrzymie, ginęli ułani oficerowie i podoficerowie. Wielu padło w boju, wielu zwłaszcza oficerów z rąk oprawców z NKWD po dostaniu się do sowieckiej niewoli. Ustalenie liczby poległych ułanów i podoficerów pułku jest w tej chwili raczej już nie możliwe. Pamiętajmy że większość dowódców pododdziałów nie żyje a nieliczne zachowane relacje dają tylko ogólne pojęcie o ogromie strat.
        Płk Antoni Skiba ówczesny rotmistrz w swoim opracowaniu wspomina ogólnie o czterech poległych i dwóch rannych oficerach, trzydziestu zabitych ułanach i sześćdziesięciu rannych. Przywołałem tu nazwiska poległych w różnych okolicznościach w czasie II Wojny Światowej oficerów 19 Pułku Ułanów Wołyńskich.
        Straty wojenne wśród kadry oficerskiej 19 Pułku Ułanów były tak wielkie że po wojnie nie zdołano stworzyć Koła Pułkowego jak to miało miejsce w przypadku innych pułków kawalerii. Mam świadomość że to nie wszystkie nazwiska, byli z pewnością jeszcze inni oficerowie i podchorążowie którzy walczyli i ginęli do końca wojny w różnych formacjach w kraju i na zachodzie. Liczymy na to że z czasem może uda się przypomnieć ich postacie.
        Włodzimierz Majdewicz


MIŁOŚNICY KAWALERII W PTTK


        Sekcja Miłośników Kawalerii - tak brzmi oficjalna nazwa grupy osób zainteresowanych popularyzowaniem i zgłębianiem wiedzy historycznej o kawalerii polskiej. Sekcja Miłośników Kawalerii powstała w ramach jednej z komórek organizacyjnych Polskiego Towarzystwa Turystyczno Krajoznawczego w Warszawie. Wszystko zaczęło się od kilkuosobowej grupki działaczy PTTK - Przodowników Turystyki Pieszej, pasjonatów kawalerii w niektórych przypadkach mających rodzinne powiązania z kawaleryjską tradycją. Działo się to we wrześniu 1989 roku - obchodzono wtedy uroczyście 50 rocznicę Kampanii Wrześniowej 1939 roku.
        Sekcja Miłośników Kawalerii zawiązana została przy działającym w Warszawie Klubie Przodowników Turystyki Pieszej im. Anieli Michalskiej w Oddziale PTTK Śródmieście (obecnie oddział stołeczny). Zebrało się wtedy grono doświadczonych działaczy PTTK z rejonu Warszawy i okolic. Byli to entuzjaści łączenia krajoznawstwa z popularyzowaniem wiedzy historycznej.
        W tym okresie niemal całe Polskie Towarzystwo Turystyczno Krajoznawcze pochłonięte było organizowaniem rocznicowych imprez turystycznych. Działania te odbywały się w ramach wielkiej ogólnopolskiej akcji przebiegającej pod hasłem „PTTK w 50-rocznicę Polskiego Września". Akcje te zainicjowała Komisja Turystyki Pieszej Zarządu Głównego PTTK. W ramach tej inicjatywy wydano serie turystycznych odznak rocznicowych „Szlakami polskiej jazdy". Na serię tę złożyło się 12 metalowych odznak, każda z nich poświęcona była jednej z dwunastu Brygad Kawalerii walczących we wrześniu 1939 roku. Od tego momentu rozpoczęto organizowanie cyklów wycieczek pieszych, rowerowych i autokarowych. Trasy tych wycieczek wiodły przez tereny historycznie związane z miejscami walk i stacjonowanie jednostek kawaleryjskich. W tym okresie członkowie Sekcji prowadzili wiele wycieczek w terenie, ale nie mniejszą wagę przykładali do inspirowania innych służąc im merytoryczną pomocą i dzieląc się własnym doświadczeniem. Podstawowym założeniem było dotarcie do miejsc zapisanych na kartach historii i dokładne ich zlokalizowanie, a następ-nie w sposób interesujący pokazanie tych miejsc uczestnikom wycieczek. Starano się tam gdzie było to jeszcze możliwe odnajdywać te realia topograficzne które przed 50 laty były tłem rozgrywających się dramatycznych wydarzeń. Pokazywano turystom samotne mogiły żołnierzy września, cmentarze wojenne, resztki umocnień, pomniki i tablice pamiątkowe. Oprócz miejsc ogólnie znanych, spopularyzowanych i dostępnych pokazywano inne mniej znane, leżące na uboczu lub zupełnie zapomniane. Organizowano liczne prelekcje i okazjonalne wystawy i pokazy pamiątek pochodzących najczęściej z prywatnych zbiorów. przez dziesięć kolejnych lat trwał rajd pieszy „Na odsiecz Warszawie 1939", w odbywających się co roku we wrześniu kolejnych etapach turyści piesi wędro-wali szlakiem wytyczonym przez walki tych pułków kawalerii które śpieszyły w kierunku broniącej się Warszawy.
        W trakcie tych wędrówek przypomniano krwawe zmagania następujących jednostek polskiej jazdy:
       w roku 1989 - szlakiem 14 Pułku Ułanów Jazłowieckich,
       w1990 - szlakiem 12 Pułku Ułanów Podolskich,
       w 1991 - szlakiem 17 Pułku Ułanów Wielkopolskich,
       w 1992 - szlakiem 19 Pułku Ułanów Wołyńskich,
       w 1993 - szlakiem 7 Pułku Strzelców Konnych,
       w 1994 - szlakiem 9 Pułku Ułanów Małopolskich,
       w 1995 -szlakiem 21 Pułku Ułanów Nadwiślańskich,
       w 1996 - szlakiem 15 Pułku Ułanów Poznańskich,
        w 1997 - szlakiem 6 Pułku Ułanów Kaniowskich,
       w 1998 -szlakiem 8 Pułku Strzelców Konnych.
        Wszystkie etapy rajdu pieszego „Na odsiecz Warszawie „na przestrzeni minionych dziesięciu lat turyści piesi pokonywali pod przewodnictwem znawcy tematu, niestrudzonego Franciszka Rataja.
       Trzeba w tym miejscu wymienić jeszcze kilka nazwisk działaczy PTTK - SMK szczególnie zaangażowanych w działania popularyzujące tematykę kawaleryjską w swej krajoznawczej działalności . Zdzisław Palach penetruje od dłuższego czasu różne wydawnictwa , zasoby bibliotek i zbiory archiwalnych dokumentów , pracuje bowiem nad wiernym odtworzeniem osady personalnej wszystkich pułków kawalerii na dzień pierwszego września 1939 roku. Janusz Starostecki natomiast tworzy dokumentacje fotograficzną, interesują go cmentarze wojenne, samotne mogiły i tablice pamiątkowe. Jerzy Kostrzewa znany w kręgach krajoznawczych fotografik, również może poszczycić się wieloma osągnięciami. Jego dziełem jest wiele artystycznych fotogramów związanych tematycznie z walkami we wrześniu 1939 roku. Kazimierz Chwesiuk zajmuje się weryfikowaniem wspomnianych turystycznych odznak „kawaleryjskich" i prowadzeniem związanych z tym rejestrów niezależnie od tego poprowadził on w terenie wiele wycieczek pieszymi drogami i bezdrożami zdeptanymi przez kopyta ułńskich koni.
       Do aktywniejszych działaczy SMK - PTTK należą ponadto Jadwiga Garapich, Andrzej Orlik, Joanna Zembrzuska, Ryszard Dworzyński i inni. Szeroko zakrojona akcja popularyzatorska to nie tylko wycieczki terenowe. Efektem pracy SMK - PTTK są również liczne publikacje autorstwa jej członków. W prasie PTTK i nie tylko ukazało się wiele artykułów popularyzujących wiedzę o kawalerii. Pisano o barwnych tradycjach kawaleryjskich, o organizacji jednostek kawalerii w okresie międzywojennym, o koniach kawaleryjskich, stosowanych w kawalerii sygnałach na trąbkę, o marszach pułkowych i konnych orkiestrach dętych zwanych plutonami trębaczy.
       Pisano również o taktyce walk ówczesnej kawalerii, o jej szkoleniu i uzbrojeniu. Tematy te dotyczyły spraw ciekawych i mało znanych szerszemu ogółowi, było ich więcej. Działania te miały określony cel, chodziło o przybliżenie tematyki kawaleryjskiej, zwłaszcza młodzieży turystycznej. Należy w tym miejscu nadmienić że większość łatwo dostępnych obecnie na rynku księgarskim opracowań historycznych dotyczących wzmiankowanych tematów w tym czasie nie istniała. Sekcja Miłośników Kawalerii postawione sobie zadania realizowała konsekwentnie działając w rozmaitych kierunkach.
       Trwałym śladem tamtych przedsięwzięć pozostały liczne graficzne projekty odznak turystycznych, pamiątkowych, metalowych znaczków rajdowych, okolicznościowych medali i tablic pamiątkowych. Jednak bez wątpienia największą, wprost nieocenioną wartość miały organizowane przez działaczy PTTK spotkania turystów z weteranami wrześniowych walk. Organizatorzy ich wiedzieli że bezpośrednie spotkanie z tymi którzy współ-tworzyli historię, możliwość wysłuchania autentycznych relacji, zwyczajnej rozmowy i zadawania własnych pytań to bardzo ważne. Tego rodzaju kontaktów nie jest w stanie zastąpić nawet najlepiej napisana książka, film, czy wykład historyka. Przy okazji organizowania imprez rocznicowych zawierano liczne znajomości z weteranami walk wrześniowych. Nawiązane w tamtym okresie kontakty ze środowiskiem kawalerzystów zaowocowały wieloma bliższymi znajomościami a nawet przyjaźniami. W pierwszych miesiącach istnienia Sekcji Miłośników Kawalerii nawiązano kontakt z Duszpasterstwem Weteranów Kawalerii i Artylerii Konnej.
        Duszą tego stowarzyszenia jest ks. prałat płk Tadeusz Uszyński. Kapłan ten posiada piękny krajoznawczy rodowód, imponujący dorobek w PTTK. Przed laty prowadził na turystyczne ścieżki młodzież akademicką, odbył z nią dziesiątki wycieczek pieszych, rajdów i obozów wędrownych. Ksiądz pułkownik od ponad dwudziestu lat posiada zaszczytny tytuł Honorowego Przodownika Turystyki Pieszej. Z czasem specyficzna działalność Sekcji Miłośników Kawalerii, kontakty jej członków z weteranami kawalerii przenoszący się w sposób naturalny na płaszczyznę towarzyską i przyjacielską stały się powodem zaistnienia wielu nieprzewidzianych początkowo sytuacji. Na skutek swej ożywionej działalności i dzięki nawiązanym kontaktom członkowie SMK znaleźli się wśród grona założycieli Rodziny Jazłowieckiej w Polsce. Od początków istnienia SMK-PTTK trwają i owocują wspólnymi działaniami kontakty z panem rotmistrzem Włodzimierzem Bernardem, ostatnim żyjącym w kraju oficerem 19 Pułku Ułanów Wołyńskich. Nawiązane przed dziesięciu laty kontakty przekształciły się w ścisły związek i trwałą współpracę na zupełnie nowej płaszczyźnie. Koledzy z SMK-PTTK skupieni wokół rotmistrza Włodzimierza Bernarda byli obecni wśród członków założycieli a następnie zostali wybrani do władz Stowarzyszenia Rodzina 19 Pułku Ułanów Wołyńskich. Od tamtej pory do chwili obecnej uczestniczą oni czynnie we wszystkich poczynaniach tego stowarzyszenia. Wnoszą wiele nowych inicjatyw. Trzeba wspomnieć o znaczącym ich wkładzie w redagowaniu kwartalnika „Ułan Wołyński". Staraniem tego środowiska opracowano, wydano i wprowadzono na stałe do systemu odznak krajoznawczych odznakę turystyczną „Szlakiem 19 Pułku Ułanów Wołyńskich". Szeroko rozpropagowana odznaka zdobywana jest obecnie przez licznych turystów z całego kraju. Ponadto od początku istnienia stowarzyszenia działacze PTTK użyczają swych położonych w centrum miasta lokali na spotkania Zarządu oraz na uroczyste spotkania okolicznościowe.
       Niezależnie od tego Oddział Stołeczny PTTK wspiera pracę Zarządu Stowarzyszenia przez obsługę biurową. Praca tej nietypowej grupy działaczy - zapaleńców przebiega płynnie, w sposób raczej nie konwencjonalny nie ma tu formalnych zebrań, planów pracy i sprawozdań. Okazuje się że wystarczy wzajemna inspiracja, nieco uzgodnień praktycznych i chęć głębszej penetracji ulubionego tematu zainteresowań. Obecnie trwa ogólnopolska akcja imprez turystycznych „PTTK w 60 Rocznicę września 1939". Ruszyło zdobywanie nowej turystycznej odznaki okolicznościowej „Szlakiem wrześniowych Virtuti Militari". SMK-PTTK znowu zachęca do krajoznawczych wędrówek przez tereny na których po raz ostatni w szyku konnym walczyli nasi szwoleżerowie, ułani i strzelcy konni.
        Włodzimierz Majdewicz


17 WRZEŚNIA SŁOŃCE ZASZŁO NAD HORYNIEM cd. wspomnień Lwowskiego Kadeta


        W latach trzydziestych, gdy Kirgizi buntowali się przeciwko tworzeniu kołchozów, przybywały tu wojskowe ekspedycje karne. Co się tu wówczas działo można się domyślić z reakcji tej wioski, w której wzięto chyba pojawienie się w nocy naszej kompanii za taką ekspedycję. Późno po północy wróciliśmy do naszych namiotów, nie mówiąc nic do siebie. W krzyku tych ludzi było coś przerażającego. Byliśmy wszyscy pod wrażeniem tego wydarzenia. W budynku koło naszej szkoły urzędowała komisja poborowa armii sowieckiej. Co parę tygodni przed budynkiem tym zbierali się Kirgizi powołani do wojska. Sformowani w oddział maszerowali stamtąd na stację kolejową. Śpiewali zawsze tę samą piosenkę, w której stale powtarzała się zwrotka: Hej Nikoła, hej Nikoła, ruska kawaleria saditsia na konia. Odjeżdżali na front, gdzieś tysiące kilometrów od ich kraju, aby bić się i ginąć o cele im chyba zupełnie obojętne. Po obu stronach ulicy odprowadzał ich przygnębiony tłum kirgizkich kobiet i dzieci. Przypadkowo trafiłem kiedyś w mieście na Bolka Wiłkojcia.
        Wilkojć w 1939 roku był podchorążym rezerwy piechoty. Po dostaniu się do niewoli zdążył w porę zerwać swoje dystynkcje podchorążego i podawał się za szeregowego. To uratowało mu życie. Spotkałem go już w stopniu podporucznika. Powiedział, że jest w dywizjonie rozpoznawczym dywizji i namawiał mnie, abym po skończeniu podchorążówki przyszedł do nich. Mówił, że działania dywizjonu są ciekawsze niż piechoty, że wkrótce mają dostać sprzęt motorowy. „Już się chyba dość nabiegałeś po tych górach. - mówił - przyjdź do nas, będziesz w wyborowej jednostce dywizji". Wszystko, co mówił miało sens, zwłaszcza, że w ostatnich tygodniach podchorążówki zaczęły dolegać mi kolana. Bolały przy zginaniu. Lekarz na ból dawał mi proszek salicylowy, miałem nawet raz zwolnienie z ćwiczeń w górach. Bałem się, że mogę nie skończyć podchorążówki. Więc gdy przed zakończeniem szkoły ogłoszono, że można na ochotnika zgłosić się do dywizjo-nu rozpoznawczego, zrobiłem to od razu. Namawiałem bardzo mego przyjaciela Julka Konopackiego, aby zrobił to samo, ale Julek miał swoje powody, dla których wolał, pójść do 15 Pułku Piechoty, do którego szła cała nasza 3 kompania. W czerwcu nastąpiło zakończenie szkoły. Na uroczystość przyjechał nowy dowódca dywizji gen. Rakowski. Najpierw była msza św. na dziedzińcu, a potem rozdanie świadectw przez dowódcę dywizji. Na 192, którzy ukończyli Szkołę, dostałem 77 lokatę. Myślałem, że będzie lepsza, ale ostatecznie najważniejsze było, że skończyłem, bo było dużo takich co odpadli.
        W parę dni później, gdy razem z kilku innymi podchorążymi meldowałem się dowódcy dywizjonu rozpoznawczego, ppłk. Gruszeckiemu, pułkownik zapytał mnie, czy miałem w Wojsku Polskim krewnego. Odpowiedziałem, że tak i poda-łem stopień i ostatni przydział służbowy ojca. Pułkownik powiedział, że znał ojca i zapytał od razu, gdzie jest ojciec. Powiedziałem, że ostatnie wiadomości miałem ze Starobielska w 1940 roku i na tym rozmowa skończyła się. Ppłk. Gruszecki przybył do Rosji z Anglii w 1941 roku jednym z pierwszych konwoi morskich z pomocą dla Sowietów, które Anglia zaczęła wysyłać do Murmańska po napadzie Niemców na Sowiety. Niedługo po moim meldowaniu, wieczorem po zajęciach, zostałem wezwany do ppłk. Gruszeckiego. Przyjął mnie w swoim namiocie. Musiałem opowiedzieć pułkownikowi dokładnie moje przeżycia od momentu dostania się do niewoli i wszystkie szczegóły, jakie miałem o ojcu w niewoli. Pułkownik wspomniał, że pamiętał mnie z Warszawy jako małego chłopca. W namiocie stało składane łóżko polowe, dwa składane krzesła, mały stolik, a w jednym rogu namiotu walizka. Był to wojskowy sprzęt angielski, który wydawał się mnie luksusem. Gdy w czasie rozmowy ordynans pułkownika podał nam herbatę i na małym talerzyku kilka angielskich biskwitów, czułem się oszołomiony tą elegancją i przepychem. Na pożegnanie pułkownik podarował mi chusteczkę do nosa. Wyciągnął ją z walizki, która stała w rogu i podając powiedział: „Weź to sobie chłopczer, może ci się przyda." Chusteczka do nosa - coś, czego nie widziałem przez ostatnie 3 lata. Po powrocie do szwadronu zaintrygowany szef, wachmistrz Mierzejewski, Delikatnie i dyplomatycznie zagadywał mnie, po co byłem wzywany do pułkownika. W dywizjonie obowiązywały tradycje kawaleryjskie. Były szwadrony, nie kom-panie, ułani nie strzelcy, wachmistrze nie sierżanci. Przyszło gorące lato. Mieliśmy dużo ćwiczeń w dzień i w nocy, ale po podchorą-żówce, w porównaniu z tamtymi gonitwami, zajęcia te wydawały się przyjemną rozrywką. Naostrym strzelaniu w szwadronie zdobyłem pierwsze miejsce. W nagrodę dostałem konserwę angielskiego beef'u. Nic lepszego nie mogłem dostać, byłem stale głodny, nie tylko ja zresztą.
        Dowódcą naszego 2 szwadronu był por. Różycki. Pochodził on ze starej rodziny wojskowej. Jeden z jego przodków, generał Karol Różycki, dowodził Jazdą Wołyńską w powstaniu 1831 roku. Inny, gen. Edmund Różycki, był dowódcą powstania na Wołyniu w 1863 roku. Por. Różycki w walkach pod Monte Cassino w 1944 roku odznaczony został krzyżem Virtuti Militari.
        Tuż za naszymi namiotami był duży rów, w którym płynęła woda do nawadniania pola z krzewami bawełny. Gdy zaczęły się upały, codziennie w przerwie obiadowej chłodziliśmy się w tym rowie. Szeregowi razem z oficerami. Przychodził też pułkownik Gruszecki. Siedzieliśmy wszyscy w mętnej, ale chłodnej i płynącej wodzie i rozmawialiśmy na najprzeróżniejsze tematy. Chwilami panowała atmosfera towarzyskiego zebrania. Te moczenia w rowie były codziennym rytuałem do końca pobytu w Dżałał-Abad.
        W lipcu przyjechał z Anglii z wizytą do Armii Polskiej na Wschodzie biskup polowy Gawlina i odwiedził też naszą dywizję. Rano w pobliżu Dżałał-Abad biskup odprawił mszę świętą dla całej dywizji, a południu w dowództwie dywizji odbyło się spotkanie biskupa z delegacjami wszystkich oddziałów dywizji. Byłem w delegacji z naszego dywizjonu. Nasz dywizjon reprezentował pułkownik, jeden podoficer, jeden podchorąży (ja) i dwóch ułanów. Do Dżałał-Abad pojechaliśmy dwukonną furmanką. Gdy w czasie spotkania biskup zatrzymał się przy nas, pułkownik Gruszecki po krótkiej z nim rozmowie przedstawiając mnie powiedział „to syn mojego przyjaciela, który był w Starobielsku, ale jeszcze nie odnalazł się". Biskup powiedział, iż wie, że jeszcze nie wszyscy oficerowie zostali zwolnieni. Dodał, że podobno część oficerów została wywieziona na Ziemię Franciszka Józefa, skąd nie mogli być ściągnięci w zimie, ale obecnie dowództwo Armii s[podziewa się, że wkrótce przyjadą. Niedługo po wizycie biskupa dostałem nagle wysokiej gorączki i dreszczy. Lekarz orzekł, że to papataczy, choroba gorących klimatów i dał mi jakieś proszki. Rozeszły się pogłoski, że reszta Armii przeniesiona będzie do Persji, dokąd część wyjechała w kwietniu. Nie wszyscy chcieli w to wierzyć. Wydawało się to zbyt wspaniałe. Ale zaczęły przychodzić konkretne rozkazy o zdawaniu sowieckim władzom wojskowym broni i przygotowaniach do wyjazdu.
        W sierpniu nastąpił wyjazd naszej dywizji. Na stację w Dżałał-Abad pomaszerowaliśmy pieszo, dźwigając cały nasz dobytek na plecach. W mieście, po obu stronach ulicy wiodącej do stacji kolejowej i przed stacją, stał tłum polskiej ludności cywilnej. W ich twarzach trwoga. Pytają co się stanie z nimi gdy wojsko wyjedzie. Sytuacja polskiej ludności po dwóch latach poniewierki w Związku Sowieckim była tragiczna. Byli wymęczeni ciężkimi warunkami życia, wygłodzeni i dziesiątkowani przez epidemie tyfusu. Ci, którzy dotarli do formujących się oddziałów, wyjechali razem z wojskiem. Wyjechały również sierocińce, którymi opiekowało się wojsko. Ale była to tylko mała cząstka z przeszło milionowej rzeszy ludności polskiej wywiezionej siłą przez NKWD w latach 1939-1941. Ludzie ci zostali porwani Polsce i rozproszeni po odległych zakątkach Azji.
        Józef Pętkowski


SYLWETKI: PPŁK DEZYDERIUSZ ZAWISTOWSKI


        Dezyderiusz Zawistowski - syn Leonarda i Eugenii Brodowskiej urodził się w Warszawie 23.05 1891 roku. Wychowany w duchu patriotycznym - dziadek zesłany na Sybir - rozmiłowany w literaturze i historii. Po ukuńczeniu Szkoły Realnej E. Konopczyńskiego w Warszawie, wstąpił do Mechaniczno-Technicznej Szkoły Wawelberga i Rotwanda ale z drugiego wyjechał za granicę do Wyższej Szkoły Technologicznej w Reutlingen w Wirtenbergii, którą ukończył w kwietniu 1914 roku. Od maja 1914 do wybuch Wojny Światowej pracował jako inżynier prowadzący dział w fabryce wyrobów bawełnianych i jedwabnych w Pabianicach w F-mie Ender - Krusze. Przed wojną należał do organizacji strzeleckiej i ukończył szkołę podoficerską w Tubindze.
        Komenda Naczelna P.O.W. w 1914/15. Al. Tomaszewski, D. Zawistowski, K. Libicki, M. Kościałkowski, Komendant Naczelny ś.p. Tadeusz Żuliński, W. Jędrzejewicz, B. Miedziński.
        Natychmiast po wybuchu wojny, wstępuje do Polskiej Organizacji Wojskowej. Kończy oficerską szkołę POW w Warszawie. Wchodzi w skład Naczelnej Komendy POW - Łącznie z por. Barskim-Żulińskim, Wacławem Jędrzejewiczem, Konradem Libickim, Tomaszem Wysockim oraz Zyndramem Kościałkowskim.
        Zostaje odkomenderowany do zorganizowania prac POW na Królestwo, Rosję i Finlandię. Tak o nim pisał Wacław Jędrzejewicz: „Prowadzi kompanię robotniczą, kieruje pracami techniki służby wywiadowczej. Pracując w najcięższych warunkach konspiracyjnych, tropiony i osaczony przez agentów rosyjskich, organizuje biuro ewidencyjne wywiadu, biuro paszportowe, technikę kurierską itp. W stałym niebezpieczeństwie życia, z wytrwałością i odwagą trwa na posterunku, z bezwzględną pogardą niebezpieczeństwa. Podlegając regulaminowi Oddziałów Lotnych nie rozstaje się z bronią. W kwietniu 1915 roku, po aresztowaniu archiwistki biura wywiadowczego, przedostaje się do otoczonego domu i wynosi stamtąd całkowity materiał wywiadowczy, mogący kompromitować aresztowaną i organizację. Czyn ten świadczy o zupełnej pogardzie śmierci i zdecydowaniu. W czerwcu 1915 roku przedziera się wśród ciągłych niebezpieczeństw poprzez cofające się wojska rosyjskie z rozkazami bojowymi Komendy Naczelnej do Komend Okręgowych Radomia i Lublina. Po ustąpieniu Rosjan, wstępuje do 1 Brygady L.P., gdzie zachowuje się zawsze z wybitnym męstwem".
        Tak pisał o D. Zawistowskim w swej opinii Wacław Jędrzejewicz i Zyndram Kościałkowski.
        W czerwcu 1915 roku wymaszerował łącznie z Baonem Warszawskim do 1 Bry-gady Leg. Pol. Wstąpił do 1 Pułku Uł. Beliny - 1 szwadron IV pluton. Walczył w Królestwie na Litwie i na Wołyniu. Podczas walk odwrotowych zostaje ranny w sierpniu 1916 roku. Jako wachmistrz był internowany w obozie jeńców w Szczypiornie, następnie w Łomży, gdzie przebywał od 17.12.1917 do 17.05.1918 r. Po śmierci matki został zwolniony. Obóz opuścił w bardzo ciężkim stanie - miał obrzęki głodowe. W myśl rozkazu gen. Rydza Śmigłego do obozu jeńców nie powrócił i został wysłany do okupacji austriackiej jako komendant POW na okręg Zamojski, Tomaszowski i Biłgorajski. Był instruktorem i organizatorem tworzących się oddziałów na kresach. Od listopada pracował jako szef sztabu straży obywatelskiej. Po rozbrojeniu Austriaków, zorganizował oddział konny tzw. Szwadron Ziemi Zamojskiej, z którym przyłączył się na rozkaz gen. Orlicz Dreszera do oddziału Brochwicz Lewińskiego, formowanego w Lubomlu, jako dowódca plutonu i zastępca dowódcy V szwadronu 1 Pułku Szwoleżerów. W 1919 walczy na Wołyniu w grupie gen. Rydza Śmigłego. Od czerwca 1919 w grupie gen Bobrańskiego i gen. Zygadłowicza.
        Tak pisze o nim jego bezpośredni przełożony wówczas por. Brochwicz Lewiński: „W czasie wycofywania się szwadronu detaszowanego 1 Pułku Szwoleżerów ze wsi Borowoj Młynok do wsi Borowoje pod silnym naporem bolszewików - podchorąży D. Zawistowski, gdy okazała się kónieczność wysadzenia mostu na zachód od wsi Borowoj Młynok, na jedynej drodze odwrotowej - założył na oczach nieprzyjaciela ładunek i nie bacząc na silny ogień most wysadził, przez co umożliwił oderwanie się swego szwadronu od wielokroć silniejszego nieprzyjaciela.
        Opisany fakt miał miejsce 15.06.1919r." Podczas wysadzania mosty został ranny, miał złamaną żuchwę. Do stycznia 1920 pozostawał w 1 Pułku Szwoleżerów, a następnie jako porucz-nik, dowódca szwadronu z całym szwadronem przeniesiony do 1 Pułku Strzel-ców Konnych i skierowany na Dźwińsk z 1 Dywizją Legionów. Od 26 kwietnia do września 1920 walczy pod dowództwem 3 Armii (pod Dubienką i inne). Od 20 września przy 1 Dywizji Legionów. Dnia 10 marca 1921 roku Dowóodztwo 1 Dywizji Legionów: Grzybowski i Dąb Biernacki tak motywują wniosek na przesunięcie w starszeństwie oficera D Zawistowskiego: „Doskonały dowódca szwadronu, pełen inicjatywy i zdolności organizacyjnych, bar-dzo pracowity." W służbie: „Pedantyczny, obowiązkowy, energiczny, ruchliwy, troskliwy o dobro żołnierza." Poza służbą: „Miły, uprzejmy, towarzysko wyrobiony, inteligentny." W 1922 mianowany został rotmistrzem, po przejściu kursu w Grudziądzu i Rembertowie, pełnił funkcję adiutanta w 1 Pułku Strzelców Konnych.
        W 1924 roku na prośbę swego przyjaciela Brochwicz Lewińskiego przeniesiony do 19 Pułku Ułanów Wołyńskich do Ostroga, gdzie pełnił funkcję dowódcy szwadronu, d-cy szwadronu Karabinów Maszynowych, kwatermistrza, d-cy szwadronu zapasowego - we Włodzimierzu. W 1929 mianowany majorem, pełni funkcję zastępcy d-cy pułku. W 1935 roku z wielkim bólem przeżywa śmierć ukochanego Komendanta - Józefa Piłsudskiego. Bierze udział w uroczystościach pogrzebowych w Warszawie i Krakowie. W listopadzie tego roku przez tydzień będzie dowodził delegacją honorową, pełniącą wartę przy trumnie Marszałka na Wawelu. Ostatniego dnia wieczorem chciał jeszcze chwilę pomodlić się przy trumnie. Warty odeszły, dozorcy nie spostrzegli go i zatrzasnęli wszystkie bramy. Mjr. Zawistowski całą noc pełnił samotnie wartę przy swoim Wodzu, szczęśliwy, że taki zaszczyt go spotkał. W 1937 roku zostaje mianowany podpułkownikiem i obejmuje dowództwo 19 Pułku Ułanów Wołyńskich w Ostrogu. W 1938 opuszcza pułk i wojsko. W 1939 r. wojna zastaje go we Włodzimierzu Woł. Spotyka się z Marszałkiem Rydzem Śmigłym i płk. Brochwicz Lewińskim. Namawiają go do wyjazdu do Rumunii. Ale on nie chce opuszczać kraju, chce walczyć. W Łucku z gen. Smorawińskim organizuje Legion Ochotniczy. Uczestniczyli w nim wojskowi i cywile. Był z nimi mjr. Czapliński - były oficer 19 Pułku Ułanów Wołyńskich, Jerzy Zawistowski, syn ppułkownika. Legion ten stoczył ostatni bój z Niemcami pod Rawą Ruską. Podpułkownik Dezyderiusz Zawistowski zginął od kul sowieckich czołgistów 20 września 1939 r. pod Buskiem pow. Kamionka Strumiłowa i tam w polu został pochowany.
        Dezyderiusz Zawistowski miał następujące odznaczenia:
        Krzyż Virtuti Militari V klasy
        Krzyż Niepodległości
        Krzyż Walecznych - z jednym okuciem
        Krzyż Zasługi -
        Złoty Medal Pamiątkowy za Wojnę 1918-1921
        Medal 10-lecia Odzyskania Niepodległości
        Medal Łotewski za 1919 rok Odznaka I Brygady „za wierną służbę"
        Odznaka I Pułku Ułanów Legionów Polskich
        Odznaka 19 Pułku Ułanów Wołyńskich
Hanna Zawistowska-Nowińska


Rotmistrz Włodzimierz Bernard w środku wraz z synem po prawej w towarzystwie
przedstawiciela Kancelarii Prezydenta RP pułkownika Andrzeja Śmietanko


Osoby zainteresowane historią i tradycją polskiej kawalerii
a szczególnie słynnym 19 Pułkiem Ułanów Wołyńskich
z Ostroga nad Horyniem pod adresem www.ulan-wolynski.org.pl
znajdą najnowsze i archiwalne materiały z „UŁANA WOŁYŃSKIEGO”
Piszemy o walkach 19 Pułku Ułanów Wołyńskich w 1939 roku.
Przypominany walki ochotniczych formacji konnych legendarnego zagończyka majora Feliksa Jaworskiego.
Przypominamy szwadron 19 Pułku Ułanów odtworzony w 27 Wołyńskiej Dywizji Piechoty Armii Krajowej
Wspominamy Jazdę Wołyńską w Powstaniach
Listopadowym 1830/1831 roku i Styczniowym 1863/1864 roku.
STOWARZYSZENIE RODZINA 19 PUŁKU UŁANÓW WOŁYŃSKICH
Powołane zostało w dniu 8.10.1994 roku w celu konsolidacji środowiska oficerów, podoficerów i ułanów 19 Pułku Ułanów
oraz ich rodzin i sympatyków Pułku.


Adres i telefon kontaktowy:
STOWARZYSZENIE RODZINA 19 PUŁKU UŁANÓW WOŁYŃSKICH
Prezes: HANNA IRENA ROLA RÓŻYCKA
tel. kontaktowy: 22/604 155 422
kontakt e-mail: office@ulan-wolynski.org.pl
ul. Bajkowa 17/21
04-855 Warszawa
tel. 022-813 66 45, 022 615 73 43
Nr konta bankowego:
BZ WBK 34 1090 2590 0000 0001 2343 9257

powrót na stronę główną