Strona Stowarzyszenia Rodzina 19 Pułku Ułanów Wołyńskich

Ułan Wołyński 1999 rok Nr 17




Prezydent m. st. Warszawy Paweł Piskorski wręcza Włodzimierzowi Bernardowi
rotmistrzowi 19 Pułku Ułanów Wołyńskich nagrodę "Zasłużony dla Warszawy.
Fot.Paweł Bernard


HONORY DLA 19-tki


       Na uroczystej sesji Rady m. st. Warszawy i Rady Powiatu Warszawskiego z okazji Święta Warszawy, w dniu 21 kwietnia 1999r., o godz. 10.30, w Sali Balowej Zamku Królewskiego w Warszawie, warszawscy rajcy wręczyli nagrody i odznaczenia kilkudziesięciu osobom szczególnie zasłużonym dla stolicy. Tytuły i nagrody w imieniu rajców wręczał zasłużonym obywatelom nowo wybrany Prezydent m. stoł. Warszawy Paweł Piskorski.
       Ustanowione w tym roku odznaczenie „Zasłużony dla Warszawy" otrzymał m. in. rotmistrz 19 Pułku Ułanów Wołyńskich Włodzimierz Bernard. Zaszczytny tytuł otrzymał on przede wszystkim za „żywe lekcje historii", których udziela dzieciom i młodzieży w jego własnym muzeum oraz za krzewienie wartości patriotycznych.
       W gronie 25 osób i instytucji uhonorowanych odznaczeniem „Zasłużony dla Warszawy" byli także m. in.: były kustosz Pałacu w Wilanowie Wojciech Fijałkowski, reżyser i aktor Adam Hanuszkiewicz, reżyser Jerzy Hoffman, poprzedni prezydent Marcin Święcicki i jego zastępca Jerzy Lejk, obrońca zabytków Warszawy Janusz Sujecki oraz Andrzej Ibis Wróblewski. Jak co roku przyznano tytuły Honorowego Obywatela Warszawy. Otrzymali je ostatni prezydent RP na uchodźstwie Ryszard Kaczorowski, komendant główny Batalionów Chłopskich gen. Franciszek Kamiński, senator Władysław Bartoszewski. Wyróżnieni zostali również laureaci nagród m. stoł. Warszawy, a wśród nich m. in.: dziennikarz sportowy Bohdan Tomaszewski, poeta ks. Jan Twardowski, dyrektor zamku królewskiego prof. Andrzej Rottermund, a także zespół redakcyjny „Wielkiej Ilustrowanej Encyklopedii Powstania Warszawskiego". Były przemówienia, uściski i podziękowania oraz koncert kameralny. Wraz z matką miałem zaszczyt towarzyszyć ojcu w tej uroczystości jako jego „adiutant". Nawiązaliśmy szereg nowych interesujących znajomości. Członkowie Rady Miasta i Powiatu Warszawskiego na czele z Prezydentem Warszawy wyrazili osobiste zainteresowanie zwiedzeniem muzeum ojca.
       Paweł I. Bernard

„SYLWETKI”


       Od początku ukazywania się naszego kwartalnika co jakiś czas na jego łamach pojawiały się okazjonalne teksty przypominające ludzi którzy w różnych okresach historii 19 Pułku Ułanów Wołyńskich byli z nim związani latami służby lub walki. Obecnie chcemy zaproponować cykl notatek przypominających oficerów, podoficerów i ułanów którzy nosili białogranatowe proporczyki na kołnierzach mundurów. Przystępując do tej pracy zakładamy że teksty zamieszczane w cyklu „Sylwetki" dotyczyć będą również tych osób, które przyczyniły się do utrwalenia i spopularyzowania tradycji pułkowej w latach gdy potężne zawirowania historii sprawiły że pułk jako jednostka wojskowa przestał funkcjonować. Ustalając kolejność prezentowanych sylwetek przedstawianych w naszym cyklu nie zamierzamy jednak kierować się chronologią historyczną, starszeństwem, stopniem i pełnionymi w pułku funkcjami. Cykl nasz ma jeszcze jeden istotny cel, liczymy na to że nasi czytelnicy zechcą w pewnych momentach uzupełnić nasze skromne biogramy dzieląc się posiadanymi wiado-mościami o prezentowanych postaciach lub udostępniając nam archiwalne dokumenty które mogą się znajdować w ich posiadaniu. Wydaje się nam stosowne zaprezentować na początek sylwetkę ostatniego dowódcy 19 Pułku Ułanów Wołyńskich bohaterskiego ppłk. dypl. Józefa Pętkowskiego. Szczególnym do tego powodem jest przypadająca we wrześniu tego roku 60-rocznica krwawych walk stoczonych przez 19 Pułk Ułanów Wołyńskich.
      

ppłk dyplomowany Józef Pętkowski
ostatni dowódca 19 PUŁKU UŁANÓW WOŁYŃSKICH


       Józef Zygmunt Pętkowski urodził się 28 listopada 1894 roku w Płocku. Ojciec jego był architektem. Po ukończeniu gimnazjum w roku 1913 młody Józef Pętkowski wyjechał do Belgii. Na Uniwersytecie w Gandawie rozpoczął studia na wydziale architektury. W roku 1914 tuż przed wybuchem I Wojny Światowej powrócił do kraju i wstąpił do Legionów Józefa Piłsudskiego. Służył w I Brygadzie Legionów do grudnia 1914r., do bitwy pod Łowczówkiem w której uczestniczył w strzeleckich szeregach batalionu dowodzonego przez ppłk. Berbeckiego. Następnie przeniósł się do I Pułku Ułanów pod komendę Beliny - Prażmowskiego. Od tego momentu pozostał już na zawsze wierny kawalerii. W walkach I Pułku Ułanów Legionowych uczestniczył do 1917 roku. Po kryzysie przysięgowym został internowany przez Niemców i jako podoficer osadzony w Szczypiornie.
       Gdy Polska odzyskała niepodległość i przystąpiono do budowania nowej silnej armii, Józef Pętkowski pozostał w wojsku, już jako oficer służył w I Pułku Szwoleżerów. Wraz z Brygadą Jazdy Beliny w kwietniu 1919 roku brał udział w oswobadzaniu Wilna. Pod komendą Beliny - Prażmowskiego służył przez całą wojnę 1919-1921 roku.
       Po zakończeniu działań wojennych Józef Pętkowski otrzymał przydział do Poznania do D.O.K.-VII, a następnie służył w 7 Pułku Strzelców Konnych Wielkopolskich. Przez pewien czas pełnił funkcję Szefa Sztabu Poznańskiej Dywizji Kawalerii. W latach dwudziestych ukończył Szkołę Sztabu Generalnego (rocznik 1922-1924). Była to 3 promocja tej uczelni. Tytuł oficera dyplomowanego uzyskało wtedy 57 oficerów reprezentujących wszystkie rodzaje broni. Przez pewien czas pracował w Sztabie 3 Dywizji Kawalerii, potem służył w 16 Pułku Ułanów Wielkopolskich który stacjonował w Bydgoszczy.
       W „Roczniku Oficerskim 1928" mjr. dypl. Józef Pętkowski (starszeństwo z dn. 1-go stycznia 1928), znajdował się w spisie kadry oficerów kawalerii. W 1930 roku został przeniesiony do Warszawy uzyskując przydział do Generalnego Inspektoratu Sił Zbrojnych, tu powierzono mu stanowisko II-go a wkrótce I-go oficera Sztabu Inspektoratu Armii. Jesienią 1935 roku na własną prośbę przeniesiony został do służby liniowej i otrzymał przydział do 8 Pułku Ułanów im. ks. Józefa Poniatowskiego w Krakowie na odpowiedzialną funkcję zastępcy dowódcy pułku.
       W roku 1938 ppłk. dypl. Józef Pętkowski został dowódcą 19 Pułku Ułanów Wołyńskich w Ostrogu nad Horyniem. Miało to związek z zarządzeniem władz wojskowych w myśl którego przeprowadzano zamianę oficerów zajmujących stanowiska dowódcze, zwłaszcza w garnizonach kresowych. Odchodzili starsi wiekiem oficerowie trwający na stanowiskach dowódców pułków od wojny 1920 roku.
       Stacjonujący w Ostrogu nad Horyniem tuż nad granicą 19 Pułk Ułanów Wołyńskich, otrzymał wtedy nowego dowódcę, wyróżniającego się wybitnymi zdolnościami młodego i doskonale przygotowanego do pełnienia tej funkcji oficera dyplomowanego. Ppłk. dypl. Józef Pętkowski dowodził pułkiem przez ostatnie miesiące pokoju, przygotowywał go do zbliżającej wojny i na jego czele wyruszył w pole. Tak zapamiętał swego nowego przełożonego rtm. Antoni Skiba dowódca I-go Szwadronu, również nowy w tym pułku.
       Opinia ta pochodzi z pierwszych dni wojny obfitujących w szczególnie dramatyczne wydarzenia dla tego pułku. Opinia ukształtowana na polu walki może z pewnością mieć zabarwienie w pewnym stopniu subiektywne, zwłaszcza gdy podwładny mówi o swym przełożonym. Jednak w tym przypadku gdy ocena wydana przez tej klasy doświadczonego oficera liniowego jakim był znany ze swej rzetelności i odpowiedzialności rotmistrz Antoni Skiba, nabiera ona rangi dokumentu. „ Poznałem ppłk. dypl. Józefa Pętkowskiego dopiero obecnie, w sytuacji trudnej dla pułku. Z wiekiem ludzie zmieniają się, na co wpływa również wygoda życia pokojowego. Dobre maniery i niezachwiany spokój ppłk. dypl. Pętkowskiego przesłaniały jego młodzieńczy dynamizm i niespożytą energię. Nie odróżniał się od swoich oficerów i szeregowych o przeciętnym wieku 24 lat. Łatwo opanowywał trudności, miał wrodzoną zdolność dowodzenie. Zorientowałem się, że mamy dowódcę o nieprzeciętnych zdolnościach i dużym charakterze. W ciągu dwudniowych walk ppłk. dypl. Pętkowski zdobył serca wszystkich żołnierzy pułku, ułani byli dumni ze swego dowódcy. ..." I jeszcze jeden fragment wrześniowych wspomnień ówczesnego rotmistrza Antoniego Skiby. Ten wyrwany z kontekstu działań bojowy epizod rozegrał się w niewielkim okresie czasu, bywało ich wiele, trafnie charakteryzuje on postawę tego dowódcy na polu walki.
       „ Prawie jednocześnie piechota npla, maszerująca luką z prawej strony między 2-im a 3-im Szwadronem, ukazała się przed m.p. d-cy pułku, a także goniec od rtm. Wiszniowskiego meldował, że Niemcy przerwali się na prawym skrzydle 2-go Szwadronu i jego pluton na tym skrzydle wycofuje się. Na użycie odwodu nie było czasu, decydowały sekundy.
       D-ca pułku wysłał adiutanta galopem do I-go Szwadronu, z rozkazem bezzwłocznego przeciwuderzenia na korzyść II-go Szwadronu, a sam osobiście ze swym pocztem i plutonem łączności uderzył odruchowo na bagnety na Niemców, których rozproszył i odrzucił do tyłu. Po wyrzuceniu npla z luki d-ca pułku pozostawił tam swój pluton łączności, a sam z resztą pocztu powrócił na swe m.p.. Zastał tam gońca od ppłk. Kotarskiego z meldunkiem, że po drugiej stronie szosy piechoty npla maszeruje na nasze tyły, a po szosie zbliżają się czołgi. Ppłk. dypl. Pętkowski użył swego odwodu, skierowując por. Gumińskiego z 4-tym Szwadronem do przeciwuderzenia na południe od szosy. Napór kolumn piechoty npla był tak duży, że pod ich ciężarem mogła rozsypać się nasza cienka linia obronna. Jednakowoż ppłk. dypl. Józef Pętkowski wykazał niesłychaną energię i odwagę osobistą, potrafił opanować kryzys i utrzymać 2-gi i 3-ci Szwadron na ich stanowiskach, reagując także w tym samym czasie na swoje skrzydła. ..."
       Oficer ten zjawiał się na polu walki w chwilach największego kryzysu gdy wahała się szala zwycięstwa. Dużą odwagę osobistą potrafił łączyć z rozwagą, umiał doskonale wykorzystać zalety i zdolności swoich podkomendnych. Potrafił skutecznie prowadzić walkę z silniejszym przeciwnikiem dysponującym szokującą ilością nowoczesnej broni maszynowej, samochodów pancernych i czołgów, artylerii i lotnictwa. Ppłk. dypl. Józef Pętkowski dowodził 19 Pułkiem Ułanów do 30 września 1939 roku. Pod jego komendą Ułani Wołyńscy okryli się chwałą bojową, 19 Pułk znalazł się wśród tych jednostek Wojska Polskiego które za niezwykłe męstwo w kampanii obronnej 1939 roku odznaczone zostały Krzyżem Virtuti Militari. Wstęgi orderowe Virtuti Militari dumnie powiewają na sztandarze 19 Pułku Ułanów Wołyńskich, jednak los tak zrządził że mimo bezprzykładnego męstwa we wrześniowych bojach w 1939 roku ani dowódca pułku ani nikt z jego podkomendnych nie otrzymał odznaczeń. W dniu 30 września 1939 roku ppłk. dypl. Józef Pętkowski dostał się do niewoli sowieckiej. Odznaczony w poprzednich wojnach dwukrotnie Krzyżem Walecznych, Krzyżem Niepodległości i wieloma innymi odznaczeniami wraz z większością swych oficerów został zamordowany w 1940 roku w Starobielsku.
       Włodzimierz Majdewicz


17 WRZEŚNIA SŁOŃCE ZGASŁO NAD HORYNIEM ...ciąg dalszy


       W pierwszych tygodniach pobytu w Tatiszczewie, wracając któregoś dnia ze stacji do obozu musiałem przechodzić koło dowództwa dywizji, które mieściło się w drewnianym budynku. W pewnej chwili, w promieniach zachodzącego słońca zauważyłem w grupie oficerów przed budynkiem szczupłą, wysoką sylwetkę oficera w furażerce na głowie, w wysokich butach. Zupełnie mój ojciec, tak jak go widziałem przy ostatnim pożegnaniu. Serce załomotało mi w piersiach. Zwolniłem kroku i wolno podchodziłem, starając się dojrzeć dokładnie rysy twarzy, co słońce świecące w oczy utrudniało. W pewnej chwili, gdy byłem już blisko, oficer ten zrobił ruch głowy w moim kierunku i nagle złudzenie prysło. Był to dowódca dywizji, gen Boruta-Spiechowicz, w towarzystwie kilku oficerów. Przeszedłem koło nich salutując i poszedłem dalej. W 5 PAL-u miejsca długo nie zagrzałem.
       Zaczęło się wszystko dobrze. Bardzo szybko dostaliśmy armaty kalibru 75 mm i haubice 122 mm. Nie mieliśmy jeszcze koni, więc sami przyciągnęliśmy je ze stacji do obozu. Potem zaczęto przyprowadzać z kołchozów konie. Konie były marne i marnym stanie. Raz kilku z nas pojechało do kołchozu po siano dla koni. Pusty kołchoz wyglądał jak wymarły. Wreszcie w jakiejś chacie trafiliśmy na parę kobiet. Chcieliśmy kupić od nich żywność. Kobiety przyjaźnie z nami rozmawiały, ale na wszystko odpowiadały „U nas niczewo niet". Kołchoz rzeczywiście wyglądał jak ogołocony ze wszystkiego, choć żniwa dopiero co skończyły się. Gdyśmy zapytali czy mają kurczaki, odpowiedziały „pietuchow u nas niet, wsie na wojnu poszli". Skierowały nas do zarządzającego kołchozem, który za pokwitowaniem wydał nam siano. Wróciliśmy do obozu tylko z sianem dla koni i paroma dyniami dla nas. W październiku bardzo się ochłodziło, w listopadzie spadł śnieg, zima na całego, ziemia zmarznięta i burze śnieżne, tak zwane buriany z ostrym zimnym wiatrem. Mieszkaliśmy w namiotach, więc żeby zrobić ich cieplejszymi zaczęliśmy wkopywać się w ziemię. Ale nasze biedne konie musiały marznąć w letnich, wiatrem podszytych stajniach.
       Nam, rekrutom, często wyznaczano dyżury stajennego, do najgorszych należały te w środku nocy. W namiotach spaliśmy po dwóch razem, bo tak było cieplej. Z góry przykrywaliśmy się, czym tylko było można. W nocy koc na wierzchu pokrywał się szronem. O drugiej nad ranem wychodziliśmy ze schronienia, jakie dawał namiot i biegliśmy do stajni za obozem. Dookoła zawieja śnieżna i wiatr jęczał po stepie. Zmarznięci, wpadaliśmy do stajni a tam zbite w gromadzie, ze spuszczonymi łbami, też zmarznięte stały nasze konie. Początkowo brakowało uzd i uprzęży, żeby przywiązywać konie do żłobów. Brakowało słomy. Konie stały na gołej ziemi, przez szpary w deskach stajni wiał zimny wiatr i sypał się śnieg do środka. Konie zaczęły chorować, niektóre zdychać. Potem trzeba było je grzebać. W tym okresie odczytano w oddziałach rozkaz dowództwa dywizji o zgłaszaniu nazwisk osób, o których wiedziało się, że dostały się do niewoli sowieckiej lub zostały deportowane z Polski przez władze sowieckie.
       Podałem ojca i porucznika Jahołkowskiego, dodając, że w Starobielsku przebywali też inni oficerowie z 19 Pułku Ułanów i oficerowie z 8 Pułku Ułanów z Krakowa o czym wiedziałem z kartki od ojca. Podałem też nazwiska oficerów, z którymi do listopada 1939 r. byłem razem w Kozielszczyźnie. Z wywiezionych z Polski podałem moje dwie kuzynki Irkę Sztachelską i Zosię Ksyk i jej dwuletniego synka Andrzeja, których władze sowieckie deportowały do Trembowli na Sybir. Wiedziałem o tym z listu od matki, ale adresu ich nie miałem. Mąż Zosi, rotmistrz 19 Pułku Ułanów dostał się do niewoli niemieckiej. W końcu listopada zaczęła się w 5 Dywizji Szkoła Podchorążych Piechoty. Stanął przede mną wybór. Albo zostać w PAL-u w charakterze stajennego i grabarza koni, albo pójść na podchorążówkę i po ośmiu miesiącach zostać podchorążym piechoty. Wybrałem to drugie. Najpierw jednak sprawdziłem, jaka jest szansa powstania podchorążówki artylerii. W mych dochodzeniach tej sprawy dotarłem do samego dowódcy 5 PAL-u, pułkownika Sejbala. Nikt nie był w stanie dać mi konkretnej odpowiedzi, kiedy taka podchorążówka będzie zorganizowana i czy w ogóle będzie. Ale widocznie artyleria była mi pisana, bo w rok później, już w Iraku, bez żadnych moich starań znalazłem się znowu w artylerii, artylerii przeciwpancernej i już w nie zostałem do końca wojny.
       Szkołę Podchorążych Piechoty przy 5 Dywizji pamiętam przede wszystkim jako egzamin wytrzymałości fizycznej. Egzamin był trudniejszy, że mieliśmy za sobą już dwa lata przejść w Rosji i byliśmy cały czas głodni. Normalnie, wystarczające jedzenie dostawaliśmy tylko przez parę tygodni po zwolnieniu z niewoli. Potem zaczęły się problemy. Władze sowieckie początkowo dawały racje żywnościowe na 40 tysięcy ludzi, ale stan armii przekroczył szybko 100 tysięcy i stale nowi ludzie przybywali. Zaczęła też ciągnąć do wojska polska ludność cywilna wywieziona z Polski. Wojsko dzieliło się żywnością ze wszystkimi. Ale z pustego i Salomon nie naleje, więc zaczęło się zaciskanie pasa, które trwało aż do wyjazdu ze Związku Sowieckiego. To, co robiliśmy w podchorążówce w pierwszym okresie znałem dobrze z Korpusu Kadetów. Podstawowe wyszkolenie strzeleckie, służba wartownicza, wyszkolenie bojowe na szczeblu drużyny. Gdy zaczęło się dowodzenie na szczeblu plutonu i wykłady z tak-tyki, rozpoczęły się dla mnie rzeczy nowe. W grudniu przyjechał z Anglii do Związku Sowieckiego gen. Władysław Sikorski. Odwiedził też naszą dywizję. Widziałem generała tylko z daleka. Zima była sroga, mrozy i duże zaspy śnieżne. Przed generałem odbyła się defilada dywizji już uzbrojonej. Tak zakończył się rok 1941.


OBCHODY 3 ROCZNICY ZGONU MARSZAŁKA JÓZEFA PIŁSUDSKIEGO W OSTROGU


       (Opracowano na podstawie załącznika do rozkazu dziennego nr 103/3819 Pułku Ułanów Wołyńskich im. gen. Edmunda Różyckiego, podpisanego przez Dowódcę Pułku w/z D. J. Zawistowskiego)
       Uroczyste obchody 3 Rocznicy Zgonu Marszałka Józefa Piłsudskiego zostały zorga-nizowane w Garnizonie „Ostróg" wg. rozkazu Komendy Garnizonu nr 15/38. W przed-dzień uroczystości - 11 maja 1938 roku zostały wygłoszone w pododdziałach prelekcje poświęcone Pamięci Marszałka - Wskrzesiciela Polski. Z rozkazu wynika, że źródłem materiałów o tej tematyce były wydawnictwa Wojskowego Instytutu Nauk Obywatelskich: „Nauka Obywatelska (tematy do pogadanek)", książka „Żołnierz i obywatel", oraz prasa wojskowa. W dniu 12 maja 1938 roku o godzinie 10.00 zostało odprawione nabożeństwo żałobne w kościele parafialnym p.w. Wniebowzięcia Najśw. Marii Panny w Ostrogu, oraz w kościołach innych wyznań - w soborze prawosławnym i synagodze. Dzień ten nie był dniem wolnym od zajęć, jednak zastępca dowódcy pułku umożliwił wszystkim pracownikom cywilnym wzięcie udziału w nabożeństwie żałobnym i oddanie hołdu pamięci Marszałka.
       Na gmachach wojskowych zarządzono wywieszenie flag państwowych, opuszczonych do połowy masztu od 11 maja godz. 10.00 do 13 maja godz. 5.00. Orkiestry wojskowe mogły odegrać utwory przy powitaniu i odprowadzeniu sztandaru oraz w świątyniach tylko w czasie nabożeństwa. We mszy św. w kościele parafialnym wziął udział 3 Szwadron 19 Pułku Ułanów Wołyńskich jako szwadron honorowy, poczet sztandarowy i pluton trębaczy w szyku pieszym. Obowiązującym ubiorem był ubiór: „garnizonowy służbowy Kbk., bagnety, ładownice, szelki, broń boczna, pistolety (którym przysługują), wszystkie polskie ordery i odznaczenia. Oficerowie z opaską żałobną na lewym ramieniu." W nabożeństwie uczestniczyli wszyscy dowódcy pododdziałów i wolni od zajęć oficerowie kwatermistrzostwa pułku. „Ubiór dla tych oficerów i podoficerów: garnizonowy - służbowy, broń boczna, ordery, odznaczenia polskie, oficerowie z opaską żałobną na lewym ramieniu". Oficerem sztabowym został w tym dniu ppor. Tokarski podoficerem sztandarowym st. wachmistrz Demczuk, podoficerem podsztandarowym - st. wachmistrz Duda. Trzech ułanów do pocztu sztandarowego miał wyznaczyć dowódca plutonu łączności. Na nabożeństwo do soboru prawosławnego wyznaczony został rtm. Czyrsznic, zbrojm. Zandrowicz, wachmistrz Hajzer oraz jeden ułan wyznania prawosławnego z 2 szwadronu. Do synagogi: rtm. Wichert, por. Rudnicki, wachmistrz Kęczkowski i jeden ułan wyznania mojżeszowego z 4 szwadronu. Dowódcą całości uroczystości został wyznaczony rtm. Edward Daniłło-Gąsiewicz. Zbiórkę zarządzono na godz. 9.30 na placu sportowym, skąd 3 szwadron miał odmaszerować na zbiórkę „Oddz. garnizonu - cmentarzyk kościelny (na lewo od bramy)".
       O godz. 9.55 dowódca całości rtm. Edward Gąsiewicz zdał raport komendantowi Garnizonu „Ostróg". Wystawiono wartę honorową przy katafalku w kościele parafialnym, którą od godz. 9.55 do 10.10 pełnił ppor. Skliwa, wachm. Klecha i jeden ułan wyznaczony przez dowódcę szwadronu karabinów maszynowych. Plutonowy Lorenc został wyznaczony do regu-lowania wart w kościele przy katafalku wg. planu warty, otrzymanego od adiutanta pułku, oraz przy pomniku Marszałka na Placu Seminarialnym. W czasie nabożeństwa w kościele parafialnym utwory żałobne odegrała orkiestra KOP. Wieczorem odbyły się dalsze uroczys-tości dla uczczenia pamięci i oddania hołdu Zmarłemu Marszałkowi. O godz. 20.30 odbył się Apel Żałobny na Placu Seminarialnym, poprzedzony uroczystym capstrzykiem żałobnym na ulicach Ostroga. Przy dźwiękach werbli, capstrzyk odbył się między godz. 19.00 a 20.15. Adiutant pułku podał wskazówki dotyczące organizacji capstrzyku i marszruty. W capstrzyku uczestniczył w szyku pieszym 1 szwadron pod dowództwem ppor. Majewskiego, który dołączył ze swym szwadronem i plutonem trębaczy na Plac Seminarialny, gdzie miał odbyć się Apel Żałobny całego pułku.
       O godz. 19.45 dowódca pułku zarządził zbiórkę pułku na placu sportowym, skąd na godz. 20.15 pułk wyruszył na Plac Seminarialny. Poczet sztandarowy wystąpił w składzie jak na nabożeństwie. Na dowódcę całości oddziałów Garnizonu wyznaczony został mjr. Jan Pelczar. Ustawienie oddziałów na Placu Seminarialnym odbyło się według wskazówek mjr. Kardasia z KOP. Na prawym skrzydle pułku zajęli miejsca oficerowie podoficerowie nieprzydzieleni. O godz. 20.45 dowódca całości zdał raport Komendantowi garnizonu. Punktualnie o 20.30 rozpoczął się uroczysty Apel Żałobny i przemówienie. Od godz. 20.40 do 20.44 zabiły werble - jako zapowiedź zbliżającej się chwili Zgonu Marszałka. O godz 20.44 zapalono stos drzewa. Na komendę dowódcy całości - „baczność" oddział honorowy prezentuje broń, po czym następuje trzyminutowa cisza dla uczczenia Pamięci Zmarłego Wodza, Pierwszego Marszałka Polski - Józefa Piłsudskiego. Chorąży pochyła sztandar pułkowy ku ziemi. Cisza na terenie całego Państwa od 20.45 do 20.48. Zakończenie Tej Chwili oznajmiają bijące dzwony... i sygnały syren. Pada komenda „do nogi broń" i „spocznij"! Dowódca całości czyta wyjątki z rozkazu Marszłka wydanego po zakończeniu wojny polskobolszewickiej. Defilada przed Pomnikiem Marszłka kończy obchody 3 Rocznicy. Orkiestra KOP-u oraz werbliści z 19 Pułku Ułanów Wołyńskich, którzy do niej dołączyli odegrała hymn narodowy przy odprowadzaniu sztandaru. 19 Pułk Ułanów Wołyńskich odmaszerował do koszar i jeszcze odśpiewanie modlitwy wieczornej przed rozejściem się oddziałów...
       Hanna Irena Różycka
      


OFICEROWIE 19 PUŁKU UŁANÓW WOŁYŃSKICH W KADRZE CENTRUM WYSZKOLENIA KAWALERII


       Grudziądz to miasto w okresie międzywojennym było słusznie nazywane stolicą naszej kawalerii i było w pełni uzasadnione gdyż do wybuchu wojny w 1939 roku działało tam Centrum Wyszkolenia Kawalerii. Do Grudziądza przybywali kandydaci na oficerów kawalerii, by ubiegać się o upragnione ostrogi i szlify oficerskie.
       Działały tu dwie uczelnie wojskowe, pierwsza z nich Szkoła Podchorążych Kawalerii. Kształcono tu oficerów kawalerii służby stałej, czyli tych młodych ludzi którzy w kawaleryjskiej specyficznej służbie widzieli swoje powołanie. Opuszczali oni mury grudziądzkiej szkoły jako w pełni ukształtowani młodzi oficerowie kawalerii. Absolwenci Szkoły Podchorążych Kawalerii już z gwiazdkami podporuczników kierowani byli do służby w pułkach szwoleżerów, ułanów i strzelców konnych. Doskonale przygotowani do sprawowania funkcji dowódców plutonów, a w przyszłości dowódców szwadronów. Szkoła Podchorążych Rezerwy Kawalerii kształciła kandydatów na oficerów rezer-wy kawalerii. Kończyli oni szkolenie w stopniu podchorążych rezerwy kawalerii i w trakcie kolejnych ćwiczeń w swych pułkach na wniosek dowódcy otrzymywali stopnie podporuczników rezerwy kawalerii. W przypadku wybuchu wojny przewidywano dla nich role dowódców plutonów a nawet szwadronów w mobilizowanych na wojennych etatach jednostkach kawalerii.
       Obie szkoły traktowane były jako elitarne, garnęli się do nich ochotnicy, a dostać się tam jak wynika z rozlicznych zachowanych wspomnień nie było wcale łatwo. Wielu młodych ludzi marzyło wtedy o służbie w kawalerii. Część z nich pragnęła poświęcić się żołnierskiemu rzemiosłu widząc w tym romantyzm i możliwość wyżycia się. Liczni młodzi ludzie którzy mieli przed sobą obowiązek odbycia zasadniczej służby wojskowej a byli to maturzyści, studenci, lub absolwenci wyższych uczelni zabiegali o przydział do CWK w Grudziądzu. W wielu środowiskach posiadanie stopnia oficera rezerwy zwłaszcza kawalerii było w dobrym tonie. Przy okazji uroczystości państwowych a nawet ważniejszych rodzinnych z dumą noszono mundury wojskowe.
       Niezależnie od wymienionych uczelni w Centrum Wyszkolenia Kawalerii prowadzono szkolenie doskonalące dla oficerów kawalerii. Odbywały się tam kursy dowódców szwadronów oraz szkolenia dla starszych oficerów kawalerii. Miał tam swoją siedzibę ośrodek szkolenia olimpijskiego dla oficerów kawalerii specjalizujących się w sporcie jeździeckim.
       W Centrum Wyszkolenia Kawalerii w Grudziądzu, dowódczą i instruktorską kadrę kompletowano ze szczególnym pietyzmem, odbywało się to na zasadzie odkomenderowania z pułków kawalerii wybranych oficerów, odpowiadających surowym kryteriom jakie stawiano tym w których rękach spocząć miało kształtowanie postaw moralnych, wiedzy wojskowej i ducha bojowego przyszłych oficerów kawalerii, właściwe wyszkolenie przyszłych dowódców plutonów i szwadronów jazdy. Dowódcy i instruktorzy w CWK reprezentowali różne pułki kawalerii, nosząc na mundurach barwy swych pułków, obowiązywała tu pewna rotacja.
       Skład personalny kadry CWK na poszczególnych rocznikach znacznie się różnił. Przeglądając opracowania i wydawnictwa historyczne dotyczące Centrum Wyszkolenia Kawalerii w wykazach kadry spotykamy również nazwiska oficerów wywodzących się z 19 Pułku Ułanów Wołyńskich. Dotyczy to zarówno Szkoły Podchorążych Kawalerii jak i Szkoły Podchorążych Rezerwy Kawalerii. Zacznijmy więc od oficerów 19-tki których nazwiska zostały zapisane wśród kadry SZKOŁY PODCHORĄŻYCH KAWALERII. W roku 1922 we wrześniu rozpoczął się w Grudziądzu w Centralnej Szkole Jazdy pierwszy rocznik przyszłej Oficerskiej Szkoły Jazdy, jednak do 1924 roku nosiła ona nazwę Szwadronu Szkolnego Podchorążych. W roku szkolnym 1922 - 1923 miał on trzech kolejno po sobie następujących dowódców. Jako trzeci dowodził nim major Tomasz Dobrzański, odkomenderowany został na tę funkcję z 19 Pułku Ułanów Wołyńskich. Pracował on w SPK przez okres dwu kolejnych promocji, przypadających na lata 1922 -1923 oraz 1923 - 1924. W okresie służby w Grudziądzu major Tomasz Dobrzański otrzymał awans na podpułkownika. Wkrótce ppłk Tomaszowi Dobrzańskiemu powierzono odpowiedzialną i zaszczytną funkcję Komendanta Szkoły. Sprawował ją w latach 1924 - 1925. Po służbie w CWK w niedługim czasie ppłk Tomasz Dobrzański (urodzony 1-go grudnia 1875) przeszedł w stan spoczynku i zamieszkał prawdopodobnie w Ciechanowie. Z dniem 1-go czerwca 1928 roku nastąpiła dalsza reorganizacja, zmiana nazw. Dotychczasowy Obóz Szkolny Kawalerii przemianowano na Centrum Wyszkolenia Kawalerii.
       Na przełomie lat 1934/35 dowódcą I-go plutonu w Szwadronie Szkolnym Szkoły Podchorążych Kawalerii był por. Jerzy Wiszniowski z 19 Pułku Ułanów Wołyńskich. Wspomnimy jeszcze tego oficera z racji jego pracy w Szkole Podchorążych Rezerwy Kawalerii. Jerzy Wiszniowski szlify oficerskie uzyskał w 1925 roku. Był on absolwentem II promocji oficerskiej (rocznik 1923 - 1925) Szkoły Podchorążych dla Podoficerów w Bydgoszczy, gdzie ukończył Klasę Kawalerii, uzyskując stopień podporucznika kawalerii służby stałej (wg. Dziennika Personalnego M. Spr. Wojsk. nr. 79 z dnia 30 lipca 1925 roku). We wrześniu 1939 roku jako rotmistrz dowodził 2-gim Szwadronem 19 Pułku Ułanów Wołyńskich. Ten doświadczony liniowy oficer kawalerii w roku 1920 za męstwo w wojnie z bolszewikami odznaczony został Krzyżem Walecznych. Rotmistrz Jerzy Wiszniowski po dostaniu się do niewoli sowieckiej, wraz z większością oficerów 19 Pułku Ułanów Wołyńskich został zamordowany w Starobielsku. Należy jeszcze wymienić por. Aleksandra Tuńskiego również oficera 19-tki który przez trzy pierwsze roczniki był jednym z instruktorów jazdy konnej.
       Od września 1926 roku w Obozie Szkolnym Kawalerii utworzono Szkołę Podchorążych Rezerwy Kawalerii, początkowo jako Dywizjon Szkolny Podchorążych Rezerwy. Wśród kadry dowódczo instruktorskiej SPRK odnotowano również udział ofi-cerów występujących w barwach 19 Pułku Ułanów Wołyńskich. Nazwisk tych jest kilka, niektórzy z tych oficerów pozostawali w Grudziądzu nawet przez kilka lat. Kilku z nich pracowało w SPK i nazwiska ich zostały już raz wymienione. Oficerowie 19 Pułku Ułanów Wołyńskich byli związani służbowo z Centrum Wyszkolenia Kawalerii w Grudziądzu przez cały okres jego istnienia. W Szwadronie Szkolnym Szkoły Podchorążych Rezerwy funkcje Adiutanta Szwadronu przez kolejne lata pełnił por. Aleksander Tuński. Przebywał on w Grudziądzu w latach 1926-1928, co odpowiada okresowi dwóch kolejnych promocji. Przez pewien czas był on instruktorem jazdy konnej w Szkole Podchorążych Kawalerii co już zostało wspomniane. Porucznik Aleksander Tuński ur. 06.04.1900 roku (starszeństwo z dniem 1-go grudnia 1921), w roku 1928 zakończył pracę w CWK i zameldował się w macierzystym 19 Pułku Ułanów Wołyńskich.
       W latach 1932 - 1934 jednym z instruktorów jazdy konnej dla podchorążych w SPRK był występujący w barwach 19-go Pułku Ułanów Wołyńskich por. Stanisław Łukaszewicz. Wkrótce po zakończeniu służby w Szkole Podchorążych Rezerwy Kawalerii już jako rotmistrz został przeniesiony do 1-go Pułku Strzelców Konnych stacjonującego w Garwolinie. Był to jeden z tych pułków kawalerii które po przekazaniu koni do innych pułków, były w tym czasie intensywnie motoryzowane i szkolone. Rotmistrz Łukaszewicz pełnił tam początkowo funkcję dowódcy konnego szwadronu liniowego. Po reorganizacji tej jednostki i pełnym jej zmotoryzowaniu, rotmistrz Stanisław Łukaszewicz został oficerem operacyjnym 1 Pułku Strzelców Konnych.
       1 Pułk Strzelców Konnych wszedł w skład Warszawskiej Brygady Pancerno Motorowej płk. Stefana Roweckiego. Rotmistrz Stanisław Łukaszewicz wyruszył na front we wrześniu 1939 roku. W dramatycznych okolicznościach na polu walki przejął dowodzenie Pułkiem. W okresie najcięższych walk sprawdził się jako dowódca. Rotmistrz Stanisław Łukaszewicz kawaler Krzyża Virtuti Militari V - klasy za walki z bolszewikami w 1920 roku, za kampanię wrześniową 1939 roku przedstawiony został do odznaczenia Krzyżem Virtuti Militari IV - klasy. O wojennych losach tego oficera pisałem szerzej w Nr. 14 „Ułana Wołyńskiego" z września 1998 roku.
       Ze Szkołą Podchorążych Rezerwy Kawalerii związany był przez wiele lat rotmistrz Ryszard Kawka. Odkomenderowany z macierzystego 19 Pułku Ułanów Wołyńskich, przybył do Grudziądza z Ostroga nad Horyniem w 1934 roku. Grudziądz znał doskonale był bowiem absolwentem V-tej promocji Szkoły Podchorążych Kawalerii. Pobierał tam nauki jako podchorąży w latach 1926 - 1928. Ukończył SPK z 17-tą lokatą, stopień podporucznika służby stałej kawalerii (według Dziennika Personalnego Min. Spr. Wojsk. nr. 13 z dnia 15.08.1928) otrzymał wraz z przydziałem do 19 Pułku Ułanów.
       W Szkole Podchorążych Rezerwy Kawalerii w latach 1934 - 1935 był dowódca III-go plutonu w 2 Szwadronie Szkolnym. W kolejnym roku szkolnym, 1935 - 1936 por. Ryszard Kawka dowodził znowu III plutonem liniowym ale w I Szwadronie Szkolnym. Zatrzymał tę samą funkcję i przydział przez kolejny rok szkolny 1936 - 1937. Natomiast w roku szkolnym 1937 - 1938 dowodził I plutonem w 3 Szwadronie SPRK tak zwanym przygotowawczym złożonym z kandydatów do podjęcia dalszej nauki w SPK. Trzeba tu wyjaśnić że pewna część kandydatów na oficerów rezerwy kawalerii w trakcie służby i nauki po zapoznaniu się z realia-mi wojskowej ułańskiej służby i jej specyfiką, decydowała się na pozostanie w wojsku na stałe, z nich właśnie tworzono takie szwadrony. Ułan Wołyński Nr 17 str 13
       W tym okresie porucznik Kawka awansował na rotmistrza. Na pola wrześniowych bitew rotmistrz Ryszard Kawka wyruszał jako Adiutant 19 Pułku Ułanów Wołyńskich. Wraz z większością oficerów swego pułku dostał się do sowieckiej niewoli, Starobielsk był tragicznym krańcem ziemskiej i żołnierskiej drogi rotmistrza Ryszarda Kawki. Jeszcze raz muszę przywołać nazwisko rotmistrza Jerzego Wiszniowskiego który niezależnie od uprzedniej służby w SPK w latach 1935 - 1936 dowodził 1 plutonem liniowym w 1 Szwadronie Szkolnym SPRK, byli więc jednocześnie dowódcami plutonów w tym samym szwadronie i w tym samym czasie dwaj oficerowie 19-tki rtm. Wiszniowski i rtm. Kawka. Rotmistrz Jerzy Wiszniowski we wrześniu 1939 roku dowodził 2 Szwadronem 19 Pułku Ułanów Wołyńskich. Ten doświadczony oficer za męstwo w walce z bolszewikami w 1920 roku odznaczony został Krzyżem Walecznych. Po dostaniu się do sowieckiej niewoli podzielił los dowódcy i większości swych pułkowych kolegów, zamordowano go w Starobielsku.
       Wymieniono tu nazwiska oficerów 19 Pułku Ułanów Wołyńskich którzy w różnych okresach pokojowej służby odkomenderowani byli do pełnienia funkcji dowódczych, dydaktycznych i instruktorskich w Szkole Podchorążych Kawalerii oraz w Szkole Podchorążych Rezerwy Kawalerii w CWK w Grudziądzu. Lista ta może nie być kompletna, jest bowiem prawdopodobne że jeszcze inni oficerowie 19-tki, bywali odkomenderowani do CWK np. jako instruktorzy jazdy lub na inne funkcje w grupie instruktorów. Włodzimierz Majdewicz


Z ŻYCIA RODZINY - „UŁAŃSKIE SPOTKANIE WIELKANOCNE"


       Motto: „Niech Światło Chrystusa Chwalebnie Zmartwychwstałego rozproszy ciemnośc naszych serc i umysłów".
       Dnia 10 kwietnia 1999 roku, wzorem lat ubiegłych, „Rodzina 19 Pułku Ułanów Wołyńskich" oraz grono sympatyków stowarzyszenia spotkała się na uroczystym „Jajeczku Wielkanocnym w murach Szkoły Podstawowej nr. 204 w Warszawie-Radości, która nosi imię 19 Pułku Ułanów Wołyńskich.
       Już na samym wstępie powitała nas w gościnnych progach szkoły jej Dyrektorka Pani Grażyna Sierakowska, która jak dotąd wykazała się niezwykle owocną współpracą z Zarządem Stowarzyszenia „Rodzina 19 Pułku Ułanów Wołyńskich", współdziałając w kształtowaniu postaw patriotycznych wśród młodzieży szkolnej i społeczeństwa, w duchu umiłowania Ojczyzny, dla utrwalenia chwały i tradycji patrona szkoły. Bohaterskie czyny ułanów 19 Pułku z Ostroga nad Horyniem są głoszone na codzień i przekazywane w pieśniach następnym pokoleniom. Niejednokrotnie mogliśmy poznać i podziwiać tę wspaniałą działalność przy okazji obchodów świąt państwowych organizowanych w szkole oraz w dniu Święta Pułkowego.
       Wymownym symbolem tej rzeczywistości jest pomnik na dziedzińcu szkoły wzniesiony w 80 Rocznicę Powstania Polskiego Szturmowego Szwadronu Huzarów oraz ciekawa ekspozycja Izby Pamięci, poświęcona bohaterom 19 Pułku Ułanów Wołyńskich. Na naszą uroczystość przybyło wielu miłych i oczekiwanych gości, w tym osób, które swą obecnością sprawiły dużą niespodziankę. Prezes Stowarzyszenia - Pan Rotmistrz Włodzimierz Bernard ciepło i serdecznie nas powitał, składając jednocześnie życzenia świąteczne - szczególnie zdrowia i pomyślności, abyśmy w radości i pokoju wkroczyli w następne Tysiąclecie, pomimo zagrożeń pokoju w dzisiejszej Europie. Przy tradycyjnie udekorowanym i świątecznie zastawionym stole na gościnne zaproszenie zajęliśmy nasze miejsca, aby znów podzielić się świątecznym jajkiem - symbolem nowego życia, z nadzieją na lepsze jutro w trzecim tysiącleciu... Rozmowy przy stole ożywiły się i toczyły bezustannie, przeplatane pieśniami ułańskimi. Zabrzmiał „Marsz Pierwszej Brygady" zaintonowany przez Pana Rotmistrza, popłynęły inne pieśni, również tradycyjnie odśpiewane w duecie: Pan Włodzimierz Bernard wraz z małżonką. Nasz kolega Leon Macherowski odczytał swój nowy utwór poetycki, który powstał na okoliczność Zmartwychwstania Pańskiego p.t. „Zmartwychwstał Pan". Honorowym gościem naszego Stowarzyszenia był Pan major Ryszard Zysek związany z 36 Pułkiem Legii Akademickiej, który wręczył Panu Rotmistrzowi piękne wydanie książki, tematycznie związanej z tą jednostką.
       Przybył na naszą uroczystość, od niedawna członek Stowarzyszenia, Pan Stanisław Focht - rodem z Ostroga, który potrafi przybliżyć nam wiele nieznanych epizodów z życia przedwojennego Ostroga. Była też obecna na uroczystości siostrzenica mjra Feliksa Jaworskiego - „Ojca 19 Pułku Ułanów" pani Halina Ofrecht z małżonkiem i kol. Danuta Śnitowska córka Jana Mazura - ułana z Ochotniczej Jazdy Jaworskiego, który również od pierwszej chwili został urzeczony zafascynowany odwagą swego dowódcy.
       Podobnie blisko jest związany z tradycjami 19 Pułku kol. Bogusław Mędrzycki - syn ułana z Partyzanckiego Oddziału por. Jaworskiego, który ma w swym posiadaniu wiele cennych dokumentów swego ojca z tego okresu.
       Z Krakowa przyjechały Panie: kol. Hanna Zawistowska-Nowińska zwana „córką pułku" - córka ppłk. Dezyderiusza J. Zawistowskiego, dowódcy 19 Pułku z Ostroga, autora „Zarysu Historii Wojennej 19 Pułku Ułanów Wołyńskich" oraz Pani Teresa Kawecka-Pawlik, córka mjra. Kazimierza Kaweckiego popularnego oficera Pułku, miłośnika koni, który przygotowywał i brał udział w pokazach militarnych pułków kawaleryjskich. O niezwykłym spotkaniu w Polsce w latach 70-tych z majorem Kaweckim ciekawie opowiadała kol. Irena Bernard - żona naszego Prezesa, uchylając rąbka tajemnicy ze swego życia rodzinnego. Nie sposób wymienić wszystkich osób, które działają na rzecz Stowarzyszenia i wzbogacają jego działalność.
       Pragnę jednak zaznaczyć obecność kol. Włodzimierza Majdewicza - współredaktora naszego kwartalnika „Ułan Wołyński", który ostatnio wykonał projekt sztandaru dla Szkoły Podstawowej w Skrzeszewie oraz tablicy memorialnej. Wspomniany wyżej kol. Leon Macherowski obecny na spotkaniu wraz z małżonką Zofią swą twórczością literacką owocnie przyczynił się do utrwalenia Chwały 19 Pułku Ułanów Wołyńskich oraz innych polskich formacji wojskowych. Atmosferę naszych świąt zawsze przemiło podtrzymują Państwo Urszula i Stefan Przywóscy, miłośnicy kawalerii, niezwykle uczynni członkowie Stowarzyszenia. kol. Stefan Przywóski w 1994 roku pomagał Panu rtm. Włodzimierzowi Bernardowi w ratowaniu grobów poległych w 1920 roku na Cmentarzu Parafialnym w Skrzeszewie. W ramach dzisiejszej relacji ze spotkania Wielkanocnego nie jestem w stanie wymienić również osób, które w sposób wielce dyskretny i skromny wzbogacają życie Rodziny 19 Pułku. Ta miła nasza uroczystość dobiegła końca. Mocno zabrzmiała na zakończenie pieśń „Jak długo na Wawelu... zwycięży Orzeł Biały" napawając serca otuchą. Pan Prezes Stowarzyszenia dziękując gościom za przybycie nie ukrywał swego wzruszenia, a my mieliśmy świadomość, że wyłącznie Jego Osobie zawdzięczamy tyle radosnych wzruszeń i uniesień. Pozostał jeszcze najważniejszy akcent Świątecznego spotkania. Wszyscy zebrani na czele z Panem rotmistrzem Włodzimierzem Bernardem udali się pod Pomnik Chwały na dziedzińcu szkoły, aby w skupieniu oddać cześć Poległym Bohaterom i złożyć Im hołd wraz z wiązankami kwiatów. Skupienie - uroczysta Chwila Ciszy - tylko proporczyki 19 Pułku łopocą na wietrze. Jeszcze tylko dokumentalne zdjęcie i pełni refleksji rozchodziliśmy się do domów do następnego spotkania...
       Czołem Bracia i Siostry! Hanna Irena Różycka


Z WIZYTĄ U LECHITÓW


       W dniu 17 kwietnia 1999 roku w odpowiedzi na zaproszenie Wielkiego Mistrza Krzysztofa Barcza, miałem zaszczyt uczestniczyć wraz z żoną i matką oraz reprezentować ojca mego rotmistrza Włodzimierza Bernarda w corocznym święcie Bractwa Kurkowego „Lechity". W uroczystościach uczestniczyli licznie zgromadzeni członkowie bractw kurkowych z Polski i z zagranicy.
       Program święta obejmował: Intronizację Króla „Lechitów", przemarsz do Kościoła Św. Wincentego a'Paulo połączony ze złożeniem kwiatów pod pomnikiem Marszałka Józefa Piłsudskiego, Mszę Św. Intronizacyjną, złożenie kwiatów na grobach śp gen. Juliana Pobóg-Filipowicza, śp Antoniego Fedorowicza i ś.p. Ryszarda Stanaszka. Pozostałą część programu obejmowały konkurencje strzeleckie o „Szablę gen. Juliana Pobóg Filipowicza" zorganizowane na strzelnicy w Górze Kalwarii.
       Szczególne zainteresowanie, zwłaszcza wśród zagranicznych gości wzbudził noszony przeze mnie mundur 19-tki. Pozwoliło mi to bardziej szczegółowo przybliżyć historię 19 Pułku Ułanów Wołyńskich i tym samym dać świadectwo żywej tradycji Kawalerii Polskiej. Faktem potwierdzającym zainteresowanie historią 19-tki jest złożona na moje ręce chęć zwiedzenia muzeum ojca i poznania jego osoby. Uczestnictwo w święcie bractwa kurkowego „Lechity" możliwe było dzięki działaniom ś.p. prezydenta Antoniego Fedorowicza założyciela bractwa oraz jego godnych kontynu-atorów w osobach: Wielkiego Mistrza Krzysztofa Barcza, Króla „Lechitów" na rok '99 Marka Matuszewskiego oraz Mistrza Ceremonii Jerzego Przeździaka. Ś.p. Antoni Fedorowicz był aktywnym członkiem Rodziny 19 Pułku Ułanów Wołyńskich.
Paweł Ireneusz Bernard


Bractwo Kurkowe Lechitów wśród bractw kurkowych z Polski i zagranicy. Fot E. Bernard

Osoby zainteresowane historią i tradycją polskiej kawalerii
a szczególnie słynnym 19 Pułkiem Ułanów Wołyńskich
z Ostroga nad Horyniem pod adresem www.ulan-wolynski.org.pl
znajdą najnowsze i archiwalne materiały z „UŁANA WOŁYŃSKIEGO”
Piszemy o walkach 19 Pułku Ułanów Wołyńskich w 1939 roku.
Przypominany walki ochotniczych formacji konnych legendarnego zagończyka majora Feliksa Jaworskiego.
Przypominamy szwadron 19 Pułku Ułanów odtworzony w 27 Wołyńskiej Dywizji Piechoty Armii Krajowej
Wspominamy Jazdę Wołyńską w Powstaniach
Listopadowym 1830/1831 roku i Styczniowym 1863/1864 roku.
STOWARZYSZENIE RODZINA 19 PUŁKU UŁANÓW WOŁYŃSKICH
Powołane zostało w dniu 8.10.1994 roku w celu konsolidacji środowiska oficerów, podoficerów i ułanów 19 Pułku Ułanów
oraz ich rodzin i sympatyków Pułku.


Adres i telefon kontaktowy:
STOWARZYSZENIE RODZINA 19 PUŁKU UŁANÓW WOŁYŃSKICH
Prezes: HANNA IRENA ROLA RÓŻYCKA
tel. kontaktowy: 22/604 155 422
kontakt e-mail: office@ulan-wolynski.org.pl
ul. Bajkowa 17/21
04-855 Warszawa
tel. 022-813 66 45, 022 615 73 43
Nr konta bankowego:
BZ WBK 34 1090 2590 0000 0001 2343 9257

powrót na stronę główną